Andrzej Nowak, Patriotyzm i zdrada. Wykłady z historii
Z pewnością sporą część społeczeństwa interesują mankamenty, meandry i zakręty historii w naszych polskich dziejach. Nie ma co się łudzić – bywało różnie, nie zawsze nasze dzieje były godne chwały. Częściej bywało się czego wstydzić. Nasze przywary narodowe często brały górę nad rozsądkiem, nad dobrem państwa i ogółu społeczeństwa. O tych właśnie sprawach zdaje się pisać Andrzej Nowak w swej nowej publikacji Patriotyzm i zdrada. Wykłady z historii.
Polityka, wszędzie polityka
Zazwyczaj nie opisuję własnych, często mocno emocjonalnych odczuć, czytając książki związane z obecną polityką. Ale coraz bardziej dochodzę do wniosku, że trzeba. Bo ileż można znieść ciągłego narzekania, ciągłego zasłaniania się „Bogiem, Honorem, Ojczyzną”?
Nigdy z prawicą nie było mi po drodze, ale to, co zaczyna sobą reprezentować debata społeczna to czysta karykatura. Jeśli cały program kulturalno-polityczny prawicy ma się opierać na „prawdzie, i tylko słusznej prawdzie”, oskarżającej Tuska o wszystkie zbrodnie naszej współczesnej historii, to zalewa mnie krew. Wydawało mi się, że ideolodzy czy historycy takich ugrupowań, posiadają głęboką wiedzę odnośnie nie tylko naszych dziejów, ale i tego wszystkiego, co rozgrywa się wokół.
Niestety od czasu, gdy dwie główne partie wytoczyły wobec siebie działa największego kalibru, debata odnośnie przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, mocno zubożała. W miejsce rozmów pojawiły się paszkwile, ciągłe dogryzanie sobie czy wręcz zajadła nienawiść.
I niestety Andrzej Nowak nie ustrzegł się tego błędu. Już na kilkunastu pierwszych stronach swej publikacji narzeka na Tuska, nierozliczone zbrodnie PRL-u i wszystko, jak leci. A przecież PiS rządziło wystarczająco długo, aby się zająć rozliczaniem. Nie zrobiło tego, zajęte rozgrabianiem majątku państwa. Donald Tusk, cokolwiek o nim sądzimy, nie jest ani przyczyną, ani skutkiem narastających przemian w naszym państwie. Co najwyżej jest elementem zardzewiałego systemu, który wyrodził się, nim tak naprawdę zdołał się ukształtować w czasach przemian ustrojowych.
Nie ma co się oszukiwać, zarówno Tusk, jak i Kaczyński, należą do tego samego pokroju politycznych awanturników, którzy w naszych dziejach goszczą od co najmniej XVI wieku. O ile ten pierwszy posiada pewną grację w ukazywaniu się jako elastyczny polityk (choć to tylko wrażenie, ten drugi, nawet nie próbuje udawać, że zależy mu tylko na utrzymaniu władzy.
Moim zdaniem, w Polsce nie ma już polityków, którym zależałoby na dobru państwa jako całości. Żadna partia nie posiada nawet programu, który wybiegałby dalej niż aktualna kadencja sejmu. Kiedyś bywało inaczej. Nie zawsze dobrze, ale zdarzały się takie „wybitne” jednostki. Dziś mamy tylko „tłuste koty” czyhające tylko na to, aby zagarnąć dla siebie, swych partii i powinowatych, jak najwięcej z tego, co na stole. I nie widzę tutaj nikogo, kto odstawałby od tej oceny. Przykro mi. Tak was widzę, drodzy „urzędnicy”. I zapewniam – nie tylko ja.
Dlatego zastanawiam się, czy tytułowa zdrada interesów Polski, która zmierza ku przepaści, nie powinna być przydzielona nie tylko dla ugrupowania tylko rządzącego, ale i dla tych wszystkich prawicowych, lewicowych i centrowych partyjek? Przykład?
Niby wszyscy zdajemy sobie sprawę z faktu, że zmiany klimatyczne są nieubłagane. Ale kolejne rządy nie robią nic, co mogłoby to zmienić. Nie powstają nowe zbiorniki retencyjne. Właściwie nie przywracamy do życia dawnych zlewisk czy zbiorników wodnych. Susza?
A kogo to teraz obchodzi. Liczą się słupki poparcia w niskiej jakości debacie. Tworzenie parków narodowych, jako naturalnego źródła do zatrzymania wody, złagodzenia zmian klimatycznych? A co tam, czekamy już 20 lat no utworzenie nowych. Ale po co, skoro poprzedni rząd postanowił wyciąć tę, czy tamtą puszczę. Zysk, jak to mawiają górale – „Liczą się dudki”…
Nie posiadamy żadnej własnej firmy farmaceutycznej, która mogłaby produkować szczepionki na większą skalę. A to ogromna głupota, zwłaszcza w świetle ostatnich pandemicznych doświadczeń. Tego nie zrobił ani PiS, ani obecna koalicja. I raczej nie zrobią. Stworzenie polskiego koncernu wykracza poza możliwości decydentów. A szkoda, bo jeśli uboga, ledwo co powstała II RP potrafiła stworzyć od zera Centralny Okręg Przemysłowy czy port w Gdyni, to średnio zamożna III RP też mogłaby się postarać…
A gdzie mamy własny przemysł zbrojeniowy? Kolejne rządy hucznie ogłaszają próby odbudowy polskiej zbrojeniówki. A jak się kończy? Kupujemy południowo-koreański sprzęt, ale bez uzbrojenia. Bo nie pasuje do systemów NATO. Czyli zbroimy się w same pięknie wyglądające „scyzoryki”. Żaden MacGywer nie pomoże. A przecież wiemy, że nadchodzi wojna, jeśli nie z Rosją, to pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami i ich sojusznikami. Kwestia czasu. A my, jak zawsze nie przygotowani.
