Obraz soboru nicejskiego (325r.) na podstawie Vita Constantini – Euzebiusza z Cezarei
Sobór nicejski na podstawie Vita Constantini Euzebiusza z Cezarei – przebieg obrad, przyczyna zebrania przedstawicieli Kościoła, najważniejsze postaci, jakie brały udział w tymże zgromadzeniu oraz analiza postanowień soborowych i credo nicejskie – to znajdziejsz w poniższym artykule.
Ale najpierw – jakie były okoliczności, jakie miały miejsce przed zwołaniem obrad duchownych? Według definicji Encyklopedii Powszechnej PWN sobór jest zgromadzeniem biskupów obradujących nad sprawami wiary, organizacji i dyscypliny kościelnej. Instytucja ta sięga czasów apostolskich, kiedy to około 50 roku w Jerozolimie odbył się pierwszy sobór[1] i wywodzi się od praktyki synodów[2] pierwszych gmin chrześcijańskich. Pierwsze sobory odbywały się na wschodzie i były zwoływane z inicjatywy i pod przewodnictwem cesarzy. Głównie dotyczyły chrystologii i trynitologii.
Sobór nicejski 325 roku
Pierwszy sobór powszechny odbył się w 325 roku w Nicei i został zwołany przez cesarza Konstantyna (306 – 337), który to od 312 r. nazywał siebie chrześcijaninem. Z pewnością nie było to nawrócenie w dzisiejszym znaczeniu tego słowa, jak stwierdza Timothy Gregory w Historii Bizancjum za „nawróceniem” cesarza stali jego chrześcijańscy doradcy, którzy „pomogli” mu zinterpretować krzyż, jaki ujrzał w 312 r. Oczywiście władca faworyzował chrześcijan, obdarzył ich majątkiem, a nawet używał krzyża jako znaku bojowego (labarum), ale były to głównie puste słowa, gdyż podobnie jak władcy pogańscy zachował tytuł pontifex maximus i korzystał z symboli religii politeistycznych. Jednak pomimo braku szczerego nawrócenia w 313 r. zdecydował wraz z Licyniuszem wydać w Mediolanie szereg dokumentów, z których jasno wynika, iż kończy prześladowania chrześcijan oraz obdarza ich swobodą i ochroną w ramach prawa rzymskiego. Pomimo, iż od tego momentu ranga wyznawców Jezusa znacznie wzrosła, Konstantyn nie zdecydował się przyjąć chrztu, uczynił to dopiero na łożu śmierci. Już po przytoczeniu paru wydarzeń z życia cesarza można dojść do wniosku, że był człowiekiem, który nie tylko nie zna teologii, ale również nie orientuje się w podstawowych dogmatach oraz w istocie bycia chrześcijaninem. Jednak jako wytrawny polityk chciał mieć wpływ na życie swoich poddanych, którzy jednocześnie byli wyznawcami Jezusa, tak więc nie mógł dopuścić do sporów między nimi, które mogły mieć wpływ na funkcjonowanie państwa. Euzebiusz z Cezarei w Życiu Konstantyna przytacza liczne problemy cesarza, z którymi musiał się zmierzyć nie tylko jako chrześcijanin, ale również jako najwyższy kapłan. Wiele z nich stanowiło również przyczynę zwołania soboru w Nicei, do najbardziej popularnych należy spór między biskupem Aleksandrem a prezbiterem Ariuszem[3], schizma melecjańska[4] i nierozstrzygnięta kwestia ustalenia daty Wielkanocy[5]. Wszystkie wyżej wymienione przyczyny podaje Euzebiusz, co ciekawe podczas przedstawiania okoliczności tych wydarzeń autor przedstawia również swoje poglądy i próbuje przewartościować owe sytuacje. Tak więc mianem „najcięższej choroby” nazywa brak porozumienia podczas ustalania daty Wielkanocy, której to poświęca cały rozdział, schizmę opisuje jednym zdaniem, natomiast konflikt między duchownymi zajmuje niespełna linijkę, ponieważ sam autor poniekąd sprzyjał oskarżonemu o herezję Ariuszowi. Owe stanowisko nie jest tożsame z poglądami Konstantyna, ponieważ ten był wyraźnie zaniepokojony, iż spór o naturę Chrystusa zatacza coraz szersze kręgi. Według Sozomena[6] pierwotnie cesarz nie miał zamiaru zwoływać soboru, chciał wysłać na Wschód Hozjusza, który to miał dostarczyć zwaśnionym list[7] od cesarza, w którym wyraźnie wskazuje, że pragnie pokoju i ujednolicenia religii przy jednoczesnym wskazaniu poglądów prezbitera jako problem jedynie na skalę lokalną. Wizja pokojowego współistnienia wszystkich wierzeń była utopijna, ponieważ nigdy nie byłoby możliwe pogodzenie ich wszystkich.
