Wojsko Berlinga i Żymierskiego 1943-1945 | Recenzja

Henryk Stańczyk, Stefan Zwoliński, Wojsko Berlinga i Żymierskiego 1943-1945

Los żołnierza polskiego podczas II wojny światowej cechował się znaczną dozą tragizmu i bohaterstwa. Ponad milionowe Wojsko Polskie zostało rozbite podczas kampanii wrześniowej, jednak aż do końca wojny w 1945 – dzielnie żołnierze Polscy walczyli na wszystkich frontach najkrwawszego starcia w dziejach ludzkości. Najtragiczniejsza rola przypadła tym Polakom, którzy w ZSRR nie zdążyli do Armii Andersa. Wobec formowania przez Sowietów – Armii Ludowej na czele z gen. Zygmuntem Berlingiem stanęli przed trudnym wyborem, co dalej? Znaczna ich część wybrała walkę wstępując w szeregi AL. To właśnie im losom autorzy poświęcają swoją monografię: Wojsko Berlinga i Żymierskiego 1943-1945.

Klikające w ten link możesz kupić książkę – Wojsko Berlinga i Żymierskiego 1943-1945

Po pierwsze warto wyjaśnić, dlaczego w ogóle Stalin zdecydował się na sformowanie armii kontrolowanej przez ZSRR. Z pewnością nie była to sytuacja, w której brakowało mu żołnierzy w Armii Czerwonej. AL miała spełnić o wiele ważniejszą rolę. Dla przeciętnego Polaka miała ona tworzyć przekonanie, że jest ona Armią Polską, niczym nie różniącą się od Armii Andersa, czy innych polskich oddziałów na Zachodzie. Po drugie musiała zastąpić lukę po Armii Krajowej w nowej Polsce, kreowanej według wizji Stalina:

Stalin wyznaczył Polsce rolę wasala. Jedyne, co mógł i chciał zaakceptować, to pełną kapitulację obozu niepodległościowego. Dlatego zażądał podporządkowania się Armii Krajowej pod względem operacyjnym Armii Czerwonej, a pod względem politycznym – Polskiemu Komitetowi Wyzwolenia Narodowego. Skoro okazało się to niemożliwe, postanowił doprowadzić do zniszczenia AK wszelkimi dostępnymi środkami.

Trzeba też przyznać Sowietom, że ich zdolności mobilizacyjne okazały się przerastać wszelkie możliwe przypuszczenia. Armia Berlinga do końca wojny rozrosła się do wprost niebotycznych rozmiarów i to mimo problemów, z jakimi niemal codziennie się spotykała.

W momencie zakończenia wojny (wg stanu na 1 maja 1945 r.) w szeregach Wojska Polskiego służyło ogółem 334 812 żołnierzy.[…] Wysiłek organizacyjny i mobilizacyjny w zakresie formowania Wojska Polskiego na froncie wschodnim w ciągu zaledwie dwóch lat, i pomimo potężnych trudności, był imponujący. Trzeba pamiętać, że wojsko nie tylko wówczas formowało się i szkoliło, ale przede wszystkim brało udział w krwawych bojach, które powodowały olbrzymie straty osobowe.

Najważniejszymi problemami nowo formowanej armii była aprowizacja, jak i niskie morale żołnierzy, które znacząco wpływało na olbrzymia liczbę dezercji.

Przyczyną dezercji była m.in. zmiana dowództwa pułku i dywizji oraz niechęć do podporządkowania się żołnierzy dowódcom z Armii Czerwonej. W pułku rozeszła się pogłoska (nieprawdziwa) o aresztowaniu dotychczasowego dowódcy dywizji i byłego dowódcy zgrupowania, płk. Roberta Satanowskiego, oraz dowódcy pułku, mjr. Józefa Rożkowskiego. Ponadto, jak we wszystkich innych wypadkach dezercji, jedną z podstawowych przyczyn ucieczek były tragiczne warunki bytowe oraz troska o los pozostawionych rodzin, zwłaszcza za Bugiem.

Zabawnym paradoksem historii jest również to, że Armia Ludowa będąca siłą pomocniczą dla Armii Czerwonej i interesów ZSRR, musiała często występować wbrew interesom swojego protektora. Wynikało to głównie z powodu grabieży, jakich dokonywali żołnierze Armii Czerwonej na terenach II RP. Administratorzy zakładów znajdujących się na terenie Polski musieli nierzadko wzywać żołnierzy AL do pomocy, aby bronić się przed rabunkiem ze trony Sowietów.

Zasięg grabieży polskiego mienia znacznie się powiększył w 1945 r., a na Ziemiach Północnych i Zachodnich wywóz różnego rodzaju urządzeń przybrał charakter totalny. Łupem Armii Czerwonej padło wieleset małych zakładów produkcyjnych, urządzeń kolejowych, ale także zakładów przemysłu stoczniowego i wydobywczego. Szczególne oburzenie polskiej administracji, a zwłaszcza załogi, spowodował bezmyślny demontaż Państwowych Zakładów Syntetycznej Benzyny i Gumy w Oświęcimiu, wybudowanych przez okupanta niemieckiego rękami polskich robotników. Był to wówczas jeden z najnowszych tego typu zakładów w Europie. Mógł on zatrudnić od zaraz 40 tys. pracowników i rozpocząć produkcję 50 tys. ton ropy rocznie. Kierownictwo zakładów w Oświęcimiu wystosowało do gen. Roli-Żymierskiego pismo z prośbą o natychmiastowe przysłanie co najmniej 200 żołnierzy WP w celu ochrony fabryki przed Armią Czerwoną.

Dzieje Armii Berlinga do dziś wzbudzają wiele ambiwalentnych emocji. Z jednej strony wypomina się AL, że była kontrolowana przez Kreml i stanowiła jedno z narzędzi realizacji polityki ZSRR wobec Polski. Z drugiej należy zrozumieć żołnierzy tej formacji, którzy nie mieli wielkiego wyboru. Mogli wybrać bierność i czekać na koniec wojny. Pytanie, jaka przyszłość by na nich wtedy czekała? Większość więc wybrała drugą opcję, wiedzieli bowiem, że wstąpienie do armii to jedyna szansa na powrót do ukochanej Ojczyzny. Książka ta jest pozycją obowiązkową dla każdego, kto chce poszerzyć swoją wiedzę na temat Armii Ludowej i jej losów wojennych.

Ocena recenzenta: 4,5/6

Mariusz Sioch

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*