W świecie współczesnej polityki zupełnie normalne jest istnienie partii politycznych z określonymi programami, posiadającymi swój stały elektorat. Okazuje się, że źródeł istnienia partii politycznych można doszukiwać się w starożytnym Rzymie, dokładniej określając w Republice Rzymskiej, u której schyłku obserwować można zmagania dwóch stronnictw politycznych: optymatów i popularów. Obydwa stronnictwa polityczne były nieformalne, ich członków można było rozpoznać jedynie po wyrażanych poglądach i sympatiach politycznych. Optymaci związani byli z senatem i warstwą senatorską – stali na straży jej uprzywilejowania. Popularzy natomiast sympatyzowali z przeciętnym ludem rzymskim. W tym artykule przybliżę działalność i politykę prowadzoną przez braci Tyberiusza i Gajusza Grakchów reprezentujących popularów.
Działalność braci Grakchów otwiera okres konfliktów wewnętrznych w późno republikańskim Rzymie. Po trwającej od momentu uchwalenia leges Liciniae Sextiae w 367 r. p.n.e. zgody stanów, znów zaczęły narastać napięcia społeczne.
Grakchowie wywodzili się z jednego z najznakomitszych plebejskich rodów – Sempronii, który mógł poszczycić się wieloma zasługami dla państwa rzymskiego. Ich ojciec – Tyberiusz był znanym wodzem cechującym się wybitnymi zdolnościami wojskowymi i dyplomatycznymi:
[…] Ojciec ich, Tyberiusz Semproniusz Grakchus, piastował w Rzymie urząd cenzora, był dwa razy konsulem i odbył dwa triumfy. Ale jeszcze więcej blasku niż te zaszczyty i godności przyniosły jego sławie niepospolite zalety charakteru. […] (Plut., vit., Ti Gracch, 1)
Matka – Kornelia, była córką Scypiona Afrykańskiego, stała się wzorem cnót dla rzymskich matron obecnej jak i przyszłych pokoleń:
[…] Kornelia, wziąwszy na siebie prowadzenie domu i wychowanie potomstwa, okazała się niezwykle mądrą, kochająca dzieci i wspaniałomyślną kobietą […] (Plut., vit., Ti Gracch, 1)
Obaj bracia otrzymali staranne wykształcenie, m.in. z zakresu retoryki i filozofii. Jako ich nauczycieli można wskazać m.in. Blozjusza z Kyme oraz Diofanesa z Mityleny.
Tyberiusz Grakch
Tyberiusz według Plutarcha miał odznaczać się spokojem i łagodnością, z takim samym spokojem miał przemawiać publicznie, jego mowy były poprawne i przemyślane, potrafiły wzbudzać w słuchaczach emocje. Ponadto był człowiekiem skromnym i oszczędnym.
Jak można przeczytać u Plutarcha, Tyberiusz, kiedy tylko wyszedł z lat chłopięcych, dzięki swym „niepospolitym zaletom” po roku 146 p.n.e. został przyjęty do kolegium augurów. W trakcie kariery wojskowej służył w armii Scypiona Młodszego, gdzie miał zdobyć wiele sympatii u swego dowódcy jak i u żołnierzy. W roku 137 p.n.e., po odbyciu służby wojskowej został wybrany kwestorem, wylosował przydział do armii konsula Gajusza Mancynusa na wyprawę przeciw Numancji (położonej w północno-wschodniej Hiszpanii). Podczas tej służby miał zawrzeć pokój z mieszkańcami tego miasta, który został uznany w Rzymie za niekorzystny i przynoszący hańbę – tym samym, Tyberiusz naraził się na związane z tym zarzuty i oskarżenia, z których udało mu się wyjść obronną ręką.
Poświadczenie powyższych informacji właściwie znajdujemy u Kasjusza Diona, choć jest to autor wyraźnie nieprzychylny w swoich opisach popularom:
„ […] Tyberiusz Grakchus wywołał zamęt w państwie rzymskim, choć należał do jednego z czołowych rodów, jako że dziadkiem jego był Afrykańczyk. Odznaczał się wrodzonymi zdolnościami, godnymi dziada: otrzymał bardzo gruntowne wykształcenie. Cechowała go duma. Odpowiednie do dużej ilości i wielkości zalet, jakie posiadał, były wywodzące się z nich pokusy, które pchały go do zaspokojenia ambicji. Skoro raz odstąpił od tego, co najlepsze, pogrążył się nawet wbrew swej woli w tym, co najgorsze. Zaczęło się od tego, że odmówiono mu triumfu nad Numantyjczykami. Poprzednio miał nadzieję, że spotka go ten zaszczyt, jako że przeprowadził rokowania; tymczasem nie tylko nie otrzymał takiej nagrody, lecz niewiele brakowało, by go wydano. […] (Cass. Dio., XXIV, 83, 1-2)
Niewątpliwie Tyberiusz Grakchus znany jest najbardziej ze swojego projektu reformy agrarnej, który ogłosił jako trybun ludowy w 133 r. p.n.e. Warto zauważyć, że podobny projekt w 151 r. p.n.e. zgłosił Gajusz Leliusz, który jednak wycofał się w związku z napotkanym sprzeciwem ze strony optymatów. Ustawa Tyberiusza była przemyślana i poddana konsultacjom:
„[…] Zresztą Tyberiusz nie ułożył projektu tej nowej ustawy według własnego tylko pomysłu. Przedtem zasięgał rady u najznakomitszych i najpoważniejszych ludzi w państwie, Należał do nich między innymi Krassus, piastujący w Rzymie godność najwyższego kapłana wśród pontyfików (od 132r. p.n.e.), należał prawnik i ówczesny konsul Mucjusz Scewola (konsul na rok 133 p.n.e.), należał […] Appiusz Klaudiusz (pierwszy senator, były konsul z r. 143 p.n.e., conzor w 137 r. p.n.e.) […]” (Plut., vit., Ti Gracch, 9).