Misja Hozjusza nie kończyła się jednak na pośredniczeniu między stronami, przewodniczył on również synodowi podczas którego ułożono coś na kształt wyznania wiary, w którym został potępiony arianizm. Trzej biskupi nie podpisali się pod ustalonym wyznaniem wiary, byli to: Euzebiusz z Cezarei, Teodot i Narcyz. Dlaczego? Czyżby popierali poglądy Ariusza? Prawdopodobnie nie, ich poglądy nie były w pełni ariańskie, ale i nie opowiadali się za poglądami biskupów uczestniczących w synodzie, ponieważ sprawa wydawała im się mało ważna i fakt potępienia kogoś przez synod nie był adekwatny do przewinienia. W końcu sam cesarz bagatelizował sprawę i nie przewidział, że herezja znacznie wyjdzie poza Aleksandrię.
Wspomniany przeze mnie Euzebiusz był od 313 r. biskupem Cezarei. Po 324 r. stał się gorliwym zwolennikiem panowania Konstantyna i jego polityki prochrześcijańskiej. Kontrowersje wokół tej postaci pojawiają się w momencie rozpowszechnienia się poglądów ariańskich, kiedy to biskup popiera Ariusza i udziela mu schronienia w Cezarei. Jednak nie świadczy to, iż był arianinem. Za swoje postępowanie został potępiony na synodzie w Antiochii w 325 r., jednak nie mogło być to nic poważnego, ponieważ nie mógłby uczestniczyć już w żadnym synodzie, a już parę miesięcy później brał udział w soborze powszechnym. Co ciekawe wraz z zakończeniem obrad sobory nicejskiego zaczął zwalczać jego uchwały, oczywiście mógł sobie na to pozwolić, ponieważ miał poparcie samego cesarza, którym był zafascynowany. Przypisywał mu nawet szczególną rolę w Boskim planie, miał on rzekomo przygotować ludzkość na przyjęcie nauki Jezusa. Podziw dla wybitnego cesarza wyraża Euzebiusz tuż po jego śmierci w De Vita Constantini, które jest nie tyle biografią, co penegirykiem na cześć władcy. Jego celem jest uwiecznienie sytuacji, w których Konstantyn przyczynił się dla chrześcijaństwa, dlatego wspomina o odbudowie i wznoszeniu świątyń, szacunku dla teologii i Pisma Świętego czy wreszcie o pierwszym soborze powszechnym w Nicei. Dla Euzebiusza okres rządów Konstantyna jest swoistym renesansem, ponieważ doskonale pamięta prześladowania chrześcijan podczas których zginął jego autorytet Pamfilos, a sam musiał uciekać do Egiptu. Tak więc przebywanie w otoczeniu człowieka, któremu znaki daje sam Bóg było dla niego wyróżnieniem. W konsekwencji mógł przymknąć oko na jego wady i nie wspominać o nich w swoim dziele. Prawdopodobnie korzyści z tej znajomości nie były zbyt wielkie, ponieważ Euzebiusz pozostał w Cezarei i tam tworzył swoje dzieła, nie garnął się do przebywania na dworze cesarskim. Wydawać by się mogło, że jego podziw dla władcy jest szczery. Ponadto relacje wielu zdarzeń nie są przekłamane, ponieważ bywają cytowane przez osoby w nich uczestniczące, które z pewnością wytknęłyby biskupowi pewne nieprawidłowości. Opis soboru nicejskiego pojawia się u Atanazego Wielkiego z Aleksandrii O dekretach synodu nicejskiego (De decretis Nicaenae Synodi) i jest to jedna z bardziej wiarygodnych relacji, ponieważ był on uczestnikiem soboru. O soborze nicejskim mówiły też dwie księgi Rufina z Akwilei (345-410), dodane do innego dzieła Euzebiusza – Historii kościelnej. Rufin przedstawia w nich okres historii Kościoła od 324 r.– zaczyna więc na rok przed rozpoczęciem soboru – do roku 395. Korzystał on z zaginionej Historii Kościoła Gelazego. Są też dostępne prace późniejsze: Sokratesa Scholastyka i Sozomena, pisane około sto lat później. Pragnę jednak skupić się na relacji jaką przekazuje Euzebiusz z Cezarei w Życiu Konstantyna.
