Milena Danielewska-Teska, Kultura oksywska na prawobrzeżnym Dolnym Powiślu. Historia badań i stan źródeł
Gdzie znajduje się nasze miejsce w historii? Czy aby na pewno dzieje ziem polskich skrywa mrok dziejów? Milena Danielewska-Teska w swej nowej pracy pod tytułem Kultura oksywska na prawobrzeżnym Dolnym Powiślu. Historia badań i stan źródeł, w ambitny sposób stara się nam pokazać, że może być inaczej. Nie każdy bowiem zdaje sobie sprawę, że historia naszych ziem, jest niezwykle bogata i ciekawa, i to pomimo braku zapisów w pisanych źródłach historycznych. Ale do rzeczy.
Ziemie polskie mniej więcej w V wieku p.n.e. weszły w orbitę kontaktów z cywilizacjami świata śródziemnomorskiego, co wiązało się z rozwojem wpływów lateńskich. Okres ten, najpewniej, wiązał się z szybkimi przekształceniami społecznymi i etnicznymi, co było związane z migracjami różnych ludów celtyckich i germańskich, nie zawsze uchwytnych dla badaczy w konkretnych nazwach. Niemniej, w wyniku migracji, nastąpił znaczny wzrost liczby zaludnienia ziem polskich ora wyraźny postęp technologiczny.
W tym czasie w wędrówkę wyruszyli Wenetowie, Germanie (między innymi Goci, Gepidowie, Herulowie) i Celtowie. Wkraczając na ziemie polskie, mieszali się z tutejszymi mieszkańcami, dając początek nowym kulturom, jak choćby kulturze przeworskiej (między Seretem i środkową Wartą) czy oksywska (na Pomorzu). Ich byt opierał się głównie na gospodarce rolnej i hodowli zwierząt.
Kultura oksywska – wiadomości ogólne
Kultura oksywska powstała na podłożu wcześniejszej kultury pomorskiej oraz kultury grobów kloszowych, na początku okresu przedrzymskiego na terenie Pomorza Nadwiślańskiego. Swą nazwę wzięła od cmentarzyska ulokowanego w Oksywiu koło Gdyni. Trwała do początku I wieku naszej ery.
Początkowo kultura ta miała wiele cech wspólnych z kulturą przeworską, co najlepiej widać w formie pochówków na terenie ziemi chełmińskiej. Bardzo szybko kultura ta ekspandowała na południe, zajmując środkowe i zachodnie Pomorze, należące wcześniej do nadodrzańskiej grupy kultury Jastorf.
Ludność należąca do tej kultury stosował ciałopalny obrządek pogrzebowy, ze szczególnym zastosowaniem grobów jamowych. Występują tutaj również groby popielnicowe, obsypane resztkami stosu, lub pochówki popielnicowe czyste.
Na niektórych cmentarzyskach umieszczano nad grobami kamienne stele z głazów, niekiedy noszących ślady obróbki. Pojawiały się tutaj również bruki kamienne, układane nad grobami. Pod koniec swego rozwoju, zaczęto, ale raczej sporadycznie, stosować inhumację.
Zmarłych wyposażano w ozdoby, części strojów, broń i narzędzia, które wcześniej przedpalano, rytualnie niszcząc te dary. Rzadko kiedy w grobach kultury oksywskiej znaleźć można pozostałości ceramiki. Najczęściej wraz z zmarłym chowano przedmioty wykonane z żelaza (korzystano z miejscowych wysokofosforowych rud żelaza), ale zdarzały się również przedmioty wykonane z brązu, zdradzające wpływy kręgu jastorfodzkiego i kulturami południowej Skandynawii.
Spotykane tutaj uzbrojenie bardzo przypomina to, jakie znajduje się w pozostałościach po kulturze przeworskiej. Jednak częściej można tutaj znaleźć miecze jednosieczne oraz groty oszczepów z zadziorami (w tym ostatnim przypadku u schyłku tej kultury).
