Ucieczki z Auschwitz

Ucieczki z Auschwitz. Motywy i niezwykłe historie ucieczek

Obóz koncentracyjny Auschwitz, symbol największej zbrodni w historii ludzkości, jest miejscem, które na zawsze pozostanie w pamięci jako świadectwo niewyobrażalnego cierpienia, ale także niesamowitej siły ludzkiego ducha. KL Auschwitz stał się miejscem kaźni dla ponad miliona ludzi, głównie Żydów, ale także Polaków, Romów i wielu innych narodowości. Wśród przetrzymywanych więźniów znajdowały się osoby, które mimo niewyobrażalnych trudności podejmowały próby ucieczki z Auschwitz, niemieckiego kombinatu śmierci. Poznaj motywy ich ucieczek.

Wyjść z Auschwitz? Tylko przez komin

Już od pierwszych godzin po przybyciu do Auschwitz psychika więźniów poddawana była ciężkiej próbie. Wielu z nich wspominało po latach słowa kierownika obozu Karla Fritscha, który podczas „przywitania” więźniów złowieszczo przepowiadał, że trafili do niemieckiego obozu koncentracyjnego, z którego nie ma innego wyjścia, jak przez komin[1].

Słowa te skutecznie łamały wolę oporu wśród części więźniów. Ci, którzy pozostawali we względnie dobrej kondycji fizycznej i psychicznej, chcąc marzyć o wolności musieli zmierzyć się z systemem zabezpieczeń w obozie.

Ten składał się z części czynnej, czyli wartowników SS nadzorujących pracujące na zewnątrz komanda więźniów i biorących udział w pościgu za zbiegami oraz biernej w postaci małego i dużego łańcucha straży.

Ucieczki z Auschwitz
fot. Jacek Wanzek

Obie formy zabezpieczeń charakteryzowały się dużą skutecznością, w znacznym stopniu zapobiegając próbom ucieczek[2]. Jednak pomimo wszystkich przeciwności i konsekwencji w przypadku niepowodzenia, byli tacy, którzy pragnęli spełnić swój sen o wolności.

Ucieczki z obozów koncentracyjnych były nie tylko aktem desperacji, ale również manifestacją nieugiętej woli przetrwania i odzyskania wolności. Często związane były z olbrzymim ryzykiem i kończyły się tragicznie. Niemniej niektóre zakończyły się sukcesem, stając się symbolem nadziei i ludzkiej determinacji.                                        

Liczba ucieczek z Auschwitz

Według ustaleń doktora Jacka Lachendro z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau łączną liczbę uciekinierów z kompleksu obozowego Auschwitz szacuje się na 928 osób. W przypadku 433 z nich próba ta zakończyła się tragicznie.

Zostali złapani i w konsekwencji zamordowani po doprowadzeniu do obozu lub zastrzeleni podczas pościgu. Losy 254 zbiegów po ucieczce pozostają nieustalone, lecz można założyć, że przynajmniej dla części z nich ucieczka zakończyła się sukcesem.

Z powodzeniem z obozu udało się zbiec 220 osobom, co stanowi 23% liczby wszystkich uciekinierów. Natomiast w przypadku 20 osób nie sposób ustalić przebiegu ucieczki z powodu braku danych na ten temat[3].                                   

Ogólna liczba podjętych prób ucieczek może wydawać się na pozór niewielka w stosunku do liczby zarejestrowanych w obozie więźniów. Należy natomiast mieć na uwadze fakt, w jak ciężkich warunkach musieli oni egzystować.

Wyniszczenie ciężką pracą, biciem, głodem i chorobami skutecznie odsuwało osadzonych od myśli o ucieczce. Wpływ na decyzję o rezygnacji z ucieczek miał również żelazny reżim obozowy, który wobec współwięźniów oraz rodzin uciekinierów stosował brutalne represje[4].

W początkowym okresie istnienia obozu podczas apeli wybierano bowiem dziesięciu lub więcej więźniów z tego samego komanda lub bloku, do którego należał uciekinier. Następnie wybranych nieszczęśników Niemcy kierowali do podziemi bloku 11, gdzie więźniowie umierali z głodu i pragnienia.

W późniejszym okresie władze obozowe sprowadzały do Auschwitz krewnych uciekinierów, których ustawiano w widocznych dla więźniów miejscach po czym kierowano ich do obozu, gdzie nierzadko ginęli.    