Wcześniej podawałam prawdopodobne przyczyny zwołania biskupów do Nicei, w tym momencie chciałabym przedstawić jedną z bardziej wiarygodnych hipotez, na którą powołuje się zarówno Teresa Wnętrzak, jak i Henryk Pietras. Oczywiście w liście do biskupów Konstantyn informuje duchownych o pragnieniu zwołania soboru, jednak zastanawiający jest czas jaki wybrał, to jest 19 czerwca w dwudziestym roku jego panowania (vicennalia). Czyżby dla nowego chrześcijanina ważniejsze było obchodzenie własnego jubileuszu niż próba „uzdrowienia” Kościoła? Cesarz chciał połączyć oba wydarzenia, dlatego też zaprosił biskupów do Nicei na uroczystość otwarcia jubileuszowego roku swego panowania. Prawdopodobnie sądził, że misja Hozjusza rozwiąże wszystkie jego problemy w związku z konfliktami w nowej religii, gdy tak się nie stało, możliwość połączenia jubileuszu z soborem była jedynym słusznym rozwiązaniem. Przy tej podniosłej okazji zamierzał pogodzić zwaśnione strony, ogłosić kalendarz paschalny oraz podstawową formułę wiary chrześcijańskiej. Pierwotnie miejscem spotkania soboru miała być Ancyra, jednak ostatecznie cesarz zdecydował się na Niceę. Również ta decyzja nie była przypadkowa, ponieważ nie tylko to miasto sąsiadowało ze stołeczną Nikodemią i już same jej położenie było korzystniejsze, ale również Konstantemu łatwiej było kontrolować przebieg obrad. On jako początkujący chrześcijanin przyjmował każdą doktrynę za cenę spokoju w państwie, natomiast biskup Marceli rezydujący w Ancyrze był przeciwnikiem Ariusza, a niewątpliwie mogłoby to skomplikować obrady.
Sam fakt zwołania soboru Euzebiusz nazywa wyrazem dobrej woli lub ustawieniem Boskiej falangi, co już w pierwszych słowach opisu wydarzeń ukazuje cesarza jako kogoś kto jest miły Bogu, cieszy się jego błogosławieństwem, a ponad to jest dobrym wojownikiem, który każdy swój czyn poświęca Bogu. Dalej ukazuje jego dobroć i przychylność poprzez powoływanie się na liczne przykłady pomocy w dotarciu na sobór, na przykład udostępnienie transportu. Z dużą przesadą ukazuje chęć biskupów do podróży na Wschód. Z pewnością jest to przesada, ponieważ drogi nie były wystarczająco wygodne do długiej i męczącej podróży w nieustannie zmieniającym się klimacie, tak więc na pewno nie było mowy o wielkim wybuchu entuzjazmu na wieść o podróży. Jednak mimo wielu trudów do Nicei przybyła rzesza duchownych „wszystkich przyjęło jedno miasto tworząc jakby ogromny wieniec z kapłanów, upleciony z różnokolorowych, najpiękniejszych kwiatów.”[8] Tym oto plastycznym opisem, który niewątpliwie w czytelniku nie przywołuje negatywnych skojarzeń Euzebiusz przekazuje, iż przybyli duchowni nie tylko różnili się między sobą krajem pochodzenia, ale również poglądami na organizację Kościoła, naturę Jezusa czy wreszcie każdy z nich miał inną wizję credo. Co za tym idzie ryzyko kłótni i problemów z porozumieniem na soborze było dość duże. Dla podkreślenia różnorodności poglądów autor podaje kraje i miasta z jakich przybyli. Zdecydowanie jest to imponująca liczba uczestników, ponadto dodaje, że na to spotkania miał przybyć „zwierzchnik Kościoła”[9], jednak jego brak tłumaczy podeszłym wiekiem. W ten sposób podnosi rangę tego wydarzenia i po raz kolejny wychwala Konstantyna, który jako jeden z pierwszych władców tak świętuje swoje zwycięstwo. Te słowa dodatkowo potwierdzają tezę, iż prawdziwym powodem zwołania soboru nie był arianizm, a świętowanie licznych zwycięstw władcy wraz z jubileuszem rządów. Euzebiusz stara się nieustannie przypominać, iż cesarz jest prawdziwym chrześcijaninem, dlatego też przypomina wydarzenia I wieku, czyli sobór jerozolimski, w ten sposób ukazuje przywiązanie do tradycji i umiejętność rozwiązywania spraw chrześcijan. Jest to jakby dodatkowe potwierdzenie, że czyny Konstantyna są dobre, gdyż już dawniej tak czyniono.