Projekt reformy Tyberiusza nawiązywał do już wcześniej przyjętej ustawy, która wyznaczała maksimum posiadania ager publicus (ziemia traktowana jako dobro państwowe) na 500 jugerów (125 ha). Owe ager publicus, zdobywane w wyniku wojen miały być przydzielane ludziom: „którzy posiadali mało ziemi, albo jej wcale nie mieli” – od przydzielonej ziemi należało płacić niewielki podatek na rzecz skarby państwa. Ponieważ państwo rzymskie nie wytworzyło własnego aparatu finansowego m.in. do ściągania podatków, takie czynności zlecane były tzw. spółkom publikańskim, które wpłacały do skarbu państwa z góry ustaloną kwotę, następnie ściągały na wyznaczonym obszarze podatki właściwie według swojego uznania. Biedni posiadacze ziemscy nie mieli szans konkurować z bogatszymi, których stać było na płacenie większych stawek, z czasem przejmowali oni mniejsze majątki – tworząc ogromne posiadłości ziemskie. Wspomnianego, wydanego ograniczenia do posiadania maksimum 500 jugerów właściwie nikt nie przestrzegał. O projekcie ustawy tak pisze Plutarch:
„ […] Sam projekt ustawy był w swej treści – jak na to, że miał zapobiec tak bardzo krzywdzącej lud niesprawiedliwości i chciwości – niezwykle umiarkowany i łagodny. Nie zadał od ludzi odpowiedzialności za wykroczenia przeciw obowiązującym prawom, nie wymagał od nich kary pieniężnej obok zwrotu nieprawnie przywłaszczonej i eksploatowanej ziemi. Przeciwnie, nakazywał nawet, aby wszystkim tego rodzaju przywłaszczycielom wypłacić ze skarbu publicznego wartość nieprawnie nabytych gruntów, które następnie mieli państwu zwrócić, celem przekazania ich obywatelom, potrzebującym pomocy […]” (Plut., vit., Ti Gracch, 9)
Według Plutarcha lud zadowolony z zabezpieczenia bytu na przyszłość, gotowy był przyjąć ustawę, która zakładała wypłacenie odszkodowania ze skarbu państwa za ziemie bezprawnie nabyte. Jednakże warstwa senatorska – wśród, której najwięcej było takowych „bogatych posiadaczy” oburzona zgłaszała sprzeciw. Wtedy tez Tyberiusz urzekł lud swoją pełną rozpaczy mową:
„[…] Dzikie zwierzęta żyjące na ziemi italskiej mają w niej swoje legowiska. Mają przynajmniej nory i doły, w których mogą się schronić spokojnie. A ludzie, walczący w obronie Italii i dla jej sprawy poświęcający swoje życie, nie mają w swej ojczyźnie niczego oprócz powietrza i światła. […] (Plut., vit., Ti Gracch, 9)
W istocie reforma Grakcha nie miała na celu jedynie poprawienie bytu najbiedniejszej części społeczeństwa – razem z nią miała się poprawić sytuacja w rzymskiej armii, w której brakowało żołnierzy (żołnierze kwalifikowani byli do armii na podstawie statusu majątkowego). Optymaci widząc zafascynowanie ludu rzymskiego projektem ustawy, zwrócili się do trybuna ludowego Marka Oktawiusza. Według Plutarcha, miał on być raczej zwolennikiem Tyberiusza, Kasjusz Dion natomiast wskazuje, że był on jego przeciwnikiem. Niezależnie, która wersje przyjąć, namówiony przez optymatów Oktawiusz, postępując wbrew idei swojego urzędu i wbrew interesowi plebejuszy zaczął negować propozycje Tyberiusza. Warto również wspomnieć, że Oktawiusz sam posiadał „ponadwymiarowe” grunty, więc poniekąd działał również w swoim interesie. U Kasjusza Diona można przeczytać:
„[…] Marek Oktawiusz z powodu rodowego sporu z Grakchusem chętnie stał się jego przeciwnikiem. Odtąd prysło umiarkowanie w czynach. Gorliwie współzawodnicząc ze sobą pragnęli wziąć górę raczej jeden nad drugim niż przysłużyć się państwu. Dopuszczali się wielu gwałtownych czynów, stosowanych raczej w ustroju despotycznym niż w demokracji. Doznawali też wielu niezwykłych klęsk, odpowiednich raczej na wojnie niż podczas pokoju. Ścierali się ze sobą pojedynczo, ponadto wielu tworząc związki obrzucało się ciężkimi obelgami i zwalczało, nie tylko ogólnie po mieście, lecz także w samym budynku senatu i na zgromadzeniu ludowym. […] Dlatego nie przeprowadzano żadnej ze zwykłych spraw w sposób porządny: urzędnicy nie mogli się wywiązać ze swych zwyczajnych obowiązków, sądy zamarły, nie zawierano żadnej umowy, wszędzie panował wszelki zamęt i wielki bałagan. […]” (Cass. Dio., XXIV, 83, 4-6)
Powyższa relacja Diona potwierdzona jest zarówno przez Plutarcha jak i przez Appiana z Aleksandrii. Tyberiusz broniąc swojego prawa popadł w konflikt z Oktawiuszem, w istocie konflikt ten miał również odzwierciedlenie pomiędzy ich stronnictwami: popularami a optymatami. Nie trudno dziwić się tym drugim, którzy poprzez odebranie ziemi (nawet za odszkodowaniem) mogli stracić znaczną część swoich stałych dochodów – chociaż prawo proponowane przez Grakchusa i tak było łagodniejsze niż poprzednia ustawa niż gwarantowało dodatkowo po 500 jugerów ziemi dla dwóch najstarszych synów.
Przytoczony powyżej fragment jasno wskazuje, że występujący w nim politycy prowadzili zacięta walkę polityczną, kierując się wyłącznie wizją zyskania sławy, zwiększenia poparcia dla swojej osoby – nie zaś dobrem państwa. Według Diona, walka polityczna miała doprowadzić do nieprawidłowego funkcjonowania instytucji państwowych – w tym sądów i urzędników. Owy paraliż zapewne spowodowany był ogłoszeniem przez Tyberiusza wstrzymania wszystkich urzędów tak długo, dopóki wniosek jego ustawy nie przejdzie przez głosowanie. Musiała być to czynność skuteczna gdyż wg Plutarcha: „[…] urzędnicy wszyscy ulękli się tego i zaprzestali pełnienia czynności związanych z ich stanowiskami […]”.
Tyberiusz próbował także przedstawić swój wniosek w senacie, licząc na to, że znajdzie w nim nieco światlejszych senatorów, którzy zdecydują się na poparcie projektu. Spotykając się jednak z delikatnie rzecz ujmując – radykalną krytyką, zradykalizował swój projekt, pozbawiając go przewidywanych wcześniej rekompensat za odebrane grunty. Wobec ciągłego sprzeciwu Oktawiusza, popular przechytrzył kolegę na urzędzie – odłożył głosowanie nad projektem swojej ustawy, w relacji Appiana zadaje ludowi pytanie: „[…] Czy jest rzeczą dopuszczalną, by trybun, który działa wbrew interesowi ludu mógł nadal sprawować swój urząd? […]”. Tym samym poddał pod głosowanie kwestię pozbawienia Oktawiusza godności trybuna ludowego. Pewny swego Oktawiusz nie ustępował do samego końca – decyzją zgromadzenia ludowego został pozbawiony urzędu. Następnie zgromadzenie przyjęło ustawę, która powoływała również komisję mająca rozdzielać grunty. W jej skład weszli Tyberiusz i Gajusz Grakchus oraz Appiusz Klaudiusz.
Optymaci, mało że stracili część swoich wpływów przez degradację Oktawiusza, to jeszcze w całości przegrali kwestię reformy, do której uchwalenia nie chcieli dopuścić. Nie dziwi zatem spostrzeżenie Plutarcha: „[…] optymaci jednak byli na niego (Tyberiusza) w najwyższym stopniu rozgniewani, a do tego bali się jeszcze wzrostu jego wpływu. […].” Tyberiusz natomiast, widząc wzrastająca niechęć do optymatów chciał ich jeszcze bardziej pogrążyć – wykorzystał śmierć króla Pergamonu Attalosa Filometora, który: „spadkobiercą swoim uczynił naród rzymski”. Grakchus zaproponował wówczas, aby majątek króla przewieźć do Rzymu i przy podziale ziemi rozdać go tym, którzy ziemię otrzymują, aby mogli się na niej urządzić. Można sobie tylko wyobrażać miny optymatów słuchających pomysłu Tyberiusza. Chcąc podważyć jego autorytet zarzucali mu naruszenie niepodważalności godności trybuna poprzez usunięcie Oktawiusza, Grakchus jednak wystąpił z miażdżącą optymatów mową do ludu, którą przytacza Plutarch:
„[…] Zaiste święty i nietykalny jest urząd trybuna, bo poświęcony jest ludowi i ludowi samemu przewodniczy. Ale tez właśnie dlatego, jeżeli trybun sprzeciwia się swemu przeznaczeniu, jeżeli krzywdzi lud i kruszy jego siłę, i nie dopuszcza go do głosowania, sam siebie pozbawia tej godności, bo nie spełnia tych zadań, do jakich się zobowiązał, kiedy tę godność przyjmował. […] Kto jednak obala władzę samego ludu, ten trybunem być przestaje. Skoro zaś trybun ma prawo zamknąć w areszcie nawet konsula, to czyż nie byłoby to jakimś niezrozumiałym absurdem, żeby naród nie mógł odebrać trybunowi władzy, jeśli jej używa przeciw temu, kto mu ją sam powierzył? […]” (Plut., vit., Ti Gracch, 15)
Miażdżąc argumentami optymatów, Tyberiusz zadbał również o swoje osobiste bezpieczeństwo tworząc własną ochronę zbrojną, która składać się miała z 3-4 tysięcy ludzi. Dawało to trybunowi również możliwość zastraszenia wszelkich przeciwników. Zbliżały się wybory na urząd trybunów ludowych na rok następny. Grakchus zdawał sobie sprawę swego trudnego położenia w sytuacji gdyby nie został wybrany ponownie – tymczasem optymaci, licznie reprezentowani przez nobilitas i popierani przez ekwitów szykowali się do przeforsowania w wyborach zdecydowanych jego przeciwników. Zagrożony popular przybrał taktykę wzięcia ludu na litość, wg Appiana: „ […] obchodził wszystkich kolejno i prosił by go wybrali trybunem na rok następny, bo przecież znalazł się w niebezpieczeństwie walcząc o ich sprawę […]”.
