Średniowieczne wojowniczki okładka

Średniowieczne wojowniczki |Recenzja

Piotr Bruzda, Średniowieczne wojowniczki. Od mitu do rzeczywistości

Jako dziecko byłem zachwycony serialem „Xena”, opowiadającym o wielkiej wojowniczce, która podbiwszy niemal cały świat, postanowiła odkupić swoje zbrodnie. Nie wiem, co bardziej mnie urzekło – uroda aktorki, czy motyw amazonki? Może jedno i drugie. Podobną fascynację wzbudzały kobiety-wojowniczki już w średniowieczu. Nie było ich wiele, sporo z nich stanowiło pozostałość antycznej spuścizny, ale były na tyle wyraziste, że pod wieloma względami przerastały mężczyzn. Piotr Bruzda w swej książce, Średniowieczne wojowniczki. Od mitu do rzeczywistości, zaprasza nas do pójścia w ślady takich niezwykle mężnych kobiet. Zapraszam.

Nie takie straszne Amazonki

Amazonki to kobiety-wojowniczki, „nienawidzące mężczyzn”, ale „dorównujące mężczyznom”. Ich losy znane były co najmniej od VI wieku p.n.e. w starożytnej Grecji. Temat ten cieszył się ogromnym zainteresowaniem, a mitycznymi wojowniczkami musiał walczyć każdy ważniejszy grecki heros. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że starożytni Grecy terminem tym określali kobiety należące do koczowniczych plemion, zamieszkujących północną część wybrzeża czarnomorskiego.

Herodot pisał, że Amazonki zamieszkiwały region południowej Ukrainy, gdzieś obok koczowniczych plemion scytyjskich. Ze związków Amazonek ze Scytami miało powstać nowe potężne plemię – Sarmaci. Sarmackie amazonki, jak wskazują ich pochówki, walczyły konno.

Posługiwały się bronią miotającą – łukami czy oszczepami, co wymagało nie tyle siły, ale niezwykłej zręczności. Wedle opowieści, również tych średniowiecznych, Amazonki szkoliły się w rzemiośle wojennym już od najmłodszych lat.

Co ciekawe, wśród grobów należących do Sarmatek, można odnaleźć wiele śladów urazów odniesionych w walce, a nawet ślady śmierci. Można przypuszczać, że waleczne kobiety brały udział nie tylko w walkach, ale i broniły stad czy obozów, gdy mężczyźni ruszali na kampanie.

Co więcej, politycy greccy, stający na straży „dobrego smaku” i „kobiecej niesamodzielności” od IV wieku p.n.e. wypaczali ich obraz, nie przystający do greckiej, jedynie słusznej, tradycji. Greczynka miała być podporządkowana, cicha i pracowita.

Obraz wolnej Amazonki był nie do pomyślenia. Nic więc dziwnego, że zaczęto wypaczać ich wizerunek, snując opowieści o okaleczaniu małych chłopców, o wypalaniu córkom prawej piersi (podobno miało to pomóc przy celowaniu i strzelaniu), a także o „systemowej” nienawiści do mężczyzn.

Mimo upadku świata starożytnego, koncepcja Amazonek stała się niepodważalnym dziedzictwem cywilizacji europejskiej. W średniowieczu, gdzie kobieta ponownie była podporządkowana domowym pieleszom, obraz wojowniczych kobiet pobudzał męską wyobraźnię.

Nic dziwnego, że poeci i pisarze, zaczęli poświęcać im uwagę. Zaczęto tworzyć dzieła kompilacyjne, opisujące losy nie tylko królowych Amazonek, ale i niewiast, które miały odwagę wznieść się ponad zdominowany przez mężczyzn świat. Do dziś wizja walecznych kobiet pobudza męską wyobraźnię, i co jakiś czas trafia na ekrany kin czy telewizorów (np. Wonder Women).

Kobieta w średniowieczu

Rolą kobiety, niemal od zawsze, było siedzenie w domu. No ok, głównie w przypadku ludów osiadłych. Kobiety żyjące w świecie nomadów, posiadały nieco więcej swobody. Tak czy inaczej, taka średniowieczna kobieta przymuszona była do zajmowania się domostwem – nie ważne czy była zwykłą chłopką, szlachcianką czy królową.

