Jak powiedział dr hab. Tadeusz P. Rutkowski z Wydziału Historii UW: Tzw. Wielka Wojna Ojczyźniana jest wciąż fundamentem myślenia o mocarstwowości państwa rosyjskiego. Dzięki temu zwycięstwu Związek Sowiecki stał się jednym z dwóch supermocarstw kształtujących ład międzynarodowy. Kilka miesięcy po zakończeniu wojny, 17 stycznia 1946 r. po raz pierwszy obchodzono rocznicę wyzwolenia Warszawy. To zdarzenie po dziś dzień jest wspominane w Rosji.
Podczas swojej wizyty na Kremlu w październiku 1944 r. premier Stanisław Mikołajczyk został poinformowany przez Wiaczesława Mołotowa, że kwestia kształtu powojennych granic Polski została już praktycznie uzgodniona w trakcie rozmów w Teheranie. Należy mieć na uwadze, że począwszy od tej konferencji rząd polski był poddawany coraz większym naciskom ze strony Brytyjczyków. Oczekiwali oni akceptacji zmiany granicy polsko-radzieckiej i zgody dla rekonstrukcji rządu według oczekiwań Moskwy.
W październiku 1944 r. Armia Czerwona zaczęła zajmować obszar Polski centralnej. Nie wiele wcześniej główny ośrodek życia społecznego, kulturalnego i politycznego – Warszawa, uległ zagładzie. Na terenach wschodnich rozwijają się struktury nowych władz zależnych od Moskwy. W ciągu kilku miesięcy sytuacja zmianiła na niekorzyść rządu na uchodźstwie. Pierwotnie Stalin zakładał dążenie do przesunięcia międzynarodowej akceptacji i prestiżu, jakim cieszył się rząd RP w Londynie na nowy twór, na którego czele miał stanąć rozpoznawany na zachodzie i w Polsce premier Mikołajczyk. Jednakże nowy gabinet miałby być zdominowany przez polityków lojalnych wobec ZSRS. Z końcem 1944 r. istotne było już tylko wprowadzenie w życie scenariusza, w którym powstaje nowy rząd skonstruowany według oczekiwań Sowietów. Jak podkreślił dr hab. T. P. Rutkowski: W czasie rozmów w Moskwie doszło do starcia Mikołajczyka z Churchillem. Polski premier stwierdził, że walczył o coś, co już było przesądzone, i z wielką godnością odparł wybuch furii Churchilla (furii raczej kontrolowanej), odmawiając przyjęcia warunków sowieckich, które oznaczałyby sowietyzację Polski za zgodą mocarstw zachodnich. Później próbował wymusić na rządzie RP przyjęcie zmian granic Polski, forowanych przez ZSRS, licząc na wsparcie amerykańskie w sprawie Lwowa i Zagłębia Borysławskiego. Większość ministrów jego gabinetu nie poparła jego propozycji i Mikołajczyk złożył dymisję.
Nowy premier, Tomasz Arciszewski od początku był przedstawiany jako ekstremista wrogo nastawiony do kompromisu. Jak powiedział dr hab. T. P. Rutkowski: Określenie „ekstremista” jest charakterystyczne dla propagandy komunistycznej i lewicowej. Mówiono również, że jest „reakcjonistą”, czy niemal „faszystą”. W ten sposób nazywano członka PPS od 1894 r. i więźnia caratu za działalność w tej partii. Jego rząd został pozbawiony wsparcia ze strony PSL będącego jedną z najważniejszych partii politycznych w kraju i za granicą. Określano go mianem „rządu protestu”.
Jego członkowie od początku negowali postanowienia jałtańskie. Jednocześnie nie oczekując, że Polska w nowych granicach będzie niepodległa stali na stanowisku kontynuowania dalszej walki w oczekiwaniu na zmianę międzynarodowej koniunktury. Najważniejsze miały być: niepodległość, integralność terytorialna oraz kształt granic sprzed 1939 r. Rozstrzygnięcie sprawy granic i niepodległości mogła przynieść wojna z ZSRS.
Powołanie PKWN wpasowywało się w politykę ZSRS, która polegała na zdobyciu jak najdalej posuniętych korzyści politycznych z jednoczesnym zachowaniem dobrych relacji z zachodnimi sojusznikami i pozytywnego wizerunku na arenie międzynarodowej.
Finalnie głównym zamiarem Sowietów był stworzenie rządu stanowiącego oficjalną kontynuację władzy na uchodźstwie. Jednocześnie całkowicie od nich zależnego. Jak podkreśla dr hab. T. P. Rutkowski: Przekształcenie PKWN w Rząd Tymczasowy wynikało z braku porozumienia z politykami polskimi w Londynie, a tym samym braku możliwości spełnienia wymarzonego scenariusza sowieckiego. Nastąpiło ono 30 grudnia 1944 r. w obliczu zbliżającej się wielkimi krokami konferencji jałtańskiej. Nie był to już zatem „komitet”, władza tymczasowa, który można rozwiązać i który formalnie nie posiada prerogatyw rządu. Słuszność tej decyzji znalazła odbicie w postanowieniach konferencji jałtańskiej, w których stwierdzano, że istniejący w Polsce rząd należy rozszerzyć o przedstawicieli „stronnictw demokratycznych” w kraju i na emigracji – a nie stworzyć nowy rząd. Przy formule „Komitetu Wyzwolenia Narodowego” uzyskanie takiego stwierdzenia byłoby trudniejsze.
