Dziś w „Historii po mojemu” pozwolę sobie na nieco prywaty. Jak pewnie część Was już wie jestem z południa Polski, a dokładniej z Beskidu Niskiego. Jesień 1918 roku była dla terenów tych wyjątkowa nie tylko dzięki zakończeniu Wielkiej Wojny i odrodzeniu państwa polskiego. Wyjątkowa była także inicjatywa państwotwórcza, z jaką wtedy wyszła – liczna na tych terenach – ludność łemkowska. I dziś właśnie o niej chciałbym Wam opowiedzieć.
W czasie, gdy jesienią 1918 roku na wszystkich frontach europejskich wygasały działania wojenne w austrowęgierskiej Galicji rodziły się ruchy narodowe. Bardzo mocno wiązały się one z samą klęską monarchii austrowęgierskiej i wszystkich jej struktur. Wykrwawione mocarstwo Habsburgów nie było w stanie utrzymać już w podległości narodów, które często od lat dążyły do samostanowienia. Aspiracje niepodległościowe Polaków, Czechów, Węgrów i Ukraińców podsyciło jeszcze orędzie prezydenta USA T. W. Wilsona, który w czternastu punktach zawarł postulaty utworzenia nowszej, lepszej rzeczywistości w Europie po wojnie. Dla Polaków szczególnie ważny okazał się punkt trzynasty, który dotyczył utworzenia niezależnego państwa polskiego. Inne narody Galicji z wielkim zainteresowaniem przyjęły zaś punkt dziesiąty, tego samego orędzia, który gwarantował możliwość uniezależnienia i autonomicznego rozwoju dla wszystkich wspólnot narodowych na terenie byłego państwa austrowęgierskiego.
Właśnie ten punkt trafił najmocniej do inteligencji łemkowskiej, która do tamtej pory nigdy nie wyrażała zdecydowanej dążności do uniezależnienia. Przyszły los ludności łemkowskiej stał się palącym problemem, szczególnie zważywszy na fakt prześladowań, których w przeszłości zaznała ona ze strony administracji państwa Habsburgów. Działacze łemkowscy bardzo poważnie przyjęli orędzie prezydenta Wilsona i już w październiku 1918 roku rozpoczęli wspólne rozmowy nad przyszłością swego narodu. Wśród stanowisk dominujących przeważały dwa – proukraińskie, sprowadzające się raczej do postulatów przyłączenia całej Łemkowszczyzny do rodzącej się właśnie Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej i prorosyjskie głoszące, iż ziemie rdzennie łemkowskie mogą należeć wyłącznie do „Wielkiej Rosji”.
Od słów już listopadzie działacze łemkowscy przeszli do czynów. W drugiej połowie miesiąca na terenie praktycznie całej Łemkowszyzny, zwoływano wiece ludności, które miały zdecydować o przyszłości tych rejonów. W obszarze obecnej gminy Uście Gorlickie (pow. gorlicki) pierwszy taki wiec odbył się 27 listopada w Gładyszowie, gdzie spotkało się około 2 tys. Łemków
z wsi powiatów gorlickiego, jasielskiego i krośnieńskiego. Niemal jednogłośnie opowiedzieli się oni za opcją rusofilską, odrzucając wszelkie propozycje przyłączenia Łemkowszyzny Północnej do państwa ukraińskiego. Postulowano też wysłanie własnej delegacji na konferencję pokojową w Paryżu, która miała zdecydować o kształcie powojennej Europy i losie państw pokonanych. Najważniejsze jednak były inne postanowienia tego wiecu.
Przede wszystkim powołano na nim Radę Ruską, która miała stać się zaczątkiem łemkowskiej administracji w Beskidzie Niskim. Na jej czele stanął greckokatolicki proboszcz parafii Czarne Mychajło Jurczakewycz. Organ ten miał zarządzać podległymi terenami poprzez ustanowienie w każdej wsi rad i sadów, które dążyłyby do oczyszczenia zim łemkowskich z urzędników ukraińskich, polskich i austriackich, których już de facto nie było. Ponadto młodzież łemkowska opowiedziała się na wiecu tym za gotowością obrony granic Łemkowszczyzny przed agresorami, którzy usiłowaliby zaprowadzić tam swe rządy – jasne było, więc, że chodziło w tej deklaracji głównie o obronę przed administrację polską.
Stosunki polsko- łemkowskie u schyłku 1918 roku jednak były zjawiskiem bardzo złożonym i niejednoznacznym w ocenie. Najważniejszy ośrodek polskiej administracji w Galicji, Polska Komicja Likwidacyjna, początkowo odnosiła się do działaczy łemkowskich ze sporą miarą życzliwości a nawet miejscami wspierała ich starania. Miło to na celu podtrzymanie bliskich stosunków z wszystkimi stronnictwami niepodległościowymi w regionie, niezależnie od ich orientacji. Po za tym w Krakowie na łemkowskie próby wybicia się na niepodległość zapatrywano się raczej z łagodnym uśmieszkiem. Nikt jednak nie zamierzał czynić sobie z ludności Beskidu Niskiego wrogów.
Postanowienia gładyszowskie stały się jasnym dowodem na rodzącą się świadomość narodową Łemków. Dodatkowo walnie przyśpieszyły proces wychodzenia na niepodległość, który doprowadził do prób powołania własnego państwa, niezależnego od Polski. I właśnie to stało się osią konfliktu, który zmienił oblicze Beskidu Niskiego na kolejne dekady.
ILUSTRACJA: Krajobraz Beskidu Niskiego jesienią (wikimedia commons)
Dawid Siuta