Przekleństwo imperium. Źródła rosyjskiego zachowania | Recenzja

Zacząć należy od stwierdzenia, że gdyby nikt takiej książki nie napisał to należałoby ją po prostu wymyślić. Pierwszą osobą, którą taką publikację wymyśliła, czyli napisała, był redaktor naczelny Pressji, i chwała mu za to. Namysł czym jest państwo rosyjskie w swoich najgłębszych warstwach  jest bowiem dzisiaj wręcz koniecznością, nie tylko sąsiadów ale całego zglobalizowanego świata.

W czasach wikipedii i konieczności uzyskiwania natychmiastowego rezultatu taka refleksja może się wydawać zupełnie jałowa i niepraktyczna. Przecież debata o panslawizmie i euroazjatyźmie nie zastąpi nam raportów strategicznych ani analiz wywiadowczych, lepiej liczyć PKB i dywizje….

Dlatego nudne staje się nieustanne tłumaczenie, że zrozumienie podstaw ideowych jakimi kieruje się państwo pozwoli zrozumieć przynajmniej kilka zasadniczych mechanizmów jakimi się kierują. Możemy na przykład wedle jakiego kodu porozumiewają się rządzący z rządzonymi czy też zrozumieć jak hierarchizowane są cele.

Banalne twierdzenie, że działania są podejmowane ponieważ są uznawane za opłacalne rozpada się proch i pył wobec kolejnego, wręcz narzucającego się, pytania: dlaczego pewne działania uznawane są za opłacalne, a inne nie? Sam rachunek gospodarczy lub demograficzny nie wystarcza. Materiał do takich rozważań dostarcza nam – napisane w bardzo dostępny, wręcz popularny sposób – Przekleństwo Imperium.

Warto tę książkę przeczytać z jeszcze jednego powodu. Bardzo często naszą polską tożsamość określamy w odniesieniu, przede wszystkim negatywnym, do naszego wschodniego sąsiada. Polskość po wielokroć przeciwstawiana była rosyjskiemu imperializmowi i tyranii. Ale czy na pewno wiemy co stoi w opozycji do naszych podstawowych cech narodowych? Czy jest to tylko odbijana bezmyślnie cliche? Jakże mamy odpowiedzieć na te pytania, skoro nie mamy do końca pewności czym jest owa złowroga siła czająca się we wschodniej połowie Europy?

Zatem jeżeli mamy odpowiedzieć sobie czym jest Rosja (z zatem czym Polska nie jest) to musimy podążyć tropem Pawła Rojka i przyjże się kilku podatkowym faktom związanym z państwowością Rosji.

Autor wskazuje na fakt, że jest to państwowość zawsze związana z imperializmem. I bynajmniej nie chodzi wyłącznie o nieustanny rozrost terytorialny i potęgę militarną. Imperium wedle autora to przede wszystkim idee które uzasadniają  władanie metropolii nad kolejnymi obszarami i ludami. Z samej definicji wynika zatem, że idee imperialne muszą spełniać wymóg uniwersalizmu, tak aby były możliwe do zaakceptowania przez przynajmniej część każdego z podporządkowanych ludów.

Historia Rosji jest – jak pisze Paweł Rojek – najlepszym dowodem na prawdziwość owego wymogu. Gdy Aleksander III zdecydował się zmienić politykę na bardziej rusocentryczną doprowadził do tego, że duża część z podbitych narodów odwróciła się od centrum i przyłączyła nie tylko do ruchów odśrodkowych ale i rewolucyjnych, mając znaczący udział w obalaniu samodzierżawia.

Aby zatem ustalić, czy putinowska Rosja jest imperium, postimperium czy też tylko dużym i silnym krajem chcącym mieć wpływ na politykę międzynarodową należy przeanalizować idee nadające jej siłę. Książka Pawła Rojka podejmuje to wyzwanie.

Oczywiście od razu pada w tym momencie pytanie czemu miałby służyć ów akademicki podział na: „imperium, postimperium i silne państwo”. Czy żonglowanie nazwami pozwoli nam na okiełznanie rzeczywistości?

Gdyby chodziło jedynie o nazywanie i definiowanie mielibyśmy do czynienia z zabiegami bardziej magicznymi niż analitycznymi. Ale sam autor celnie punktuje tego rodzaju zastrzeżenia.

Oczywiście osamotnionym Ukraińcom  zapewne nie robi wielkiej różnicy, czy Rosjanie strzelają do nich w imię narodu czy idei. Bez rozstrzygnięcia jednak tej kwestii nie można zrozumieć rosyjskiego zachowania, a co za tym idzie – trafnie je przewidywać i adekwatnie na nie odpowiadać.”

A to przewidywanie jest konieczne, ponieważ inna reakcja jest właściwa gdy zderzamy się z imperium, a inna gdy walczymy z państwem narodowym. A taka adekwatność jest konieczna, gdyż chcąc być subtelnym i precyzyjnym możemy zacząć zachowywać się jak  słoń w sklepie z porcelaną i spowodować że mieszkańcy imperium (bądź państwa) staną murem za swoimi liderami, choćby byli wcześniej znienawidzeni.

