Brytyjski geomorfolog Brian John, w swojej najnowszej książce pt. The Stonehenge Bluestones, przedstawił własną koncepcję pochodzenia mniejszych głazów, tworzących krąg stonehenge. Według niej głazy zostały przemieszczone na obszar Równiny Salisbury przez przemieszczający się lodowiec. Teza ta spotkała się z krytyką środowiska skupionego wokół archeologa Johna Pollarda, który opowiada się za tezą, że głazy przetransportowali na równinę ludzie.
Kamienny krąg Stonehenge składa się z dwóch głównych typów głazów, większych znajdujących się w zewnętrznym kręgu oraz mniejszych położonych w wewnętrznym kręgu. Większe są wysokie na ok. 3 metry i ważą ok. 25 ton. Najprawdopodobniej pochodzą z Marlborough Dons położonego 25 kilometrów od Stonehenge. Mniejsze, zwane od charakterystycznego niebieskiego zabarwienia bluestones, posiadają wagę nie przekraczającą 4 ton. Zostały wykonane z ok. 30 różnych typów kamienia i być może pochodzą z zachodniej Walii. Początki Stonehenge datowane są na początek trzeciego tysiąclecia p.n.e.
Wątpliwość badaczy wciąż wzbudza sposób w jaki bluestons trafiły na obszar równiny Salisbury.
Na początku bieżącego roku angielski geomorfolog Brian John opublikował książkę pt. The Stonehenge Bluestones. Przedstawił w niej koncepcję według, której głazy tworzące bluestones zostały dostarczone na obszar Równiny Salisbury przez lodowiec. W istocie ok 500 tys. lat temu lodowiec morski pokrył znaczną część dzisiejszej Wielkiej Brytanii. W opinii Johna za przyjętą przez niego tezą przemawia kształt głazów. Nie jest on regularny, ciosany lecz przypomina raczej bryły uwięzione w lodowcu. Oprócz tego w pobliżu głazów nie ma śladów ciągnięcia ich lub pchania przez ludzi. Dostarczenie głazów przez lodowiec wyjaśnia również, zdaniem Johna, dlaczego krąg nie został ukończony. Po prostu lodowiec nie dostarczył wystarczającej ilości głazów.
Brian John nie jest pierwszym badaczem, który wysunął taką koncepcję na temat pochodzenia bluestones. Po raz pierwszy zaproponowano ją w pracy opublikowanej w roku 1902. Została ona jednak podważona przez brytyjskiego geologa Herberta Henrego Thomasa, który w 1923 roku opublikował pracę, w której powiązał bluestones ze skałami znajdującymi się w Permbrokeshire, w południowo-zachodniej Walii. Stamtąd na Równinę Salisbury mogły się one dostać jedynie za pomocą pracy rąk ludzkich. Teza ta została powszechnie zaakceptowana przez naukę. Zdaniem Johna sprzyjał temu heroiczny charakter opowieści o ludziach, którzy wykonali tą pracę.
Koncepcja wysunięta przez Briana Johna nie jest akceptowana przez brytyjskich archeologów. Jej krytykę podjął John Pollard, archeolog z Uniwersytetu w Southampton, będący członkiem The Stonehenge Riverside Project. Wraz z innymi członkami tej grupy badawczej, przeprowadził badania głazów w Permbrokeshire, pasujących wyglądem i rozmiarami do tych w Stonehenge. Dwa z nich miały ślady działalności człowieka takie jak płytkie wyżłobienia, ślady po kamiennych narzędziach oraz osad z węgla drzewnego. Zostały wydatowane na czasy mezolitu, neolitu a także epoki brązu. Pollard uważa, że te ślady to efekt działalności tych samych ludzi, którzy zbudowali Stonehenge. Archeolog nie zgadza się z opiną Johna na temat kształtu bluestones. Jego zdaniem głazy polodowcowe powinny być mniejsze i być bardziej okrągłe. Powinny też być bardziej porysowane. Zauważa także, że Stonehenge nie był jedynym kręgiem, który został zbudowany z kamieni pochodzących z innego obszaru. Wyjątkami są również m.in. szkocki Ring of Brodgar oraz irlandzki Newgrange.
Przeciwnikiem koncepcji Johna jest również Barney Harris, doktorant z University College of London. Powiedział, że to dziwne, że miejscowi ludzie nie zrobili monumentów z głazów przyniesionych przez lodowiec. W 2016 roku Harris z grupą swoich kolegów przeprowadził eksperyment, z którego wynikło, że do przetransportowania jednego głazu potrzeba było ok. 10 osób.
Źródło: livescience.com, news.com.au
Fot.: Wikimedia Commons
Damian Sideł