Kto się załamał, ten ginął

Trafiających do obozu więźniów, wyrwanych z ich dotychczasowego życia ogarniało poczucie wszechogarniającej beznadziejności sytuacji w jakiej się znaleźli. Paraliżujący strach jednych doprowadzał do szybkiego załamania psychicznego i w konsekwencji do samobójstwa, podczas gdy inni próbowali dostosować się do warunków panujących w obozie.

Kazimierz Piechowski, polski harcerz, który dostał się do Auschwitz w czerwcu 1940 roku za próbę przekroczenia granicy z Węgrami, tak wspomina pierwsze chwile w obozie: Najpierw trzeba było zdusić duszę w człowieku, zabić w nim jego ego, zrobić z niego szmatę, zmienić go w stworzenie, które tylko chce jeść i nic więcej[5].

Kazimierz Piechowski
Kazimierz Piechowski, zdjęcie z Auschiwtz, domena publiczna

Wspomniany powyżej Kazimierz Piechowski był jednym z ponad dziewięciuset śmiałków, którzy podjęli się próby ucieczki z KL Auschwitz. Wyczerpany nadludzką pracą i warunkami panującymi w obozie, Piechowski coraz bardziej opadał z sił. Jak twierdził, podczas pracy przy budowie krematorium stracił nadzieję na przetrwanie[6].

Od niechybnej śmierci wyratował go kapo Otto Küsel, który przydzielił Polaka do pracy w HWL, głównym magazynie oddziałów SS[7]. Tam, dzięki dachowi nad głową i możliwości organizowania jedzenia, kondycja zdrowotna Polaka uległa poprawie.

Podczas pracy w nowym komandzie Piechowski poznał Eugeniusza Benderę, numer obozowy 8502 oraz Józefa Lemparta, numer obozowy 3419. Bendera był zatrudniony, jako mechanik w warsztatach samochodowych SS, gdzie zajmował się naprawą aut.

Kazimierz Piechowski wspominał, że na początku maja 1942 roku odbył rozmowę z Benderą, który przyznał mu się, że został umieszczony na liście więźniów przeznaczonych na śmierć. Informację tę przekazali mu polscy więźniowie pracujący w obozowym Politische Abteilung-wydziale politycznym. W wyniku desperacji i chęci ocalenia życia, Bendera zwrócił się do Piechowskiego z zapytaniem o możliwość zorganizowania ucieczki[8].

Spektakularna ucieczka Kazimierza Piechowskiego i kolegów

Planowanie ucieczki zajęło więźniom kilka tygodni. Plan zakładał wykorzystanie jednego z samochodów SS oraz mundurów wykradzionych wcześniej z tak zwanego Bekleidungskammer.

Okazało się, że poprzez właz do bunkra, do którego wsypywano koks można dostać się do magazynów SS. Problemem pozostawała jednak kwestia brutalnych represji, które spadłyby na współwięźniów po ucieczce Piechowskiego i kolegów.

Jak wynika ze wspomnień Piechowskiego, los współtowarzyszy niedoli nie był mu obojętny. Nie miał zamiaru za cenę ucieczki poświęcać życia współwięźniów. Ale i ten problem udało się rozwiązać poprzez stworzenie fikcyjnego komanda pracy, tzw. Rollwagenkommando.

W ten sposób Piechowskiemu i kolegom udało się ominąć zarządzenie władz obozowych, które zakładało, że w przypadku ucieczki jednego z więźniów na śmierć wyznaczone zostaną osoby z jego komanda.

Do ucieczki zaangażowano jeszcze Stanisława Jastera oraz Józefa Lemparta, albowiem do pracy przy rolwagach potrzebne były co najmniej cztery osoby. W sobotę, 20 czerwca 1942 roku, przebrani w mundury SS więźniowie wyjechali z obozu samochodem marki Steyer 220 dokonując tym samym jednej z najbardziej spektakularnych ucieczek w historii obozów koncentracyjnych.