Kolejny problem – to relacje z sąsiadami. Pomimo doświadczeń, choćby tylko ostatniego wieku, nie nauczyliśmy się niczego. Kolejne rządy dokładają wszelkich starań, aby dołożyć drwa do osamotnienia politycznego.
Choć pomagamy Ukrainie, to przecież ważniejsza jest kwestia nierozliczonego Wołynia. Tak jakby nie można było tej kwestii poruszać po wojnie. Poza tym, chyba nikt z decydentów nie dostrzegł, że polska narracja jest zupełnie inna niż ukraińska. Ukraińcy nie mają takich doświadczeń jak my, więc ich recepcja naszego światopoglądu jest zupełnie inna. Proste, logiczne. Ale po co się zastanawiać.
Przy okazji, straciliśmy wpływ na to, co dzieje się u Węgrów. Teraz i Słowacy się od nas dystansują, wchodząc w orbitę wpływów Moskwy. Walczymy z Czechami, krytykujemy Niemców. Nawet jeśli mamy rację, nie prowadzi się konstruktywnej debaty – bo liczy się tylko nasza prawda. A Czesi i Niemcy niech się domyślą, co siedzi nam w duszach i głowach.
Tak się również zastanawiam, jak to możliwe, że mniejsze narody mają swoje think-tanki na najważniejszych światowych uczelniach. Ale nie my, nie Polacy. Brak wykładowców, brak pieniędzy, brak zainteresowania. Nic przeto dziwnego, że zachodni politycy i media, co chwilę piszą na przykład o „polskich obozach” koncentracyjnych.
Oni zwyczajnie nie mają świadomości tego, jak wyglądała prawda. Nikt im nie powiedział, nikt ich nie nauczył, nie oświecił. Na co więc czekamy? Sami sobie robimy krzywdę. A potem wymachujemy szabelką skonfundowani takimi „przeoczeniami”, naginaniem historii. Ale ani jeden z rządów nie zrobił nic w tym temacie. A TVP WORLD to za mało. Jeśli nikt nie wie, że taki program istnieje, kto będzie go oglądał?
Tak więc Panie Autorze, jeśli mówimy o patriotyzmie i zdradzie, piszmy na czym świat stoi. Bo dla mnie zdradą jest wszystko to, co robią nasi politycy. Nie dość, że są niekompetentni, to jeszcze „eksportują” nasze swojskie nienawiści do Brukseli. Tam tego nikt nie rozumie. Wszyscy patrzą na ten cyrk z politowaniem. Jeśli chcecie silnej Polski, to podajcie sobie dłonie, i zacznijcie działać wspólnie, na różnych poziomach. Jeśli Dmowski i Piłsudski potrafili się dogadać dla dobra państwa, to czemu współcześni nie mogą?
Co z tym patriotyzmem?
Tak proszę państwa – patriotyzm to pusty slogan, którym wszyscy sobie wycierają buzie. Dla mnie patriotyzm to wysiłek, bezustanna praca dla społeczności, zarówno lokalnej, jak i ogółu. To dochodzenie do kompromisów, bo nigdy nie da się uszczęśliwić wszystkich. Spory ideologiczne, jak powinna wyglądać rodzina w Polsce, też są bezcelowe. Napiszę brutalnie – skończmy zaglądać wszystkim w majtki, bo to niczego nie wnosi. Zajmijmy się naprawdę nabrzmiałymi problemami – typu przemoc domowa, alkoholizm, uzależnienie od nowinek technologicznych…
A przede wszystkim – zacznijmy rozmawiać. Nie chodzi o to, by rozmawiać na siłę, by zaprzedać swoje ideały. Chodzi o to, by współpracować. Przed nami wiele epokowych wyzwań, na które nie jesteśmy przygotowani. Jeśli zajmiemy się sobą, jak w XVII-XVIII wieku, świat znowu nas pochłonie. Tym razem, zapewne, nieodwracalnie. A ja nie chcę, by Polska, ten paw narodów, stracił wpływ na to, co będzie się działo, choćby tylko w Europie. Mamy tyle fajnych i ciekawych rzeczy do zaoferowania. Więc weźmy się do roboty, zamiast nawzajem się oskarżać o zdradę lub ferować wypaczoną formą patriotyzmu.
