Robert Citino, Niemcy bronią się przed Polską. Ewolucja taktyki Blitzkriegu 1918-1933.
Blitzkrieg – słynny już sposób prowadzenia wojny. Wiele o nim napisano, ale w kontekście II wojny światowej. Tymczasem koncepcja ta ma – jak wszystko – swoje źródło w latach wcześniejszych. Czy wyrosła z myśli o ataku na Polskę, czy może w obronie przed Polską? A może Polska była tylko jednym z elementów układanki? Jak Niemcy widzieli możliwości obrony w takich a nie innych warunkach geograficznych? Na te i inne pytania odpowiada Robert Citino w książce „Niemcy bronią się przed Polską”.
Autor postawił sobie za cel „ustalenie przygotować obronnych podjętych przez Niemcy wzdłuż ich wschodniej granicy od 1918 do 1933 roku”. Jasne cezury czasowe. Okres od zakończenie I wojny światowej i powstania państwa polskiego do dojścia Hitlera do władzy i początku odbudowy sił zbrojnych to czas przygotowań obronnych a nie myśli o nieodległej ekspansji.
Książka ma układ chronologiczny zmieszany z problemowym – dwa pierwsze rozdziały traktują o armii niemieckich kolejno w latach 1918-1921, 1921-1926, ale rozdział trzeci dotyczy armii polskiej w oczach niemieckiego wywiadu w okresie 1921-1933, z kolei ostatni czwarty rozdział powraca do armii niemieckiej i kontynuuje opowieść o niej w latach 1927-1933.
Autor prezentuje sytuację polityczno-wojskową Niemiec w końcu wojny, co staje się wstępem dla opowieści o armii Niemieckiej w okresie kryzysu. Spory o kształt traktatu wersalskiego i jego ostatecznie ciężkie warunki autor wpisuje w sytuację wewnętrzną i zewnętrzną Niemiec. Kraj ogarnięty chaosem, puczyści, rewolucjoniści i Freikorpsy na ulicach, strach przed polskim atakiem, a nade wszystko walki z Polakami i zagrożenie Prus Wschodnich w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Wiele miejsca w 1. rozdziale autor poświęca właśnie kwestii obrony Prus Wschodnich – jak wskazuje – organizująca się Reichswehra nie zrobiła nic dla obrony prowincji, to lokalni decydenci tworzyli kolejne formacje, mające stanowić namiastkę wojska, utrzymywać porządek i zajmować się internowaniem obcych żołnierzy, którzy przekroczyli granicę.
W drugim rozdziale autor opisuje Reichswehrę lat 1921-1926, kiedy to kształtował ją gen. Hans von Seeckt. Seeckt jest dla autora uosobieniem ówczesnej Reichswehry, człowiekiem, który nadał jej charakterystyczny rys i odcisnął wielkie piętno na niemieckiej wojskowości. Jak podkreśla Citino, to właśnie Seeckt zdecydował, że armia niemiecka nie będzie skupiona a zostanie rozproszona wzdłuż wschodniej granicy, a także, iż postawi na manewr i wyszkolenie a nie defensywę i umocnienia. Nie oznacza to bynajmniej, by rozdział dotyczył tylko myśli wojskowej gen. Seeckta. Można powiedzieć, że rozdział ten również wprowadza w temat, pokazując uwarunkowania geograficzne, najważniejsze miasta, które należało bronić, rozmieszczenie wojsk niemieckich i polskich, fortyfikacje czy wreszcie obaw i powodów, dla których tak a nie inaczej rozlokowano żołnierzy.
Robert Citino ilustruje koncepcje gen. Seeckta opisami manewrów armii niemieckiej z pierwszej połowy lat 20. Odgrywając bitwę pod Tannenbergiem, w 1923 r. Niemcy ćwiczyli na ewentualność polskiego ataku na Prusy Wschodnie. Autor szeroko natomiast opisuje manewry z 1925 r., kiedy to ćwiczono różne warianty starcia i użycie zakamuflowanych czołgów. Prusy Wschodnie i organizowane tam manewry zdają się być reprezentacją również dla innych rzekomo zagrożonych przez Polaków regionów, jak choćby Śląsk. Próżno bowiem szukać w książce analogicznych ćwiczeń z innych prowincji. Z drugiej strony odcięta od Rzeszy prowincja może być najlepszym miejscem dla treningu rozwiązań taktycznych, które mają uratować cały region przed zajęciem przez wroga.