Jak wspominał historyk i były więzień KL Auschwitz, Józef Garliński: Brawurowa ucieczka […] wywołała w obozie wielkie poruszenie. Tysiące więźniów podawało sobie z ust do ust jej szczegóły, typowa obozowa plotka uwielokrotniała liczbę uciekinierów i zabranej broni, śmiano się z bezradności SS. Czterej odważni ludzie nawet nie zdawali sobie sprawy, ile dodali współwięźniom ducha, jaki wzniecili optymizm[9].

Ucieczka czwórki więźniów pozwoliła im nie tylko uniknąć śmierci, ale również stała się symbolem odwagi i determinacji. Motywacja Piechowskiego i kolegów do przetrwania była tak silna, że podjęli ogromne ryzyko, które ostatecznie się opłaciło.

Poza naturalną chęcią ocalenia życia, ucieczka polskich więźniów miała jeszcze jeden cel. Było nią przekazanie na zewnątrz raportu na temat obozu, który Witold Pilecki wręczył Stanisławowi Jasterowi.

Ucieczka jako akt oporu i chęć podjęcia walki z okupantem

Wielu więźniów KL Auschwitz w zetknięciu z nieludzkimi warunkami i brutalnością strażników pragnęło uciec z obozu nie tylko po to, aby ratować własne życie, ale również by kontynuować walkę z okupantem na wolności.

Wśród nich nie sposób nie wymienić Witolda Pileckiego, znanego jako „ochotnik do Auschwitz”. Chociaż chęć dobrowolnego dostania się do obozu wydaje się nieprawdopodobna, w przypadku Pileckiego tak właśnie było.

Witold Pilecki w Auschwitz
Witold Pilecki, zdjęcia z Auschwitz, domena publiczna

Witold Pilecki przybył do obozu jako Tomasz Serafiński w nocy z 21 na 22 września 1940 roku[10]. Wśród bestialstwa, głodu i chorób rozpoczął w obozie swoją pracę konspiracyjną. Pomimo początkowego załamania, Pilecki był silnie zmotywowany do oporu przeciw niemieckim oprawcom. Pilecki błyskawicznie zaczął tworzyć Organizację Wojskową (OW). Jej celami były przede wszystkim:

  • podtrzymywanie więźniów na duchu,
  • przekazywanie im informacji spoza obozu,
  • potajemne rozdzielanie żywności i odzieży
  • oraz przekazywanie informacji na temat sytuacji w obozie na zewnątrz.

Ponadto rozwijano samopomoc koleżeńską, starano się walczyć ze szpiclami oraz obsadzać więźniami politycznymi stanowiska funkcyjne. Jednak najbardziej ambitnym planem ruchu oporu w Auschwitz miało być przygotowanie własnych oddziałów do opanowania obozu na wypadek ewentualnego zaatakowania go przez oddziały partyzanckie[11].

W ostateczności do zbrojnego powstania przeciwko załodze obozu nigdy nie doszło z powodu zbyt dużej dysproporcji sił oraz braku możliwości ukrycia dziesiątek tysięcy więźniów po ich ewentualnej ucieczce[12].

„Czy można, kiedy się chce przyjeżdżać i wyjeżdżać z Oświęcimia? – Można”

Wraz z upływem czasu w obozie wzmagały się działania władz, które były wymierzone w członków obozowego podziemia. Pilecki dzięki zaangażowaniu kolegów szczęśliwie uniknął deportacji do innego obozu, jednak w wyniku represji wymierzonych w obozową konspirację postanowił opuścić Auschwitz.

Jego decyzję o ucieczce przyspieszyły informacje na temat schwytania przez gestapo Bolesława Kuczbary, więźnia Auschwitz, któremu udało się uciec z obozu kilka miesięcy wcześniej. Witold Pilecki obawiał się, że poddany brutalnemu śledztwu Kuczbara może przekazać Niemcom szczegółowe informacje na temat obozowego podziemia.

W obliczu realnego zagrożenia Pilecki powziął decyzję o ucieczce z obozu i osobistym poinformowaniu komendy AK o sytuacji w Oświęcimiu: Po dwuipółletnim wyczekiwaniu nie mam już teraz chęci ani potrzeby zostawać tu dłużej. Może uda się z zewnątrz przyjść z pomocą kolegom w lagrze[13].

