Jarosław Wróbel, Żołnierz Polski 1939 – 1945. Malarstwo i Rysunek
Nic nie cieszy oczu bardziej, niż dobrze ilustrowana książka, a oczu historyka wojskowego – dobrze ilustrowany album o militariach. Taki właśnie ukazał się w 2012 roku nakładem poznańskiego wydawnictwa Vesper, a tematyka, której dotyka cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem – barwa i broń Wojska Polskiego w latach II wojny światowej.
Zainteresowanie munduroznawstwem i bronioznawstwem, oraz ogólnie militariami nie słabnie – jest to zasługą coraz większej interaktywności muzeów, mnogości imprez i pikników historycznych, powstających coraz to nowych grup rekonstrukcyjnych, a nawet popularności gier komputerowych osadzonych w wojennych realiach. W ostatnim czasie coraz łatwiej także o popularnonaukową literaturę i historyczno-wojskowe serie wydawnicze, dostępne nawet w kioskach i salonach prasowych – tłumaczona na polski i kolportowana właśnie w ten sposób była niedawno choćby doskonała seria Osprey Campaign, ukazywały się również kolekcje o najważniejszych bitwach w historii Polski, pułkach kawalerii i pancernych, oraz rodzajach uzbrojenia.
Wydawnictwo, które właśnie trafiło do moich rąk – album „Żołnierz Polski 1939-1945. Malarstwo i Rysunek” jest dziełem tandemu, w którego skład wchodzą: Jarosław Wróbel, rysownik i ilustrator, miłośnik militariów i historii wojskowej, oraz Sławomir Kędzierski – autor opisów ilustracji. Przedmową całość opatrzył dr hab. Andrzej Olejko, historyk specjalizujący się w dziejach m.in. polskiego lotnictwa wojskowego w czasie drugiej wojny światowej.
Recenzując tego typu album należy na wstępie powiedzieć, że każdą z dwóch płaszczyzn – zarówno wizualną, jak i merytoryczną, należy traktować nieco odrębnie, i obydwu poświęcić równie dużo uwagi. Niemożliwym będzie również uniknięcie nawet podświadomych porównań – wszak w polskiej literaturze mieliśmy klasyczne już pozycje na temat polskiego munduru i uzbrojenia w omawianym okresie, takie jak piąty tom z serii „Żołnierz Polski – Ubiór, Uzbrojenie i Oporządzenie od wieku XI do roku 1965” (Warszawa, 1960 – 1965), zapoczątkowanej przez Bronisława Gembarzewskiego, a dokończonej przez Karola Lindera, czy praca zbiorowa „Wojsko Polskie 1939 -1945. Barwa i Broń” (Warszawa, 1984).
Na początek należy przyjrzeć się warstwie wizualnej książki – wydana jest w atrakcyjnym, dużym formacie, w twardej oprawie, a stronice to wysokiej jakości kredowy papier. Pierwsze, organoleptyczne wrażenia są jak najbardziej przyjemne. Ilustracje Jarosława Wróbla natomiast zasługują na najwyższe uznanie i pochwały. Pogratulować należy przede wszystkim przyjemnej kreski i dbałości o detale – szczególnie rysunki oporządzenia i uzbrojenia są wykonane tak, że trudno oderwać od nich wzrok. Autor ma również bardzo duży dar oddawania dramatyzmu i dynamiki scenerii oraz postaci – obrazy żołnierzy w boju dają czytelnikowi wrażenie bycia razem z nimi na wojennym froncie.
Pozytywne wrażenia wizualne nieco zepsuć może niestety warstwa tekstowa książki. Jakkolwiek znajomość terminologii munduroznawczej stoi na całkiem przyzwoitym poziomie, o tyle potknięcia warsztatowe czy merytoryczne zdarzają się bardzo często. Nie jest zasadne wymienianie tutaj wszystkich po kolei, ale kilku ważniejszym warto poświęcić więcej miejsca.
Po pierwsze, od razu, na 10. stronie publikacji, w opisie starszego wachmistrza kawalerii rzuca się w oczy błąd – na ilustracji wyraźnie widać, iż trzyma w dłoni pęk połówek nieśmiertelników odłamanych poległym. Według autora opisów jest to pęk kluczy, co wskazuje na to, że był podoficerem służbowym – zachodzę w głowę, jak można pomylić tak dwa różne od siebie przedmioty. Ponadto powtarzane są tu bardzo popularne przekłamania bronioznawcze. Na przykład w opisie podporucznika 24. Pułku Ułanów 10. BK (s. 41) pojawia się informacja, że ochronę głowy stanowił hełm typu niemieckiego wz. 16 z „różkami” – tulejami wentylacyjnymi. Otóż owe „różki” służyły nie do wentylacji, co mocowania dodatkowej osłony płata czołowego, tzw. Stirnpanzera, którego użycia jednak zaniechano, ze względu na niepraktyczność całego rozwiązania. O funkcji wentylacyjnej niech świadczy fakt, że użytkujący wczesne wersje stahlhelmu żołnierze szczególnie w zimie starali się zaczopować wypustki wszelkimi możliwymi sposobami, ponieważ wpadające doń powietrze nieprzyjemnie wyziębiało głowę w czasie mrozów.
Autor niestety powiela również popularny, nie mający zupełnie pokrycia w rzeczywistości mit o nazwie polskiego karabinu przeciwpancernego wz. 35. Nadawana mu co i rusz nazwa „Ur” jest wynikiem narosłej przez lata legendy, jakoby dla zmylenia wrogiego wywiadu miano stworzyć przekonanie, że jest to broń na eksport do Urugwaju. Ta wersja nie ma zupełnie żadnego potwierdzenia w dokumentach, a głównie dzięki nieweryfikowaniu źródeł wrosła w obiegową opinię tak mocno, że niestety najpewniej wykorzenić się jej nie da…
Razi też mocno niedopracowana bibliografia – znajdują się tam książki głównie popularnonaukowe raczej o samych działaniach wojennych, ale brak tam poważnych syntez, między innymi dwóch wcześniej już przeze mnie wspomnianych. Próżno szukać tam nawet łatwo dostępnych pozycji munduroznawczych, jak na przykład prace Henryka Wieleckiego, prac Rajmunda Szubańskiego o broni pancernej, czy Andrzeja Konstankiewicza o broni palnej. Nie ma też ani jednej pozycji z serii „Typy Broni i Uzbrojenia”, a były to dość rzetelnie wykonane zeszyty, spośród których gros traktowało o broni strzeleckiej i pojazdach z omawianego okresu. Chociaż dzieło nie aspiruje do miana naukowego, na pewno podniosłoby to jego wartość.
Reasumując, mogę powiedzieć, że publikacja będzie świetnym prezentem dla każdego fana militariów, jak i miłośnika polskiej tradycji wojskowej – przepiękne i pieczołowite ilustracje przynoszą niesamowite doznania estetyczne, jednak rozczarowuje warstwa merytoryczna, która jest, mówiąc krótko – na dość przeciętnym w odniesieniu do ogółu poziomie. Nie będzie to może następca wspomnianych na początku legendarnych albumów Lindera i Gembarzewskiego, ale książka powinna zachęcić niejednego początkującego pasjonata do dalszych poszukiwań.
Wydawnictwo: Vesper
Ocena recenzenta: 3,5/6
Zachariasz Mosakowski