Serial Ostatni Carowie w reżyserii Adriana McDowella oraz Garetha Tanley’a, Netflix 2019
Miniserial Ostatni Carowie dostępny na platformie Netflix w 6 odcinkach obrazuje losy rosyjskiej rodziny carskiej. Ostatni Carowie to dokument fabularny, w którym poza komentarzami ekspertów, doktorów i profesorów uniwersytetów amerykańskich oraz brytyjskich, ujrzymy aktorów wcielających się w członków rodziny Romanow. Twórcy serialu postanowili dodać też wątek księżniczki Anastazji, która rzekomo miała przetrwać masakrę z 1918 roku. Czy połączenie tak wielu wątków i dodatków było dobrym pomysłem scenarzystów?
O czym właściwie mowa i kogo ujrzymy na ekranie w Ostatni Carowie?
Ostatni carowie to anglojęzyczny mini-serial Netflixa z 2019 roku, w którym zobaczymy historię Rosji od śmierci Aleksandra III w 1894 roku, do tragicznej śmierci Mikołaja II i jego rodziny w roku 1918. W głównych rolach obsadzono:
- Roberta Jacka (Mikołaj II),
- Suzannę Herbert (caryca Aleksandra),
- Bena Cartwrighta (Grigorij Rasputin),
- Oliver Dimsdale (Pierre Gilliard).
Za reżyserię odpowiedzialni są Adrian McDowell i Gareth Tanley. Scenariusz napisali Christopher Bell oraz Dana Fainaru. Serial można zaliczyć do dokumentów fabularnych.
Z jednej strony słuchamy wykładu profesorów, ekspertów z zakresu Rosji i XIX wieku, z drugiej oglądamy losy Romanowów, wchodzimy do wnętrza ich pałacu. Akcja serialu rozgrywa się w wielu miejscach od oczywistego Petersburga i Jekaterynburga, scenarzyści przenoszą nas również do Berlina i do wsi na Syberii, gdzie po raz pierwszy przedstawiony jest Rasputin.

Mikołaj II Romanow z rodziną (od lewej): Olga, Maria, Mikołaj II, Aleksandra Fiodorowna, Anastazja, Aleksiej, Tatiana, źródło: Wikimedia Commons
Tło historyczne
Produkcja Netflixa nie ominęła najważniejszych wydarzeń, jakie miały miejsce w latach 1894-1918 w Rosji. Rozpoczynając od ślubu Aleksandry i Mikołaja oraz jego koronacji na cara, śledzimy działania postaci, które powoli doprowadzają do upadku władzy i całego kraju. Ujrzymy tragiczne wydarzenia rewolucji z 1905 roku oraz upokarzającą przegraną w wojnie z Japonią.
W międzyczasie obserwujemy niepokój rodziny związany z narodzinami chorego syna i to, jak stres życia prywatnego wpływa na fatalne decyzje władcy Rosji. Z czasem rozpoczyna się I wojna światowa, co prowadzi do zamachu stanu i utraty władzy przez cara.
Sześcioodcinkową produkcję można podzielić na dwuodcinkowe segmenty. Pierwsze dwa odcinki skupiają się na dojściu Mikołaja II do władzy oraz narodziny jego piątki dzieci. Już w drugim odcinku rozpoczynają się kłopoty z władzą i wydarzenia roku 1905.
Trzeci i czwarty odcinek pokazują wpływ Grigorija Rasputina na sytuację w pałacu królewskim po jego przybyciu. Czwarty odcinek kończy się jego zabójstwem i zamyka historię postaci. Piąty i szósty odcinek pokazują trudy I wojny światowej oraz dojście do władzy bolszewików. Widz przeprowadzony jest przez cały proces od zamachu stanu i odejścia Mikołaja od władzy aż do tragicznego końca całej rodziny.
Przerysowane postacie i kiepskie dialogi
Serial już w pierwszych 15 minutach przedstawia widzom intymną scenę nocy poślubnej Mikołaja oraz Aleksandry. Twórcy serialu nie obawiali się nagości, ponieważ w następnych odcinkach zobaczymy sceny orgiastyczne z udziałem Rasputina, gdzie zarówno kobiety, jak i mężczyźni ukazani są w pełnej nagości.
Dialogi napisane są dość płytko. Mikołaj kilkakrotnie powtarza na głos to, że jest carem, niestety nie jest to zbyt przekonujące. W dodatku, takie zdanie wypowiedziane z ust władcy wydawało się niepotrzebne i tandetne, wiedząc o potędze dynastii i poważaniu społecznym, które w tamtym momencie jeszcze ma.
Relacja Aleksandra i Mikołaja
Na relację cara i carycy twórcy serialu położyli duży nacisk. Jest to zrozumiałe patrząc na to, że byli oni wyjątkowi na tle innych par królewskich – ich małżeństwo było z miłości. Między aktorami widać dużą chemię, w samych 6 odcinkach bardzo dużo czasu ekranowego poświęcono właśnie dla pary.
Ich dialogi wydają się sztuczne i nie są to kwestie, które wymieniliby między sobą członkowie rodziny królewskiej. Natomiast jest to coś, co przyciąga widza, zatem nacisk na intymne sceny między Mikołajem i Aleksandrą jest zrozumiały.
Problem aktorów czy scenariusza?
Gra aktorska jest zadowalająca, problem musiał pojawić się już w scenariuszu. Tandetnym wydaje się też pokazanie sposobu w jaki Rasputin miałby dostać się do pałacu królewskiego. Mnich „magicznie” pojawia się w pokoju, w którym znajduje się Aleksandra przejęta losem chorego na hemofilię Aleksieja.
Scenie towarzyszy podniosła muzyka i specyficznie oświetlony (jak z niebios) pokój. Może twórcy chcieli byśmy uwierzyli w jego czarodziejskie zdolności. Zabójstwo mnicha, mimo że w rzeczywistości było żmudnym i tragicznie przedłużającym się procesem, w serialu wydaje się niepotrzebnie przerysowane i przesadzone.

