Najtajniejsza broń wywiadu | Recenzja

Sebastian Rybarczyk, Najtajniejsza broń wywiadu

Sebastiana Rybarczyka „Najtajniejsza broń wywiadu”, książka popularno-naukowa  zaczyna  się zgodnie z receptą Alfreda Hitchcocka. Najpierw „trzęsienie ziemi”, potem coraz więcej emocji, a na koniec niezła kolekcja… damskich pantofelków za 100 tys. dolarów. Brakuje niestety bibliografii.

Sebastian Rybarczyk we wstępie zapewniał, że w „Najtajniejszej broni wywiadu” ujawni prawdziwe oblicze szpiegów, z ich namiętnościami i romansami. No cóż, nie ma w niej nic zaskakującego, od wieków aktualne jest słynne powiedzonko worek, korek i rozporek. Może tylko z tą różnicą, że ten ostatni, autor stawia na pierwszym miejscu, by zrozumieć postępowanie asów wywiadu.

Książka pokrótce wprowadza nas w historię wywiadu, padają fakty, nazwiska. Jednak są takie fragmenty, jak dialogi, które wymyślił sam autor, bowiem przy rozmowie szpiegów na pewno nie był. Tłumaczy go to, że wyciągał wnioski z pewnych faktów, do których dotarł. Jednak jestem rozczarowana, ponieważ Sebastian Rybarczyk zapowiedział we wstępie, że „na końcu” będzie bibliografia, czyli tytuły polskich książek, z których m.in. czerpał wiedzę, a takiej listy w publikacji nie znalazłam.  Niedopatrzenie czy specjalna zagrywka marketingowa, a może „szpiegowska”?

„Najtajniejsza broń wywiadu” składa się z 15 rozdziałów, z których każdy jest poświęcony innym postaciom. Nie ma wątpliwości, że w tekście wielkości artykułu nie ma szans na wnikliwie, jak obiecywał we wstępie autor, przyjrzenie się szpiegom i ich motywacjom oraz wpływie na przebieg wydarzeń. Uproszczenia są w tej sytuacji konieczne. Kto chce mieć nieco szerszy obraz tajników wywiadu, także od strony życia prywatnego agentów, musi sięgnąć po literaturę popularno-naukową lub naukową. Jak już wspomniałam trzeba jej szukać na własną rękę.

Akcja rozdziału pierwszego „Najtajniejszej broni wywiadu” ma miejsce w latach dwudziestych i trzydziestych. Autor przybliża pokrótce zasady działania tajnych służb sowieckich, a szczególnie nielegałów. Jeden z nich inteligentny, bystry przystojniak władający kilkoma językami zakochał się jak sztubak. Jednak ożenił się z nawet więcej niż przyjaciółką swojej wybranki. Autor opisuje wzajemne relacje trójkąta. Kto kogo wciągnął do szpiegowskiej roboty? Czy miłość przetrwała do grobowej deski etc. Jednak nie dowiecie się, jakie sukcesy odniósł tenże sowiecki szpieg? Jakie szkody poniosły na skutek jego działalności państwa imperialistyczne?

W książce oczywiście nie mogło zabraknąć informacji o piątce z Cambridge z Kimem Philbim na czele. Dlaczego zdradzili swoją ojczyznę, w której należeli do elit? Czyżby, dlatego, że kawiorowe życie umieli pogodzić z wiarą w komunizm? Tajemnicą pozostanie, dlaczego tak długo nie zostali wykryci. Autor podejmuje się rozwikłania tej zagadki.

Dowiemy się z książki, który z angielskich ministrów rządu jego królewskiej mości dzielił kochankę z sowieckim szpiegiem.

W książce przeczytamy też o amerykańskim nobliście, który pomagał komunistycznemu wywiadowi. Według zapowiedzi na tylnej okładce dowiemy się, dlaczego. Jednak poza wymienieniem, z kim się z wierchuszki sowieckich służb zadawał, nie ma nic. Kto zna życiorys pisarza dodatkowo niewiele się dowie. Autor poświęca wiele miejsca roli pięknych kobiet w szpiegowskim fachu. Były wabikami i nie zawsze wiedziały, o jaką stawkę toczy się gra. I to prawda, że książka feministkom pewnie podniesie ciśnienie.

Z powiedzonka korek, worek i rozporek, było na razie tylko o tym ostatnim. Odniosłam wrażenie, że według Rybarczyka te ludzkie namiętności miały największy wpływ na historię wywiadu. Jednak bardziej stawiałabym na worek. Już wspominałam o kawiorowym życiu piątki z Cambridge, usprawiedliwianym wiarą w komunizm. Teraz o paniach. Kolekcja butów jednej z…, no właśnie, chyba szpiegowczyń, warta była ponad 100 tys. dolarów. Czyli z wykradania informacji można nieźle żyć. Co z sumieniem, gdy praca polega na wydawaniu ludzi, których czekała śmierć, nie wiadomo.

Pozostał korek. Uzależnienie od alkoholu jest w książce na trzecim miejscu. Jednym słowem, marginalna sprawa.

Piękne kobiety, seksafery i szantaże – czy rzeczywiście na tym stoi wywiad? Może zależy od pieniędzy, w końcu one rządzą światem. „Najtajniejsza broń wywiadu” Sebastiana Rybarczyka nie daje odpowiedzi na tak postawione pytanie. Nie oznacza to jednak, że odradzam lekturę. Bardzo dobra rozrywka i może będzie początkiem zainteresowania się wywiadem na poważnie. Problem będzie zawsze istotny, bo jak podejmować decyzje, gdy nie wiadomo co przeciwnik ma w kartach, może asa, a może same blotki. Ludzkie słabości, cynicznie wykorzystywane przez tajne służby, do końca świata pozostaną takie same.

Wydawnictwo: Fronda

Ocena recenzenta: 4/6

Grażyna Wosińska

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*