To wyróżnienie, które przyznawane jest na Festiwalu Niepokorni Niezłomni Wyklęci świadkom historii bohatersko walczącym o wolność oraz niepodległość kraju. W tym roku kapituła nagrody postanowiła uhonorować pośmiertnie dowódcę słynnego polskiego dywizjonu z ramienia RAF-u – Johna Alexandra Kenta. Nagrodę w Gdyni, podczas uroczystej gali zamknięcia, odbierze jego córka – Alexandra Kent.
John A. Kent był Kanadyjczykiem latającym od 1935 roku w barwach Królewskich Sił Powietrznych Wielkiej Brytanii. W sierpniu 1940 roku, w stopniu kapitana przydzielony został do 303 Dywizjonu Myśliwskiego Warszawskiego im. Tadeusza Kościuszki na stanowisko dowódcy eskadry „A”. Tak opisał swoje uczucia, kiedy dowiedział się o przydziale:
„Chciało mi się krzyczeć! O polskim lotnictwie wojskowym wiedziałem tylko tyle, że zostało zniszczone w ciągu zaledwie dwóch dni”.
Jednak już po miesiącu „dałby się pokroić” za Polaków z eskadry. Oni zaś ochrzcili go przydomkiem Johnny Kentowski, który z dumą nosił. Zapisał wówczas w pamiętniku: „Rezultaty Polaków są po prostu fantastyczne. Zwyczajnie rozwalają wszystko, co wejdzie im w drogę. Mają świetny wzrok i znakomite umiejętności strzeleckie i lubią strzelać do szkopów – co im wychodzi, i to jeszcze jak! Uwielbiają to i traktują jak świetny ubaw”.
Na czele eskadry „Kentowski” walczył do 18 grudnia 1940 roku, między innymi w bitwie o Anglię. W kwietniu następnego roku wyznaczono go na stanowisko brytyjskiego dowódcy 1 Polskiego Skrzydła Myśliwskiego. Władysław Sikorski Wódz Naczelny Polskich Sił Zbrojnych odznaczył go najwyższym polskim odznaczeniem wojskowym – Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari.
Po latach napisał: „Nie mogę wyrazić słowami, jak bardzo jestem dumny, że miałem przywilej dowodzić Dywizjonem 303 i Polskim Skrzydłem Myśliwskim. To, że cieszyłem się przyjaźnią Polaków uznaję za największą nagrodę. My wszyscy, którzy byliśmy wyróżnieni mogąc z nimi latać i walczyć, nigdy nie zapomnimy i Wielka Brytania nie może nigdy zapomnieć, ile zawdzięcza lojalnemu, niezłomnemu duchowi i poświęceniu tych polskich lotników”.