Czy na dnie Zalewu Sulejowskiego spoczywa niemiecki czołg?

Od zakończenia drugiej wojny światowej minęło już siedemdziesiąt dwa lata, niemniej po dziś dzień różnorakie relikty tamtych lat przypominają nam o tragediach jakie odgrywały się na naszych ziemiach. Nie inaczej jest w miejscowości Zarzęcin, w której okolicy tomaszowianin Sławomir Kot miał natrafić na ślad czołgu.

Pan Sławomir posiada niecodzienne zainteresowanie – bada i odkrywa rzeczne odmęty w poszukiwaniu ukrytych tajemnic. Fascynację tę dostrzegli naukowcy z Politechniki Łódzkiej oraz Uniwersytetu Łódzkiego zajmujących się projektem noszącym nazwę „MONSUL”, którego realizacja opierała się na dokładniejszych badaniach Zalewu Sulejowskiego. W realizacji projektu naukowców wesprzeć miał właśnie Pan Sławomir, który badał dno zbiornika przy pomocy echosondy oraz dokonywał pomiarów głębokości sonarem.

Podczas swoich badań na głębokości około czterech i pół metra, nieopodal Zarzęcina, tomaszowianin wykrył na radarze kształt przypominający czołg, by następnie w odległości półtora kilometra od wykrytego punktu natrafić na tożsame znalezisko. Owe odkrycia doprowadziły Pana Kota do spekulacji na temat możliwości znajdowania się na dnie zalewu – niemieckich czołgów.

Zdawać by się to mogło jedynie czystą abstrakcją, nie jest to jednak niemożliwe, ponieważ jak wiemy z niemieckich relacji wiele czołgów w okolicach rzeki Pilicy zatonęło. Było to spowodowane odwrotem wojsk Wehrmachtu przed nadciągającymi czerwonoarmistami, w wyniku którego siły niemieckie budowały tak zwane „ślepe mosty” pełniące rolę niewidocznych z powietrza grobli, przez które Niemcy mogliby dokonać odwrotu po zniszczeniu mostów na rzece. Pech jednak chciał, iż wiele ze „ślepych mostów” zniszczyła wzbierająca rzeka o czym dowództwo niemieckie przekonało się zbyt późno. Wiele pancernych jednostek III Rzeszy kierowało się w stronę grobli, próbując dokonać odwrotu, nieświadomi, iż zostały one zatopione. Wynikiem tych prób był cmentarz wraków, który został udokumentowany przez Jerzego Sosnowskiego – przyrodnika. Wiele z nadających się do użytku sprzętu wojskowego zabrali czerwonoarmiści przekraczający Pilicę, jednakże część z nich nadal znajdowała się na brzegach rzeki czy w jej odmętach. Po wojnie lokalne władze zajmowały się złomowaniem wraków do czego zostali przydzieleni saperzy, którzy wedle relacji oficerów, czasem zamiast usuwać ponazistowski sprzęt – rabowali go w celu „dorobienia sobie do pensji”.

Na przykładzie odkrycia Pana Sławomira Kota możemy jednak przypuszczać, iż nie wszystkie wraki wojskowe zostały usunięte czy zrabowane. Lokalne legendy wiążą zatopiony czołg z niemiecką Panterą, którą uwiecznił na swojej fotografii Jerzy Sosnowski, lecz sam odkrywca twierdzi, iż jest zdecydowanie zbyt wcześnie na takie daleko idące spekulacje.

Źródło: tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl

Fot: Wikimedia Commons

Damian Jemioło

One Comment

  1. tak i jeszcze światła mu sie palą

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*