Grigorij Rasputin, źródło: Wikimedia Commons
Ostatni Carowie – zgodność historyczna
Między scenami z XIX/XX wiecznej Rosji, od czasu do czasu wplecione są komentarze ekspertów, profesorów i doktorów, zajmujący się historią na co dzień. Są to wartościowe dodatki, które pomagają zrozumieć co aktualnie dzieje się na ekranie. Eksperci urozmaicają swoje wypowiedzi o różne rozterki wewnętrzne cara, czy jego żony, które ciężko zobrazować, a są ważną częścią rozgrywających się wydarzeń. W tym momencie gatunek dramatu spotyka się z produkcją dokumentalną, historyczną.
Jeśli chodzi o część fabularną, zdarzyło się kilka wpadek jeśli chodzi o zgodność historyczną. Zazwyczaj są to szczegóły, które z łatwością mogą umknąć, jednak warto zaznaczyć, że miały one miejsce.
Chodzi tu między innymi o mauzoleum Lenina, które pojawia się na Placu Czerwonym, mimo że scena ma miejsce w 1905 roku, prawie 20 lat przed jego śmiercią. Nietrafionym wyborem okazało się też noszenie obrączek przez Mikołaja i Aleksandrę na lewej ręce. Zgodnie z religią prawosławną powinno się ją nosić na prawej dłoni. Dość zabawnym faux pas okazała się też literówka w słowie „wódka” pisanego cyrylicą na butelce.
Serial dobrze pokazuje rządy ostatniego cara Rosji. Jeśli chodzi o najważniejsze wydarzenia tego kraju, były dobrze opisane i pokazane na ekranie. Jest w tym duża zasługa historyków zaproszonych do produkcji. Pomijając obraz życia prywatnego rodziny i ich relacji, historia polityczna z serialu jest zgodna z prawdą i wartościowa.
Skąd Anastazja?
Po tragicznej śmierci rodziny Romanowów pojawiły się plotki o rzekomym przetrwaniu księżniczki Anastazji. Przez lata w Rosji (i nie tylko) pojawiały się kolejne kobiety, które uważały się za członkinię rodziny królewskiej, która przeżyła masakrę. Scenarzyści postanowili wykorzystać ten wątek i wpleść go do serialu.

Anna Anderson – kobieta podająca się za Anastazję Romanową, źródło: Wikimedia Commons, The Alexander Palace Time Machine Discussion Forum
Na początku i końcu każdego odcinka widzimy krótkie sceny umiejscowione w Berlinie. Akcja dzieje się w 1925 roku, gdy były nauczyciel dzieci cara – Pierre Gilliard – próbuje rozpoznać, czy kobieta, którą spotkał w szpitalu jest Anastazją. W moim odczuciu był to dość zbędny wątek, ale jest to ciekawe rozwiązanie przy zapoznaniu widza z mitem o Anastazji.
W ten sposób twórcy wprowadzili postać Anny Anderson – kobiety, która do końca życia twierdziła, że jest księżniczką Anastazją. Atutem są tutaj nagrania i zdjęcia postaci, która istniała naprawdę. Jak wiadomo, wcale nie była to członkini rodziny królewskiej, Anastazja tragicznie zginęła wraz z rodzicami i rodzeństwem. W produkcji zobaczymy potwierdzenie badań naukowych, a następnie ponowny pochówek carskiej rodziny.
Czy warto obejrzeć serial Ostatni Carowie?
Serial nie jest idealnym odwzorowaniem wydarzeń z przeszłości, a także może zdziwić rozwiązaniem niektórych wątków fabularnych. Dużo scen wydaje się nierealistycznych i tandetnych, co może zrazić widzów zaznajomionych z historią ostatnich Romanowów. Jeśli jest to tematyka bliska czyjemuś sercu i jest w stanie krytycznie spojrzeć na produkcję, myślę, że warto rzucić okiem na netflixowy serial. Dobrze przeprowadza on przez losy ostatniego cara Rosji.
Osobie, która nie ma wiedzy o rządach Mikołaja II i ogólnej sytuacji w Rosji na przełomie XIX i XX wieku, również nic nie stoi na przeszkodzie by serial zobaczyć. Wypowiedzi ekspertów są wartościowe i rzetelne, natomiast trzeba mieć na względzie naprawdę średnie wykonanie części fabularnej. Źle napisane postacie i kwestie utrudniają oglądanie produkcji, zwłaszcza jeśli zna się realia tamtych czasów. Osobie, które są one obce, mogą utrwalić nieprawdziwy obraz przeszłości.
Na pewno warte pochwalenia są piękne kostiumy i kadry. Serial nagrywany był na Litwie, natomiast zgrabnie odtworzono realia XIX-wiecznych, rosyjskich wnętrz. Przyroda ukazana w serialu, cała scenografia są bardzo przyjemne dla oka. Mimo że serial jest anglojęzyczny, scena nabożeństwa prawosławnego zagrana jest po rosyjsku, na co też warto zwrócić uwagę, pozytywną uwagę.
Platforma: Netflix
Ocena recenzenta: 3/6
Aleksandra Rajtar