A. Klich, Cały ten Kutz. Biografia niepokorna
Chłopak z szopienickiego familoka, wybitny reżyser, senator i poseł. Nie można było odmówić mu inteligencji oraz odwagi. Kochał Śląsk ponad wszystko, chociaż często się na niego obrażał. Kazimierz Kutz inspirował, skłaniał do myślenia, a czasami po prostu… wkurzał– łagodnie mówiąc.
Aleksandra Klich to dziennikarka, wicenaczelna „Gazety Wyborczej” i redaktorka naczelna „Wysokich Obcasów”. Napisała m. in. Bez mitów. Portrety ze Śląska, Artur Rojek. Inaczej oraz wspólnie z abp. Józefem Życińskim Świat musi mieć sens. Zaangażowała się również w bardzo trudny projekt, jakim było napisanie biografii Kazimierza Kutza. Do rąk czytelników trafiło nowe, uzupełnione wydanie tej książki: biografii tak samo niepokornej, jak jej bohater.
Kazimierza Kutza chyba nie trzeba przedstawiać. On, chłopak z biednego familoka w Szopienicach został jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich reżyserów. Współpracował z najwybitniejszymi aktorami. W swojej twórczości poruszał problemy ważne, rozprawiał się z polskimi mitami narodowymi, ciągotami do tworzenia populistycznych obrazów, prowokował, burzył dotychczasowo poukładany świat. Tworzył filmy, które nigdy wcześniej nie znajdowały miejsca w polskiej kinematografii. Jednak równocześnie mitologizował Śląsk, tą piątą stronę świata, która właściwie nikogo nie obchodzi. Była w nim gorycz odrzucenia: on, Ślązak, potomek powstańca przeżywał to, jak wyczekiwana przez jego rodziców Polska pogardza jego ukochanym Heimatem. Stawał się natchnieniem (Piąta strona świata zainspirowała Miousha do nagrania albumu pod tym samym tytułem), dodawał Ślązakom odwagi (ale również łajał ich niemiłosiernie), a czasami doprowadzał do szewskiej pasji.
Dzisiaj trudno powiedzieć, co w życiu Kutza było artystyczną prowokacją, kokieterią, chęcią rozwalenia zastanego schematu, a co było jego wewnętrzną bolączką. Jednak w tym wszystkim zawsze starał się w jak najlepszej wierze walczyć o swój ukochany region. Bo pomimo wszelkich obelg, jakie czasami miotał pod adresem Ślązaków, żył tylko Śląskiem. Tym Śląskiem, który na jego oczach odchodził bezpowrotnie. Jak śpiewał Jan „Kyks” Skrzek umierał w biały dzień…
Biografia autorstwa Aleksandry Klich nie opowiada tylko i wyłącznie o Kutzu i jego działalności artystycznej, społecznej czy politycznej. To również opowieść o środowisku artystycznym, ludzkich wyborach, trudnościach związanych najpierw z życiem w PRL, a później z uczeniem się wolności. Można powiedzieć, że momentami jest to portret zbiorowy pokolenia. Jest to również książka dosadna i brutalnie szczera – bo właśnie taki był Kutz. Odziera go również z wielu polityczno-prasowych łatek, które jemu przyszywano, ale również takich, które sam sobie przyszywał. Kto dziś wie, że tego rzekomego komunistycznego pieszczoszka władza ludowa inwigilowała, a nawet internowała po wprowadzeniu stanu wojennego?
Biografię czyta się z zapartym tchem. Sposób prowadzenia czytelnika przez skomplikowane życie reżysera idealnie koresponduje z jego charakterem, stylem bycia i życia. To nie jest lektura ze szkółki niedzielnej: to prawdziwe życie. Nie ma w nim miejsca na hagiografię, a pewne zawieszone w niedopowiedzeniu kwestie autorka zostawia do rozstrzygnięcia czytelnikowi. Bo jak przy filmach Kutza, tak i przy lekturze jego biografii trzeba myśleć – szeroko i niesztampowo. Trener od samorozwoju powiedziałby, że należy wyjść ze swojej strefy komfortu, ale bardziej adekwatne byłoby tu po prostu ruszenie własnych mentalnych czterech liter i podążenie za odmiennym sposobem patrzenia na świat.
Jeśli chce się zrozumieć filmy Kutza należy przeczytać recenzowaną pozycję. Jeśli chce się zrozumieć Ślązaków, zrozumieć Śląsk – tego niekochanego polskiego pasierba – tego przeczytać recenzowaną pozycję. Jeśli rozumie się Śląsk należy ją przeczytać, aby mądrze się nim zafrasować i zatrzymać jego umieranie. Należy ją przeczytać nawet wtedy, gdy Kutz nas wkurwia. Może dzięki temu zacznie nas wkurwiać mądrzej.
Wydawnictwo ZNAK
Ocena recenzenta: 6/6
Daria Czarnecka