Biskup z Cezarei podaje, iż w soborze brało udział 250 biskupów i niemożliwa do zliczenia liczba duchownych niższego stopnia[10]. Każdy z nich miał być wyjątkową i elokwentną jednostką. Przedstawieni są nie tylko jako zróżnicowani pod względem poglądów, ale również ich pozytywnych cech charakteru, które są bardzo różne i mają wnieść wiele odpowiednich rozwiązań. Wskazuje to na możliwość osobistego zaangażowania się w dyskusję, czyli każdy z biskupów mógł przedstawić swoje rozwiązanie. Prawdopodobnie było to niemożliwe w ówczesnych realiach przy tak wielkiej liczbie osób. Jednak już zupełnie możliwe było zrealizowanie rozkazu cesarza, w którym zleca przygotowanie zaopatrzenia dla całej tej grupy. Po raz kolejny władca ukazany jest jako troskliwy i dobrze zorganizowany gospodarz.
Według relacji Euzebiusza obrady soboru miały miejsce w centralnym budynku pałacu. Z tego opisu jasno wynika, że cesarz przywiązywał duża wagę do hierarchii duchownych, miejsca jakie dla nich przygotował nie mogły być zajmowane według własnych upodobań, a tak jak zlecił władca czyli według rangi. Bardzo ciekawy problem porusza autor podczas przedstawiania momentu wejścia Konstantyna. Jego przybycie miało poprzedzić pojawienie się trzech najbliższych osób z otoczenia cesarza, nie jest dokładnie określone kto mógł to być, ale prawdopodobnie były to osoby, które wspierały każdą decyzję władcy i niekoniecznie musieli być to duchowni. Następnie wspomniani są przyjaciele w wierze rzekomo niedoświadczony chrześcijanin, jakim był cesarz, miał przebyć w otoczeniu biskupów bez żołnierzy i gwardzistów. Z pewnością jest to wyolbrzymienie i próba kolejnego kreowania wizerunku władcy jako osoby, która nie dopuściłaby się przemocy wobec duchownych. Co więcej, znaczna część przybyłych biskupów zdawała sobie sprawę, że Konstantynowi brakuje wiedzy w pewnych kwestiach teologicznych, więc prawdopodobnie nie był uznawany przez większość z nich za autorytet. To świadczy również o tym, że mógł czuć się tam bezpiecznie i obecność żołnierzy nie była konieczna. Chwila, w której pojawił się cesarz świadczy, że biskupi byli mu podporządkowani, ponieważ wiedzieli, że na dany sygnał mają powstać i podziwiać cesarza, mimo, iż nie zawsze darzyli go szacunkiem. Zewnętrzny wygląd gospodarza ukazywał w całej okazałości jego charakter, to, iż najważniejsze były dla niego drogocenne kamienie i nawet gdy przedmiotem obrad miały być sprawy Kościoła, on musiał manifestować swoją siłę. Euzebiusz również w tym przypadku próbuje manipulować czytelnikiem i usprawiedliwia wygląd cesarza, jakoby on był skromny duchem. Jest to zaprzeczenie zdań wcześniejszych, ponieważ ten sam wyzywająco ubrany cesarz, miałby się rumienić, nieśmiało poruszać i mieć oczy wbite w ziemie. Z dzisiejszej perspektywy wydaje mi się to niemożliwe, gdyż ktoś to buduje imperium, zachowuje tytuł najwyższego kapłana i w dodatku nazywa siebie chrześcijaninem może co najwyżej uchodzić za osobę łasą na godności i majątek, a nie jednostkę uniżoną przed duchownymi. Autor ukazuje władcę jako postać górującą nad biskupami nie tylko intelektem, ale również majestatem, siłą czy łagodnym usposobieniem właściwym dla cesarskiego stanowiska. Ostatnie określenie po raz kolejny propaguje postawę cesarza, który rzekomo nie ma zamiaru niczego wymuszać na biskupach, a nawet więcej -ukazany jest jako ojciec, który ma pogodzić zwaśnionych synów. Na koniec swojego pochodu ukazał jeszcze raz swoje dostojeństwo i usiadł na złotym krześle, ale dopiero, gdy pozwolili mu na to przedstawiciele Kościoła. Już na pierwszy rzut oka widać, że jest to przekłamanie, ponieważ osoba, która siada przed wszystkimi biskupami w purpurowej szacie, której nieustannie towarzyszy złoto, nigdy nie czekałaby na pozwolenie biskupów. Euzebiusz próbuje ukazać, iż to oni mieli decydujący głos podczas obrad, tak jednak nie było, o wszystkim decydował cesarz.