Ciekawe są informacje o tym, jak Niemcy oceniali polską armię. Jednym ze źródeł ich wiedzy były zeznania dezerterów. Jakkolwiek niepewne bywają zeznania takich osób, to wyłania się z nich obraz biedy, niedostatku sprzętu i obuwia, tandetnych mundurów, konfliktów etnicznych, sporów na linii Kongresówka-Wielkopolska, niejednolity korpus oficerski, różnorodność broni palnej w ramach jednego oddziału, niski poziom wyszkolenia etc. Silna piechota i kawaleria towarzyszyła słabej artylerii, logistyce i dowództwu. Citino wskazuje również na różnice w postrzeganiu sytuacji militarnej w zależności od szczebla – lokalne władze alarmowały, że Polacy szykują się do ataku, podczas gdy dowództwo wojskowe wiedziało, że to nie prawda i nie ma żadnych przygotowań do inwazji, a polska armia nie jest bardzo groźnym przeciwnikiem. Książka zawiera też niemiecką ocenę działań Piłsudskiego po przewrocie majowym – od polityki kadrowej po budowę przemysłu zbrojnego. Mimo dokonywanych postępów, obie strony zdawały sobie sprawę z przewagi jakościowej Reichswehry.
W ostatnim rozdziale armia niemiecka lat 1927-1933 została utożsamiona z gen. Wilhelmem Groenerem. Objęcie resortu obrony przez Groenera oznaczało (częściową) zmianę kursu – o ile myśl ofensywna i nacisk na mobilność były kontynuowane, to zaczęto opracowywać plany mobilizacyjne na wypadek wojny, organizować manewry i gry wojenne, a także zmienić rozlokowanie sił, tak by były skupione wokół łatwiejszych do obrony garnizonów. Planowanie wojny z Polską objęło zarówno siły lądowe, jak i marynarkę wojenną, której celem był m.in. atak na Gdynię. Gry wojenne, nawet te oparte na wątpliwych założeniach pokazywały rosnącą wojowniczość niemieckich oficerów i myślenie w perspektywie powrotu Niemiec do rangi mocarstwa.
Reichswehra ery Groenera wkroczyła na drogę modernizacji. Do nacisku na szkolenie dołączono myśl o porzuceniu starego uzbrojenia na rzecz nowego i wykorzystania go w operacjach oskrzydlających, gdzie współdziałałyby różne rodzaje broni. Obserwatorzy kolejnych manewrów byli pod wrażeniem rosnącej motoryzacji niemieckiej armii. Reichswehra Groenera wkraczała w nową epokę na lądzie i na morzu.
Pisząc książkę, autor wykorzystał szeroką bibliografię – rzecz jasna wiele pozycji jest w języku niemieckim. Spośród materiałów archiwalnych Cition wykorzystał prywatne pisma Seeckta i Groenera, a także raporty amerykańskiego wywiadu wojskowego. Z archiwaliów niemieckich znajdziemy dostępne w USA dokumenty niemieckiej marynarki wojennej oraz Urzędu Spraw Zagranicznych. Dodatkowo w polskim wydaniu pojawiają się mapy, indeks geograficzny oraz osobowy.
Wielkim plusem książki jest styl autora i tłumaczenie. Dzięki nim, niezależnie od znajomości tematu, czytelnik nie będzie znużony lekturą. Atutem pracy jest też to, że autor jest osobą z zewnątrz, „osobą trzecią” – nie jest ani Polakiem, ani Niemcem, patrzy zza oceanu na problem armii i sąsiedztwa dwóch państw. Książka broni się, choć ma już swoje lata – po raz pierwszy wydano ją w 1987 r. Aż chciałoby się zobaczyć ponownie przejrzaną pracę uzupełnioną o kolejne publikacje, ale i dokumenty niemieckiej armii.
Instytut Wydawniczy ERICA, Wydawnictwo Tetragon
Ocena recenzenta: 5/6
Robert Witak