Sytuacja polityczna była skrajnie napięta, Pierwsze „wyborcze” zgromadzenie ludowe zostało przerwane przez optymatów, po tym jak dwie pierwsze tribus oddały głosy na Grakchusa, głosowanie przełożono na dzień następny. Tyberiusz w tym czasie miał ściągać swoich zwolenników i przygotowywać się do walski zbrojnej – wraz ze swymi stronnikami zajął zbrojnie Kapitol i obsadził centralną część forum – zamierzał więc użyć siły aby pokonać przeciwników. Podczas zgromadzenia wybuchły zamieszki. Według relacji Plutarcha, której potwierdzenie znaleźć można również u Appiana – przeciwnicy Grakchusa zebrali się w świątyni Fides na Kapitolu, jeden z największych przeciwników Tyberiusza- Scypion Nazyka, ówczesny Pontifex Maximus wystąpił z żądaniem do konsulów: „by ratowali rzeczypospolitą i tyrana ukarali śmiercią”. Jeden z konsulów miał odmówić twierdząc: „że nie użyje żadnej przemocy i nikogo z obywateli bez sądu na śmierć skazywać nie będzie”. Oburzony Nazyka oskarżył konsula o zdradę twierdząc: „Skoro konsul zdradza ojczyznę za mną wszyscy którzy pragną ratować jej prawa”. Pochód uzbrojony w kije i szczątki ław, na czele z Nazyką ruszył w kierunku Kapitolu – z szacunku dla jego urzędu, zgromadzeni tam ludzie rozstępowali się, w krótkiej walce rozbito zwolenników Grakchusa, zginął też sam Tyberiusz, do którego zamordowania przyznali się dwaj inni trybuni ludowi – Publiusz Saturejusz i Tuberiusz Lucjusz Rufus.
Urząd trybuna ludowego, nawet jak zauważali wcześniej sami optymaci był święty i niepodważalny, tymczasem sprawujący godność trybuna Tyberiusz, został bez wyroku sądu, bez podjęcia żadnej uchwały zamordowany w biały dzień. Wywołało to ogromne oburzenie nie tylko wśród bezpośrednich stronników Grakchusa- lecz także w szerokich masach ludu rzymskiego:
„[…] Optymaci w całym tym wystąpieniu przeciw niemu powodowali się przede wszystkim złością i nienawiścią do niego, a nie tymi przyczynami, którymi próbowali zasłaniać się na zewnątrz. […] Senat nie chcąc sobie w tym stanie rzeczy zrażać ludu nie tylko nie sprzeciwił się teraz podziałowi gruntów, ale nawet pozwolił ludowi wybrać w miejsce Tyberiusza innego członka komisji rolnej. […] lud bardzo bolał nad śmiercią Tyberiusza i wyraźnie było widać, że w swym rozgoryczeniu czeka tylko na odpowiednią chwilę zemsty. A samemu Nazyce groził już nawet bliski proces. Senat bojąc się o jego życie uchwalił – choć nie miał do tego żadnych podstaw – wysłać go do prowincji Azji. Publiczność bowiem, spotykając go na ulicach, bynajmniej nie kryła swego gniewu na niego. Z niehamowaną złością obrzucano go na każdym kroku wyzwiskami, wszędzie wołano za nim głośno: Ty zbrodniarzu! Ty tyranie! […]” (Plut., vit., Ti Gracch, 20-21)
Warto również przytoczyć relację Appiana, która także dostarcza wiele informacji o napiętej sytuacji w Rzymie:
„U Rzymian dochodziło często do starć między ludem a senatem, czy to gdy szło o ustanowienie praw, czy o zniesienie długów, czy o podział ziemi, czy też i o wybory; nie były to jednak wcale walki wręcz jednych obywateli przeciwko drugim, lecz tylko spory i kłótnie utrzymujące się w granicach prawa […] Pierwszy dopiero Tyberiusza Grakchus, trybun ludowy, zginął podczas rozruchów z powodu wniesionych przez niego projektów praw, a razem z nim znalazło śmierć na Kapitolu wielu ludzi tłoczących się koło świątyni. Po tej zbrodni nie ustawały już niepokoje, bo oba obozy za każdym razem otwarcie przeciwstawiały się sobie, sięgając często do sztyletów, i raz po raz ginął jakiś przedstawiciel władzy czy w świątyni, czy na zgromadzeniu ludowym czy na forum – to trybun, to pretor, to konsul lub też niejeden o którąś z tych godności zabiegający, czy wreszcie ktoś ze znakomitych obywateli. Zapanowało niemal trwałe zuchwalstwo występujące przeciw istniejącemu porządkowi i samotna pogarda dla praw i sprawiedliwości. […]” (Ap., B Civ., I, 1-2)
Należy w pełni zgodzić się z racją Appiana, koniec republiki cechuje się ostrą rywalizacja polityczną, tarcia widoczne są nie tylko pomiędzy już wybranymi urzędnikami, ale przede wszystkim pomiędzy kandydatami. Niemal za każdym razem, gdy któreś ze stronnictw politycznych dochodzić będzie do władzy, będą miały miejsca czystki polityczne: 87r. p.n.e. rzeź dokonana przez Cynnę i Mariusza; 82/81 r. p.n.e. – 79r. p.n.e. dyktatura Sulli.
Optymaci razem z Nazyką znaleźli się w trudnej sytuacji, pozbyli się wprawdzie groźnego dla siebie rywala, jednakże jednocześnie stali się wrogiem w oczach ludu – stąd aby lud uspokoić przyjęto reformy Gajusza i umożliwiono rozpoczęcie komisji pracy. Prace komisji nie należały jednak do najłatwiejszych – w większości przypadków trudno było udowodnić czy grunty pochodzą z ager publicus czy tez były dawną własnością rodowa. Scypion Emilianus sprawujący urząd konsula, wprawdzie otwarcie nie występował przeciwko pracom komisji, jednakże w 129 r. p.n.e. zgłosił wniosek odbierający komisji prawo do orzekania w kwestii uznania spornych gruntów za prywatne lub państwowe – co praktycznie uniemożliwiało jej pracę., w tym samym roku konsul zginął w dyskusyjnych okolicznościach.
