Bizancjum w dobie bitwy pod Mantzikert ꘡ Recenzja

J. Bonarek, Bizancjum w dobie bitwy pod Mantzikert

Bizancjum od kuchni

Już na początku muszę przyznać, że lektura tej książki była doznaniem niemal transcedentnym. Lekkie pióro Jacka Bonarka, z ogromną wiedzą sprawiają, że pozycję tę czyta się z zapartym tchem. Co więcej, nawet przypisy, które zazwyczaj pomijam, zdały się być kontynuacją tej niezwykłej przygody. Czyta się ją niemal jak powieść historyczną, tyle, że z krytyką przedmiotu.

Tak, bo inaczej nie da się tego określić. Czytałem wiele książek o cesarstwie wschodniorzymskim, ale ta jest niemal jak objawienie. Chyba nie spotkałem dotychczas tak szczegółowej pozycji, która naświetlałaby tak wiele aspektów dziejów omawianego zagadnienia. Śmiało mogę powiedzieć, że takiej nawały informacji nie spotkałem od bardzo, bardzo dawna. Co więcej, całość jest tak świetnie skomponowana, że nie tylko cały ten ogrom nas nie nudzi, ale wręcz przeciwnie – staje się historyczną ucztą godną bogów. Dzięki niej poznałem niesamowite fakty, o których nie miałem pojęcia, odnosząc przy tym wrażenie, że szanowny Autor bardzo się ograniczał (a może się mylę?).

Treść

Autor podzielił książkę na kilka rozdziałów. 1. Bizancjum w XI wieku; 2. Bizantyńska Italia; 3. Pieczyngowie; 4. Bizancjum i jego sąsiedzi w XI wieku; 5. Bizancjum i Seldżucy; 6. Kampanie Romana IV Diogenesa;  7. Wojny domowe i utrata Azji Mniejszej. Pierwszy rozdział jest takim ogólnym nakreśleniem skomplikowanej sytuacji politycznej wewnętrznej Cesarstwa. A wierzcie mi, działo się bardzo dużo, szybko i było w niej pełno nieoczekiwanych zwrotów sytuacji. Mnie jednak najbardziej spodobały się rozdziały drugi i trzeci, co wynika z kilku czynników.

Po pierwsze, rzadko można spotkać konkretne informacje dotyczące sytuacji politycznej w południowej Italii. Podejrzewam, że większość czytelników nawet nie ma pojęcia czym był katepanat Italii. Bonarek wprawdzie nie wyjaśnił co znaczył ten termin, chyba zakładając, że jednak ludzie są bardziej oczytani, ale w niezwykle ciekawy sposób opisał całą gamę zagmatwań w konstelacji politycznej południa Italii. Jestem pod ogromnym wrażeniem, tym bardziej, że jako historyk, sam miałem problem z „ogarnięciem” całego ogromu skomplikowania sytuacji w omawianym regionie.

Rozdział trzeci też jest bardzo interesująco napisany. Wprawdzie Ostrogski poruszał już temat stosunków Pieczyngów z Bizancjum, ale dopiero tutaj dowiedziałem się jak bardzo Cesarstwo było związane z tym koczowniczym plemieniem. Nie przypuszczałem nawet, że ich stosunki geopolityczne były aż tak rozbudowane. A przy okazji poznałem kilku ważniejszych postaci z grona Pieczyngów. Brakło mi jednak szerszego opisu ich uwarunkowań kulturowo-politycznych. Zdziwiła mnie też krótkowzroczność niektórych polityków i władców bizantyńskich, oczekujących natychmiastowego zasymilowania Pieczyngów ze strukturami polityczno-społecznymi Cesarstwa. Ale właśnie taka jest historia – nieoczekiwana.

Rozdział czwarty opisuje kontakty pomiędzy Bizancjum a państwami serbskimi, Węgrami, Rusią Kijowską, państwami i ludami zamieszkującymi Kaukaz oraz Arabami. O ile stosunki z przybyszami z Półwyspu Arabskiego są dosyć świetnie naświetlone w innych pozycjach, o tyle informacje o pozostałych ludach są dosyć skąpe. Oczywiście, w książce Bonarka cała złożoność jest znacznie bardziej rozbudowana, ale problem tych zażyłości – w moim odczuciu – nadal pozostawia ogromne pole do popisu. Pozostałe rozdziały są równie ekscytujące, ale pozwolę sobie pominąć je milczeniem. Tak czy siak, książka jest bardzo równa merytorycznie.

Ocena

Jako wielki plus książki muszę zaznaczyć, że wszędobylskie przypisy czytało się niemal jak powieść historyczną. Jak nigdy ich nie czytam, czasem wręcz unikam nawet spoglądania na nie, o tyle w „Bizancjum w dobie bitwy pod Mantzikert” stało się coś nieoczekiwanego – pokochałem przypisy!. Oczywiście można ich nie czytać, ale wiele przez to stracicie. Dla mnie była to niezapomniana przygoda. Chyba pierwszy raz w życiu taki ogrom przypisów w ogóle mnie nie zmęczył, a tylko zachęcił do dalszej lektury książki.

Reasumując – książka bardzo przypadła mi do gustu. Poza wzmożeniem fascynacji względem bujnej historii Bizancjum, nie mam żadnych krytycznych uwag. Jestem nią niezwykle zachwycony, a Jacek Bonarek chyba właśnie zyskał oddanego fana swej naukowej twórczości. Jeśli będzie nadal tak świetnie pisał o historii wschodniego cesarstwa, to kupię wszystkie jego książki. Kocham, kocham, kocham…

P.S.

Książkę na pewno spodoba się każdemu zainteresowanemu średniowieczem. Ja przeczytałem ją jednym tchem. W dosłownie 3 godziny!

Wydawnictwo: Atryda

Ocena recenzenta:  6/6

Ryszard Hałas

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*