O swoich planach poinformował również przebywającego w obozie kapitana AK, Stanisława Machowskiego, z którym rozmowę przytoczył w swoim późniejszym raporcie: Siedzę tu dwa lata i siedem miesięcy. Prowadziłem tu robotę. Ostatnio nie dostałem żadnych dyspozycji. Obecnie Niemcy wywieźli naszych najlepszych ludzi, z którymi pracowałem. Trzeba by było zaczynać wszystko od początku. Uważam, że dalsze siedzenie moje tutaj nie ma sensu. I dlatego wychodzę. Kapitan spojrzał na mnie zdziwiony. – No tak, rozumiem pana, lecz, czy można, kiedy się chce przyjeżdżać i wyjeżdżać z Oświęcimia? – zapytał. Odpowiedziałem: Można[14].

Od tej pory Witold Pilecki wszelkie swoje wysiłki skupił na ucieczce z obozu. Realizacja tego odważnego planu była możliwa przy pomocy kolegów Edwarda Ciesielskiego oraz Jana Redzeja. Edward Ciesielski, podobnie jak Pilecki pragnął uciec z obozu i kontynuować walkę z Niemcami poza drutami obozu[15].

Cel: poinformować świat o zbrodniach w Auschwitz

Poza chęcią walki z okupantem na wolności, jednym z kluczowych motywów, które skłaniały więźniów Auschwitz do ucieczki, była chęć poinformowania świata o niewyobrażalnych zbrodniach dokonywanych w obozie.

Ucieczki z Auschwitz miały na celu przekazanie aliantom i opinii publicznej informacji o masowych mordach, torturach i innych okrucieństwach, co mogło doprowadzić do reakcji zewnętrznych sił i potencjalnie uratować tysiące ludzi.

Motywacjami tymi jasno kierowali się Witold Pilecki oraz Edward Ciesielski, którzy uciekli z obozu w kwietniu 1943 roku. Ciesielski trafił do Auschwitz jako kilkunastoletni chłopak. Mężnie znosił obozowe udręki, jednak po pewnym czasie załamał się i planował popełnić samobójstwo.

Z letargu pomogli mu wyjść więźniowie pierwszego transportu, którzy próbowali odwieść chłopaka od drastycznej decyzji. Samobójstwo- to tchórzostwo-powie mu jeden z nich-to ujma dla Polaka-więźnia politycznego. Musimy przetrwać, aby świat mógł dowiedzieć się, do czego zdolny jest faszyzm. Świat musi dowiedzieć się o hitlerowskich zbrodniach[16].

Po tych słowach Ciesielski zawziął się i obiecał sobie, że musi przetrwać, aby poinformować świat o okropieństwach, które widział oraz podjąć walkę z okupantem. Ciesielski był członkiem obozowej Organizacji Wojskowej, której jednym ze sztandarowych założeń było właśnie alarmowanie opinii publicznej o masowych zbrodniach dokonywanych w obozie w Oświęcimiu.

Taki też był między innymi cel jego ucieczki z Pileckim. Planowali oni wynieść materiały świadczące o niemieckich zbrodniach, a także przekazać informacje na temat warunków w obozie Komendzie Głównej AK. Pamiętaj, Edek – tłumaczył Pilecki – że nie chodzi o ratowanie własnej skóry z tego piekła, ale o cele ogólne[17].

Z piekarni na wolność

Dzięki swoim kontaktom, Organizacja Wojskowa umożliwiła Pileckiemu i kolegom pracę na nocnej zmianie w komandzie piekarzy, które wychodziło na noc poza teren obozu. Więźniowie komanda byli na noc zamykani w piekarni, w której nadzorowało ich dwóch esesmanów.

Pracujący tam wcześniej Redzej upatrywał szansy ucieczki w możliwości otwarcia zaryglowanych metalowych drzwi, do których należało dorobić klucz. Dokonał tego zaufany ślusarz na podstawie odcisku nakrętek zrobionego w chlebie przez Jana Redzeja.

Klucz postanowiono ukryć na terenie piekarni, zaś termin ucieczki ustalono na koniec kwietnia 1943 roku. Data ta była nieprzypadkowa, albowiem w tym czasie spora część obozowej załogi SS przebywała na wielkanocnym urlopie.