W działalności Tyberiusza Grakcha, szczególnie w jego reformie rolnej dostrzega się wrogość wobec senatu, można tez wspomnieć o jego osobistym urazie jeszcze z czasów wojny z Numacją. Wydaje się jednak, że podstawowym jego celem była ówczesna sytuacja drobnych rolników, którzy dotknięci byli postępującym upadkiem, co stwarzało realne zagrożenie dla państwa, znajdując swoje odbicie w stanie armii. Niewątpliwie działania Grakcha w niekorzystnym świecie stawiały elitę społeczeństwa – nobilitas i broniących jej interesu optymatów. Działalność Tyberiusza rozpoczyna wzrost popularności stronnictwa popularów, który jednak nie postępował etapami.
Gajusz Grakch
Śmierć Tyberiusza Grakchusa w 133 r. p.n.e. nie zahamowała burzliwych nastrojów w społeczeństwie -wręcz przeciwnie pogłębiła jedynie nienawiść do optymatów. W dalszym ciągu toczył się także spór o komisję agrarną. Szczerą nienawiścią do optymatów, pałał brat zamordowanego trybuna – Gajusz Grakchus, mordercy Tyberiusza nie dali bowiem szansy na jego godny pochówek – ciała wszystkich zamordowanych w wyniku starć wrzucono do Tybru.
Gajusz w relacji Plutarcha opisywany jest jako przeciwieństwo swojego brata: gwałtowny i porywczy. Miał być pierwszym, który podczas przemówień poruszał się w jedną i drugą stronę na mównicy. Styl mów Gajusza był: „ […] obliczony na porwanie za sobą mas, mienił się błyszczącą ozdobnością i efektownym dowcipem […]” (Plut., Vit., Ti Gracch, 2)
Swoją karierę polityczną Gajusz rozpoczął w wieku 20 lat jako członek powołanej przez swego brata komisji agrarnej. Po śmierci Tyberiusza, Grakchus wycofał się z życia politycznego, a następnie powrócił w procesie Wetiusza demonstrując swój talent oratorski i napędzając optymatom niemałych obaw:
„Gajusz Grakchus po śmierci brata trzymał się początkowo z dala od życia publicznego na Forum. Robił to może z obawy przed wrogami, a może w tym celu, żeby przez to właśnie ściągnąć na nich nienawiść.żył w spokoju na uboczu jak zwykły człowiek, nie mający żadnych ambicji ani zamiaru zajmować się teraz czy w przyszłości sprawami politycznymi. […] Z biegiem czasu jednak Gajusz zaczął powoli zwracać na siebie uwagę przede wszystkim przez swój sposób życia. Nie oddawał się nieróbstwu w życiu, zbytkowi czy pijaństwu, nie gonił za interesami pieniężnymi, ale pracował i kształcił się, zwłaszcza w wymowie […] gdy wystąpił publiczne z mową sądową jako obrońca w sprawie swojego przyjaciela Wettiusza i gdy lud słuchając go szalał i skakał z radości […] pokazał, że inni mówcy przy nim to niemowlęta, a równocześnie napędził strachu możnym bogaczom. Toteż ci możni optymaci zaraz zaczęli naradzać się nad tym, jakby mu przeszkodzić w dojściu do trybunatu ludowego. […]” (Plut., Vit., C Gracch, 1)
Wbrew woli optymatów, Gajusz w 126r. p.n.e. został kwestorem, wylosował wyjazd na Sardynię z konsulem Aureliuszem Orestesem – późniejszym prokonsulem Sardynii. Swoim wyjazdem miał udowodnić przeciwnikom oraz swoim zwolennikom przydatność wojskową, jak pisze Plutarch: „Na Sardynii pokazał Gajusz w całym blasku swoje męstwo. Przewyższał znacznie wszystkich innych młodych ludzi zarówno odwagą w walce z nieprzyjacielem, jak i sprawiedliwością wobec podległych, a posłuszeństwem i szacunkiem wobec głównego dowództwa. W roztropności, skromności i wytrzymałości na trudy wyprzedał nawet starszych.” (Plut., Vit., C Gracch, 2)
Gajusz Grakchus z całą pewnością musiał być wielce niewygodny dla pewnych środowisk politycznych – które na różne sposoby próbowały mu zaszkodzić. Przebywając jeszcze jako kwestor na Sardynii, rzymska armia spotkała się trudnościami w zaopatrzeniu i zwróciła się do tamtejszych miast z prośbą o dostarczenie odzieży dla wojska. Miasta odwołały się w tej sprawie do Rzymu, senat przychylił się do ich stanowiska i nakazał rzymskiemu dowództwu pozyskanie odzieży inna drogą. Tymczasem Gajusz wystarał się u owych miast o poparcie, w efekcie czego zdecydowały się one wesprzeć Rzymian – o czym posłowie poinformowali Senat. Sytuacja ta stawia Gajusza jako zręcznego polityka, potrafiącego negocjować i w pewien sposób sprzeciwiać się senatowi. Aby nieco oddalić kłopotliwego polityka od Rzymu, senatorowie utrzymali Orestesa jako głównodowodzącego na Sardynii, licząc, że Gajusz pozostanie tam u jego boku. Gajusz tymczasem wrócił z oburzeniem do Rzymu, za co postawiono go w stan oskarżenia: „wydawało się to rzeczą niesłychaną, żeby kwestor opuszczał prowincję wcześniej niż jego naczelne dowództwo”. Sytuacją jaką Gajusz zainicjował sprowokowała, co jest rzeczą jasną – jego wrogów, ale postawiła go w niekorzystnym świetle także w oczach ludu rzymskiego – a więc zapewne, także po części u jego zwolenników. Polityk po raz kolejny popisał się zdolnościami politycznymi i oratorskimi: „gdy poprosił o głos i przemówił, tak zmienił nastroje wśród słuchaczy, że sam wyszedł cało, a wszyscy byli przekonani, że dzieje mu się największa krzywda”. W swoim przemówieniu oprócz kwestii związanych z prawem do powrotu do Rzymu, poruszył Gajusz również kwestię zdzierstw: „idąc do wojska zabrałem z sobą pełna sakwę pieniędzy, a wróciłem z pustą. Inni zabierali z sobą wino, a gdy je wypili, wracali tutaj z amforami pełnymi złota i srebra!”. Niemniej jednak coraz częściej zarzucano mu różne winy i oskarżenia – w tym o udział w spisku w miejscowości Fregelle, które zbuntowało się przeciwko Rzymowi z powodu zwlekania z realizacją wniosku konsula Marka Fulwiusza o ustawę nadająca sprzymierzeńcom italskim prawo obywatelstwa rzymskiego. Również z tego oskarżenia Gajusz zdołał się wybronić udowadniając swoją niewinność.