W świecie zdominowanym przez mężczyzn, trudno było sobie wyobrazić, aby kobieta mogła znaczyć coś więcej. Niewiasta która rządzi państwem, kobieta-wojowniczka, zdawały się być śmiesznym i dosyć kontrowersyjnym żartem.

A jednak… co jakiś czas pojawiały się kobiety, które wywracały ten męski świat do góry nogami. Eleonora Akwitańska, Kunegunda, Emma, Teofano, Teodora, Matylda czy Brunhilda to tylko nieliczne przykłady ambitnych kobiet. Do tego można jeszcze zaliczyć kobiety z średniowiecznych mitów, legend i opowieści – naszą Wandę, duńską Ladgerdę czy królową Amazonek – Antiopę.

Jednak największe wrażenie na ówczesnych mężczyznach wywierały kobiety-wojowniczki. Nic więc dziwnego, że zaczęto poświęcać im liczne, jak na ówczesne standardy, prace. Średniowieczni autorzy rozpisywali się w nich o losach mitycznych i na wpół-legendarnych postaciach Amazonek. Na męskie podobieństwo, przypisywano im honor, dostojeństwo, odwagę. Ale jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej, musicie sięgnąć po książkę Piotra Bruzdy. Naprawdę warto.

Semiramida

Sammu-ramat, zwana Semiramidą, żyła pod koniec IX wieku p.n.e. Była małżonką króla asyryjskiego Szamsziadada V (823-811 p.n.e.). Po śmierci męża miała przejąć władzę w kraju jako regentka swego małoletniego syna Adad-Nirariego III (810-783 p.n.e.). Jej regencja nie jest jednak potwierdzona historycznie. Asyryjskie źródła podają, że królowa, jako jedyna w całej historii imperium, brała udział w kampanii wojennej prowadzonej przez jej syna Adad-Nirariego.

Królową otaczała legenda jeszcze za życia. Źródła mówią, jakoby Semiramida była córką syryjskiej bogini Derketo (być może była jej kapłanką). Jej mądrość i niezwykła uroda sprawiły, że została zaślubiona przez Onnesa, wysokiego urzędnika asyryjskiego. Jej wdzięk sprawił, że wpadła w oko królowi asyryjskiego imperium, który zmusił Onnesa do oddania mu swej małżonki. Tak więc w ten sposób Sammu-ramat została królową najpotężniejszego wówczas państwa świata.

Po śmierci drugiego męża, miała przejąć władzę i rządzić olbrzymim imperium z Babilonu i medyjskiej Ektabany, gdzie wzniosła przepiękne budowle. Stamtąd miała również organizować wyprawy wojenne do irańskiej Baktrii, a nawet do Indii, gdzie została jednak srodze pokonana.

Potężna władczyni w pewnym momencie podjęła się próby zabójstwa swego syna, a gdy to się nie udało, zrezygnowała z władzy i przeniosła się do krainy bogów. Podobno słynęła z rozwiązłego trybu życia. Obecnie postać Semiramidy wciąż jest popularna wśród ludów Bliskiego Wschodu, zwłaszcza wśród Ormian, którzy uważają, że była założycielką armeńskiego miasta Wan.

W średniowieczu opowiadano natomiast, że królowa tworzyła parę ze swym synem. Mimo potępienia takiej postawy, jej bohaterskie czyny nadal były wychwalane. Królowa stała się bohaterką wielu opowieści o wojowniczkach.

Królowa Zenobia

W rzeczywistości zwała Septymia Zenobia była żoną Odenata, władcy syryjskiej Palmiry, będącej w sojuszu z cesarstwem rzymskim. Gdy pozycja Odenata stała się zbyt potężna, cesarz Gallen rozkazał go zamordować w IV 267 roku. Władzę nad Palmirą przejęła Zenobia, która została wyznaczona jako regentka swego syna, Waballata.