Po rozpoczęciu nocnej zmiany 26 kwietnia więźniowie szybko przekonali się, jak ciężka jest praca w piekarni. Przez dłuższy czas nie mieli możliwości wdrożenia swojego planu, udało się to dopiero podczas krótkiej przerwy przy ponownym rozpalania pieców[18].

fot. Jacek Wanzek

W czasie, gdy Pilecki i Ciesielski zajęci byli przygotowaniem opału, Jan Redzej próbował otworzyć zaryglowane drzwi dorobionym kluczem. Więźniowie przeżyli chwile grozy, gdy do pomieszczenia, w którym znajdował się Redzej wszedł SS-man bacznie sprawdzający zabezpieczenie drzwi.

Przerażeni więźniowie byli przekonani, że zobaczył otwarte zasuwy, jednak ku ich zdziwieniu wartownik nie dostrzegł niczego podejrzanego[19]. Po uporaniu się z drzwiami, Ciesielski przeciął kabel dzwonka alarmowego, po czym cała trójka rzuciła się do ucieczki. Podczas przeprawiania się przez Sołę, uciekinierzy słyszeli strzały SS-manów alarmujących główną wartownię o ucieczce. Pierwszy etap w drodze ku wolności mieli za sobą.

Walka z okupantem po ucieczce z Auschwitz

Po wyczerpującej nocy, nad ranem zbiegom udało się przedostać na drugą stronę Wisły, gdzie w pobliskim lesie spędzili cały dzień. Następnie udali się dalej na wschód do Generalnej Guberni, w czym pomógł im ksiądz proboszcz z Alwerni[20].

Jednak to nie był koniec niebezpieczeństw, jakie czyhały na uciekinierów. W czasie przeprawiania się przez Puszczę Niepołomicką natknęli się na niemiecki patrol, w wyniku czego Pilecki został postrzelony w ramię. Szczęśliwie jednak udało mu się ujść pościgowi[21].

Po ucieczce z obozu Ciesielski dołączył do Armii Krajowej, w której szeregach brał czynny udział w akcjach dywersyjnych w okolicach Wiśnicza. Następnie przedostał się do Warszawy, gdzie prowadził komórkę wydawania fałszywych dokumentów.

W sierpniu 1944 roku pod pseudonimem „Beton” brał udział w powstaniu warszawskim. Końca wojny doczekał w partyzantce na Kielecczyźnie. Z kolei Witold Pilecki po ucieczce z Auschwitz napisał szczegółowy raport, w którym opisał terror panujący w obozie oraz mordowanie Żydów, Polaków i innych narodowości.

W sierpniu 1944 roku był uczestnikiem powstania warszawskiego, po upadku którego dostał się do niewoli w Bawarii. Doczekawszy wyzwolenia dotarł do Włoch, gdzie wstąpił do II Korpusu Polskiego.

Za swoją wierną służbę został aresztowany przez aparat bezpieki i zamordowany w 1947 roku. Warto dodać, że za ucieczkę Pileckiego i kolegów w obozie nie zastosowano masowych represji na więźniach. Spoliczkowano nadzorcę bloku, w którym mieszkało komando piekarzy, a SS-manów nadzorujących pracę w piekarni osadzono w areszcie[22].                     

Raporty z piekła: starania Witolda Pileckiego o pomoc dla więźniów KL Auschwitz

Zanim jednak Pilecki wydostał się z obozu, kilkukrotnie wysyłał meldunki do komendy AK. Robił to także za pośrednictwem innych uciekinierów takich jak porucznik Bielecki, który przekazał raport dowództwu w Warszawie. Kolejne meldunki Pilecki przekazał również Stanisławowi Jasterowi, który zbiegł z obozu wraz z Kazimierzem Piechowskim w czerwcu 1942 roku[23].

Auschwitz
fot. Jacek Wanzek

W przesyłanych raportach Pilecki sugerował Komendzie Głównej, że więźniowie gotowi są podjąć walkę i tylko czekają na rozkaz. Do zbrojnego zrywu jednak nigdy nie doszło, gdyż dowództwo Armii Krajowej uważało to za niewykonalne. Sądzono, że siły SS były zbyt liczne. Dysproporcja sił oraz brak możliwości zrzucenia przez aliantów w pobliże obozu broni i desantu przekreśliły plany o przyjściu więźniom z pomocą[24].

Dodatkowo obawiano się represji skierowanych w ludność cywilną. Pomimo wysiłków Pileckiego i osobistej interwencji, by zorganizować pomoc więźniom w KL Auschwitz, Komenda Główna AK nie zmieniła swej negatywnej decyzji.

