Losy 2. Korpusu mimo, że są nam znane ciągle kryją wiele tajemnic wartych odkrycia i ukazania ich szerokiej opinii publicznej. Aby przybliżyć te wydarzenia nasz portal miał przyjemność przeprowadzić wywiad z Panią Marią Radożycką-Paoletti autorką książki „Wciąż szukamy Ojczyzny zgubionej w wrześniowych chmurach Wojennym szlakiem majora Władysława Drelicharza (1913 – 1944)” Autorka opisuje losy Władysława Drelicharza, mało znanego ale doskonałego oficera.
Szanowna Pani co spowodowało, że bohaterem książki jest major Władysław Drelicharz?
Mimo że dziejami 2. Korpusu interesowałam się już od dłuższego czasu, wybór tego właśnie bohatera był początkowo dość przypadkowy. Gdy w 2014 roku przygotowywaliśmy wystawę fotograficzną w Ankonie, poświęconą 70-leciu wyzwolenia tego miasta przez siły gen. Andersa w lipcu 1944, uderzyła mnie jedna z prezentowanych fotografii. Zdjęcie przedstawiało młodego kapitana wojsk pancernych, który sfotografował się na tle adriatyckiego wybrzeża. Było coś w tej otwartej polskiej twarzy, w pełnym zadowolenia uśmiechu, w zawadiacko przekrzywionym berecie, co wśród setek prezentowanych zdjęć szczególnie przyciągnęło moją uwagę. Na odwrocie przeczytałam podpis: „Kpt. Władysław Drelicharz”…
Dalszy ciąg moich poszukiwań nie był już przypadkowy. Postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej na jego temat. Kim był? Jaki przeszedł wojenny szlak? I przede wszystkim, czy przeżył… Już w czasie pierwszych poszukiwań poznałam smutną prawdę: niestety nie przeżył. Poległ w Apeninach w listopadzie 1944 r. Postanowiłam zatem poświęcić mu artykuł (wówczas pisałam już dość regularnie artykuły dla polskich i włoskich czasopism historycznych), lecz w miarę jak pogłębiałam wiedzę na jego temat, materiał ten znacznie się rozrósł i szybko zdałam sobie sprawę, że kapitan (pośmiertnie major) Władysław Drelicharz był postacią naprawdę niezwykłą i w szeregach 2. Korpusu zyskał sobie dużą sławę. Życiorys mjr. Drelicharza to życiorys wybitnej jednostki i wielkiego patrioty, a zarazem przykład wspaniałej kariery wojskowej: odznaczony licznymi orderami polskimi i brytyjskimi, m.in. srebrnym i złotym Krzyżem Virtuti Militari i kilkakrotnie Krzyżem Walecznych, trzykrotnie ranny, wysoko ceniony przez przełożonych, miłowany przez podwładnych. Przeszedł kampanię wrześniową, obóz internowania na Węgrzech, walczył w Brygadzie Strzelców Karpackich w Egipcie i w Libii, brał udział w obronie Tobruku. Po wycofaniu brygady na Bliski Wschód wstąpił do broni pancernej. Jako dowódca 2. szwadronu czołgów w słynnym Pułku 4. Pancernym „Skorpion” wziął udział w kampanii włoskiej. Szczególną rolę przyszło mu odegrać w walkach o tzw. Gardziel i Albanetę pod Monte Cassino. Na czele szwadronu walczył następnie w kampanii adriatyckiej, a później w Apeninach Północnych, gdzie poległ. „Wszystkie walki, w których brał udział (…) zdobyły mu serca żołnierskie całego Korpusu”, powiedział o nim nad grobem gen. Anders.
Tematyka 2. Korpusu wydaje się być już dość dobrze znana. Czy uważa Pani, że nadal jest to temat warty opisywania?
Choć pojawiło się dużo książek i różnych publikacji na temat 2 Korpusu i jego poszczególnych jednostek, choć wydanych zostało w ostatnich latach wiele źródeł, nadal jednak jest to temat wart zgłębiania, a to dlatego, że ciągle jeszcze jest on opracowany dość niejednolicie. I mam tu na myśli zarówno walki 2. Korpusu jako całość, jak i dzieje jego poszczególnych jednostek, jak i wreszcie losy jego poszczególnych bohaterów. Dla przykładu, podczas gdy niektóre walki 2. Korpusu we Włoszech, jak Monte Cassino, bitwa ankonetańska, czy bitwa bolońska są dobrze znane, inne fronty 2. Korpusu we Włoszech, jak walki w dorzeczu Cesano i Metauro, jak cała kampania 2. Korpusu w Apeninach, jak obrona nad rzeką Senio u wrót Bolonii, ciągle jeszcze czeka na systematyczne opracowanie. Dzieje 2. Korpusu to „temat-rzeka”, im bardziej się w nim „kopie”, tym bardziej odkrywa się coraz głębsze i bogatsze pokłady ……
Czy uważa Pani, że osoby biorące czynny udział w walkach 2. Korpusu są zbyt mało znane i należy przybliżać te postacie polskiemu Czytelnikowi?
