M. Łuszczyna, Igły. Polskie agentki, które zmieniły historię.
Piękne, inteligentne, pomysłowe, o stalowych nerwach – to tylko niektóre z epitetów, jakimi możemy opisać bohaterki książki Łuszczyny. II wojna światowa to nie tylko bitwy, krwawa hekatomba wielu milionów istnień czy po prostu konflikt totalny. Gdzieś tam za kulisami, w cieniu gabinetów i sztabów, rozstrzygały się losy świata. Subtelna wojna wywiadów, szpiedzy, wykonujący misje praktycznie niemożliwe. I do tego kobiety… Brzmi to jak scenariusz kolejnego filmu z Jamesem Bondem. Polka czołową agentką Churchilla? Znajomość z samym szefem Abwehry? Tak, książka ta opowiada o kobietach-agentkach, które były Polkami lub czuły się nimi. Wielokrotnie pokazały, że to one idealnie nadają się do działań szpiegowskich.
„Igły” to zbiór historii kilku agentek, które w czasie II wojny światowej narażały swoje życie w celu zdobycia ważnych informacji, potrzebnych do walki z niemieckim agresorem. Co nimi kierowało? To już zależało od osoby – od miłości do ojczyzny, żądzy pieniędzy, przymusu po chęć poczucia adrenaliny. Wszystko to w połączeniu z niecodziennymi umiejętnościami sprawiało, że owe kobiety idealnie nadawały się do wykonania powierzonych zadań. Łuszczyna przedstawia nam sylwetki dziesięciu takich bohaterek, które w większości są zapomniane. Ich bogate historie mogłyby posłużyć za scenariusz niejednego filmu akcji. Niestety, nie każda z nich dobrze skończyła po wojnie. Podobnie jak dawni żołnierze polscy na Zachodzie, musiały się one zmagać z wieloma problemami. Nowa rzeczywistość sprawiła, że albo tułały się gdzieś na emigracji lub wracały do kraju, gdzie komuniści ustalali swój własny porządek i nie pozwalały im wrócić do normalnego życia.
Książka składa się z dziesięciu rozdziałów, które wzbogacone zostały zdjęciami. Kolejne strony czyta się jak powieść, czasem wskakuje gdzieś retrospekcja, opisująca przeszłość bohaterki. Takie połączenie opowiadania z wykorzystaniem różnych źródeł popłaca. W efekcie wyszła pozycja lekka i przyjemna w odbiorze. Duża czcionka zwiększa objętość książki, którą można pochłonąć w jeden wieczór. Bibliografia wykorzystuje różnego rodzaju opracowania, źródła archiwalne czy też artykuły prasowe z tamtego wojennego okresu. Dzięki temu obraz owych agentek jest nam tak bliski, a zarazem ich zmagania budzą podziw. Jest to też podróż do utraconego już świata, który nigdy już nie powróci. Czy polecam książkę? Jasne, warto się z nią zapoznać chociażby dla samych bohaterek, o których praktycznie się nic nie mówi. Jak widać wojna może mieć dwa oblicza – nie musi być jedynie okrutnym konfliktem, ale może mieć coś z kobiecej subtelności.
Wydawnictwo: Znak
Ocena recenzenta: 6/6
Sebastian Konopka