O odtwórstwie słów kilka

Bywam na różnych imprezach rekonstrukcyjnych, ostatnio głównie jako widz, bo brak mi czasu na odtwórstwo. Po każdej inscenizacji, po każdym takim wydarzeniu mam kilka refleksji (głównie z perspektywy widza). Postanowiłem zebrać je wszystkie i podzielić się nimi, żeby skonfrontować swój punkt widzenia z czytelnikami Historykonu.

Rekonstrukcja w Malborku. Jedna z największych w Polsce imprez historycznych Zdj. Wikimedai Commons
Rekonstrukcja w Malborku. Jedna z największych w Polsce imprez historycznych
Zdj. Wikimedai Commons

Przede wszystkim – kim są rekonstruktorzy, że mają na to wszystko pieniądze i czas? Na to pytanie mogę odpowiedzieć niby sam sobie, ale nadal mnie to nurtuje. Kompletne wyposażenie na wczesne średniowiecze nie należy do najdroższych a i tak kosztuje ok. 2-3 tysięcy (szacunkowo i w dużym przybliżeniu). Starożytność, w szczególności wojska rzymskie są zdecydowanie droższe. Z resztą im późniejsza epoka, t.j. po XI w. też robi się coraz droższa. Jasne, rozkłada się to wszystko w czasie, ale jednak trzeba to kupić albo samemu zrobić. Trzeba na prawdę odkładać pieniądze i odmawiać sobie wielu rzeczy, żeby kupić miecz za ok. 600-700 złotych czy kolczugę za ok. 1000 zł, a przecież mamy sporo innych wydatków, czasem nieplanowanych. Czy da się wobec tego dorobić na rekonstrukcji i rzemiośle wystarczająco? Mam znajomych, którzy się takim czymś zajmują. Oczywiście nie będę teraz pytał każdego, czy to co sobie kupił do odtwórstwa to jest z pracy na etacie czy jakichś zajęć związanych z rekonstrukcją. Jeśli znów posłużyłbym się swoim przykładem, to mnie nie starczało z rekonstrukcji, bo takich płatnych pokazów nie jest jakoś przesadnie dużo, a i w ekipie jest sporo osób, która chciałaby na taki pokaz jechać.

Z drugiej strony rekonstrukcja to hobby jak każde inne. Jedni lubią gry, więc kupują gry (a na tym nie zarabiają przecież), inni mają ogrody a jeszcze inni coś innego. Wymieniać można w nieskończoność. Sęk w tym, że ogrodnictwo ww. uchodzi za „poważne” hobby statecznego człowieka (przykład z grami jest nieco chybiony w takim przypadku), a rekonstruktorzy? Duże dzieci, po prostu. Tak to niestety wygląda z perspektywy przeciętnego Kowalskiego. Są też ludzie, którzy nazywają rekonstruktorów zapaleńcami, że to takie „zdrowe” hobby, ciekawe i przede wszystkim rozwijające. Ciężko się z tym nie zgodzić, bo wypada przeczytać sporo zanim zacznie się cokolwiek odtwarzać. W praktyce różnie to wychodzi, ale jednak jakąś wiedzę trzeba posiadać i ciągle się dokształcać. I tu pora zastanowić się nad drugim członem mojego pierwszego pytania – czas. Skąd brać na to czas? Zakładając oczywiście, że rekonstruktorzy są pełnoletni i sami finansują sobie ekwipunek, czyli mają pracę. 8 godzin trzeba popracować. Różnie się odczuwa zmęczenie po pracy, ale jednak trzeba też dotrzeć do domu, coś w nim zrobić. I nagle doba ma za mało godzin (przynajmniej dla mnie 24 godziny to za mało), a tu wypada coś przeczytać, coś tam klepnąć, coś zszyć czy uszyć. W sezonie dochodzą jeszcze wyjazdy, na całe weekendy zwykle. Pragnę zaznaczyć jednocześnie, że to co teraz piszę nie tyczy się osób, które wyjeżdżają powiedzmy raz czy dwa w sezonie, ubrania i ekwipunek wyglądają na „wiecznie młode”, a jak ktoś zada cięższe pytanie, to zbywają. Zastanawia mnie to, jak udaje się godzić to ludziom, którzy są prawie co tydzień czy dwa na wyjeździe, którzy mają doświadczenie i wiedzę, które spokojnie mogliby konfrontować z niejednym historykiem czy archeologiem.

Festiwal Słowian i Wikingów. Największa w Polsce impreza wczesnośredniowieczna Zdj. Wikimedia Commons
Festiwal Słowian i Wikingów. Największa w Polsce impreza wczesnośredniowieczna
Zdj. Wikimedia Commons

Mam nadzieję, że udało Wam się przebrnąć przez pierwszą część moich przemyśleń. Pora na następne – dla kogo i dlaczego oni to robią? Dla samych siebie, czy mają inne cele, takie jak choćby edukacja? Jeśli to wszystko wynika tylko z potrzeby samorealizacji, to dalsze dywagacje są zbędne. Jednak rekonstruktorzy jeżdżą na różne pokazy do szkół, czy sami coś organizują i można przyjść i ich pooglądać. Z wypłatami za takie coś różnie bywa, więc nasuwa się wniosek jeden – chcą przekazać wiedzę. Czy aby na pewno? Oczywiście nie wiem, czy są to jednostki, czy jest to większość, ale są takie osoby czy grupy, które historii nie pokazują i wiedzą też raczej niewiele. Słyszymy dzięki temu, że „rękawice czy karwasze były używane, ale się nie zachowały, bo to skóra, a przecież musieli czymś chronić ręce!”. Jasne, a buty z Oseberg były z żelaza. Takie wypowiedzi powielają czy nawet rodzą wiele mitów. Czy to jest jeszcze edukacja, czy radosna twórczość własna? Dlaczego rekonstruktorzy odtwarzają? Tutaj można by znaleźć wiele przykładów. Zarówno brzmiących górnolotnie jak i zwyczajnych. W każdym razie porównać to myślę, że można do aktywnego wypoczynku na łonie natury i to trzeba lubić.

Przy wspomnianej wyżej działalności nieco komercyjnej można też wspomnieć o jej formie „bardziej zaawansowanej”, mianowicie o wyrobie i sprzedaży. Nie będę wnikał, kto ma działalność i jak się rozlicza, bo nie o to tu chodzi. Chodzi o styl i jakość tego wszystkiego, co nas zalewa. Multum koralików, wisiorków, paciorków, ale także wyroby grubszego kalibru, jak skóry czy futra (takie na podłogę do salonu). Przy takiej działalności rekonstruktorzy raczej spychają na bok realia historyczne i tworzą coś co się sprzeda. Z jednej strony w porządku, niech zarabia. Ale z drugiej czy da się to połączyć z misją edukacyjną? Czy na pokazie, który ma czegoś uczyć poprzez zabawę, czy to dzieci czy dorosłych, można sobie pozwolić na odstępstwa od realiów w swoich wyrobach? Moim zdaniem nie. Dlaczego? Ano dlatego, że to rodzi kolejne mity, bo nie oszukujmy się, ale nikt nie dopytuje się, czy to „prawdziwe”, czy też może gadżet rodem z „Władcy Pierścieni” i nie ma takiego obowiązku. Logicznym wydaje się dla mnie, że idąc na średniowieczny kram chcemy kupić coś „z epoki”, ale raczej nie coś, co będzie współczesne, bo to możemy znaleźć w sklepach typu „Wszystko po x złotych”. Dlaczego więc widzimy różnego rodzaju wariacje artefaktów? Czy nie kosztuje to tyle samo pracy co wykonanie właściwego?

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*