Pozostałości zabytków kultury oksywskiej zdradzają wpływy kultury lateńskiej o czym świadczą naczynia wykonane z brązu – misy, situle czy kotły z żelaznym brzegiem.
Kultura oksywska na prawobrzeżnym Dolnym Powiślu – trudna, ale interesująca
Książkę czyta się ciężko, bowiem Autorka skupiła się na dotychczasowej historii znalezisk. Jest tutaj tyle informacji, że już po pierwszej stronie się zgubiłem. Cała gama różnych badaczy, zarówno amatorów, jak i archeologów z prawdziwego zdarzenia.
Jednak, aż do czasów współczesnych, badania archeologiczne nie były przeprowadzone z należytą uwagą, z poszanowaniem kontekstu archeologicznego i metod badawczych. Zresztą jak sama zauważa, początki tych badań były trudne.
„Sposób prowadzenia archeologicznych badań terenowych w latach 70. XIX wieku, którego wciąż się wówczas uczono, oceniano jako nad wyraz humorystyczny, żeby nie powiedzieć śmieszny” (s. 27). A później, wcale nie było lepiej. W ten sposób utracono wiele danych, które mogłyby posłużyć do identyfikacji ludności z jakimś konkretnym ludem. A przynajmniej do zrozumienia różnic zachodzących w rozwoju tej kultury.
Rozdział drugi to ogólnie powiedziawszy katalog znalezisk. Nie znajdziemy tam żadnych większych analiz, a tylko spis tego, co w danym miejscu odnaleziono, z ewentualnym opisem pewnych obserwacji. Dla mnie była to czarna magia, co wynika z niewielkiego zasobu wiedzy, który pozwalałby mi napisać coś konkretnego. Bo nie ma co ukrywać, nasza wiedza na temat kultury oksywskiej jest nikła. A u zdecydowanej części polskiego społeczeństwa – temat nie istnieje w ogóle.
Publikacja, choć trudna, i skierowana dla znawców tematyki przedrzymskich dziejów Polski, jest bardzo cenna. Dlaczego?
Będąc nastolatkiem, przesiadywałem w bibliotekach, aby móc zapoznać się z najnowszymi odkryciami archeologicznymi na terenie naszego kraju. Choć książki nie zawsze były ciekawe, i często były to publikacje z lat 60. i 70. zeszłego stulecia, to jednak wypełniały one moją potrzebę bycia „książkowym Indianą Jonesem”. Jednak w miarę postępujących przemian „cywilizacyjnych”, coraz rzadziej można było dostać coś nowego. I nie ukrywajmy – do dziś jest z tym ogromny kłopot. Rzadko która biblioteka posiada cokolwiek, co wiąże się z dziejami ziem polskich przed pojawieniem się Słowian. Dlatego publikacja taka, nawet jeśli nie wszystko rozumiem, jest ogromnym skarbem.
Jednak życzyłbym sobie, aby któryś z badaczy pradziejów ziem polskich stworzył coś dla „ludu”. Bo nadal nie potrafię zrozumieć, dlaczego podręczniki do polskich dziejów zaczynają się w zasadzie od Piastów. To tak, jakbyśmy przywędrowali z obcej planety – bez przeszłości, z niepewną przyszłością.
Już choćby z tego powodu, polecam tę książkę – poznajmy swoje najdawniejsze dzieje i nie dajmy sobie wmówić, że nasza historia zaczyna się dopiero w VI wieku naszej ery. Bo mamy w Polsce wiele pięknych i cudownych źródeł prehistorycznych i starożytnych, które stanowią naszą spuściznę. Parafrazując pewnego poetę: „Polacy nie gęsi, swoje pradzieje mają”.
Wydawnictwo Avalon
Ocena recenzenta: 5/6
Ryszard Hałas
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Avalon. Tekst jest subiektywną oceną autora, redakcja nie identyfikuje się z opiniami w nim zawartymi.