Niewątpliwie tak. To co jest znane, stanowi właściwie „czubek góry lodowej”. Bo 2. Korpus był właściwie cały „jednostką złożoną z bohaterów” – ludzi o niesłychanie powikłanych drogach życiowych, ludzi, którzy przeszli niewyobrażalne nieraz perypetie, a zarazem ludzi zdolnych do aktów najwyższego koleżeństwa, oddania i poświęcenia. Dobrze zdajemy sobie z tego sprawę, gdy czytamy niezrównaną książkę Wańkowicza „Monte Cassino” – prawie każdy żołnierz, oficer czy szeregowy, sanitariusz czy saper, młody czy stary, ma tam swoje kilka stron. Tych „szarych bohaterów” są tysiące. W trakcie moich poszukiwań natknęłam się na wiele osób, z których każda zasługiwałaby na osobną książkę… Jest to jedna z moich refleksji, gdy odwiedzam Polski Cmentarz Wojenny w Loreto (koło Ankony, gdzie mieszkam), na którym spoczęło ponad tysiąc polskich żołnierzy poległych w kampanii adriatyckiej: oglądam te groby, patrzę na daty śmierci poległych, które odzwierciedlają poszczególne bitwy (Chienti, Loreto, Ankona, Cesano, Metauro…) i myślę sobie, że warto byłoby poznać i pokazać losy każdego z nich…
Tytuł książki „Wciąż szukamy Ojczyzny zgubionej w wrześniowych chmurach?” wydaje się, że wiele mówi, ale chciałbym o to zapytać. Jaki cel przyświecał żołnierzom 2. Korpusu walczącym we Włoszech?
Cytat w tytule jest zaczerpnięty z wiersza jednego z ulubionych żołnierzy-poetów 2. Korpusu, Jana Olechowskiego, p. t. „Droga do Polski”. Cytat może się wydać dość długi, ale uznałam, że doskonale odzwierciedla on cel, jaki przyświecał żołnierzom 2. Korpusu, a zarazem i życie mjr. Drelicharza. Dla nich ta cała powikłana wojenna tułaczka, przez fronty Europy i Afryki, przez pustynie Egiptu, Palestyny i Iraku, wreszcie cała kampania włoska była „drogą do Polski”, walką o wyzwolenie Ojczyzny, którą utracili we wrześniu 1939 r. Przez całą kampanię włoską głęboko wierzyli, że powrócą do szczęśliwej i wolnej Polski. By raz jeszcze zacytować słowa poety Jana Olechowskiego, Włochy to była w ich oczach „najprostsza droga”, po której można było „przerzucić most do Warszawy”; inny żołnierz-poeta, Bolesław Kobrzyński określił Via Adriatica jako Via Polonica – taki był sens ich wojennej tułaczki, walki i ofiar.
Zapoznając się z książką widzimy, iż pozycja jest dość szeroka. Obejmuje ona praktycznie całe życie Majora. Jak długo trwały pracę nad taką treściwą książką?
Prace nad książką zajęły mi ponad pięć lat. Pragnęłam w niej pokazać całe życie majora Drelicharza, jego wojenne losy, ale jednocześnie chciałam, by nie była to „sucha” wojskowa biografia. Chciałam dotrzeć do informacji bardziej osobistych, dowiedzieć się, jakim był człowiekiem, jak oceniali go koledzy, podwładni i przełożeni, jakie żywił nadzieje… Jakie przeżycia towarzyszyły mu na poszczególnych etapach tej pogmatwanej wojennej wędrówki, która z pięknych przedwojennych Brzeżan doprowadziła go do zagubionego w Apeninach wzgórza Monte Fortino, o jakim w Polsce mało kto słyszał, a o jakie w listopadzie 1944 r. toczyły się zacięte walki w ramach tzw. pierwszej bitwy o Faenzę. Pragnęłam też, by książka była czymś więcej niż tylko szczegółową biografią jednego oficera. Pogmatwane, dramatyczne losy mjr. Drelicharza stały się dla mnie okazją pokazania wojennego szlaku tysięcy Polaków, którzy podzielili podobny los. Czytelnik znajdzie tu zatem historię mjr. Drelicharza, ale także opowieść o ludziach, ich sile, oddaniu, wytrwałości, przeżyciach, cierpieniu… Ci ludzie byli żołnierzami, ale też synami, mężami, ojcami. Byli Polakami rzuconymi daleko od Ojczyzny i zawsze w swój powrót do Ojczyzny wierzącymi…
Prace nad tego typu monografią nie należą oczywiście do najłatwiejszych. Czy moglibyśmy się dowiedzieć, z jakich materiałów źródłowych Pani korzystała?