Myślę, że gdyby autor zamiast pisać o ideach i myleniu używał modnych słów: narracja, komunikacja i perswazja to jego książka byłaby łatwiejsza w „spożyciu” dla współczesnego czytelnika. Z punktu widzenia szerokiej publiczności godne uznania byłyby dywagacje która z narracji prezentowanych Rosjanom okaże się dominującą i narzuci kierunek rozwoju. Jednakże autor pisze o ideach, a te – jak powszechnie wiadomo – mają swoje konsekwencje.

Cechą idei na których budowane są wielkie struktury społeczne, takie jak narody lub państwa, jest to że trwają one przez łące pokolenia. O ile  nowość ma zdolność porywania, to takie powoli narastające zbiorowe myślenie wywiera na nas wpływ tym potężniejszy, że prawie niezauważalny. Taką ideo-sferę, w której żyją, i którą oddychają, Rosjanie prezentuje nam Paweł Rojek.

Opisy idei Trzeciego Rzymu, euro-azjatyzmu czy panslawizmu wreszcie są dla nas istotne, ponieważ autor nie ogranicza się do opisów historycznego rozwoju owych koncepcji, lecz – co jest zdecydowanie najistotniejsze – wskazuje jak są one artykułowane we współczesnej publicystyce oraz pracach politologicznych. Przede wszystkim zaś – i jest to wręcz cenny wkład autora – pokazuje jak odnajdują się one w myśli, i działaniu władz Rosji.  Spełnia zatem książka wymogi nie tylko akademickiego dyskursu lecz także (a może przede wszystkim) stanowi cenny wkład w literaturę analizująca współczesną politykę.

Wnioski jakie daje nam autor są może nie zaskakujące, co zdecydowanie odbiegające od powszechnie wyrażanej opinii. Wydaje się, że Rosja nie idzie w kierunku odbudowy imperium. Przyczyną jest, najogólniej ujmując bezideowość i „czysty pragmatyzm” elit rządzących. Z jednej strony było to wielkie rozczarowanie dla zwolenników koncepcji euroazjatyzmu bądź panslawizmu. Ale nie potwierdza żywionego jeszcze całkiem niedawno na tzw. „Zachodzie” przekonania, że Rosja to całkiem normalny liberalny kraj, tylko potrzebuje czasu by się sama o tym przekonała.

Książka Pawła Rojka powinna wzbudzić dyskusję, nie tylko z powodu samego tematu – jakże aktualnego i istotnego. Ale także dlatego, że jej publicystyczna forma, siłą rzeczy musiała skutkować szeregiem uproszczeń i zdecydowanych sądów, które jak sądzę niekoniecznie odpowiadają szeregowi innych opinii.

Ze swej strony chciałbym zwrócić uwagę na dwa elementy tego tekstu, z którymi po prostu się nie zgadzam. Pierwszym jest przekonanie, że Związek Sowiecki był kolejnym etapem rozwoju rosyjskiego imperium. To powtórzenie tezy o przejściu „od białego do czerwonego caratu”, jest zgodne z dużą częścią opinii. I jak to często bywa z powszechnymi opiniami jest błędna. Imperium rosyjskie, wraz z ideami które były u jego korzeni, upadło w czasie Wielkiej Wojny. To nie było tok, że dynastię Romanowów zmieniła inna grupa samodzierżców. Rosja stała się ofiarą swoistej aberracji ideowej, i była tak samo podporządkowana jak inne państwa podbijane przez Armię Czerwoną. Stalinowski zabieg „odrodzenia” rosyjskiego nacjonalizmu, podtrzymywany przez niektórych jego następców była taką samą maskirowką jak leninowski NEP czy walka o pokój.

Stosując myślenie analogiczne, i na dodatek bardzo uproszczone, Rosja została podbita przez „obce plemię”, niezależnie od jego składu narodowego w swych ideach wręcz zaprzeczającego podstawowym myślom o celach istnienia imperium samodzierżawców. Co więcej okupacja ta była na tyle długotrwała, że zamieniła ją w prawdziwą kolonię, chociaż stolica okupantów była na jej terenie.

Skutkuje to tym, że obecna Rosja jest krajem post-kolonialnym z wszystkimi tego faktu skutkami. Te określenie nie musi oznaczać ani biedy ani słabości militarnej. Wystarczy przyjrzeć się historii Indii. Ale oznacza to, że nie wystarczy zwykła zmiana stroju czy ekipy rządzącej, ten ogromny kraj musi na nowo odbudować swoją tożsamość ideową i opisywane przez Rojka debaty są przejawem procesu takiej odbudowy. Nie wiadomo czy w następnych pokoleniach powstanie na nowo rosyjskie imperium z wszystkimi swoimi słabościami i przejawami potęgi. Nie wiadomo nawet, czy przetrwa jako mocarstwo. Pewnym można być tylko, że będzie to proces długotrwały i bolesny. Niestety może być on bardzo bolesny nie tylko dla samej Rosji ale i jej sąsiadów.

Po drugie, koncepcja „Moskwy – Trzeciego Rzymu”, jest bardzo często wykoślawiana. W gruncie rzeczy imperializm XVIII wieku i późniejszy nie miał zbyt wiele wspólnego z koncepcjami z przełomu XV i XVI wieku. Inaczej też pojmowano Rzym niż obecnie. Autor – jak się wydaje – zbyt zawierzył Bierdiajewowi.

Juliusz Gałkowski

ocena recenzenta 6/6

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*