Cesarza oficjalnie powitał jeden z biskupów. Według źródeł był to Euzebiusz z Cezarei lub Eustacjusz z Antiochii. Przemowa, jaką wygłosił, miała charakter hymnu dziękującego Bogu za możliwość spotkania.
Kolejną część soboru stanowiła Mowa Konstantyna o pokoju[11], w której cesarz wyrażał wdzięczność Bogu za możliwość ujrzenia przyjaciół – w ten sposób nazywa przybyłych duchownych. Już od samego początku podkreślał, że najważniejsza jest dla niego jedność, wspólnota i harmonia ducha. Wbrew pozorom owo pragnienie nie jest wyrazem troski o chrześcijaństwo, ale ukazuje, że najważniejszy jest brak sporów, które mogłyby doprowadzić do podziałów w państwie, a tym samym lud poddany podzieliłby się na zwolenników i przeciwników Konstantyna. Również przesadne wydaje się być stwierdzenie, iż sprawy Kościoła są ważniejsze niż inne sprawy zewnętrzne. Wczytując się w tekst przemowy Konstantyna można odnieść wrażenie, że jest to przekaz kierowany przez najwyższego pontyfika do kolegium kapłańskiego [12]. Do zadań najwyższego kapłana należało ustalenie kalendarza świąt dla całego państwa, także ustalenie daty Wielkanocy. Na soborze mogło to nie być tylko i wyłącznie chrześcijańskim obowiązkiem cesarza, ale również mogło uchodzić za obowiązek pontifexa maximusa. Zgromadzenie biskupów było więc prawdopodobnie traktowane przez Konstantyna jako kolegium kapłańskie, dlatego też swoją mowę wygłosił w języku łacińskim, który był oficjalnym językiem najwyższego kapłana. Cesarz przez całe swoje przemówienie zachęcał do pokoju i rozwiązania problemów „już teraz” co stanowiło oficjalne pozwolenie cesarza na rozpoczęcie obrad. Władca zapraszając biskupów chciał rozwiązać wiele problemów, które były ważne dla niego, jednak również domyślał się, że zaproszeni przyjadą z własnymi sprawami, które też chcieliby przedyskutować. Obraz obrad przypominać może nieustanną kłótnię podczas której jedni oskarżają drugich. Zainteresowanie wzbudza postawa cesarza, który według relacji Euzebiusza miał w skupieniu słuchać wszelkich uwag i aktywnie komentować każdą z nich. Podejrzenia wzbudza fakt, iż Konstantyn nie mógł dobrze orientować się w sprawach wiary, zbyt krótko był chrześcijaninem i nie mógł jeszcze zrozumieć istoty religii, którą uznał za państwową. Prawdą natomiast może być, iż odnosił się przyjaźnie i nalegał do zaakceptowania swojego zdania. Podobno właśnie takie zachowanie doprowadziło do zgody, jednak z całą pewnością wśród tłumu biskupów przebywali ludzie , którzy mieli postulować poglądy cesarza, co dodatkowo ułatwiło mu przekonywanie do swoich racji. W rezultacie zapanowała jedność nie tylko co do formuły wyznania wiary, ale także co do terminu obchodzenia Wielkanocy. Od teraz chrześcijanie mieli świętować ją w tym samym czasie co Rzymianie, a nie tak jak dawniej wraz z Żydami. Najstarszym zachowanym źródłem dotyczącym nicejskiego wyznania wiary jest tekst autorstwa Euzebiusza z Cezarei List do swojego Kościoła. Treść ustalonego wyznania wiary zawiera doprecyzowanie, że zrodzenie z Ojca należy rozumieć jako zrodzenie z istoty Ojca. Kolejny problem w sformułowanym credo dotyczył słowa homoousios, co miało oznaczać, iż Syn Boży nie przejawia żadnego podobieństwa do zrodzonych stworzeń, podobny jest we wszystkim tylko do Ojca, od którego też pochodzi. Doskonale jest widoczny akcent antyariański, co stanowić miało zaprzeczenie, że Jezus pochodził z niczego oraz że był czas, kiedy go nie było. Do tej pory wyznanie wiary było używane w ramach chrztu, jednak nie odczuwano potrzeby ujednolicenia go i każdy Kościół posiadał własne. Po soborze nikt owego wyznania wiary nie przyjął pomimo iż zostało podpisane przez wszystkich z wyjątkiem dwóch biskupów,[13] w konsekwencji na licznych synodach próbowano utworzyć nowe credo. Paradoksalnie sytuacja zmieniła się dopiero po 50 latach po soborze, kiedy to Teodozjusz Wielki uznał niechciane przez nikogo z wyjątkiem Konstantyna credo nicejskie za jedyne słuszne i zakazał odstępstw. Zdecydowanie ważniejsze i chętniej przyjmowane było 20 kanonów ustalonych na soborze. W tym momencie chciałabym krótko opisać każdy z ustalonych kanonów:
- Kanon 1. O pozbawiających się męskości oraz o tych, którym uczynili to inni – ów kanon nakazuje wykluczenie z grona duchownych osoby, które zostały wykastrowane. Jest to przeciwstawienie się poglądom gnostyckiej sekty, która propagowała osiągnięcie doskonałości poprzez kastrację.
