Krótka historia napoju zmartwychwstania

Nie wyobrażamy sobie bez niej żadnego, dosłownie żadnego dnia. U wielu z Was jest pewnie najważniejszym elementem porannego rytuału. A u innych występuje  w sumie co kilka godzin. I choć nijak nie jest nam niezbędna do życia, a jej spożywanie niektórzy uznają za nałóg nadal jej produkcja i konsumpcja są ogromne. Kawa – prawdziwy napój zmartwychwstania! Nie ważne czy parzona czy rozpuszczalna. Ważne, że kawa! Przy jej filiżance warto zastanowić się nad przebogatą historią tego napoju.

Do dziś właściwie nie ma pełnej pewności, kiedy i gdzie zaczęła się historia kawy. Jako roślina rosła sobie pewnie od milionów lat. Kiedy zaczął wykorzystywać ją człowiek? Prawdopodobnie jeszcze przed naszą erą, bo dowody archeologiczne z tamtego właśnie okresu, odnalezione na terenie dzisiejszej Etiopii gdzie spożywano ugotowane owoce kawowca. I tak wygląda, iż trwało to przez całą starożytność i jeszcze początki średniowiecza, gdyż dopiero w XI lub XII wieku picie kawy, czyli naparu z prażonych ziaren kawowca upowszechniło się we wschodniej Afryce. Najprawdopodobniej zatem zarówno samo dostrzeżenie potencjału ziaren (a nie tylko owoców), ich prażenie, oraz sporządzanie z nich naparu nastąpiło wcześniej. Można przyjąć, iż początki picia kawy sięgają więc wczesnego średniowiecza. Jednak dotyczyło to tylko Afryki.

Międzynarodowa kariera kawy rozpoczęła się na dobre w wieku XII lub XIII, kiedy to kupcy arabscy zawieźli prażone nasiona kawowca na teren dzisiejszego półwyspu Arabskiego. Wyznawcy islamu bardzo szybko pokochali czarne napój. Z tamtego okresu odnajdujemy też wzmianki, w której napar z kawowca nazywano „czarnym (lub nowym) winem Islamu”. Ponieważ prawdziwe trunki procentowe były przez surowe zasady religii muzułmańskiej surowo zakazane tym bardziej ludność arabska przekonała się napoju, który choć straszliwie gorzki, ma właściwości pobudzająca a dodatkowo naprawdę dodaje energii. Do dziś każdego poranka wspominamy przecież tamte wydarzenia, kiedy nasz poranny napitek nazywamy kawa – słowo to bowiem pochodzi od staroarabskiego słowa „qahwah”.

Kariera kawy trwała nadal i w drugiej połowie XV w., rozprzestrzeniła się z Królestwa Arabii przez Mekkę i Medynę i w 1510 r. dotarła do Kairu. I wtedy zdarzyła się tragedia! Spożycie kawy było już na początku XVI stulecia w krajach arabskich tak popularne, że zostało zakazane (sic!). Najpierw zrobiły to władze Mekki w roku 1511, które zamknęły wszystkie kawiarnie (bo takowe już istniały) i nakazały karać chłostą każdego kto odważy się napić kawy. Decyzję tę poparto motywami religijnymi (kawa niezgodna z Koranem) i politycznymi, według duchownych islamskich picie gorzkiego napoju miało zmieniać człowieka i sprawiać, że przestaje podporządkowywać się władzy. Niestety, albo i stety zakazy te nie utrzymały się długo, bowiem już po niecałej dekadzie od ich wprowadzenia władze kolejno zezwalały na spożywanie kawy i odwiedzanie kawiarni. Ale historia przyjęcia czarnego napoju powtarzała się wszędzie tam gdzie trafiał on, jako nowinka. Między innymi na początku XVII stulecia w Konstantynopolu.

No właśnie. Kiedy w takim razie kawa trafiła do Europy? Prawdopodobnie za pośrednictwem kupców weneckich nasiona kawowca wraz z obyczajem ich prażenia i sporządzania naparu trafiły na ziemie włoskie jeszcze pod koniec XVI wieku.  Tam też zostały powitane pierwotnie, jako „gorzkie narzędzie Szatana”, co ciekawe przypisywano mu takie same grzeszne właściwości jak ponad 100 lat wcześniej w Mecce (tutaj miała być niezgodna z Biblią, prowadzić do odrzucenia Chrystusa i nieposłuszeństwa wobec władz). Jednak europejska niechęć do kawy została pokonana gdy przekonał się do niej sam papież Klemens VIII. który nieoficjalnie zezwolił na jej spożywanie przez chrześcijan.

Do połowu XVII wieku kawa za pośrednictwem kupców duńskich, angielskich i holenderskich rozprzestrzeniła się właściwie po całej Europie oraz dotarła do amerykańskich kolonii brytyjskich. Dość szybko zdobyła popularność na terenie Włoch, Niderlandów i w Anglii. Z wielkimi oporami przebiła się do powszechnej świadomości elit w krajach habsburskich, Rzeszy Niemieckiej i Francji. A już zdecydowanie najpóźniej trafiła do Polski (nie biorąc pod uwagę Carstwa Rosyjskiego). I w sumie jest to trochę dziwne, bo kontakty handlowe naszych przodków z krajami zachodnimi były całkiem poprawne.

Momentem przełomowym w historii Europy i samej kawy był rok 1683 i rozegrana wtedy bitwa pod Wiedniem. Na wyposażeniu armii osmańskiej oblegającej miasto nad Dunajem znalazło się kilkadziesiąt (niektórzy mówią nawet o 500) worków prażonych ziaren, które po klęsce  armii Kara Mustafy dostały się w ręce armii sprzymierzonych. Na szczęście trafiły one pod opiekę Jerzego Franciszka Kulczyckiego, który za ich pomocą rozkręcił swoje małe kawowe imperium handlowe, w skład którego weszła pierwsza wiedeńska kawiarnia. A z powracającą do kraju w glorii zwycięzców żołnierzami Jana III Sobieskiego  czarny napój trafił do Polski, gdzie tym razem się upowszechnił. Tym razem? Tak, bo kawa obecna była w Polsce już nieco wcześnie, bowiem trafiła na południe Polski z Mołdawii, opanowanej przez Osmanów już jakieś cztery dekady wcześniej. Nie przebiła się wtedy jednak do powszechnej świadomości i nie zdobyła popularności. Dopiero w czasach po victorii wiedeńskiej stała się przebojem na polskich salonach. I tak już miało być aż do końca jej (Rzeczpospolitej) istnienia. Co ciekawe kawa nie była postrzegana tylko, jako używka ale też lekarstwo.

To co stało się z kawą później jest już nie tylko historią, ale i legendą oraz świadectwem niebywałego sukcesu! W sumie już do XIX wieku stała się tak popularna i dostępna (bo tania), że pijały ją nie tylko elity społeczne ale i prości obywatele. I jej sukces trwa do dziś! I ma wymierną liczbę – ok. pół biliona (sic!) filiżanek napoju zmartwychwstania wypija rocznie ludzkość.

Pomyśl o tym przy następnej filiżance.

Dawid Siuta

ILUSTRACJA: Jerzy Franciszek Kulczycki – sprawca kawowego zamieszania w Wiedniu (wikimedia commons)

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*