W 123r. p.n.e. Gajuszowi, mimo zabiegów optymatów udało się uzyskać urząd trybuna ludowego – będąc wybranym na czwartym miejscu. Zdaje się, że polityk zwykł wykorzystywać śmierć swojego brata- Tyberiusza dla celów politycznych: „przy każdej też okazji wracał do tego tematu, gdy przemawiał do ludu.” Wykorzystując rosnące dla swojej osoby poparcie wśród ludu, oraz poparcie jakim cieszył się jego brat Tyberiusz, Gajusz wydał pod wniosek dwie ustawy: „Jedna z nich brzmiała: Jeżeli urzędnik piastujący urząd zostanie tej godności pozbawiony przez lud, nie wolno mu w przyszłości piastować żadnej władzy. Druga zaś mówiła: Jeżeli ktoś jako urzędnik skaże obywatela bez sądu na wygnanie, może być za to pociągany do odpowiedzialności przed zgromadzeniem ludowym.” Należy tutaj zauważy, że w obydwu ustawach zgromadzeniu ludowemu przyznaje się dość szerokie kompetencje – w pewnym zakresie sądownicze – w odniesieniu do magistratury rzymskiej. Z jednej strony osłabiały one role senatu – co było jednym z głównych celów polityki Gajusza, z drugiej wymierzone były przeciwko jego przeciwnikom (także przeciwnikom jego zmarłego brata):
„Otóż pierwsza z tych ustaw wyraźnie pozbawiała dalszych godności Marka Oktawiusza, który właśnie został usunięty ze stanowiska trybuna za czasów Tyberiusza Grakchusa, druga zaś podawała w stan oskarżenia Popiliusza, który jako pretor skazał na wygnanie przyjaciół Tyberiusza”. (Plut., Vit., C Gracch, 5)
W celu zyskania wśród ludu rzymskiego jeszcze szerszego poparcia, oraz kontynuując swoją politykę osłabiania pozycji senatu Gajusz na zgromadzeniach ludowych przeprowadzał kolejne ustawy: „ustawa o zakładaniu kolonii, czyli o osadnictwie, przewidywała zarazem podział gruntów państwowych między ubogich; ustawa o służbie wojskowej nakazywała zaopatrywać wojsko w odzienie na koszt skarbu państwowego i zabraniała potrącać żołnierzom z żołdu jakiekolwiek opłaty na ten cel, a nadto nie pozwalała powoływać pod broń ludzi poniżej lat siedemnastu; ustawa o sprzymierzeńcach nadawała wszystkim Italikom prawo głosowania na równi z obywatelami rzymskimi; ustawa zbożowa przewidywała zniżkę cen sprzedaży zboża dla ubogich;” (Plut., Vit., C Gracch, 1)
Jedną z ważniejszych ustaw zaproponowanych przez Gajusza była ustawa reformująca trybunały stałe:
„ustawa o sądach wprowadzała nowa obsadę sądów i w ten sposób najbardziej podcinała wpływy stanu senatorskiego. Dotychczas bowiem tylko ten stan wchodził w skład kolegiów sędziowskich i przez to był postrachem zarówno dla ludu, jak i dla stanu rycerskiego (ewkitów). Nowa ustawa przewidywała powiększenie dotychczasowej liczby sędziów, obejmującej trzystu członków, o dalszych trzystu członków ze stanu rycerskiego i w ten sposób oddawała sądy w równej mierze w ręce jednych i drugich w liczbie sześciuset […] lud przyjął ustawę jednogłośnie, a nadto dobór owych ludzi ze stanu rycerskiego, czyli ekwitówm, na sędziów polecił samemu Gajuszowi, składając przez to w jego ręce swego rodzaju moc samowładcy. Toteż nawet senat musiał dopuszczać go do udziału w obradach”. (Plut., Vit., C Gracch, 1)
Z relacji Plutarcha wynika, że Gajusz potrafił jednocześnie zjednywać sobie lud Rzymu oraz osłabiać pozycję senatu, w taki sposób, że ten, nie za wiele mógł mu zaszkodzić. Ustawa reformująca trybunały szczególnie ugodziła w nobilów. Elity polityczne, które zdołały sobie zapewnić monopol na rządzenie Rzymem ogromne korzyści czerpały z prowincji, urzędnicy (najczęściej namiestnicy prowincji) wywodzący się właśnie z nobilów, dopuszczali się często zdzierstw (repetundae) – szeroko rozumianych nadużyć władzy. Aby przeciwdziałać szerzącym się nadużyciom i wyjść naprzeciw mieszkańcom prowincji, którzy coraz śmielej przybywali do Rzymu ze skargą, w 149r. p.n.e. na mocy lex Calpurnia powołano stałe trybunały karne w sprawach o zdzierstwo. Niestety jednak, zarówno nich, jak i we wcześniejszych organach zajmujących się zdzierstwami (np. kolegium rekuperatorów) sędziami były osoby ze stanu senatorskiego, co wpływało na duża bezkarność – mówiąc najprościej: koledzy osądzali kolegów. Dopuszczenie ekwitów do sądownictwa miało zaskutkować zapewne zwiększonym poziomem karalności.
Informacji o reformie sądownictwa informacje znajdujemy również u Kasjusza Diona, który przy okazji wtrącił swoje zdanie na ten temat:
„Grakchus przedkładał pewne prawa dla dobra tej części ludu, która służyła w wojsku, i przenosił sądy z senatu do rycerzy; w ten sposób kłócił i mącił wszystkie ustalone zwyczaje[…]”
Ogół działalności politycznej Gajusza Grakcha, w tym przeprowadzone przez niego reformy, w jednym fragmencie opisuje Wellejusz Paterkulus:
[…] Szaleństwo, któremu uległ Tyberiusz, po upływie dziesięciu lat opanowało z kolei Gajusza Grakcha, podobnego do brata tak z wszelkich zalet, jak i z tego błędu, pod względem zdolności i wymowy daleko wybitniejszego. Gdyby zachował rozwagę i spokój ducha, Gajusz mógł z łatwością stać się pierwszym obywatelem w państwie, lecz czy to szukając zemsty za śmierć brata, czy torując sobie droge do władzy królewskiej, za jego przykładem sięgnął po trybunat, a mając na oku cele znacznie większe i śmielsze nadawał prawa obywatelskie wszystkim italikom – sięgając po Alpy nieomal, dzielił grunty, zabraniał – w myśl dawnej ustawy Licyniusza – by jakikolwiek obywatel posiadał więcej ziemi nad pięćset jugerów, ustanowił nowe cła, prowincje zapełniał nowymi koloniami, przenosił sądy z senatu do rycerzy (ekwitów), zaprowadził zwyczaj rozdawania zboża ludowi: jednym słowem, wszystko podważył, wszystko poruszył, wszystkim wstrząsnął, nie pozostawił niczego w dawnym stanie. Nawet godność trybuna bez przerwy dwa razy sprawował. […]” (Vell. Pat., II, 6)
Podobnego przeglądu działalności Grakcha dokonuje Liwiusz:
„Trybun ludowy Gajusz Grakchus, brat Tyberiusza, ale wymowniejszy od niego, przeprowadził kilka zgubnych ustaw: między nimi ustawę o zbożu, żeby ludowi odstępować zboże po sześć i jednej trzeciej asa; inną – ustawę agrarną, jaką i brat jego przeprowadził; trzecią, przez która chciał kupić sobie zgodny wówczas z senatem stan ekwitów , wprowadzającą do senatu dodatkowo sześciuset członków spośród ekwitów i mająca przez dołączenie sześciuset ekwitów to trzystu senatorów, bo w owych czasach było tylko trzystu członków senatu, dać ekwitom w senacie większość dwóch trzecich. Piastując zaś urząd trybuna w dalszym ciągu przez następny rok przeprowadził dzięki swym ustawom agrarnym założenie w Italii bardzo wielu kolonii osiedleńców, a jednej na terenach zburzonej Kartaginy, dokąd on sam jako członek trzyosobowej komisji kolonizacyjnej zaprowadził kolonistów. […]” (Liv., LX)