- Kanon 2. O przyjmowaniu do stanu duchownego od razu po chrzcie – potwierdza on, iż katechumenat uległ znacznemu skróceniu oraz zezwala na dymisję duchownych, którzy dopuścili się ciężkiego grzechu i zostało to potwierdzone przez co najmniej dwie osoby.
- Kanon 3. O kobietach mieszkających razem z duchownymi – członkowie stanu duchownego mieli zakaz mieszkania z osobami wzbudzającymi podejrzenia, dopuszczalne było jedynie towarzystwo matki, siostry lub ciotki.
- Kanon 4. Ile osób powinno konsekrować biskupa – czynności te powinny być wykonywane przez wszystkich biskupów prowincji, w przypadku niepojawienia się wszystkich była wymagana nieparzysta liczba, co było konieczne przy głosowaniach.
- Kanon 5. O ekskomunikowanych: aby nie byli przyjmowani przez innych oraz o tym, że synody mają się odbywać dwa razy do roku – stanowiło to unormowanie relacji między duchownymi, którzy nie mogli przyjmować ekskomunikowanych duchownych z innej diecezji; synody zwoływane dwa razy do roku pozwoliłyby na szybsze rozwiązanie licznych problemów.
- Kanon 6. O procedencji niektórych stolic i o tym, że nie można zostać powołanym na urząd biskupa bez zgody metropolity – kanon zawiera wyjaśnienie o pierwszeństwie niektórych miast nad innymi, wynikać miało to starszeństwa.
- Kanon 7. O biskupie Aelii [czyli Jerozolimy] – potwierdzone są tu nie tylko przywileje Jerozolimy, ale także przywileje metropolii, w tym wypadku była to Cezarea Palestyńska. Samo pojawienie się tego kanonu wynikać może z zagrożenia pozycji metropolii.
- Kanon 8. O tych, którzy zwą się „czystymi” – Kościół jakby przez słowa zawarte w tym postanowieniu zezwala na ponowne dołączenie do wspólnoty chrześcijan, którzy dołączyli do jednej z grup heretyckich. Zawarte tu dość szczegółowe rozwiązania nie są określone dla konkretnej grupy.[14]
- Kanon 9. O wyniesionych do prezbiteratu bez okresu próbnego – mowa jest tu o unieważnieniu święceń osobom, które popełniły ciężki grzech.
- Kanon 10. O tych, którzy w czasie prześladowań zaparli się wiary (lapsi), a następnie zostali dopuszczeni do stanu duchownego – dopuszczenie do stanu duchownego wynikać miało z niewiedzy osób, które ich wyświęcały. Miały być to osoby nieświadome przewinień potencjalnych duchownych, oczywiście w momencie odkrycia prawdy byli oni pozbawiani swojej godności.
- Kanon 11. O tych, którzy zaparli się wiary i są zaliczani do stanu świeckiego – w owym kanonie przedstawione są przewidywane kary dla tych, którzy wyrzekli się wiary podczas prześladowań Licyniusza.
- Kanon 12. O tych, którzy wyrzekli się świata, a następnie do niego powrócili – zawarte są tu informacje o pokucie jaką powinni odbyć ci, którzy odbyli służbę wojskową. Początkowo służba wojskowa była związana z koniecznością walki, zabijaniem i uczestniczeniem w składaniu ofiar bogom.
- Kanon 13. O tych pokutujących, którzy w godzinie śmierci proszą o Komunię – biskupi nawiązują tutaj do tradycji nakazującej udzielanie zarówno Eucharystii i pojednania ze wspólnotą w niebezpieczeństwie śmierci.
- Kanon 14. O katechumenach, którzy upadli – jest to ostatni kanon, który odnosi się do upadłych podczas prześladowań Licyniusza. Zezwala on na modlitwę pośród innych duchownych, ale tylko tym, którzy odbyli pokutę.