Drodzy politycy, jeśli nadal tego nie rozumiecie, to nie dość, że jesteście idiotami, to prędzej, czy później, zostaniecie nazwani zdrajcami. Bo i z lewej, z centr i z prawej strony sceny politycznej, nie robicie nic, co poprawi nasze państwo.
Rozdajecie na lewo i prawo pieniądze, chcąc kupić głosy. Uczycie społeczeństwo pazerności, bo się przecież należy. Zamiast wędki, dajecie rybę. Ale to nie jest rozwiązanie. Trzeba pomagać, to nie ulega wątpliwości. Ale pomoc powinna być oferowana z głową. Po to – aby skutecznie pomóc, i po to, aby państwo nie było nadmiernie obciążone. Świata i tak nie zbawimy.
Na prawicy często mówi się, że trzeba rozliczyć PRL. I słusznie. Jednak jak to uczynić, gdy sami stosujecie te same co komunistyczne chwyty. Dobrobyt? Jaki dobrobyt – gdy za kilka lat system emerytalny czy służba zdrowia przestaną funkcjonować. Kto zapłaci te miliardy ludziom, którzy wierzyli w tę umowę społeczną? Nikt – wy uciekniecie na Węgry, do Brukseli, może Moskwy, Mińska… Tyle jest ciekawych dróg prawda?
Tak więc podsumowując – książka ogromnie mnie wkurzyła, bo dla mnie kreśli wypaczony obraz świata. Nie ma lepszych, ani gorszych, gdy kradną wszyscy. Nie ma lepszych, ani gorszych, gdy nikt nie robi nic dla dobra ogółu. Chcieliście pieniędzy – trzeba było zająć się biznesem. A zasłanianie się Bogiem, historią i „tylko prawdą” to zwykła buchalteria. I dlatego śmiało napiszę jedną rzecz – nie szanuję żadnego z polityków. Żadnego z ideologów, bo nie umiecie zachować umiaru. Nie potraficie spojrzeć prawdzie w oczy. Widzicie drzazgę w oku innych, a swojej belki w ogóle.
Patriotyzm i zdrada. Stonowany koniec
Czy polecam książkę Patriotyzm i zdrada? Tak, jeśli interesuje was prawicowy światopogląd. Nie, jeśli chcecie dowiedzieć się jak wygląda kwestia naszych dziejów, naszego spadku kulturalno-społecznego. Mnie zabrakło cierpliwości, aby skupić się na plusach tej publikacji. Mam dość tej naszej głupiej, bezproduktywnej wojenki polsko-polskiej. Jeśli będzie tak dalej, nie zauważymy momentu, gdy nasz kraj stoczy się ku upadkowi.
I powtórzę – patriotyzm to umiejętność ludzi, którzy wyżej cenią dobro ogółu, niż własne, niż własnego środowiska. Niestety, nasze klasy polityczne i intelektualne, nie dorosły do tego. I pewnie nadal będzie, tak jak jest.
Co do kwestii historycznych, poruszanych przez Autora. Wiele z nich to ważne spostrzeżenia, ale co z nich wynika? Zdrada w naszym państwie była, kwitła i nadal ma się dobrze. Nie ważne czy chodzi o zatajanie naszych dziejów, czy przekształcanie ich w taki sposób, by wybielić naród, klasę rządzącą czy państwo. Kłamstwo to kłamstwo. Nic tego nie zmieni.
Jak zauważa Andrzej Nowak, nasza historia to całe pasmo konfabulacji, przekształceń wszystkich tych, którzy następowali po sobie. W naszych dziejach pełno jest tajemnic, kłamstw, wykreślania niewygodnych faktów. Tak było już u samego zarania dziejów.
U nas uczy się, że Bolesław Krzywousty uzyskał swój przydomek, ponieważ miał mankamenty fizyczne. A w rzeczywistości chodziło o jego krzywoprzysięstwo, jego zmienność, nie dotrzymywanie słowa. Bona była postrzegana jako zła królowa, bo miała ciekawszy program polityczny niż jej królewski małżonek i syn. I potrafiła go realizować. A Targowica istniała na długo nim doszła do skutku.
Przyznam, że odrobinę zabrakło mi głębszej analizy. To, co zamieścił tutaj Autor jest może i interesujące, jednak powierzchowne, skierowane dla mniej obeznanego z tematem czytelnika. Dla mnie zwyczajnie to za mało. Chciałbym szerszej analizy zagadnień, rozwinięcia stawianych w książce tez.
Z pewnością chciałbym mieć możliwość polemizowania z Andrzejem Nowakiem, ale pod warunkiem, że wyzbędzie się chęci nawiązywania do współczesnej polityki. Bo jego recepcja otaczającej rzeczywistości mocno odstaje od tego, jakim świat widzę ja. I jestem przekonany, że ten obraz, który tutaj przedstawiłem, jest udziałem coraz większej części społeczeństwa.
Publikacja zawiera się na 303 stronach. Podzielona jest na pięć rozdziałów – wykładów.
Wydawnictwo Fronda
Ocena recenzenta: 3/6
Ryszard Hałas
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Fronda. Tekst jest subiektywną oceną autora, redakcja nie identyfikuje się z opiniami w nim zawartymi.