Synod w Łęczycy

Synod w Łęczycy z 1285 roku

W XIII wieku polski Kościół stanowił najpotężniejszy oręż w walce z napływem „niemieckości” na tereny ziem polskich. Jedną z kluczowych ról odegrał w niej synod w Łęczycy z roku 1285, który stał się nie tylko elementem historii polskiego duchowieństwa, ale także polskiego prawodawstwa mającego na celu wyeksponowanie w poszczególnych dziedzinach życia aspektu polskiego. Jaki wpływ miał ów synod na edukację czy prawo? I czy spełnił swoją główną rolę?

Geneza synodu w Łęczycy

II połowa XIII wieku w Polsce stała pod znakiem nasilającej się ekspansji niemczyzny jako języka dworu, sądu, Kościoła i szkoły, a stała kolonizacja niemiecka (głównie na terenach Śląska) zaczęła silnie zagrażać polskości tych ziem. Nie może więc dziwić, że grupy walczące o zjednoczenie Polski zaczęły przeciwstawiać się temu zarówno w wystąpieniach prywatnych, jak i oficjalnych.

Za jedno z najważniejszych tego typu wystąpień w tym okresie możemy z całą pewnością uznać prowincjonalny synod w Łęczycy z roku 1285, który w swoim głównym założeniu miał na celu zakorzenienie w społeczno-gospodarczym rozwoju kraju przywiązanie do polskości, do języka, a także dążenie do zjednoczenia wszystkich ziem polskich.

Właśnie tymi hasłami kierował się zwołujący synod w Łęczycy arcybiskup gnieźnieński Jakub Świnka. Duchowny ten już od samego początku swojego arcybiskupstwa, na które został mianowany przez papieża Marcina IV 30 lipca 1284 roku, dał się poznać jako jeden z głównych krzewicieli myśli zjednoczeniowej oraz głosiciel potrzeby walki o większe przywiązanie do przewodnictwa języka polskiego na naszych ziemiach.

To właśnie synody w okresie rozbicia dzielnicowego były bardzo ważne przy utrzymywaniu dyscypliny i zdobyczy prawnych[1]. Były one kluczowe nie tylko dla Kościoła, lecz dla całego państwa jako tworu prawnego[2].

Zajrzyj też tu: Biskupi w średniowiecznej Polsce

Synod w Łęczycy z roku 1285 nie był pierwszym tego typu przedsięwzięciem na tym terenie. Już w roku 1180 odbył się tam zjazd dostojników duchowieństwa i stanu świeckiego, na którym to po raz pierwszy w historii dokonał się akt zrzeczenia się przez panującego części swych uprawnień na rzecz określonej grupy społecznej, tj. duchowieństwa.

Mowa tutaj o zniesieniu prawa ius spolii, czyli prawie zezwalającym na przejęcie majątku zmarłego biskupa przez księcia. Duchowieństwo zostało także uwolnione od ciężaru żądań podwodów i żywności przez księcia przebywającego w podróży.

Zjazd ten miał także silny wydźwięk w sferze politycznej, ponieważ dzięki temu, że uchwały te zatwierdził ówczesny papież Aleksander III, została oficjalnie potwierdzona legalność władzy Kazimierza Sprawiedliwego jako princepsa, co było jego głównym celem. Ważność tego wydarzenia nie ulega więc wątpliwości, podobnie jak rola Łęczycy, jaką odegrała ona w polskiej historii nieco ponad sto lat później.

Zanim jednak możliwe będzie skupienie się na analizie poszczególnych uchwał i aspektów poruszanych podczas obrad synodu, spójrzmy na cząstkowy zarys ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej panującej na polskich ziemiach. Bez tego zrozumienie ważności synodu z roku 1285 może okazać się niemożliwe. Okres sąsiadujący ze zjazdem zwołanym przez metropolitę gnieźnieńskiego odznaczał się burzliwą sytuacją polityczną, a po objęciu tronu krakowskiego przez Bolesława Wstydliwego Polska weszła w okres najsilniejszego rozbicia dzielnicowego.

Przyczyny zjazdu w Łęczycy. Konflikt wewnętrzny

Za główne zarzewie konfliktu można uznać Śląsk, który to znajdował się w bardzo trudnym położeniu. Był on wyczerpany przez wewnętrzne walki pomiędzy książętami śląskimi, poczynając od synów Henryka Pobożnego. Z zachodu zagrażały mu Czechy, które upatrzyły sobie szansę na wciągnięcie tego terytorium do swojej strefy wpływów, a za dążeniami do poprawny sytuacji gospodarczej na Śląsku, za panowania potomków Henryka Pobożnego, szło także przedostawanie się elementu narodowo-niemieckiego.

W tym okresie już prawie cały teren Polski, z wyłączeniem Kujaw i Mazowsza, podlegał bardzo silnej kolonizacji niemieckiej, jednak to właśnie na Śląsku sytuacja ta spotykała się z największym oporem. Wiele miast otrzymało prawa, a wraz z nim ludność niemiecką, m.in.

  • Wrocław w roku 1242,
  • Lubiąż w 1249 roku,
  • Brzeg w 1250 roku
  • czy Głogów w 1253 roku.