Wykorzystując kryzys wewnątrz cesarstwa, Zenobia postanowiła rozszerzyć władztwo syna. Zdołała podporządkować swej władzy rzymską Syrię, Arabię, Mezopotamię i część Azji Mniejszej. W 269 roku jej wojska dowodzone przez generała Zabdasa uderzyły na rzymski Egipt.

Rzymski zarządca Egiptu szybko został pokonany i stracony, wobec czego kraj nad Nilem przeszedł pod rządy Palmiry. Był to poważny wstrząs dla Rzymu, dla którego Egipt stanowił głównego dostawcę zboża. Władca Rzymu, nie mogąc wysłać przeciw niej wojska, uznał jej zdobycze i władzę.

Pod rządami Zenobii Palmira stała się centrum kulturalnym i gospodarczym Wschodu. Na dwór królowej ściągali liczni uczeni, artyści i filozofowie. Co ciekawe, władczyni miała wykazywać zainteresowanie historią, taktyką oraz naukami przyrodniczymi. W syryjskiej Edessie miała założyć szkołę medycyny.

W 271 roku Zenobia ogłosiła się cesarzową z tytułem Augusty i oficjalnie oderwała zajmowane przez nią ziemie od cesarstwa rzymskiego. Niestety dla niej, stało się to przyczyną jej upadku. Aurelian, który zdołał umocnić granice cesarstwa rzymskiego nad Dunajem postanowił rozprawić się ze zbyt ambitną, i niebezpieczną kobietą. Zebrał armię i na jej czele udał się na Wschód. Najpierw odbił Egipt, a Syrię zajął praktycznie bez walki.

W końcu doszło do walk, które cesarzowa notorycznie przegrywała. Wobec tego zmuszona była do ciągłego wycofywania się w kierunku Palmiry. Wkrótce Aurelian obległ i samą stolicę jej państwa, która padła wiosną 272 roku. Zenobia i jej syn Waballat zostali pochwyceni podczas próby ucieczki. Cesarz Aurelian powiódł ich w złotych kajdanach ulicami Rzymu podczas swego przemarszu triumfalnego.

Joanna d’Arc – święta, wojowniczka, „feministka”?

Wojna stuletnia (1377-1453) przyniosła szereg klęsk Francuzom, a po klęsce w bitwie pod Azincourt (1415) sytuacja ich zdawała się katastrofalna. Delfin (tytuł następcy tronu Francji) Karol VII, syn Karola VI Szalonego został pozbawiony praw do tronu królewskiego na rzecz władcy Anglii, Henryka V.

Aby pognębić i zdyskredytować delfina bardziej, rozgłaszano pogłoski, jakoby ten pochodził z nieprawego łoża. Po porażkach w walce z Anglikami, Karol VII zamknął się przed światem w swoich komnatach, i pogrążył się w modlitwach, rozpatrując co stało się przyczyną takiego poniżenia władców Francji.

Być może dzięki jego modlitwom i prośbom w 1429 roku stał się cud. Wtedy właśnie na jego dwór przybyła wieśniaczka z Lotaryngii, Joanna d’Arc, która twierdziła, że została przysłana przez Boga w celu ratowania kraju!

Przygoda Joanny, nazwanej Dziewicą orleańską, trwała tylko dwa lata, ale zmieniła bieg dziejów. Dziewczyna urodziła się w rodzinie chłopskiej w 1412 roku nad brzegami Mozy. Joanna od najmłodszych lat odznaczała się niezwykłą wiarą, co stawało się niejednokrotnie przyczyną kpin jej rówieśników. W 1425 roku Joanna doznała objawienia, i od tego czasu, jak twierdziła, nieustannie słyszała głosy śśw. Katarzyny i Michała oraz aniołów. W czasie objawień nakazano jej udać się do Karola VII.

Choć dziewczyna początkowo obawiała się tego, w 1429 roku zdecydowała się podążyć za nakazami świętych. Młoda pasterka wyruszyła do Vaucouleurs, gdzie stacjonował jeden z nielicznych oddziałów wiernych Karolowi VII.

Zażądała tam umożliwienie jej spotkania z delfinem, ale dowódca garnizonu nie chciał się z nią nawet spotkać. Dopiero jeden ze szlachciców, niejaki Jean de Metz, urzeczony urodą i pasją młodej kobiety, zapewnił przyszłą świętą, iż postara się zorganizować spotkanie z księciem Francji.