O staraniach Pileckiego wiedziała w obozie jedynie wąska grupa osób. Stąd pojawiały się późniejsze głosy, że Witold Pilecki nie wywiązał się ze swej obietnicy: Nadzieje pokładane w osobie rotmistrza Serafińskiego [przybrane nazwisko Pileckiego] po jego ucieczce również zawiodły. Nigdy się z nami nie kontaktował[25].

Zarzuty te w swoich wspomnieniach odpierał Edward Ciesielski, który notował: Chcę jak najbardziej obiektywnie poinformować kolegów, byłych więźniów Oświęcimia, którzy czekali na rezultat naszej ucieczki, pełni nadziei na zbrojną interwencję z zewnątrz, która wyrwałaby ich z tego piekła, że robiliśmy wszystko, co było w naszej mocy, lecz niestety kierownictwo Armii Krajowej nie zdecydowało się na wykonanie naszych planów[26].     

Ucieczka ku prawdzie: misja Rudolfa Vrby i Alfréda Wetzlera w ujawnieniu zbrodni Auschwitz

Podobnymi motywacjami co Pilecki kierowali się dwaj Słowaccy Żydzi, Rudolf Vrba (Walter Rosenberg) i Alfréd Wetzler, którzy pragnęli uciec z obozu w celu poinformowania świata o zbrodniach dokonywanych w Auschwitz.

Niezwykle cennym dokumentem opisującym zbrodnie popełniane w obozie był ich raport sporządzony po ucieczce. Obaj trafili do Auschwitz w 1942 roku, gdzie przez niemal dwa lata byli świadkami masowych mordów dokonywanych na więźniach oraz ludności żydowskiej.

W II połowie 1943 roku podjęli przygotowania do wspólnej ucieczki. Nie miała to być jednak wyłącznie desperacka próba ratowania życia. Zarówno Wetzler jak i Vrba zgodnie twierdzili, że ich głównym celem jest poinformowanie świata o zbrodniach, których byli świadkami[27].

Aby uwiarygodnić swoje relacje postanowili zabrać ze sobą dokumenty-plany obozu, krematoriów i komór gazowych oraz spisy tysięcy zamordowanych ludzi. Ich plan zakładał ukrycie się w specjalnie przygotowanej kryjówce zbudowanej wewnątrz stosu drewna na terenie będącego w budowie tzw. Meksyku (BIII) – jednej z części obozu Auschwitz II-Birkenau.

Więźniowie zakładali, że spędzą tam trzy dni, po czym postarają wydostać się poza teren obozu. Decyzja ta wynikała z faktu, że w przypadku odnotowania braku więźniów na wieczornym apelu, pozostawiano posterunki dużego łańcucha straży (grosse Postenkette), które zwijano dopiero po ujęciu uciekinierów lub po trzech dniach w przypadku niepowodzenia pościgu[28].

Znaczenie raportu Vrby i Wetzlera

Słowacy postanowili uciekać 7 kwietnia 1944 roku. W ukryciu w stosie drewna pomogli im inni więźniowie, którzy następnie posypali kryjówkę tytoniem i polali naftą w celu zmylenia jednostek pościgowych z psami.

Po tym jak w obozie zorientowano się, że brakuje dwóch więźniów, natychmiast rozpoczęto gorączkową akcję poszukiwawczą. Na szczęście dla zbiegów poszukiwania zakończyły się niepowodzeniem, przez co po trzech dniach mogli opuścić kryjówkę.

Czołgając się dotarli do ogrodzenia, pod którym przedostali się poza teren obozu. Po kilkunastodniowym, wyczerpującym marszu i przy pomocy polskiej i słowackiej ludności udało im się dostać do Żyliny na Słowacji.

Tam spotkali się z przedstawicielami Rady Żydowskiej, którym przekazali posiadane przez siebie informacje. Sporządzony przez Vrbę i Wetzlera raport zadawał kłam niemieckiej propagandzie o rzekomym „przesiedlaniu” ludności żydowskiej, która w rzeczywistości była uśmiercana w komorach gazowych.