Zagłębiając się w relację Plutarcha, nie dziwi fakt, że Gajusz był przez lud uwielbiany:
„[…] bardzo piękne i szlachetne było postanowienie senatu, powzięte za radą Gajusza, aby zboże, przesłane do Rzymu z Hiszpanii przez propretora Fabiusza, sprzedać i pieniądze uzyskane za nie odesłać miastom owej prowincji, które go dostarczyły; przy tym postanowiono zarazem udzielić Fabiuszowi nagany za to, że z rządów Rzymu robi dla tamtejszej ludności nieznośny i znienawidzony ciężar. To zyskało Gajuszowi wielką sławę, a zarazem sympatie w prowincjach. […] Z nadzwyczajną szybkością i podziwu godnym poświęceniem przeprowadzał każda pracę, jakby to była tylko jedna jego robota. Nawet tacy ludzie, którzy go osobiście nienawidzili i bali się go, musieli w nim podziwiać te niepożytą energię i pracowitość. […] Tłumy zaś wprawiał w podziw już sam jego widok, gdy patrzyły, jak za nim szedł zawsze szereg przedsiębiorców, mistrzów rzemiosła, posłów, urzędników, żołnierzy, uczonych; jak ze wszystkimi uprzejmie rozmawiał i zachowując własną powagę odnosił się zarazem do ludzi życzliwie i każdemu oddawał należny mu szacunek. Tym samym też udowadniał wszystkim, że wszelkie oczerniające go donosy i zarzuty, jakoby był człowiekiem groźnym, uprawiającym przemoc i gwałt, są niczym nie uzasadnionymi bredniami. Do tego stopnia potrafił zyskiwać sobie serca ogółu przez to codzienne obcowanie z ludźmi i współpracę z nimi, bardziej nawet niż przez swe wystąpienia na mównicy”. (Plut., Vit., C Gracch, 8)
Polityka Gajusza, która dostarczała mu coraz większej popularności doprowadziła do uzyskania przez niego urzędu konsula na kolejny rok – 122 p.n.e. Uzyskanie urzędu udało mu się uzyskać: „nie robiąc ze swej strony żadnych starań o to i nawet nie zgłaszając swojej kandydatury. Lud sam z największym zapałem nadał mu tę godność”. Zanim otrzymał Konsulat wypromował na urząd konsula Gajusza Fanniusza, który został wybrany na urząd w 123 i 122 roku p.n.e. Gajusz liczył, że w ten sposób zyska przychylnego mu człowieka, który jako konsul będzie popierał jego dalsze ustawy, ten jednak zapomniał o wdzięczności dla swego promotora i jako konsul przeszedł na stronę optymatów. Wobec niekorzystnego rozwoju sytuacji Gajusz zaproponował kolejne ustawy w celu zjednania sobie ludu rzymskiego: jedna przewidywała wysłanie kolonistów do Tarentu i Kapui, druga przewidywała nadanie praw obywatelskich wszystkim Latynom. Doprowadziło to do niecodziennej reakcji senatu:
„Senat jednak bojąc się, że Gajusz stanie się dla niego wreszcie przeciwnikiem nie do pokonania, zastosował wobec ludu nową i nie praktykowaną dotychczas metodę odwrócenia go od Gajusza. Wbrew swoim interesom zaczął sam iść ludowi na rękę i w ten sposób go sobie kaptował.” (Plut., Vit., C Gracch, 8)
Polityka jaką zaczął uprawiać senat wobec Gajusza przejawiała się również w zjednaniu sobie trybuna ludowego: Marka Liwiusza Druzusa, którego optymaci zdołali nakłonić do wystąpień przeciwko Gajuszowi, wyrażających się właśnie w zjednywaniu sobie ludu rzymskiego: „jedynym ich zamierzonym celem było prześcignięcie Gajusza we wziętości i popularności u ludu”.
Optymaci zjednujący sobie lud – chcący w ten właśnie sposób osłabić popularność Gajusza, nie stronili także od innych metod, jak chęć oskarżenia niewygodnego dla nich polityka o różne niegodziwości: „mieli go w podejrzeniu, że buntował sprzymierzeńców rzymskich i potajemnie namawiał Italików do oderwania się od Rzymu. Mówiono o tym wszędzie, choć nikt nie miał na to żadnych dowodów, żadnego uzasadnienia.” Oprócz tego, Gajusza próbowano wmieszać w morderstwo Scypiona Afrykańskiego – w tej sprawie jednak nie powołano sądu, jak pisze Plutarch: „lud nie dopuszczał tej sprawy do sądu i sprzeciwił się poszukiwaniu winnych. Bał się o Gajusza, żeby śledztwo w sprawie przyczyny śmierci Scypiona nie skończyło się dla niego katastrofą.” Niekorzystnym dla Gajusza był również fakt rosnącej popularności Lucjusza Opimiusza – optymaty, który obok Funniusza ubiegał się o urząd konsula – dzięki poparciu Gajusza wygrał Funniusz, dając Opimiuszowi powód do zemsty w przyszłości. Podczas gdy Opimiuszowi udało się uzyskać konsulat, Gajusz nie został ponownie wybrany trybunem. Ciekawym wydaje się tutaj fakt rzekomego sfałszowania wyborów, którego mieli dopuścić się poprzednio wybrani razem z Gajuszem trybuni: „Przy wyborach przeszedł wprawdzie przeważną częścią głosów, ale właśnie ci koledzy sfałszowali ich wyniki i imienia jego wśród wyznaczonych na następny rok nie wymienili.”
Optymaci chcąc sprowokować Gajusza do czynów, za które można byłoby go osądzić zaczęli znosić jego wcześniejsze ustawy „jedną za drugą”. Miało to na celu sprowokowanie polityka do podjęcia działań, za które można by było go skazać. Tymczasem Gajusz panował nad sobą, jednakże namówiony przez swoich zwolenników – w szczególności przez Fulwiusza znów zaczął gromadzić wokół siebie zwolenników i przeciwstawiać się konsulowi. Konsul Opimiusz miał ponownie wystąpić przeciwko wcześniej wprowadzonym ustawom Gajusza, zwolennicy optymatów i popularów gromadzili się na Kapitolu – po obu stronach sytuacja była napięta. Kiedy liktor konsula – Kwintus Antyliusz został zamordowany przez stronników Gajusza, rozpoczął się koniec jego kariery politycznej i jak się później okazało- również jego życia. W swojej relacji, Plurarch wskazuje, na prowokacyjne zachowanie liktora wobec popularów, niemniej jednak zamordowanie liktora było niczym atak na samego konsula – tym bardziej, że sytuacja rozegrała się w biały dzień, w miejscu publicznym, w trakcie kiedy Antyliusz wykonywał swoje obowiązki. Z tych właśnie względów morderstwo stanęło w centrum zainteresowania życia społeczno-politycznego. Gajusz, nie trudno się dziwić był oburzony – doskonale wiedział, że przestępstwo dokonane przez jego zwolenników drastycznie pogorszy ich sytuacje, że wykorzysta ją Opimiusz, który razem z innymi optymatami szukał sposobu na pozbycie się niewygodnego polityka, idealnie ujął to Plutarch: „Opimiusz zaś z największa radością skorzystał z tej sposobności i natychmiast podburzył tłumy do odwetu i zemsty”.
