Krzysztof Szujecki, Najpiękniejsze kobiety przedwojennej Polski
II wojna światowa przyniosła szkody nie tylko w wymiarze materialnym czy ludnościowym. Były to także dramaty osób, które przerwały rozwijające się kariery. Za przykład niech posłużą życiorysy kobiet – aktorek czy tancerek – występujących w filmach czy teatrach. Przekonamy się o tym, czytając książkę Krzysztofa Szujeckiego, Najpiękniejsze kobiety przedwojennej Polski.
Te przedwojenne kobiety odznaczały się talentem i przede wszystkim urodą. Zostawiły swój dorobek w pamięci Polaków oraz w utrwalonych filmach. Można je łatwo znaleźć w Internecie. Wymienię nazwiska niektórych aktorek: Ina Benita, Helena Grossówna, Tola Mankiewiczówna, Nora Ney czy Helena Żelichowska.
Myślę, że każdy może kojarzyć te panie z rolami filmowymi. Świadczą one bowiem o kulturze II Rzeczypospolitej, ocalałej dzięki tym artystkom.
Do rąk czytelników trafiła książka wydana przez Księży Młyn – Dom Wydawniczy. Jako temat przewodni, w książce poruszono kwestię występów artystek na estradzie, wspomnianych filmach, czy koncesjonowanych przez Niemców teatrach jawnych. Jak wynika z treści książki, nie można jednoznacznie potępić taką formę występów. Choć oglądało je wielu Niemców, to niosły one niezależność i wytchnienie od okupacji.
Show-biznes II Rzeczypospolitej jako najważniejsza kulturalna rozrywka tamtych czasów
Poruszając temat pięknych kobiet, nie można pominąć wydarzenia, jakim jest wybór Miss Polonia. Taki tytuł jako pierwsza w historii Polski zdobyła Zofia Batycka. Nie poprzestała tylko na tym, gdyż uzyskała także tytuł Wicemiss Europy.
Spójrzmy także na losy Iny Benity, której w ostatnich latach odkryto nowe fakty życiorysu. Na rynku wydawniczym pojawiły się liczne książki o tej aktorce. Gdyby nie to, dalej by można myśleć o zginięciu Iny w powstaniu warszawskim. Jako kobieta o pięknej urodzie miała wielkie szanse rozwoju. Ina Benita natomiast w II wojnie nie zginęła, zaskakując swoimi dalszymi losami.
Dlaczego poruszono temat pięknych kobiet?
Krzysztof Szujecki wiedział z pewnością, że wybierając ten temat, przypadnie do gustu czytelnikom. Autor ma już na koncie wiele poczytnych książek, wymienię choćby: „Milionerzy przedwojennej Polski”, „Sportsmenki” czy „Historia sportu w Polsce”.
Krzysztof Szujecki jest ekspertem o historii sportu, ale trzeba mu pogratulować napisania recenzowanej tutaj książki o kobietach. Brakowało tego typu publikacji o tematach łatwych i popularnych. Czytając je można się oderwać od trudnej i poważnej historii.
Czy przedwojenne aktorki mogą interesować dzisiaj ?
Tak, nie tylko ich życiorysy są ciekawe. Niestety po II wojnie światowej wiele z nich pozostało na zachodzie. Te, które wróciły, nie miały łatwo w PRL-u. Całe szczęście, zachowały się liczne filmy np: „Ludzie Wisły”, „Ja tu rządzę”, czy „Granica”. Gazety się o tych aktorkach rozpisywały.
Magazyny przedwojenne, jak „AS” czy „Światowid” są gotowe do przejrzenia w bibliotekach cyfrowych. To już daje możliwość obcowania z historią w sposób atrakcyjny i ciekawy. Niestety za mało się o tym mówi i propaguje. Mam mały niedosyt po przeczytaniu tej książki, bo temat jest bogaty.
Najpiękniejsze kobiety przedwojennej Polski – budowa książki
Na 320 stronach umieszczono treść, którą pochłania się „jednym tchem”. Opisano 10 przedwojennych kobiet, które miały wkład w show – biznes. Na początku książki zarysowano temat, kończy się zaś Bibliografią. Fotografie są obiektem, które mogą zachwycić. Przedstawiają się na nich osoby, o których się pisze.
Okładka z wierzchu przedstawia Inę Benitę z papierosem. Nazwano ją „vampem”. Zakochana w życiu aktorka, tak jak inne, nie miała łatwego losu. II wojna światowa przerwała jej karierę, a później nie chwaliła się swoimi osiągnięciami. Wspominam o tym, gdyż mnie to szczególnie zainteresowało. Samą postać Benity wykreślono z kultury trochę po wojnie. A mogła być sławna na cały świat…
Najpiękniejsze kobiety przedwojennej Polski – podsumowanie
Polecam tę książkę, która porusza temat zapomnianej kultury. Jeśli ktoś wątpił, że polskie aktorki nie miały czym zachwycić, to się mylił. Po przeczytaniu odkryje się blask opisywanych kobiet. Nie tylko odkryłem bohaterki srebrnego ekranu, ale dowiedziałem się np. o tancerce Poli Nireńskiej. Inna – Ziuta Buczyńska występowała w 1936 roku na Olimpiadzie w Berlinie. Wtedy jeszcze nie zdawano sobie sprawy z rodzącego się totalitaryzmu. Wiele z tych artystek odznaczono już w wolnej Polsce orderami.
Jako popularnonaukowa książka nieźle wpisuje się w całą serię wydawnictwa Księży Młyn. Minęła II Rzeczpospolita, ale kultura jej pozostała. Należy uszanować taką pracę opisywanych artystek, gdyż ukazała ciekawy element życia – sztukę.
Wydawnictwo: Księży Młyn – Dom Wydawniczy
Ocena recenzenta: 5/6
Paweł Marek
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Księży Młyn.