Robert F. Barkowski, Poczet władców słowiańskich. 631-1168. Połabie
„Poczet władców słowiańskich: 631-1168” to ostatnia książka z połabskiego cyklu Roberta F. Barkowskiego. Jest to swoiste kompendium wiedzy o słowiańskich władcach pogańskich plemion, jakie w połowie VII wieku zasiedliły żyzne zimie położone pomiędzy dwiema wielkimi rzekami Europy środkowo-zachodniej: Łaby i Odry.
Słowiański, a zwłaszcza pogański świat w sercu Europy, usytuowany tuż przy rodzących się mocarstwach chrześcijańskich, które już od połowy X wieku zjednoczyły się w Świętym Cesarstwie Rzymskim Narodu Niemieckiego z zachodu, a także od wschodu – Polski Piastów – skazany był na zagładę.
Geografia, o czym wiele wieków później przekonała się Rzeczpospolita Polska, potrafi być największym wrogiem państwowości i suwerenności, a przecież Połabianie rozdzierani byli niejako podwójnie – raz – przez ekspansywną politykę Germanów i Lechitów, dwa – w wyniku własnych, wewnątrzplemiennych animozji. „Poczet władców słowiańskich”, który Czytelnik trzyma w ręku, ujmuje bowiem władców kilku plemion połabskich: Serbołużyczan, Wieletów i kilka dynastii Obodrytów.
Rozważania Barkowskiego zainspirowały mnie do pewnych przemyśleń. Gdybyż to bowiem nasi władcy nie przyjęli chrześcijaństwa łacińskiego, a od Cyryla i Metodego…(możliwości i próby takowe przecież były)? Może wówczas Serbołużyczanie staliby się naszymi braćmi w wierze? Może zamiast tępić do spółki z Germanami braci Słowian, można było ich niejako w pokojowym duchu wchłonąć? Czeski chrzest i korona dla Mieszka i Bolesława przecież i tak de facto – choć miały nas uniezależnić od Niemców – otworzyły Polskę Piastów na niczym nieskrępowany zalew germańskich mnichów, urzędników, mieszczan…, którzy przez kilka kolejnych stuleci (bynajmniej nie bez oporów) latynizowali słowiańskich Lachów. Tym bardziej, że do rozłamu w chrześcijaństwie (przypomnijmy w roku 1054) Kościół był nie tylko jeden, ale i trójjęzyczny. Łacina, greka i język hebrajski były językami równorzędnymi, a po papieskiej bulli dla Cyryla także i język cerkiewnosłowiański został uznany przez cały ówczesny świat chrześcijański (jedynie właśnie poza Niemcami!) za język kanoniczny (święty). Może należało zatem umiejętniej dobierać sojusze, i zamiast z sprzymierzać się Niemcami przeciwko Połabom, zrobić dokładnie na odwrót? Są to jednak tylko luźne dywagacje nie mające dziś większego znaczenia i sensu.
Prace połabskie Roberta F. Barkowskiego (tetralogia: „Słowianie połabscy. Dzieje zagłady”, „Połabie 983”, „Krucjata połabska 1147” i ostatni tom – „Poczet władców słowiańskich. 631-1168. Połabie”) dzięki temu, że są książkami publicystyczno-historycznymi (a nie stricte naukowymi) stanowią ważny głos w popularyzowaniu historii Słowian w tej części Europy. Jest to głos ważny i słyszalny nie tylko dla Polaków, ale i- co wydaje się szczególnie istotne – Niemców (autor mieszkający w Berlinie, publikuje i wydaje także w języku niemieckim).
Dodajmy na koniec, że zarówno „Poczet” jak i poprzednie książki historyczne autora wydane w „Bellonie” charakteryzują się piękny, wysmakowanym stylem, przemyślaną (nie przegadaną, ale i nie „suchą”) narracją i naprawdę interesującymi przemyśleniami i wnioskami historycznymi. Świadczy to wszystko zarówno o dużym talencie pisarskim Roberta F. Barkowskiego, jak i dużej znajomości tematu (wiedzy historycznej).
Pozostaje zatem mieć nadzieję, że autor „Pocztu”, choć zapowiedział już zakończenie „cyklu połabskiego” – nie porzuci swej historycznej i pisarskiej pasji i niebawem ogłosi jakąś nową książkę.
Wydawnictwo: Bellona
Ocena recenzenta: 5/6
Maciej Bylczyński