Rzeczywiście poszukiwania archiwalne, muzealne, biblioteczne i inne zajęły mi wiele czasu. Wykorzystałam oczywiście zasoby archiwalne w Londynie, zarówno dokumentację wojskową znajdującą się w Sekcji Polskiej Brytyjskiego Ministerstwa Obrony, jak i materiały Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego. Mniej przydatna okazała się kwerenda w CAW, jako że przedwojenna dokumentacja dotycząca Drelicharza w znacznej mierze uległa zniszczeniu. Dużo cennych materiałów otrzymałam od rodziny Majora, za co jej bardzo serdecznie dziękuję. Szeroko korzystałam też z wojennej prasy z lat 1943-1944 (reportaże z walk, relacje korespondentów itp.) oraz wspomnień towarzyszy broni Drelicharza oraz innych żołnierzy 2. Korpusu, którzy bądź znali Drelicharza osobiście, bądź przeszli w tym samym czasie podobną tułaczkę. Niektóre materiały, jak np. zdjęcia i mapy, odnalazłam rozsiane w różnych archiwach, bibliotekach i muzeach. Wykorzystałam wreszcie wojenną poezję towarzyszy broni Drelicharza, gdyż stanowi ona – moim zdaniem – cenne źródło historyczne, zdolne odsłonić to, czego nie są w stanie oddać suche, wojskowe dokumenty, a mianowicie „sferę uczuć”.
Jakie były największe trudności w zdobyciu tych materiałów?
Niewątpliwie ich znaczne rozproszenie. Również fakt, że aby do nich dotrzeć musiałam odbyć wiele podróży w różne strony, do Warszawy, do Londynu, do Rzymu. Dlatego pomoc zarówno ze strony fundacji PAFT w Londynie (grant na kwerendę w Archiwum IPMS), jak i ze strony Centralnej Biblioteki Wojskowej w Warszawie w przesyłaniu mi zeskanowanych materiałów oraz ze strony Fundacji im. J.Z. Umiastowskiej w Rzymie była bardzo cenna. Ponadto nie wszystkie te materiały były usystematyzowane, a zatem, aby dotrzeć do użytecznych dla mnie dokumentów, często musiałam przeglądać teczki archiwalne czy roczniki czasopism dosłownie „strona po stronie”.
W Polsce losy „naszych dzielnych chłopców” są doskonale znane. A jak to wygląda na zachodzie? Pytam, gdyż mieszka Pani na co dzień we Włoszech i spotyka się Pani z tamtejszą opinią publiczną.
Mogę powiedzieć, jak to wygląda we Włoszech. Mam to szczęście, że mieszkam koło Ankony, w regionie Włoch (Region Marche), który został całkowicie i niemal samodzielnie wyzwolony przez 2. Korpus Polski. W naszym Regionie pamięć o 2. Korpusie jest bardzo mocno kultywowana. W Loreto, w Ankonie i w innych większych i mniejszych miasteczkach Regionu corocznie uroczyście obchodzi się rocznice wyzwolenia, w których biorą udział miejscowe władze oraz ludność, polska i włoska. Wydane zostały i są wydawane różne publikacje na ten temat (także i włoskie), organizowane są konferencje historyczne, wystawy, często z inicjatywy naszych włoskich przyjaciół. Jednym słowem, jest to temat, który tutaj nie tylko „nie poszedł w zapomnienie”, lecz którym nawet wielu ludzi się pasjonuje. Podobnie przedstawia się sytuacja w innych regionach, wyzwolonych przez 2. Korpus (Emilia Romagna, rejon Monte Cassino, Casamassima).
Czy powinno się w jakiś sposób zwiększać świadomość wśród zachodniego społeczeństwa o udziale Polaków w II WŚ na zachodzie?
Uważam, że tak. I nie tylko chodzi tu o zachowanie od zapomnienia naszych niewątpliwych zasług, lecz i o pewne, by tak powiedzieć, „dowartościowanie” naszego narodu w obliczu różnych niezasłużonych krytyk i zarzutów, często wysuwanych obecnie na Zachodzie pod adresem Polski i Polaków. Poprzez naszą walkę z hitleryzmem na wszystkich frontach II WŚ oddaliśmy wielkie zasługi na polu budowy dzisiejszej demokratycznej Europy. Jesteśmy wspaniałym narodem, otwartym, demokratycznym, zdolnym do najwyższych poświęceń – i trzeba to bardzo mocno podkreślać i uświadamiać.
Czy poza bitwą o Ankonę i Monte Cassino są jakieś mniej znane, ale warte naświetlenie zmagania wojenne naszych żołnierzy?