Utworzenie Rządu Tymczasowego nie mogło znacząco wpłynąć na postawę zachodnich sojuszników. Alianci w obliczu zajęcia całego terytorium Polski przez Armię Czerwoną nie mieli już wpływu na to, co się działo na tych terenach. Należy do tego dodać jeszcze okupację pokonanych Niemiec oraz potrzebę uzyskania sowieckiej pomocy w walce z Japonią. Wszystko to wpływało na niechęć do wszczynania otwartego konfliktu z ZSRS. Miało to także swoje odzwierciedlenie w postanowieniach jałtańskich. Świadectwem tej postawy jest faktyczne uznanie istnienia Rządu Tymczasowego i przyjęcie zapisu o rozszerzeniu jego bazy politycznej w celu przekształcenia w Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej. W ślad za tymi postanowieniami nie szły jakiekolwiek gwarancje mogące zapewnić choćby ograniczoną autonomię Polski wobec ZSRS. Już samo stwierdzenie o rozszerzeniu podstawy politycznej rządu o przedstawicieli stronnictw demokratycznych było mętne. „Demokratami” byli ci, których za demokratów uznał Stalin. Nie istniały jakiekolwiek konkretne kryteria przypisania do tej kategorii. Doprowadziło to w efekcie do całkowitego zdominowania TRJN przez polityków prosowieckich. W Jałcie nie przyjęto również uregulowań dotyczących daty i trybu przeprowadzenia wyborów, w sposób umożliwiający niezależną kontrolę ich przebiegu. To dało możliwość ich zorganizowania półtora roku po powołaniu TRJN, a także sfałszowania w sytuacji, gdy komuniści wraz z NKWD przejęli pełną kontrolę nad Polską.
Szczególne znaczenie ma także postawa prezydenta Roosevelta, który podczas kampanii wyborczej w USA ubiegając się o reelekcję zabiegał o poparcie amerykańskiej Polonii. Jednocześnie w Teheranie wprost wyraził zgodę na żądania Związku Radzieckiego w sprawie powojennej granicy Polski. Przy czym poprosił Stalina o nieogłaszanie tych postanowień publicznie. Jak powiedział dr hab. T. P. Rutkowski: Strona polska zdawała sobie sprawę, że w Teheranie mogły zapaść niekorzystne dla nas decyzje, ale nie znano szczegółów i nieodwracalności tych postanowień. Zachowanie Roosevelta oznaczało złamanie postanowień Karty Atlantyckiej, a w przypadku stosunków polsko-brytyjskich także układu sojuszniczego z 25 sierpnia 1939 r.
Ostatnie tygodnie przed radziecką ofensywą Niemcy poświęcili, poza niszczeniem miasta, na fortyfikowanie swoich pozycji w Warszawie. Niemniej byli zmuszeni dość szybko porzucić swoje pozycje. W styczniu 1945 r. wojska niemieckie opuściły zrujnowaną Warszawę bez próby stworzenia trwałego punktu obrony – Festung Warschau. Wiązało się to z klęską Niemiec na wschodzie, która wynikała ze znacznej dysproporcji sił. Próby tworzenia punktów długotrwałej obrony nie miały już wtedy szans powodzenia. Podobnie z oparciem obrony o linię zamarzniętej Wisły, jak miało to miejsce podczas siarczystej zimy z przełomu 1944/1945 r. Po rozbiciu grupy Armii „Środek” w walkach na Białorusi nie było już realnej szansy na zbudowanie jednolitej i trwałej linii obrony. Niemcy nie mogli więc obronić ruin miasta.
W polityce historycznej Rosji dominuje przywiązywanie ogromnej wagi do Wielkiej Wojny Ojczyźnianej jako kulminacyjnego momentu, w wyniku którego Związek Radziecki został wyniesiony do rangi mocarstwa kształtującego powojenny ład, tuż obok Stanów Zjednoczonych.
Pokonanie hitlerowskich Niemiec nadal stanowi jeden z najważniejszych elementów współczesnej rosyjskiej dumy narodowej. Zmiana narracji i przyznanie, że ZSRS również odpowiada za wojnę i do pewnego momentu działał wspólnie z Niemcami, mogłoby się okazać trudne do zaakceptowania przez rosyjskie społeczeństwo. Podkreślanie doniosłości zwycięstwa umacnia poczucie własnej wartości.
W podsumowaniu dr hab. T. P. Rutkowski zaznaczył także, że na zachodzie istnieje tendencja do przyjmowania tej narracji. II wojna jest już wydarzeniem bardzo odległym w czasie. Żywa pamięć o niej powoli gaśnie. Trwa jedynie fascynacja jej wymiarem czysto militarnym. Wyjątkiem są także badania nad Holokaustem. To sprawia, że faktyczna rola Związku Radzieckiego w wojnie może być błędnie rozumiana. Nie uwzględnia się kwestii związanych z radzieckimi zbrodniami oraz postępującego po wojnie procesu uzależniania i zniewalania kolejnych narodów, na co pozwoliły państwa zachodnie. Opinia publiczna na zachodzie wciąż nie jest świadoma tych faktów. Łatwo więc pokazując zbrodnie popełniane przez III Rzeszę, lekceważyć i pomijać faktyczną rolę i zbrodnie ZSRS.
Źródło: dzieje.pl
Marcin Marszałek
Tagi: Niemcy, news, wywiad, XX w., ZSRS, II wojna światowa, Jałta, Teheran, polityka historyczna, Warszawa, UW, Polska, polityka, historia, Stany Zjednoczone, Marcin Marszałek