Jak to zazwyczaj bywa w historii Polski, ważną rolę w takich momentach zaczyna odgrywać Kościół. Tak było i w tej sytuacji, gdyż do coraz silniejszych antagonizmów, które ogarniały przede wszystkim warstwę szlachecką, przyłączyły się antyniemieckie ruchy Kościoła, który dopiero teraz zaczął zauważać, jak duże niebezpieczeństwo dla niego samego stanowią nieustannie wzrastające wpływy niemieckie.

Karol Szajnocha pisał, że:

W żadnym z krajów europejskich nie świeciła duchowieństwu tak szczęsna dola, jak w Polsce za dni Piastów. Bogate nadania dóbr ziemskich, zupełne wyzwolenie tych dóbr spod wszelkich praw książęcych, sumienne uiszczanie się narodu ze wszelkich należytości duchownych, mianowicie dziesięcin, wzniosły świecką fortunę Kościoła do nader kwitnącej pomyślności. (…) Dziesięcin nie pobierali nigdzie księża tak obficie i ściśle, jak w ziemiach polskich. (…) Trwał tak pomyślny stan aż do zalania Polski w XIII w. przez cudzoziemszczyznę teutońską, której to zresztą duchowieństwo poprzednim osłabieniem władzy książęcej samo po części wrota otwarło. Odtąd gdzie tylko teutonizm stale wkorzenił się, tam wszędzie fortuna kościelna gwałtownego dostawała uszczerbku. Każdy zniemczały książę, zapatrujący się na tryb rządów królewskich w Niemczech, na niemiecko-rzymskich cesarzy, śmiertelnych przeciwników i pogromców wszechwładzy duchownej w Rzymie, przynosił z góry nieprzyjazne usposobienie dla duchowieństwa. Podejmowane przezeń ściąganie osadników niemieckich, nadawane im «prawo teutońskie», upowszechniający się z przybyszami obyczaj niemiecki niszczyły skarbiec kościelny, w szczególności uszczuplały główne źródło intraty duchownej, dziesięcinę. Niemiecki bowiem zwyczaj opłacał dziesięcinę w pieniądzach, a takowa przemiana ziarna w wiardunki była powszechnie poczytywana za ruinę kościołów[3].

Najjaskrawszym przykładem poruszonego przez Szajnochę zagadnienia może być spór między biskupem Tomaszem II herbu Nałęcz a Henrykiem IV Probusem. Jest on także na tyle ważny z punktu widzenia opracowywanej tutaj problematyki, że był on jedną z głównych przyczyn powołania synodu w Łęczycy z roku 1285.

Początków starć między dostojnikami możemy doszukiwać się już w roku 1272, a ich przyczyn należy szukać w polityce, jaką prowadził książę śląski, a która była silnie niekorzystna dla dóbr kościelnych. Przewodnią myślą działań Probusa było jednoczenie Śląska i łamanie potęgi możnowładztwa, zwłaszcza duchownego.

Do tego dochodziło także faworyzowanie osadników niemieckich, którzy dzięki kolonizacji na prawie niemieckim otrzymywali dogodniejsze warunki do szybkiego powiększania swojego majątku. Na rozmiary tego konfliktu może wskazywać także fakt, że w 1282 roku papież wysłał swojego legata, by ten wydał wyrok w tej sprawie.

Biskup Filip z Fermo rozstrzygnął spór polubownie, jednak Henryk IV, mimo iż wcześniej poprzysiągł uznanie wyroku, teraz zakwestionował jego treść, co doprowadziło do nasilenia się waśni między obiema stronami[4]. Co tyczy się metropolity gnieźnieńskiego, początkowo starał się on zachować dystans i nie opowiadać się zdecydowanie po którejś ze stron konfliktu, podobnie zresztą jak pozostała część duchowieństwa.

Zmiana nastąpiła dopiero wtedy, gdy spór ten z kłótni o wpływy i korzyści majątkowe przybrał wydźwięk narodowościowy. Arcybiskup patriota nie mógł przystać na to, by polskie duchowieństwo na Śląsku było ciemiężone przez księcia, za którego działaniami stał kler niemiecki.

Zwołanie synodu w Łęczycy

Jan Długosz w swojej kronice pisze o tym tak:

(…) powiadamia (biskup Tomasz – przyp. T. N.) swego metropolitę, arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakuba Świnkę, listownie i przez posłów o krzywdach swoich i swojego kościoła wrocławskiego, prosząc o opiekę. Ten z ojcowskim i życzliwym współczuciem dla ucisku kościoła wrocławskiego na święto Objawienia Pańskiego roku następnego wyznaczył synod prowincjonalny w Łęczycy i zaprosił na niego wszystkich biskupów prowincji, chcąc zapobiec dojściu do skutków haniebnych usiłowań księcia wrocławskiego Henryka[5].

