Historia husarii dla opornych – Część 15 – Rzeczpospolita (nadal) kontratakuje

Po haniebnych wydarzeniach roku 1672 i świetnych zwycięstwach roku następnego nadszedł 1674. I od pierwszych jego dni wiadome było, że kontratak sił Rzeczpospolitej trwać musi nadal.  I trwał! A husaria miała w tym sporu udział!

Już od początku stycznia 1674 roku polskie oddziały na Podolu nękały Turków w tamtym rejonie, a nawet zapiszczały się do Mołdawii, niemiłosiernie pustosząc posiadłości tego lennika Porty.      Dopiero ponowne wejście do wojny posiłków tatarskich z Krymu na chwilę przerwało kontrnatarcie jazdy koronnej i litewskiej. Zmusiło też hetmana Sobieskiego do ściągnięcia z leż zimowych chorągwi komputowych, w tym husarii. Okazało się to zbytnią ostrożnością, ponieważ żadna większa ofensywa muzułmańska tej zimy już nie nastąpiła.  Po za tym czynnikiem znacznie sprzyjającym Rzeczpospolitej była wyprawa armii rosyjskiej na zajętą przez Turków część Ukrainy. Choć nie doszło do współpracy obu wojsk słowiańskich, to ruchy sił carskich dały Rzeczpospolitej czas na ponowną organizację działań. Po za tym znacząco odciążyło kraj, w którym zapanowało kolejne bezkrólewie.

Sejm konwokacyjny, który prócz przygotowania kolejnej elekcji, utrzymał w mocy komput ustalony przez sejm pacyfikacyjny roku poprzedniego, dał też szlachcie nadzieję na posiłki szwedzkie, brandenburskie i kurlandzkie. Jednak znów spawy polityczne i kwestia wyboru kolejnego monarchy, zdominowały w stopniu absolutnym posiedzenie parlamentu. A w kolejnych miesiącach wojsko koronne, w tym nielicha ilość husarii wzięło pośredni udział w elekcji, wywierając presję na elektorów, którzy w końcu oddali tron bohaterowi spod Chocimia. 

Kiedy już Sobieski zaczął panować, jako Jan III, wojsku, które tak bardzo go uwielbiało wydał rozkaz przygotowania do kolejnej kampanii. Jako monarcha rozpoczął też przygotowania kraju do jeszcze jednego kontrataku.  Stało się wtedy też jasne, że ciężar starć z Turkami zostanie rozłożony również na Rosję, która została zaatakowana przez Tatarów.

Do walk armii Rzeczpospolitej z Turkami jednak nie doszło. Spowodowane było to nagłym odwrotem sił muzułmańskich, najprawdopodobniej z powodu dywersyjnej wręcz akcji pułkownika kozackiego Iwana Sirki, atakującego Krym i inne posiadłości sułtańskie. Pozwoliło to wojskom koronnym i litewskim przystąpić do akcji zaczepnej. Szturmem wzięto Bar i przeciągnięto pod sztandary Rzeczpospolitej kilka chorągwi zaporoskich. Dalszy marsz nad Dunaj zakłócił jednak kolejny bunt wojsk litewskich. Hetman Michał Kazimierz Pac, niechętny pozycji Sobieskiego, zebrał podległe sobie siły i opuścił armię, wracając na tereny Wielkiego Księstwa. Pozbawiony części żołnierzy król- elekt nie ryzykował walk na terytorium wroga. Po raz kolejny musiał zawrócić, nie osiągając celu strategicznego. Wszystko wskazywało jednak na to, że Turcy zaatakują znowu- kiedy tylko na wiosnę 1675 r. pojawi się świeża trawa. Należało, więc zorganizować linie obrony, które skutecznie powstrzymałyby wroga jak najbliżej granic.

Podczas dziwnej kampanii 1674 zmieniła się, co interesuje nas przede wszystkim, organizacja husarii. Wśród ciężkiej jazdy litewskiej wszystko pozostało bez zmian, natomiast w Koronie przybyła jedna chorągiew. Stało się to przez pohusarzenie roty pancernej, czyli niejako awansowanie jej w hierarchii wojskowej. Poprzez zmianę tę otrzymywała ona wyższy żołd i cieszyła się większą estymą- narażało ją to jednak na wysokie koszty służby. Mimo dodaniu jednej chorągwi, stan etatowy husarii spadł. Najprawdopodobniej zimą 1674/1675 czynnie służyło tylko niecałe 1600 husarzy. Nastąpił tu, więc znaczny spadek w porównaniu do roku 1673, zważywszy na fakt, że ciągle obowiązywał etat wojenny.

