Ewa Sobieniewska, Czarna sukienka
Czarna sukienka to trzeci tom Sagi wileńskiej. Wcześniejszych części nie czytałem, ale ta ma w sobie coś z magii. Jest subtelna, pisana „oczami” kobiety. To takie ożywcze, móc spojrzeć na świat z innej perspektywy. Świat mężczyzn, ich honoru, rywalizacji, imaginacji jest niejednokrotnie pociągający, i częstokroć – płytki. Jednak świat kobiet, ich emocji, prostych spostrzeżeń, obaw i snów to jak zupełnie inna rzeczywistość. Z mojej perspektywy – to jak odkrycie nowej planety. Z nieukrywaną przyjemnością czytałem tę powieść. I myślę, że spodoba się ona każdemu, kto wczyta się w ten piękny świat.
O czym jest powieść?
Czarna sukienka opowiada dalsze losy rodziny Łempickich, ich przyjaciół i służby. W tym tomie spotykany się z dwoma wątkami. Pierwszy opowiada o zmiennych kolejach losu Wiktorii i jej męża Ksawerego. Ona zmuszona jest pozostać z majątku na Zielnej.
Musi opiekować się dwójką dzieci, rodzinnym „gospodarstwem” i borykać się z samotnością, obawami o męża, bliskich i strachem o nadchodzącą przyszłość… On, choć przeciwny powstaniu, bierze w nim udział. A w czasie wojny – Pan Bóg kule nosi. Czy miłość pokona wojenną zawieruchę?
Drugi wątek to wspomnienia nestorki rodu, Oktawii Łempickiej, która u progu powstania styczniowego, snuje wspomnienia o swej młodości. Jak szybko się okazuje, jest ona podobna pod pewnymi względami z losami Wiktorii. Stojąc u bram Śmierci stara się rozwikłać, dlaczego jej miłość nie miała szans, aby zostać spełnioną. A wiecie – na starość często wraca się do tego, co nie można było zmienić, do tego, co zadrą raniło naszą duszę przez większą część życia. Co z tego wyniknie? Przekonajcie się sami.
Zalety, zalety, zalety…
Czując się historykiem z wykształcenia i powołania, często prowadzę recenzje w aspekcie historycznym. Dopisuje to, o czym zapominają autorzy, albo krótko kreślę sens zawartych w danej publikacji treści. Jednak tym razem, czuję potrzebę, aby napisać z nieco bardziej sentymentalnej strony. Jeśli was to urazi – wybaczcie, ale, być może, czasem warto dać upust nabrzmiałym emocjom…
Mnie książka bardzo się spodobała. A wynika to z kilku faktów. Po pierwsze – uwielbiam być zaskakiwany, a to, w jaki sposób pisze Sobieniewska, zachwyca. W prostych słowach, pełnych emocji, ukrytych znaczeń, pisze o wojnie z perspektywy kobiety.
Męski świat jest prosty – kobiety, honor, władza, rywalizacja, czasem wojna. A kobiety? One muszą stać na straży wszystkiego tego, co dumni i głupi mężczyźni tak łatwo się wyrzekają. Rodzina, majątek, marzenia, zobowiązania…
Tak naprawdę to kobiety ponoszą największy ciężar męskich decyzji, zwłaszcza wówczas, gdy wyruszają oni na wojnę. Bo trzeba pamiętać, że mężczyzna w najgorszym razie straci tylko życie. A kobieta? Ona może zostać zgwałcona, ograbiona, jej dzieci mogą zostać zabite. Albo, jak w tym przypadku – wszystkim może grozić zsyłka na Sybir. A to przecież powolne staczanie się ku śmierci, jakby długotrwała tortura…
Sława, honor, ojczyzna? To tylko puste słowa, stworzone dla mężczyzn, którzy nie dostrzegają na czym świat stoi. Może i są bohaterami, ale ich chwała czy sława okupione są łzami kobiet. Do dziś pamiętam, pewną uwagę, którą wyczytałem dawno temu. Brzmiała mniej więcej tak – „łza kobiety waży więcej niż świat”.
