Dzienniki 1914 – 1915, t. II | Recenzja

Dzienniki 1914 – 1915, Michał Römer

Dłużyły się i dłużyły… niemiłosiernie. Uparłam się i – po długich bojach – skończyłam. Niemniej jednak – niesmak pozostał.

6-tomowa edycja dzienników Michała Römera, obejmująca lata 1911–1945, przedstawia – obok spraw największej wagi – także codzienność epoki, sprawy społeczne i obyczajowe. Autor w tomie 2 relacjonuje m.in. wydarzenia polityczne i militarne z początku I wojny światowej.

To jest drugi – z sześciu planowanych – tomów dzienników Michała Römera (1880 – 1945) – data wydania ostatniego planowana jest na grudzień 2018 roku. Życzę owocnej lektury tym, którzy podejmą się trudu przeczytania ich wszystkich. Przysięgam, że miałam wrażenie, iż czytam dzieło Orzeszkowej, a nie wybitnego prawnika, patrona Litewskiego Uniwersytetu Prawa. Nie żebym miała coś przeciwko Orzeszkowej – wręcz przeciwnie: bardzo ją lubię – ale egzaltacja jest w ,,Dziennikach 1914 – 1915’’ porównywalna do ,,Nad Niemnem’’. Brakowało mi tylko rzewnych opisów przyrody, a kiedy czytałam o ukochanej autora (jak wynika z zapisków – młodo zmarłej) – przed oczyma stawali mi Jan i Cecylia.

Römer z jednakową przesadą w okazywaniu uczuć pisze o sprawach bardzo prywatnych (śmierć matki, śmierć ukochanej), jak i o swojej działalności w Legionach Polskich – czy też o – jak sam to określa – ,,sprawie Łuckiewicza’’ (Iwan Łuckiewicz to białoruski działacz narodowy; a rzeczoną ,,sprawę’’ Römer opisuje jako oskarżenie Łuckiewicza o ,,stosunki z Hakatą’’).

Niesmak, po prostu niesmak. Nie takiej narracji spodziewałabym się po uznanym polityku – chciałoby się poczytać coś, co pokazuje dystans i oddzielenie grubą kreską trosk i smutków życia prywatnego od działalności politycznej i społecznej. A w recenzowanej książce – jak zaznaczono wyżej – egzaltacja jest… zawsze i wszędzie. Nawet w momentach opisu działań wojennych.

Brak dystansu – to primo. Secundo – książka jest po prostu strasznie nudna. W kółko porusza się te same wątki – bazę stanowią śmierci matki i Anny (czyli wybranki serca) oraz rzeczona ,,sprawa’’. Natomiast z edytorskiego punktu widzenia – pamiętajmy, że mamy do czynienia z edycją źródła historycznego; książka wchodzi w skład serii ,,Świadectwa. XX wiek’’ – absolutnie nie można mieć zastrzeżeń, bo wszystko, co niezbędne – jak przypisy, indeksy – recenzowana pozycja zawiera.

Jak zaznaczono na wstępie: jest to tom drugi. Póki co nie chciałabym zapoznawać się z pierwszym, bo… mam przesyt egzaltacji po prostu – starczy mi jej, przypuszczam, na kilka miesięcy. Możliwe, że kiedyś po pozostałe dzieła Römera sięgnę, ale nie teraz. Natomiast teraz mam problem, jaką ocenę wystawić. Książkę czyta się opornie i topornie, ale to, w jaki sposób przygotowano edycję – jest bez zarzutu. Myślę, że 3 jest oceną adekwatną. Więcej nie jestem w stanie postawić.

Helena Sarna

Wydawnictwo: Ośrodek KARTA

Ocena recenzenta: 3 / 6

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*