W czasie drogi na dwór delfina, Joanna zrzuciła kobiece ubranie, zamieniając je na strój męski, co w przyszłości miało stać się jedną z przyczyn wytoczenia jej procesu o czary.

Na początku III 1429 roku pasterka zagościła w Chinon, obecnej rezydencji Karola VII. W czasie gdy delfin Francji rozważał, czy należy przyjąć dziewczynę na audiencji, Jean de Metz i jego kompani zaczęli rozgłaszać pochlebne wieści o Joannie.

Głosili, iż dziewczyna z rozkazu niebios przybyła uratować Francję i wkrótce odeprze Anglików spod murów oblężonego Orleanu, w tej chwili najważniejszej twierdzy na terenach uznających jeszcze władzę Walezjuszów.

W końcu Karol dał się nakłonić do spotkania, w czasie którego został całkowicie odmieniony. Nie wiadomo co przekazała mu Joanna d’Arc, w każdym razie, książę przebudził się z letargu i przystąpił do energicznych działań. Zwerbował kilkutysięczny oddział na czele którego stanęła młoda Joanna, przystrojona w białą zbroję płytową i sztandar, namalowany wedle jej wskazówek.

Nowa armia francuska wkrótce ruszyła ku obleganemu Orleanowi. Wieść o zbliżaniu się odsieczy prowadzonej przez świętą dziewicę, wzmogła wiarę obrońców. Gdy Joanna zdołała przedrzeć się do Orleanu, zaproponowała Anglikom poddanie się, na co oczywiście ci odpowiedzieli obelgami.

Francuzi wsparci natchnieniem jakim „świeciła” lotaryńska dziewczyna, zaczęli coraz skutecznie opierać się Anglikom. Wkrótce Francuzi odparli wrogów spod murów twierdzy, co mocno podważyło morale wojska angielskiego. Stało się tak, jak zapowiadała Joanna.

Uskrzydleni pierwszym wielkim zwycięstwem od lat, Francuzi rozpoczęli działania wojenne na szerszą niż dotychczas skalę. W ich ręce przechodziły kolejne miasta, a Dziewica orleańska wciąż dążyła do jeszcze energiczniejszych poczynań.

W tym samym roku wymusiła na francuskich dowódcach rozpoczęcie walki z Anglikami pod Patay. Dzięki temu Francuzi odnieśli pierwsze znaczące zwycięstwo w polu! Sukces ten wzmocnił jeszcze bardziej morale francuskiego wojska.

Gdy Joanna obrastała w swej ojczyźnie w glorię świętej, Anglicy zaczęli szemrać, iż jest wysłanniczką piekła i zawarła pakt z diabłem.

Joanna szybko zyskała wielkie znaczenie w otoczeniu delfina. Wymogła na nim udanie się do Reims, gdzie wedle starej tradycji odbywały się koronacje władców Francji. Choć droga do Reims była opanowana przez Burgundczyków, przeciwników Walezjuszy, Joanna zdołała przeprowadzić Karola, a wszystkie miasta na jej trasie uznawały władzę księcia Francji. W Reims dokonano uroczystej koronacji, która przywróciła wszystkim rodakom pasterki wiarę w Królewski Dom Francji.

Jednak koronacja była ostatnim triumfem Joanny d’Arc. Pomimo otrzymania tytułu szlacheckiego, Dziewica orleańska straciła na znaczeniu, tym bardziej, że domagała się ataku na Paryż, podczas gdy Karol wolał pertraktować.

W 1430 roku Burgundczycy wbrew układom najechali ziemie króla Francji, a idąca na odsiecz Compigne Joanna dostała się do niewoli. Władca burgundzki, Filip Dobry odsprzedał cennego więźnia Anglikom, którzy postanowili wytoczyć jej proces przed trybunałem inkwizycji, podejrzewając ją o konszachty z mocami piekielnymi.