Kto odważy się nieść taki ciężar? Każda łza kobiety, mojej żony, córki czy innej kobiety, tlą się wyrzutem w moim sumieniu, nawet jeśli ja nie jestem ich przyczyną. Sobieniewska przypomniała mi ten fakt z całą rezolutnością, emfazą i kobiecą gracją. I ogromnie dziękuję za to. To bardzo cenna lekcja.
Po drugie – Autorka w cudowny sposób kreśli świat kobiet. Styl pisarski Sobieniewskiej pełen jest subtelności, kobiecej delikatności. W świecie zdominowanym przez mężczyzn, jest to niby głos rozsądku, głos cichej rozpaczy nad wyborami, jakich dopuszczają się przedstawiciele tej, rzekomo, racjonalniejszej płci.
Mój zachwyt wzbudził zwłaszcza opis czułości pomiędzy Wiktorią i Ksawerym, nim ten wyruszył do boju. Prostota z jaką Autorka opisała to, co łączy kobietę z mężczyzną, zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Jednocześnie jakbym poznał tajniki kobiecej duszy, a zarazem dostał ręką w twarz. Zwyczajnie jest mi wstyd, że tak niewiele miejsca poświęcam próbie wczucia się w to, w jaki sposób świat wygląda oczami kobiety. Świat zyskałby tak wiele…
Po trzecie – Autorka w fajny sposób dotyka naszej duszy, naszych codziennych spraw. Bo przecież nie tak trudno zastanowić się nad tym, że problemy na linii kobieta-mężczyzna, mimo upływu stuleci, pozostają równie skomplikowane i trudne.
Sobieniewska w sposobie narracji daje odczuć, że świat się zmienia, ale ludzka natura pozostaje niezmienna. Miłość, jeśli już zapuka w nasze serce, pozostawia na niej niezatarte piętno. O tym przekonują choćby losy Wiktorii, starowinki Oktawii i innych bohaterek i bohaterów tej książki. Losy wszystkich tych postaci zdają się żywe, tak znajome naszym własnym doświadczeniom.
Mi nie trudno było dojrzeć w kreacjach bohaterów siebie, swojej żony, naszych znajomych, dzieci… Jedyne co nas różniło – to perspektywa historyczna z Rosją na czele oraz stroje. Choć to pierwsze, zaczyna majaczyć coraz większą zbieżnością z fabułą powieści. Ale lepiej nie czarnowidźmy.
Z tego powodu sądzę, że to jedna z najciekawszych powieści tej jesieni. Wprawdzie miałem inny typ w tej sprawie, ale teraz jestem pewien, że wygrywa „Czarna sukienka”. Już od dłuższego czasu, czytana książka nie dała mi tyle wrażeń, tylu doznań, które byłyby w stanie wstrząsnąć mną do głębi.
I to nie tyle jakąś zmyślną fabułą, co taką dosadnością życia powszedniego. Pierwszy raz poczułem się jakbym oglądał świat oczami kobiety, mojej żony, siostry, matki, przyjaciółki. To takie katharsis, po którym wszystko wygląda zupełnie inaczej.
Czarna sukienka – podsumowanie
Książka wciąga i zasadniczo, nie ma się czego przyczepić. Niestety, w tekście pojawiają się literówki. Miejscami również brakuje słów, co nieco razi. A szkoda, bo ta powieść jest naprawdę ciekawa i skradła moje serce.
Powieść zawiera się na 245 stronach. Podzielona jest dwadzieścia dziewięć rozdziałów. To książka skierowana do szerokiego grona czytelników, z naciskiem na kobiety. Jednak, jako przedstawiciel płci brzydszej, jestem zdania, że przeczytać ją powinni również mężczyźni. Nie będę was do tego przekonywał, ale naprawdę warto. Świat nabierze dla was panowie, nowych barw i konturów.
Wydawnictwo Lira
Ocena recenzenta: 6/6
Ryszard Hałas
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Lira.