- Kanon 15. O duchownych, którzy przenoszą się z miasta do miasta – stanowi to o zakazie zmieniania miast przez biskupów, prezbiterów i diakonów, do których zostali przeznaczeni.
- Kanon 16. O nieprzebywających w Kościołach, w których zostali wybrani – kanon ten nawiązuje do poprzedniego, dotyczy jednak każdego duchownego, który znajduje się w hierarchii niżej niż prezbiter.
- Kanon 17. O duchownych, którzy zajmują się lichwą – w tym przypadku mamy do czynienia z sytuacją często spotykaną, wymagająco jasnego określenia: kto zajmuje się lichwą musi być usunięty z grona duchownych.
- Kanon 18. Diakoni nie powinni podawać Eucharystii prezbiterom ani być stanowieni wyżej od nich – kanon nie tylko zakazuje podawania Komunii, ale również siadania diakonów razem z prezbiterami i biskupami.
- Kanon 19. O tych, którzy odeszli od Pawła z Samosaty – jest to rozporządzenie, z którego wynika, iż ludzi odcinających się od poglądów Pawła z Samosaty należy ponownie ochrzcić.
- Kanon 20. Nie należy modlić się na kolanach w niedziele i w dniach Pięćdziesiątnicy – postawa klęcząca była głównie związana z pokutą, a więc w dni, w których chrześcijanie powinni się radować, należało modlić się na stojąco.
Kiedy zostały ustalone wszystkie kwestie ważne dla Kościoła i cesarza, wówczas rozpoczęły się uroczystości otwierające dwudziesty rok panowania Konstantyna, na czym najbardziej zależało władcy. Jak wspomina Euzebiusz z Cezarei, na owej uroczystości nie zabrakło żadnego z biskupów, była to doskonała okazja, by sam Konstantyn pokazał jaką siłą dysponuje, dlatego też na straży stała przyboczna gwardia z wydobytymi mieczami. Podobno duchowni mieli możliwość pojawienia się niemalże w każdej części pałacu, także w prywatnych pomieszczeniach cesarza, wydaje się to być mało prawdopodobne chyba, że na każdym kroku towarzyszyła im gwardia cesarska. Po licznych i okazałych ucztach cesarz obdarował każdego z przybyłych gości prezentami, ale każdemu proporcjonalnie do zasług, aby każdy dowiedział się o ustaleniach soborowych wysłał list do Kościołów, w którym zawiera rozkaz przestrzegania wszystkich ustaleń biskupów. Przypomina również, że potęga szatana została pokonana poprzez przywrócenie jedności w wierze.
Po analizie opisu obrad soboru wyraźnie widać, iż autor nie skupia się na zagadnieniach dotyczących Ariusza, procesu ustalania credo czy może własnej roli pośród biskupów. Euzebiusz głównie opisuje zewnętrzne strony całego wydarzenia. Ewidentnie widać, iż zadaniem Euzebiusza jest ukazanie cesarza Konstantyna jako osoby godzącej zwaśnionych oraz jednostki, która zna się na kwestiach podejmowanych przez sobór. Niewątpliwie jest to obraz, który dodaje cesarzowi zmysłu dobrego organizatora oraz wielu cech przywódczych. Oczywiście organizacja całego wydarzenia była niezwykle wymagającym wydarzeniem. Jak donosi biskup Cezarei same obrady nieraz wymykały się spod kontroli, ale starano się utrzymać porządek obrad. Zapewne gdyby nie to, nie doszłoby do ustalenia żadnych postanowień, a już na pewno nie osiągnięto by większości pod credo nicejskim. Doskonałym pomysłem wydaje się być połączenie obrad z jubileuszem władcy, które stanowiło nie tylko manifestację siły i potęgi Konstantyna, ale również ukazywało go jako osobę zatroskaną o losy wspólnoty chrześcijańskiej. Z pewnością nie poruszono wszystkich ważnych kwestii podczas obrad i postanowienia, które są zawarte w kanonach są przypadkowe i prawdopodobnie są to problemy, które zostały poruszone jako pierwsze, gdyż na resztę nie starczyło cesarzowi czasu. Poza tym dla niego priorytetem było osiągnięcie jedności w państwie, więc gdy to osiągnął nie widział dalszego sensu dyskusji. Można nawet przypuszczać, że cesarz użył jakiegoś środka przymusu, by osiągnąć pokój, ponieważ bardzo szybko udało mu się osiągnąć zgodę między przeciwnikami i zwolennikami Ariusza. Znaczenie tego wydarzenia dla późniejszej historii Kościoła czy państwa wydaje się być dość duże, ponieważ nie tylko rozgorzała dyskusja na temat natury Chrystusa, ale również zaczęto bardziej analizować pewne dogmaty. Samo credo było wiele razy odrzucane, po czym ostatecznie zostało uznane za ortodoksję. Dodatkowo podczas soboru ukazał się nowy model cesarza – chrześcijanina, który chce połączyć interesy państwa i Kościoła. Bez wątpienia był to czas zmian nie tylko dla Kościoła, ale również Konstantyna i jego następców, ponieważ losy obu instytucji splotły się ze sobą na długie lata.
