Poza horyzont. Polscy podróżnicy | Recenzja

Poza horyzont. Polscy podróżnicy, Joanna Łenyk-Barszcz, Przemysław Barszcz

Na kartach historii przewijają się tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy nazwisk ludzi, których celem, marzeniem lub wyzwaniem było dokonanie czegoś niezwykłego. Wielu spośród nich przyświecała chęć zmiany własnego życia, odkrycia nowych, nieznanych miejsc. Jeszcze inni do podjęcia życiowych wyborów zostali zmuszeni okolicznościami. Wśród nich było wielu Polaków.

Pamiętamy o Krzysztofie Kolumbie, Marco Polo, Vasco da Gamie, czy Ferdynandzie Magellanie. Ale czy wiemy kim byli Benedykt Polak, Michał Boym lub Jan Kubary? O takich postaciach opowiada książka Joanny Łenyk – Barszcz i Przemysława Barszcza.

Publikacja liczy dwanaście rozdziałów, ujętych w układzie chronologicznym. Na treść każdego z rozdziałów składa się opowieść o losach osoby, która z różnych powodów znalazła się poza granicami własnego państwa. Historię rozpoczyna opowieść o Świętosławie, córce Mieszka I i Dobrawy, która została poślubiona królowi Szwecji Erykowi Zwycięskiemu. Po śmierci męża udało się jej utrzymać tron dla ich syna Olofa. Z kolei ona sama zawarła sojusz z duńskim królem Svenem Widłobrodym, którego poślubiła. Z tego związku urodzili się kolejni, dwaj królowie duńscy: Harald II i Kanut II Wielki, który podbił Anglię.

W drugim rozdziale przeczytamy historię Jaksy Gryfity – księcia połabskiego, krzyżowca, który brał udział w wyprawie do Ziemi Świętej, był także fundatorem klasztoru norbertanek na dzisiejszym, krakowskim Salwatorze.

Rozdział trzeci został poświęcony postaci Benedykta Polaka – franciszkanina, który udał się w daleką podróż do Azji, zmierzając do państwa mongolskiego. Uchodzi on za autora pierwszej relacji z podróży Europejczyka do stolicy chanatu mongolskiego.

Interesujące są dzieje kolejnego bohatera książki, który jako kilkunastoletni żydowski chłopiec wraz z rodziną opuścił Królestwo Polskie w drugiej połowie XV wieku. Miał na imię Kacper. Po wielu przygodach i perypetiach spotkał na swojej drodze słynnego Vasco de Gamę, który odcisnął silne piętno na życiorysie dojrzałego już mężczyzny. Do tego stopnia, iż po chrzcie przyjął on imię Gaspar a nazwisko po swoim patronie. Burzliwe życie tłumacza i towarzysza morskich wojaży Portugalczyków sprawiły, że o jego losach niewiele wiemy w ujęciu faktograficznym.

Rozdział piąty opowiada historię wymyślonej postaci Roberta, który jako ochotnik udał się na początku siedemnastego stulecia w podróż, której celem była pierwsza, stała osada angielskich kolonistów, założona na kontynencie północno-amerykańskim w Jamestown. Mimo, że postać bohatera została wymyślona, to sama historia pobytu Polaków w osadzie już nie. Na kanwie zachowanych materiałów źródłowych, autorzy skumulowali w działaniach Roberta, postawy polskich mieszkańców osady. Według amerykańskich badań, na początku istnienia Jamestown, żyło i pracowało tam siedmiu Polaków. To pasjonujący fragment opowiadający o protoplastach późniejszych emigrantów, którzy tłumnie zaczęli przybywać na kontynent w XIX i w XX wieku.

Z treści rozdziału szóstego dowiemy się więcej o jednym z pierwszych sinologów europejskich, propagatorów medycyny chińskiej – polskim jezuicie, ojcu Michale Piotrze Boymie, który także stał się jednym z łączników między światem cywilizacji łacińskiej, a Cesarstwem Chińskim. Był jednym z pierwszych Europejczyków, którzy zostali zaangażowani do służby dyplomatycznej cesarza Chin i występował w roli jego posła wobec papieża.