Dalsze działania wojenne

Imperium osmańskie na Rzeczpospolitą ruszyło po raz kolejny w maju 1675 r. Dwa korpusy tureckie miały za zadanie opanowanie terenów wokół Podola i przygotowanie inwazji na Lwów. Do poczynań tych przeznaczono ok. 40 tys. zołnierzy, których miał wesprzeć chan krymski ze swoją 20- tysięczną Ordą. Siłom tym udało się zająć kilka stanic granicznych (w tym Raszków i Jampol), lecz „rozbiły się” o mury twierdzy barskiej.

Wobec tych poczynań przeciwnika dowództwo polskie zdecydowało się przyjąć defensywny schemat poprowadzenia kampanii. Plan Jana III zakładał rozmieszczenie wojsk w kilku znaczniejszych punktach. Równolegle przewidywał też król uruchomienie licznych grup zagonowych, które przeciwdziałałyby akcji czambułów i paraliżowały turecką komunikację. Oczywisty jednak był fakt, że to na Lwów spadnie główny cios korpusu Ibrahima paszy. Tatarzy mieli zablokować miasto, podczas gdy ich podjazdy pustoszyłyby Ruś. Manewr ten pozwoliłby muzułmanom odciąć polskiego monarchę od reszty wojsk, co znacząco ułatwiłoby im zadanie.

Oficerowie królewscy wyznaczyli, więc Lwów na miejsce koncentracji wszystkich jednostek komputowych. Elementem decydującym miał być czas! Turcy jednak zdawali się być zbyt pewni siebie i postanowili go swobodnie tracić na zdobywani pomniejszych zamków.

Dzięki tej niefrasobliwości wroga, cała husaria koronna, której wyznaczono kluczową rolę w tej wojnie, zdążyła stawić się w obozie lwowskim. Prócz ciężkiej na przedpolach miasta zameldowało się także ok. 500 średniej i tyleż samo lekkiej jazdy. Najliczniejszą formacją była piechota i dragonia w sile ok. 1700 żołnierzy. Koncentrację wsparły także niektóre chorągwie litewskiej jazdy. Według danych źródłowych pod koniec sierpnia Jan III dysponował ok. 6 tys. żołnierzy, w tym ponad 1500 skrzydlatych kawalerzystów.

W bitwie rozegranej 24 sierpnia 1675 roku, husaria stanowiła odwód. Dodatkowo w kopie husarskie została uzbrojona czeladź, zajmująca wzgórze, co miało sugerować potężną masę jazdy. Z kolei wyjścia z doliny, stającej się polem bitwy, król i hetman obsadzili jazdą lekką i dragonią. Zapędziło to armię tatarską wprost na pozycje strażnika koronnego Stefana Bidzińskiego. Jego kozacy i pancerni odparli atak i przygotowali wroga do szarży husarii koronnej i litewskiej pod Sobieskim. Była ona doskonale poprowadzonym uderzeniem. Dodatkowo ukryta w zasadzce piechota z artylerią zaczęła razić stłoczonego wroga.

Po niedługim boju Orda rozpoczęła odwrót a raczej paniczną ucieczkę. Nie zakończyło to jednak działań Ibrahima paszy. Po klęsce swych sprzymierzeńców postanowił „odpuścić sobie” Lwów i skierował swe kroki ku słabiej obsadzonym: Podhajcom, Buchaczowi i Trembowli. O ile dwa pierwsze miasta poddały się bez walki o tyle słaba Trembowla podjęła obronę, choć jej załogę stanowiło tylko 80 żołnierzy piechoty, wzmocnionych przez miejscową szlachtę i chłopów- razem ok. 300 osób. Wojska oblegających miasto Turków składały się z ok. 10 tys. żołnierzy! Mimo to nie udało się im zdobyć miasta, bohatersko bronionego przez mieszkańców. Żadem szturm nie osiągnął celu a odsiecz Sobieskiego była coraz bardziej realna. Właśnie z tych powodów Ibrahim pasza, po trzytygodniowym oblężeniu, nakazał je zwinąć. Z uwagi na brak sukcesów w kampanii 1675 tureccy dowódcy nakazali armii wycofać się z granic Rzeczpospolitej. Było to też znakiem końca wojny polsko- tureckiej w tym roku!

Z punktu widzenia husarii zmagania te nie różniły się od innych wojen z Turcją. Jazda ta nadal pełniła zasadniczą rolę w szeregach armii komputowej, choć jej udział procentowy sukcesywnie spadał. Jej rola także pozostawała niezmieniona on prawie stu lat. Nadal miała wykonywać uderzenia przełamujące a czasem nawet kończące bitwy. Warto zaznaczyć, że wywiązywała się z tego bezbłędnie, za co zasługę należy z pewnością przypisać też bezbłędnemu dowodzeniu hetmana wielkiego a później króla Jana Sobieskiego, oraz obu hetmanów koronnych Dymitra Jerzego Wiśniowieckiego i Stanisława Jana Jabłonowskiego. Nie można też zapomnieć o roli oficerów i podoficerów husarskich, którzy równie dobrze spełniali swą powinność.

Dawid Siuta

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*