Kołyma│ Recenzja

Kołyma. Polacy w sowieckich łagrach, Wspomnienia i dokumenty. Bez komentarza

Praca czyni wolnym. To hasło kojarzy praktycznie każdy. Niemieckie obozy koncentracyjne po II wojnie światowej stały się synonimem wcielonego zła. Ile osób jednak zna „maksymę”: Kto nie pracuję, ten nie je? Myślę, że zbyt mało wie o czerwonym przemyśle masowej zagłady. Relacje zgromadzone w Kołymie. Polacy w sowieckich łagrach przybliżają czytelnikowi okrucieństwa, jakie miały miejsce na odległym krańcu ZSRS.

Od azjatyckiej rzeki Kołymy wzięły nazwę łagry położone na północ od Magadanu. Nazwa ta więźniom kojarzyła się z śmiercią, upodleniem i pracą w nieludzkich warunkach. Nic dziwnego. W relacjach osadzonych tam zachowały się wstrząsające relacje.

Kołyma stanowiła wręcz odciętą od świata wyspę. Tylko przez dwa miesiące była możliwość dostarczenia więźniów. W pozostałej części roku pozostawała komunikacja lotnicza. Zesłanie do białego Auschwitz wiązało się z pewną śmiercią. Według szacunków śmierć poniosło tam od 2 do 4 milionów więźniów. Większe prawdopodobieństwo przetrwania mieli osadzeni pracujący w administracji. Tam jednak zatrudniano przeważnie kryminalistów. Gorszy los czekał więźniów politycznych. Czasem ich jedyną winą, za którą byli skazani, była przynależność do narodu polskiego…

Sebastian Warlikowski zredagował 15 relacji. Każda z nich pokazuje los, jaki zgotowali więźniom sowieci w kołymskich obozach. Lektura o tych okropieństwach może przyprawić o dreszcze. W publikacji znajduje się również słowniczek ułatwiający czytelnikowi zapoznanie się z językiem więziennym i terminologią łagierną. Moim zdaniem jest to atut tej pozycji. Książka została przejrzyście oraz poręcznie wydana. Objętość prawie 500 stron nie przeszkadza w wygodnym czytaniu.

Zebrane wspomnienia nie są tylko świadectwem cierpienia zesłanych. Ważnym podczas lektury jest zauważenie tych aspektów, które dawały nadzieję więźniom Kołymy. Patriotyzm, nikła szansa powrotu czy wiara w Boga… Niektórzy wyrwali się z białego piekła dzięki układowi Sikorski-Majski z 1941 roku. Jednak Ci, którym nie udało się wydostać razem z Władysławem Andersem, musieli czekać aż do śmierci Stalina. Bardzo wielu jednak nie było dane dotrwać do tych szczęśliwych momentów. Trudno sobie wyobrazić co czuli ludzie gdy umierali w barakach czy śniegu…

Bardzo się cieszę, że do sprzedaży trafiła publikacja pod redakcją Sebastiana Warlikowskiego. Nie jest to „lekka” książka, którą można po prostu czytać do poduszki. Dzięki tej książce z tematyką czerwonego przemysłu śmierci zapozna się więcej osób. Sięgając po tą pracę trzeba być gotowym na zapoznanie się z chwilami traumatycznymi wspomnieniami zasłanych. Myślę jednak, że każdy powinien poznać piekło mroźnej Kołymy.

Wydawnictwo: Zona Zero

Ocena recenzenta: 6/6

Błażej Jankowski

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*