Krzysztof Arciszewski uchodzi za postać jedną z najbardziej zapomnianych w Polsce, a o której, z racji zasług, pamięta się w małej Holandii. Dlatego cieszę się, że tę postać uwzględnili w swej książce jej autorzy. W rozdziale siódmym śledzimy perypetie Arciszewskiego, który z racji swojego pochodzenia nazywany był przez Portugalczyków „Cristoforo Polacco”, a przez Holendrów „Cristofer Artischau”. W zasadzie, jedyny występujący w książce, żołnierz z krwi i kości. Człowiek, który swoimi czynami zasłużył na najwyższe odznaczenia i zaszczyty ze strony holenderskiej, a przez Portugalczyków ogłoszony „diabłem wcielonym”. Tylko dzięki jego umiejętnościom dowódczym udało się Holandii zdobyć i utrzymać przez dłuższy czas jedną z największych kolonii portugalskich – Brazylię. Z wielką przyjemnością przeczytałem ten fragment książki.

Z kolei w rozdziale ósmym spotkamy się z Maurycym Bieniowskim, człowiekiem który podobnie jak wcześniejsi bohaterowie, wiódł życie podróżnika, a także awanturnika. Konfederat barski, zesłaniec syberyjski, aż wreszcie pozostający na usługach francuskich eksplorator. Ten ostatni zawód, z kolei, rzucił go na największą wyspę u południowo-wschodnich krańców kontynentu afrykańskiego – Madagaskaru. I pozostał aż do swojej śmierci z rąk mocodawców.

Józef Warszewicz, bohater dziewiątego rozdziału, to polski botanik i podróżnik. Jego z kolei losy związane są z podróżami do Ameryki Środkowej i Południowej w pierwszej połowie XIX wieku, skąd przywoził liczne zbiory florystyczne i ornitologiczne.

Jednym z pierwszych polskich badaczy Oceanii był Jan Kubary, bohater dziesiątego rozdziału. Jego losy były podobne do dziesiątków życiorysów Polaków w erze „sojuszu trzech cesarzy”. Jednak z racji współpracy z carską ochraną i ujawnieniem tego faktu, opuścił on zabór rosyjski, skąd udał się do ówczesnych Prus. Tam na zlecenie jednego z dużych domów handlowych udaje się do Oceanii w celu poszukiwania okazów flory i fauny dla tworzonego w Hamburgu muzeum historii naturalnej. Treść rozdziału przepełniona jest opisami bardzo ciekawych miejsc, które Kubary odwiedził w czasie swojego 27-letniego pobytu tam.

Nie trzeba zbytnio rozpisywać się nad postacią, której fragmenty życiorysu stanowią treść jedenastego rozdziału. Benedykt Dybowski, bo o nim mowa, zapisała się w dziejach nie tylko polskiej, ale przede wszystkim rosyjskiej nauki. Naukowiec, ale też powstaniec, później zesłaniec. Dzięki jego badaniom pogłębiono stan wiedzy na temat flory i fauny syberyjskiej, o pracach na temat środowiska naturalnego jeziora bajkalskiego nie wspominając. Jeden z najbardziej cenionych polskich reprezentantów nauk przyrodniczych na przełomie stuleci.

Ostatni, dwunasty rozdział, poświęcony został postaci jednego z najwybitniejszych malarzy reprezentujących nurt akwarelistyczny – Julianowi Fałatowi. Historię jego życia obserwujemy przez pryzmat trzech okresów: od podróży dookoła świata, którą odbył w wieku trzydziestu kilku lat, przez czas spędzony na dworze cesarza Wilhelma II, aż do momentu odejścia na emeryturę ze stanowiska rektora krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Bogate i pełne wyzwań życie zawodowe nie szło w parze z życiem osobistym, co miało także konsekwencje w postaci przenosin malarza z Krakowa do Torunia.

Prezentowana książka nie jest pracą naukową. Tym niemniej została świetnie przygotowana pod względem edytorskim, sama narracja zaś bardziej przypomina powieść niż literaturę faktu. Co nie umniejsza walorom poznawczym. Dodatkowo, na plus, trzeba podkreślić staranne wydanie: twarda okładka, szyta, okraszona licznymi kolorowymi zdjęciami i krótką bibliografią. Świetna pozycja na lekturę wieczorową porą lub w trakcie podróży.

Ocena recenzenta: 6/6

Wydawnictwo Zona Zero

Tomasz Gajownik

Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*