Następnego dnia zebrał się senat. Część senatorów zjawiła się na obradach, inni obnosili zwłoki Antyliusza przez Forum i wystawili je na widok publiczny. Zgromadzeni na forum Rzymianie byli podzieleni:
„ […] część ludzi zaczęła ubolewa
, jakby nad jakimś strasznym i wielkim nieszczęściem, ogół jednak poczuł odrazę do optymatów i mówił z oburzeniem, że Tyberiusza Grakchusa, który był przecież trybunem, sami zamordowali na Kapitoli, a zwłoki jego porzucili potem bez czci, ale teraz, gdy zginął liktor Antyliusz […] zwłoki jego wystawia się na widok publiczny na Forum i senat rzymski stoi nad nimi i ze łzami w oczach pomaga dźwigać tego najemnika!.” (Plut., Vit., C Gracch, 14)
Przesłanie, które szło za reakcją optymackiej części senatorów było jasne. Zamierzali oni uczynić z zamordowanego liktora męczennika, ukazując tym samym okrucieństwo zwolenników Grakcha, chcąc przedstawić samego polityka jako wroga republiki. Senatorowie, jak pisze dalej Plutarch, robili to: „jedynie w tym celu, żeby mieć pretekst do zgładzenia ostatniego z tych ludzi, którzy się szczerze przejmowali losem ludu.” W takich nastrojach przeprowadzono w senacie głosowanie, którego efektem było uchwalenie senatus consultum ultimum, na mocy której polecono konsulowi bronić bezpieczeństwa Rzymu. Opimiusz nie kazał senatorom długo czekać na swoją reakcję – wydał rozkaz stawiający pod broń senatorów, obywatelem stanu ekwickiego nakazano wystawienie nazajutrz dwóch ludzi ze służby domowej w pełnym uzbrojeniu. Fulwiusz, będący obok Gajusza Grakcha stroną tego konfliktu również rozpoczął przygotowania do obrony. Tym samym, polityczne zatarcia pomiędzy optymatami a Gajuszem i jego zwolennikami oficjalnie przerodziły się w „wojnę domową”.
Ludzie gromadzili się również wokół Gajusza, jak pisze Plutarch: „Żal im było teraz Gajusza i robili sobie wyrzuty, że go tak opuścili i zdradzili. Przyszli więc pod jego dom i tam pod drzwiami czuwali całą noc. […] Ludzie pod domem Gajusza zachowywali się spokojnie, jak w chwili jakiejś powszechnej klęski ojczyzny. Czekali dalszy rozwój wypadków […].”Fulwiusz jako konsul był triumfatorem – w roku 125 p.n.e. podbił Gallów-Saluwiów, według zwyczaju rzymskiego jego dom ozdobiony był bronią zdobyta na wrogu – w tę właśnie broń uzbroili się teraz jego zwolennicy, którzy wyruszyli na ulice miasta w celu opanowania Awentynu.
Przeciwnikiem walki z senatem był oczywiście Gajusz: „nie chciał występować zbrojnie, lecz tak, jakby szedł na zgromadzenie ludowe na Forum, wyszedł z domu”. Warto tutaj przytoczyć również słowa, które w relacji Plutarcha kieruje do polityka jego żona Licynia:
„Nie żegnam ja ciebie, Gajuszu, dzisiaj jako trybuna, idącego, jak dawniej, przed lud na mównice i dyktującego ustawy. Nie idziesz także na wojnę po sławę, abyś mi mógł – gdyby cię spotkało nawet to, co nas wszystkich czeka – pozostawić po sobie wielki wprawdzie ból, ale ból pełen chwały. Niestety, idziesz nastawić swą bezbronną pierś katom Tyberiusza. I pięknie to z twojej strony, że wolisz narażać siebie niż drugim gwałt zadawać, lecz to poświęcenie twoje nie przyniesie ogółowi pożytku. Już zwyciężyła złość. Przemoc i żelazo dyktują dziś prawa! Gdyby twój brat był zginął pod Numancją, zwłoki jego wydano by nam przy zawieszeniu broni. A teraz ja tak samo będę musiała zwracać się z modłami do jakiejś rzeki lub morza, by mi zechciały kiedyś może wskazać, gdzie ukrywają twoje ciało. Bo jakże po śmierci Tyberiusza można jeszcze ufać prawom czy nawet bogom?!” (Plut., Vit., C Gracch, 15-16)
Słowa kobiety trafnie oddają klimat politycznej rywalizacji w republikańskim Rzymie, gdzie wrogie sobie stronnictwa polityczne gotowe są do najokrutniejszych czynów w imię zachowania swoich wpływów. Słowa te ukazują również jak szybko zmieniał się punkt widzenia – w zależności od sytuacji: optymaci, którzy sami dopuścili się mordu na urzędującym trybunie, opłakiwali śmierć zasztyletowanego liktora, który po części sam prowokował tłum – wszystko oczywiście po to by właściwie wykorzystać sytuacje i zmanipulować lud.
Kiedy Gajusz i Fulwiusz razem z towarzyszącymi im ludźmi spotkali się na Awentynie, były konsul posłuchał rady Grakcha i zdecydował się wysłać do senatu posła z propozycją zakończenia sporu poprzez porozumienie. Do senatu wyruszył młodszy syn Fulwiusza, część senatorów była wystarczająco usatysfakcjonowana sytuacją, w której mogliby ujrzeć błagającego senat Gajusza – dlatego też wyrażali swoją gotowość do układów. Przeciwny temu rozwiązaniu był Opimiusz, która zamierzał ostatecznie unicestwić Grakcha, odprawił więc posła twierdząc, że Fulwiusz i Gajusz osobiście powinni się stawić w senacie i prosić o porozumienie. O ile Gajusz gotowy był na stawiennictwo przed Senatem – wtedy też być dzięki jemu talentowi oratorskiemu udałoby mu się zachować życie i godność, o tyle Fulwiusz nie miał zamiaru samemu oddawać się woli senatorów. Ten sam poseł jeszcze raz stawił się w senacie przekazując tę samą propozycję – tym razem Opimiusz go aresztował i postanowił siłą rozpędzić zgromadzony tłum.
Zwolennikom Opimiusza szybko udało się opanować sytuację- tłum zgromadzony wokół Fulwiusza i Gajusza zaczął uciekać. Fulwiusz wraz ze starszym synem zostali zamordowani, tymczasem Gajusz wściekły na rozwój wydarzeń, zdawał sobie sprawę, że jeżeli znajdą go zwolennicy Opimiusza podzieli los swojego brata. Polityk udał się do świątyni Diany gdzie sam próbował odebrać sobie życie. Powstrzymać go mieli przyjaciele: ekwita Marek Pomponiusz (lub Pompiliusz) oraz Licyniusz (lub Letoriusz), którzy przekonali go do ucieczki i ratowania się. Bacząc na zmienne nastroje w Rzymie – była to rozsądna propozycja. Sprawa po czasie pewnie ucichłaby, jako, że w Rzymie bardzo często zmieniały się wiodące frakcje polityczne, być może Gajusz miałby szansę aby powrócić z wygnania w sprzyjających dla siebie okolicznościach. Chociaż Gajusz skorzystał z rady przyjaciół – nie sprzyjało mu szczęście: dla wszystkich, którzy odstąpiliby od polityka ogłoszono amnestię, z której po kolei zaczęli korzystać towarzyszący mu ludzie. Pościg dogonił Gajusza i towarzyszącego mu niewolnika domowego Filokratesa w świętym gaju Erynii. Tam, ów niewolnik miał najpierw odebrać życie swemu panu, następnie sobie. Według innej opowieści, którą przytacza Plutarch, obaj żywcem mieli dostać się w ręce zwolenników konsula, Filokrates miał do końca osłaniać samym sobą Gajusza przed zadawanymi ciosami.