Wojenny szlak 2. Korpusu we Włoszech, rozpoczęty w grudniu 1943 roku nad rzeką Sangro w południowych Włoszech zakończył się 21 kwietnia 1945 roku w Bolonii. To prawie półtora roku nieprzerwanych walk. Bitwa o Monte Cassino, bitwa o Ankonę, bitwa o Bolonię stanowią niewątpliwie najbardziej znane. Ale już mniej znane są np. walki o Piedimonte S. Germano, które stanowiły drugą fazę bitwy o M. Cassino, walki niezwykle zacięte i krwawe, zwłaszcza dla czołgistów 2. Korpusu. Kampania adriatycka to nie tylko bitwa o Ankonę. To także zacięte walki nad rzeką Chienti, nad Cesano, nad Metauro – te ostatnie uznane za najbardziej krwawe stoczone przez 2. Korpus od czasów M. Cassino – które też warto szerzej przedstawić. I wreszcie cała kampania w Apeninach, prowadzona w okresie jesienno-zimowym 1944 r. w kierunku Bolonii, w niezwykle uciążliwych warunkach, w górach, w deszczu, błocie i śniegu (bitwa o Faenzę, w której poległ m. in. Drelicharz, należy do tych walk). Potem nastąpił trzymiesięczny okres wojny pozycyjnej w obronie nad rzeką Senio, o czym też pisze się bardzo niewiele. I wreszcie bitwa bolońska – dwutygodniowe zacięte zmagania w kwietniu 1945 roku, które doprowadziły do wyzwolenia tego miasta.
To samo pytanie chciałbym zadać w stosunku do walk w Afryce. Czy poza Tobrukiem były jakieś ważne i zarazem ciekawe wydarzenia, w których brali udział polscy żołnierze?
Polska Brygada Strzelców Karpackich brała udział w walkach w Afryce od jesieni 1940 do marca 1942 r. Bohaterska obrona Tobruku stanowi zatem najsłynniejszy, lecz niejedyny rozdział z tych walk. Zanim doszło do Tobruku, Polacy na jesieni 1940 r. bronili portu i stanowisk w Aleksandrii w Egipcie, a następnie, późną wiosną i latem 1941, pustynnych twierdz Mersa-Matruh i Sidi-Baggush. Po odblokowaniu Tobruku, w grudniu 1941 r., miała miejsce bitwa pod Gazalą, w której Polacy odnieśli swe pierwsze od września 1939 r. zwycięstwo nad Niemcami; duże znaczenie miały wreszcie walki pozycyjne prowadzone przez Polaków w obronie na pozycji gazalskiej w lutym-marcu 1942 r.
Już tradycyjnie ostatnim pytaniem w wywiadach z autorami książek naukowych pada pytanie, które w założeniu ma być drogowskazem dla młodych badaczy. Jakie perspektywy badawcze dostrzega Pani w zakresie poruszonych przez siebie kwestii?
Niektóre z tych perspektyw badawczych ujawniły się już trochę w odpowiedziach na zadane mi wyżej pytania. Po pierwsze, działania wojenne 2. Korpusu we Włoszech nie zostały jeszcze w pełni i dokładnie przebadane i opracowane, wiele źródeł nie zostało jeszcze wydanych. Każdy historyk 2. Korpusu, który prowadził poszukiwania w Archiwum IPMS w Londynie, dobrze o tym wie. Po drugie, sugerowałabym również podjęcie badań na szczeblu lokalnym we Włoszech we współpracy z miejscowymi instytutami, stowarzyszeniami i organizacjami historycznymi oraz archiwami włoskimi, które często jeszcze przechowują liczne cenne pamiątki po 2. Korpusie i które na ogół chętne są do tego rodzaju współpracy. Choć naoczni świadkowie tych wydarzeń powoli już od nas odchodzą, liczne zachowane we Włoszech pamiątki i świadectwa po 2. Korpusie można jeszcze ocalić od zapomnienia. Wreszcie trzecim torem badawczym powinny być, moim zdaniem, opracowania biograficzne poświęcone licznym, bardziej i mniej znanym bohaterom, którzy tak licznie zapełniali szeregi Korpusu. Trudno uwierzyć, że postacie takich bohaterów jak major Józef Stojewski-Rybczyński czy kapitan Władysław Iwanowski, obaj polegli pod Monte Cassino, kapitan Antoni Maszewski, poległy w kampanii adriatyckiej, czy porucznik Mieczysław Białkiewicz, nie doczekały się jeszcze własnej biografii. I nazwiska te można by mnożyć.
Dziękuję za rozmowę.
Autor książki: Maria Radożycka-Paoletti
Cena: 50 zł
Dane szczegółowe:
Wydawca: Instytut Pamięci Narodowej, IPN
Rok wyd.: 2022
Oprawa: twarda
Ilość stron: 520 s.
Wymiar: 168×160 mm
EAN: 9788382294279
ISBN: 978-83-8229-427-9
Data: 2022-05-27