Kinga Michalak
Bibliografia:
Źródła:
- Dokumenty Soborów Powszechnych t.1 (325 – 787), układ i oprac. A. Baron, H. Pietras, Kraków 2001.
- Euzebiusz z Cezarei, Życie Konstantyna, tłum. T. Wnętrzak, Kraków 2007.
- Sozomenes, Historia Kościelna, t.1, tłum. S. Kazikowski, Warszawa 1989.
Literatura:
- Bralewski S., Cesarz Konstantyn I Wielki wobec kontrowersji ariańskiej, Poznań 2009.
- Gliścinski J., Współistotny Ojcu, Łódź 1992.
- Jaczynowska M., Religie świata rzymskiego, Warszawa 1987.
- Krawczuk A., Konstantyn Wielki, Warszawa 1987.
- Pietras H., List Konstantyna do Aleksandra i Ariusza a zwołanie Soboru Nicejskiego, VoxP 26,z. 49, s.531 – 547.
- Rops D., Kościół pierwszych wieków, Warszawa 2013.
- Starowieyski M., Sobory Kościoła niepodzielonego, Tarnów 1994.
Przypisy:
[1] Zebranie Kościoła, które odbyło się około 49 r. w Jerozolimie. Rozstrzygnięto na nim kwestię konieczności przestrzegania wymogów Prawa przez chrześcijan pochodzenia nie żydowskiego – nawróconych pogan. Wydarzenie zostało opisane w 15 rozdziale Dziejów Apostolskich, które jednak nie nazywa tej narady soborem.
2 W Kościele katolickim synodem nazywamy zebranie biskupów duchowieństwa jednej diecezji, metropolii lub całego kraju.
3 Przyjmowane jest, iż około 320 – 322 roku doszło w Aleksandrii do dysputy z udziałem biskupa Aleksandra i prezbitera Ariusza, z której wynikać miało, że Ariusz nie wierzy w wieczność i bóstwo Syna Bożego.
4 Od imienia biskupa Melecjusza, który wystąpił przeciwko wspólnej modlitwie z tymi, którzy upadli podczas prześladowań.
5 Chrześcijanie musieli ustalić datę Wielkanocy, ponieważ nie chcieli jej obchodzić razem z Żydami tylko postanowili, iż od tej pory będą świętować ją w tym samym czasie co Rzymianie.
6 Sozomen, HE I,15, tłum. S. Kazikowski.
7 VC II, 64 – 72, tłum. T. Wnętrzak.
8 VC III, 6, tłum. T. Wnętrzak.
9 Wówczas papieżem był Sylwester I, który panował od 31 stycznia 314 do 31 grudnia 335 roku; zaliczany jest do grona świętych Kościoła katolickiego i prawosławnego.
10 Co do liczby uczestników soboru nie istnieje zgodność źródeł. Euzebiusz z Cezarei opowiada się za liczbą 250, ale już Sokrates Scholastyk wspomina o 300, zaś u Hilarego z Poitiers pojawia się liczba 318, która ma bardziej znaczenie symboliczne, ponieważ prawdopodobnie odnosi się do greckiego oznaczenia imienia Jezusa (IH – 18) oraz krzyż, czyli greckie T – 300. W późniejszych zapisach „318” stało się symbolem Soboru Nicejskiego.
11 VC, III, 12, tłum. T. Wnętrzak.
12 Istniały wtedy kolegia kapłańskie, które były odpowiedzialne za kulty poszczególnych religii. Chrześcijaństwo było już uznane za religię państwową, jednak nie posiadało swojego kolegium kapłańskiego ani też oficjalnie ustalonego kalendarza świąt.
13 Byli nimi zwolennicy Ariusza: Theonas i Secundus.
14 Ówcześnie działało wiele grup heretyckich m.in. montaniście, donatyści i melicjanie.