Obawiając się, że ktoś zdecyduje się podważyć wyrok sądu, Anglicy zadbali o nadanie procesowi jak najbardziej prawomocnego znaczenia. Proces rozpoczął się 21 II 1431 roku w Rouen. Było to niezwykłe wydarzenie. Naprzeciw siebie stanęli uczeni teologowie i pasterka natchniona przez Boga.

Choć doktorowie kościoła zadawali podchwytliwe pytania, licząc na głupotę i ignorancję dziewczyny, ta odpowiadała tak przenikliwie, że za każdym razem zbijała swych przeciwników z pantałyku. Jej upór, wiedza i pasja sprawiły, że część duchownych zaczęło chwalić jej inteligencję.

Nieustępliwy biskup Beauvis Piotr Cauchon, bezustannie atakował dziewczynę, doprowadzając w końcu do tego, że załamała się psychicznie. Przyznała wówczas, że wcale nie działała z polecenia niebios, zaprzeczyła również, że słyszała jakiekolwiek głosy świętych. Biskup Beauvis, wykorzystując angielskie złoto i groźby, wymusił na sędziach trybunału inkwizycyjnego wydanie wyroku skazującego, ale nie wyroku śmierci, co rozwścieczyło Anglików.

Przemyślny i złośliwy Beauvis nie przejmował się tym, wpadł bowiem na pomysł intrygi. Nakazał strażnikom Joanny zabranie jej stroju kobiecego, i podłożenie w zamian stroju męskiego. W momencie, gdy pasterka go założyła, biskup orzekł, że Joanna powróciła do swych kontaktów z diabłem, i jako heretyczka powinna spłonąć na stosie.

Tak więc 30 V 1431 roku Joannę spalono na jednym z placów w Rouen. Anglicy liczyli zapewne, że złamie to morale Francuzów i przyczyni się do ich klęski. Mylili się. Pomimo faktu, iż Karol VII w ogóle nie starał się uwolnić Dziewicy orleańskiej, której zawdzięczał wszystko co obecnie posiadał, konsekwentnie realizował linię postępowania, wskazaną mu przez Joannę.

W wyniku tego zdołał wyrzucić Anglików z ziem francuskich (w rękach Anglików pozostała tylko twierdza Calais). Choć Karol VII zapomniał o swej natchnionej boskim duchem pasterce, lud pamiętał. W 1452 roku rozpoczęto starania o oczyszczenie pamięci i czci Joanny d’Arc. 7 VII 1456 roku Kościół uznał, że Joanna była niewinna zarzucanym jej czynom. Jej rodzinie przywrócono honor, a sama Dziewica orleańska weszła do panteonu narodowego jako dziewica-wojowniczka, patronka odrodzonej Francji.

Średniowieczne wojowniczki. Mężne kobiety i co dalej?

Tak naprawdę tylko Joanna d’Arc spełniła wyidealizowany obraz kobiety-wojowniczki. A może inne kobiety jej pokroju, zostały zapomniane przez zazdrosnych mężczyzn, obawiających się silnych damskich osobowości?

Muszę przyznać, że książka o średniowiecznych wojowniczkach, nawet, jeśli większość z nich stanowiła tylko wytwór wyobraźni, była fascynująca. Mimo skomplikowanych, miejscami, analiz, książkę czytało się szybko. Autor poruszył naprawdę interesujący temat.

Po cichu liczę, że w swej kolejnej pracy, skupi się na wyjątkowych kobietach średniowiecza, ale tych rzeczywistych, które zniknęły ze zbiorowej świadomości większości Europejczyków. Tak, to zdecydowanie będzie naprawdę fantastyczna książka.

Wbrew naukowemu językowi, śmiało mogę przyznać, że to pozycja skierowana do każdego czytelnika. Po kilku stronach wprowadzenia, nieco „sennego”, książka rozwija się, by wprowadzić w nas świat średniowiecznych snów o kobiecej emancypacji.

Pozycja zamyka się w 250 stronach, podzielonych na  trzy rozdziały (nie wliczam tutaj bibliografii, spisu ilustracji, itd.).


Wydawnictwo Novae Res
Ocena recenzenta: 5/6
Ryszard Hałas


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Novae Res.

Comments are closed.