Podczas gdy odważni Vrba i Wetzler zabiegali o natychmiastową interwencję, do Auschwitz zaczęły trafiać masowe transporty Żydów z Węgier. Twórcy raportu zdawali sobie sprawę, że każdy dzień zwłoki wiąże się ze śmiercią wielu tysięcy ludzi. Dzięki ich determinacji dokument został przetłumaczony na kilka języków i rozesłany do przedstawicieli rządów państw alianckich, organizacji humanitarnych oraz mediów.  

Reakcje na raport były różnorodne. W niektórych kręgach informacje zawarte w dokumencie ze względu na skalę opisywanych zbrodni były przyjęte z niedowierzaniem.

Jednakże dla wielu decydentów stanowił on potwierdzenie wcześniejszych doniesień na temat ludobójstwa dokonywanego w Auschwitz. Informacje zawarte w raporcie przyczyniły się do wywołania międzynarodowego poruszenia i presji na rząd węgierski, co doprowadziło do wstrzymania transportów węgierskich Żydów do Auschwitz na początku lipca 1944 roku. 

Należy jednak zaznaczyć, że zanim do tego doszło, Niemcy zdołali zamordować w komorach gazowych ok. 330 000 spośród 430 000 Żydów przywiezionych z Węgier.                       

Ucieczki z Auschwitz: zachować człowieczeństwo

Podsumowując analizę motywów ucieczek, jakimi kierowali się wspomniani więźniowie, można zauważyć różnorodność pobudek, które skłaniały bohaterów do podjęcia ryzyka związanego z ucieczką.

Przeważnie były to pragnienie przetrwania, walki z okupantem oraz chęć poinformowania świata o zbrodniach dokonywanych w obozie. Bez wątpienia wszystkie były aktem najwyższego heroizmu, świadectwem ludzkiej determinacji i woli życia wbrew wszelkim przeciwnościom i okrucieństwu, jakie zagnieździło się za drutami KL Auschwitz.

Motywy te, choć różnorodne, pokazują głęboką potrzebę wolności i godności, która tkwiła w sercach więźniów, dając im siłę do podjęcia niewyobrażalnego ryzyka. Wszystkie przytoczone historie łączy wspólny mianownik: niezgoda na nieludzkie traktowanie i chęć odzyskania człowieczeństwa.

ściana śmierci Auschwitz
Ściana śmierci w obozie Auschwitz, fot. Jacek Wanzek

Są one dowodem na to, jak strasznymi i nieludzkimi miejscami były niemieckie obozy koncentracyjne i zagłady, skoro chcący uciec z nich więźniowie ryzykowali to, co najcenniejsze: życie swoje, swoich bliskich i towarzyszy niedoli. Analiza wspomnień byłych więźniów Auschwitz pozwala także zrozumieć, jak różne były drogi do wolności, ale jak wspólny był cel: przetrwanie i opór wobec zła.  

Niestety, nie znamy motywów wszystkich uciekinierów, którzy podjęli się ryzykownej próby ucieczki z niemieckiej fabryki śmierci. Wielu z nich nie miało szansy na złożenie swoich świadectw, ponieważ zginęli w trakcie próby ucieczki lub ich losy do dziś pozostają nieznane.

Niemniej, lekcja płynąca z tych historii dla potomnych jest jednoznaczna: nawet w obliczu niewyobrażalnego terroru, ludzka wola przetrwania i dążenie do wolności są niezłomne. Dla przyszłych pokoleń niedotkniętych doświadczeniem obozów koncentracyjnych niech będą one przestrogą i przypomnieniem o konieczności przeciwdziałania nienawiści i tyranii w każdej formie.


Bibliografia:

  • Bielecki J., Kto ratuje jedno życie…, Oświęcim 1999.
  • Brol F., Włoch G., Pilecki J., Książka bunkra w bloku 11 hitlerowskiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, „Zeszyty Oświęcimskie”, nr 1, 1957, s. 29.
  • Ciechanowski J., AK w Oświęcimiu, „Zeszyty Historyczne”, nr 34, Paryż 1975, s. 219.
  • Ciesielski E., Do widzenia Auschwitz, Warszawa-Kraków 2020.
  • Cyra A., Rotmistrz Pilecki. Ochotnik do Auschwitz, Warszawa 2014.
  • Cywiński P. M. A., Lachendro J., Setkiewicz P., Auschwitz od A do Z. Ilustrowana historia obozu, Oświęcim 2018.
  • Garliński J., Oświęcim walczący, Warszawa 1992.
  • Lachendro J., Lekcja internetowa Ucieczki z KL Auschwitz, lekcja.auschiwtz.org [dostęp:05.08.2024]. 
  • Lachendro J., Wybrane przykłady ucieczek z KL Auschwitz [w:] Cena odwagi. Między ocaleniem człowieczeństwa, redakcja naukowa Alicja Bartuś, Piotr Trojański, Oświęcim 2019.
  • Piechowski K., Byłem numerem…Historie z Auschwitz, Warszawa 2004.
  • Pilecki W., Raport Rotmistrza Witolda Pileckiego [w:] A. Cyra, Rotmistrz…, Warszawa 2014.
  • Setkiewicz P., Ogrodzenie i system izolacji obozu oraz zabezpieczeń przed ucieczkami więźniów z KL Auschwitz [w:] Architektura zbrodni. System zabezpieczenia i izolacji obozu Auschwitz, Teresa Świebocka (red.), Oświęcim 2008.
  • Wetzler, A., Ucieczka z Auschwitz, Warszawa 2021.

[1] J. Bielecki, Kto ratuje jedno życie…, Oświęcim 1999, s. 71

[2] P. Setkiewicz, Ogrodzenie i system izolacji obozu oraz zabezpieczeń przed ucieczkami więźniów z KL Auschwitz [w:] Architektura zbrodni. System zabezpieczenia i izolacji obozu Auschwitz, Teresa Świebocka (red.), Oświęcim 2008, s. 14-15.

[3] Strona internetowa PMA-B. J. Lachendro, Ucieczki z KL Auschwitz. Charakterystyka statystyczna ucieczek, http://lekcja.auschwitz.org/pl_15_ucieczki/ [dostęp: 15.07.2024]

[4] Zobacz więcej w: J. Lachendro, Lekcja internetowa Ucieczki z KL Auschwitz. Represje za ucieczki. https://lekcja.auschwitz.org/pl_15_ucieczki/ [dostęp:15.07.2024].

[5] K. Piechowski, Byłem numerem…Historie z Auschwitz, Warszawa 2004, s. 26.

[6] Tamże, s. 35.

[7] Tamże, s. 63.

[8] Tamże, s. 65.

[9] J. Garliński, Oświęcim walczący, Warszawa 1992, s. 91.

[10] W. Pilecki, Raport Rotmistrza Witolda Pileckiego [w:] A. Cyra, Rotmistrz…, Warszawa 2014, s. 249.

[11] A. Cyra, Rotmistrz Pilcecki: ochotnik do Asuchwitz, Warszawa 2014, s. 50.

[12] P. M. A. Cywiński, J. Lachendro, P. Setkiewicz, Auschwitz od A do Z. Ilustrowana historia obozu, Oświęcim 2018, s. 150.

[13] A. Cyra, Rotmistrz…, s. 92.

[14] W. Pilecki, Raport Rotmistrza Witolda Pileckiego [w:] A. Cyra, Rotmistrz…, Warszawa 2014, s. 372.

[15] E. Ciesielski, Do widzenia Auschwitz, s. 96.

[16] E. Ciesielski, Do widzenia…, s. 10.

[17] Tamże, s. 142.

[18] Tamże, s.170.

[19] Tamże, s. 171.

[20] A. Cyra, Rotmistrz…, s. 114.

[21] Tamże, s.115.

[22] Tamże, s. 115.

[23] Tamże, s. 79.

[24] J. Ciechanowski, AK w Oświęcimiu, „Zeszyty Historyczne”, nr 34, Paryż 1975, s. 219.

[25] A. Cyra, Rotmistrz…, s. 124.

[26] E. Ciesielski, Do widzenia…, s. 213.

[27] A. Wetzler, Ucieczka z Auschwitz, Warszawa 2021, s. 153.

[28] J. Lachendro, Lekcja internetowa Ucieczki z KL Auschwitz. System zabezpieczenia obozu macierzystego i Birkenau. Duży łańcuch straży (grosse Postenkette) https://lekcja.auschwitz.org/pl_15_ucieczki/ [dostęp:05.08.2024].


Autor: Jacek Wanzek

Zdjęcia: Jacek Wanzek

Comments are closed.