Za głowy Fulwiusza i Gajusza wyznaczono nagrody: „Ogłoszono bowiem urzędowo, że kto przyniesie głowę Gajusza lub Fulwiusza, otrzyma równowartość jej wagi w złocie”. Głowę pierwszego mieli przynieść „ludzie, z którymi się nie liczono, niczego więc za nią nie otrzymali.” Głowa Gajusza dostała się w ręce rzekomego przyjaciela Opimiusza- Septymulejusza, który wyszedł przy tym na oszusta – gdyż wyjął z głowy mózg i wypełnił czaszkę ołowiem, tak że głowa ważyła aż 17,5 funtów. Zwłoki obydwu polityków oraz innych poległych razem z nimi osób – których miało być 3 tysiące, wrzucono do Tybru, a ich majątki skonfiskowano na poczet skarbu państwa. Ponadto, żonom zabitych zakazano żałoby, a Licynii (żonie Gajusza) odebrano posag. Okrucieństwo dopadło też młodszego syna Fulwiusza, który występował w charakterze posłańca do senatu – po drugiej swojej wizycie przed Opimiuszem został uwięziony – a następnie tuż po bitwie zamordowany.
Konflikt Gajusza z senatem doprowadził polityka do jego śmierci. Każdą swoją ustawą, sprzyjającą ludowi rzymskiemu i wymierzoną mniej lub bardziej bezpośrednio w senat Gajusz przysparzał sobie coraz więcej politycznych wrogów. Optymaci okazali się być stronnictwem zdeterminowanym, gotowym do wykorzystania najkrwawszych rozwiązań w imię zachowania swoich wpływów i władzy, starając się przy tym do zachowania pozorów postępowania zgodnie z prawem w imię wyższych celów – jak np. obrona ludu Rzymskiego. Opimiusz, choć wygrał konflikt ze swoim rywalem nie zyskał sympatii Rzymian a wręcz przeciwnie, pomimo starań i zbudowania świątyni zgody – uznawany był za tyrana: „Jeszcze większą jednak niż to wszystko wzbudziło u ludzi grozę wybudowanie przez Opimiusza świątyni bogini Zgody! Wszyscy odczuli to jako zuchwałe bluźnierstwo i pewnego rodzaju pomnik triumfu nad tysiącami zabitych obywateli. W nocy więc dopisał ktoś pod dedykacyjnym napisem na tej świątyni taki wiersz: „Niezgoda w zbrodniczym czynie wzniosła tę Zgody świątyni.”
Opimiusz korzystając z władzy dyktatora stracił bez sądu kilka tysięcy obywateli, w tym Gajusza i Fulwiusza – występując jako obrońca bezpieczeństwa i porządku w Rzymie. Sam jednak kryształowy nie był, jego kariera skończyła się w wyniku dokonanego przez niego pospolitego przestępstwa przekupstwa. Od roku 112 p.n.e. Opimiusz posłował do Jugurty, numidyjskiego króla, wówczas dał mu się przekupić złotem, co spowodowało wytoczenie mu w 109r. p.n.e. procesu o przekupstwo, w wyniku którego został skazany. Jak Pisze Plutarch: „doczekał starości w wielkiej niesławie i nienawiści ludu, który go lżył jak najgorszego łotra” – owej starości doczekać miał na wygnaniu w Dyrrachium w Epirze.
Rosnące w siłę i wybitnych przedstawicieli stronnictwo popularów oraz lud Rzymu nie pozwoliły optymatom zapomnieć o Tyberiuszu i Gajuszu Grakchach:
„Lud bowiem, zrazu przybity tym wszystkim, co się stało, i zupełnie zgnębiony, niebawem pokazał, jak dotkliwie odczuwa brak Grakchów, z jak głęboką tęsknotą ich wspomina. Z woli ludu również postawiono im na publicznych placach pomniki, a miejsca, gdzie jeden i drugi został zamordowany, poświęcono i składano na nich corocznie jako ofiarę pierwociny wszystkich plonów rolnych. Wielu nawet codziennie odprawiało tam ofiary, a przechodząc tamtędy schylało głowy jak koło świątyń samych bogów.” (Plut., Vit., C Gracch, 18)
Historia Gajusza Grakcha oraz jego brata pokazuje jak dalece ostrożnym musiał być w czasach republikańskich polityk, który chciał wprowadzać gwałtowne reformy, zwłaszcza wtedy, kiedy stawał w nich po stronie ludu, jednocześnie pomniejszając rolę nobilów i optymatów w jakiejkolwiek sferze życia politycznego i społecznego. Roforma Gajusza dotycząca trybunałów karnych – szczególnie ważna z punktu widzenia tej pracy: z jednej strony usprawniała sądownictwo, zapobiegając sytuacjom, w których sędziowie wywodzący się ze stanu senatorskiego sądzili najczęściej swoich kolegów – co niejednokrotnie prowadziło do orzekania wyroków niesprawiedliwych. Z drugiej strony widać w tej ustawie politykę Gajusza, która towarzyszyła każdemu zaproponowanemu przez niego aktowi prawnemu – a mianowicie chęć osłabienia senatu i stronnictwa optymatów.
Mariusz Gwardecki
Bibliografia:
Źródła:
– Appian z Aleksandrii, Historia Rzymska, t. I-III, tł. L. Piotrowicz, Wrocław 2004.
– Kasjiusz Dion Kokcejanus, Historia rzymska, tł. W. Madyda, Wrocław 2005.
– Plutarch z Cheronei, Żywoty sławnych mężów: Grakchowie, tł. M. Brożek, Wrocław 1977.
– Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, periochy XLVI-CXLII, edycja komputerowa: www.zrodla.historyczne.prv.pl.
– Wellejusz Paterkulus, Historia rzymska, tł. E. Zwolski, Wrocław 2006.
Opracowania:
– Astin A., Politics and Policies in the Roman Republic, Belfast 1968.
– Badian E., From Gracchi to Sulla, [w:] Historia”, XI, 1962, s. 197-245.
– Badian E., Tiberius Gracchus and the Beginning of Roman Revolution, [w:] ANRW, I, 1, s. 668-731.
– Bauman R. A., The Gracchan Agrarian Commision: Four Quaestions, [w:] Historia”, XXVIII, 1979, s. 385-408.
– Becker J. B., The Influence of Roman Stoicism upon the Gracchea Economic Land Reforms, [w:] PP, XIX, 1964, s. 125-134.
– Błaszczyk L. T., Ze studiów nad senatem rzymskim w okresie schyłku republiki, Łódź 1965.
– Boren H. C., The Gracchi, New York 1968.
– Briscoe J., Supporters and Opponents of Tiberius Gracchus, [w:] JRS, LXIV, 1974, s. 125-135.
– Christ K., Krise und Untergang der Römischen Republik, Darmstadt 1979.
– Greendige A. H., Roman Public Life, London 1901.
– Guen E. S., The Last Generation of the roman Republic, Berkeley 1974.
– Knieps F., Sociates publicanorum, Jena 1898.
– Kornemann, Zur Geschichte der Gracchenzeit, Leipzig 1903.
– Meyer E., Untersuchungen zur Geschichte der Gracchen, Halle 1894.
– Perelli L., I Gracchi, Roma 1993.
– Riddle J. M., Tiberius Gracchus, Destroyer or Reformer of the Republic, Lexington 1970.
– Rowland R. J., C. Gracchus and the Equites, [w:] TAPA, XCVI, 1965, s. 361-373.
– Scullard H., From Gracchi to Nero, New York 1963.
– Stockton D., The Gracchi, Oxford 1979.
– The Crisis of the Roman Republic. Studies in Political and Social History, pod red. Seager R, Cambridge 1971.
– Wisemanm T. P., New Man in the Roman Senate 139 B.C. – 14 A.D., Oxford 1971.