Jak więc można wywnioskować z przytoczonego fragmentu kroniki, według Długosza konflikt biskupa z Henrykiem był głównym powodem, dla którego Jakub Świnka zdecydował się na zwołanie synodu. Można oczywiście zgodzić się z tą tezą, ale pod warunkiem, że spojrzymy na ten spór dokładnie w taki sam sposób, w jaki spoglądał na niego arcybiskup, czyli jak na walkę o przeciwstawienie się germanizacji ziem polskich.

Tak więc arcybiskup stanął po stronie Tomasza II, a sprawa Śląska została podjęta podczas pierwszej sesji synodu (in prima actionae)[6]. Zgodnie z tym, co podał Długosz, obrady rozpoczęły się 6 stycznia 1285 roku pod przewodnictwem arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakuba Świnki.

Oprócz niego obecni byli także:

  • biskup krakowski Paweł z Przemankowa,
  • biskup poznański Jan,
  • biskup wrocławski Tomasz,
  • biskupi włocławscy Wisław oraz Wolimir,
  • biskup lubuski,
  • a także inni prałaci i opaci[7].

Synod w Łęczycy. Obrady i uchwały

Tomasz II przedstawił zebranym swoje zeznania odnośnie Henryka IV, przyznając, że:

(…) okazał wobec tyrana większą uległość niż pozwalała na to godność biskupia[8].

Po wysłuchaniu swojego biskupa Świnka wraz z resztą dostojników uznali, że pełnię winy za zaistniały konflikt ponosi książę śląski.

Wyrok ten nie zaskakuje, a Henrykowi na pewno nie pomógł fakt, że wspierany był głównie przez duchownych niemieckich oraz mieszczan, natomiast po stronie biskupa stała większość polskiego społeczeństwa.

Metropolita, nie chcąc pozwolić, by Śląsk zalała fala niemczyzny, nie mógł postąpić inaczej. Sporządzono długą listę przewinień księcia, która posłużyła za podstawę nałożenia na niego oraz wszystkich jego pomocników, jego służbę i zwolenników ciężkich kar kościelnych.

Ponadto Świnka obłożył Henryka IV klątwą, co wiązało się tym samym z nałożeniem interdyktu na Wrocław i na wszystkie inne jego miejscowości. Biskupi wysłali swój wyrok do papieża z prośbą o potwierdzenie decyzji synodu (co ciekawe, papież zatwierdził już pierwszą ekskomunikę, którą Tomasz II obłożył Henryka w 1284 roku).

Dodatkowo, głowa Stolicy Apostolskiej nominowała już wcześniej egzekutorów klątwy, którymi zostali arcybiskup Świnka, opat henrykowski Fryderyk oraz Dobiegniew, archidiakon włocławski[9]. Wynika z tego, że cała rozprawa na temat sporu między biskupem a księciem podjęta na synodzie została rozstrzygnięta przez papieża wcześniej, dokładnie 21 października 1284 roku, jednak dokument ten trafił do rąk arcybiskupa już po zakończeniu synodu[10].

Klasztor św. Wincentego

Poruszono także kwestię niesubordynacji klasztoru św. Wincentego, który, pomimo nałożonej na księcia klątwy, nie wyrzekł się obcowania z nim, i innych opactw, które również się tego dopuściły. Najostrzejsze uchwały dotknęły franciszkanów, którzy na przełomie 1284 i 1285 roku oderwali od polskiej prowincji osiem klasztorów (Wrocław, Brzeg, Nisa, Świdnica, Złotoria, Lwówek, Żegań i Namysłów).

Odebrano im prawo zakładania nowych domów. Od tej pory potrzebowali na to zgody biskupa diecezjalnego. Uczyniono także ustawy, by w przyszłości zapobiec tego typu sytuacjom. Uchwalono, że osobom lub kolegiom, które dopuszczą się schizmy, należy odmówić pontyfikatu, beneficjów, pogrzebu, a także zapomóg[11].

Jeżeli natomiast, mimo usilnych napomnień, nie cofną się oni od swoich działań, mają być także pozbawieni prawa do korzystania z zasady gościnności. Przepisy te miały obejmować zarówno sprawy posynodalne, jak i te sprzed roku 1285.

Kolejne uchwały synodu w Łęczycy

Na tym można uznać, że kończy się pierwsza część obrad. Od kolejnych wydawanych na synodzie ustaw widać już bardzo dokładnie, do czego miał on zmierzać, ponieważ ujawniają się w nich dążenia do zminimalizowania obcych wpływów w wewnętrzne sprawy Polski.

Jedna z najciekawszych, a zarazem najważniejszych decyzji z punktu widzenia ogólnego znaczenia synodu zakładała karę utraty wszystkich beneficjów przez klasztor, który odmówi przyjęcia Polaka do nowicjatu. Natomiast drugi ustęp tej samej ustawy zobowiązał wszystkie klasztory posiadające przywileje pozwalające na przyjmowanie cudzoziemców do złożenia ich nie później niż do początku najbliższej Wielkanocy.

Można założyć, że wyżej wymienione kwestie dotyczyły głównie Śląska, na którym niezmiernie często spotykamy się z przejawami nieposłuszeństwa wynikającymi zazwyczaj z wpływów sił zewnętrznych, głównie niemieckich, rzadziej czeskich[12].

Do najważniejszych, czysto kościelnych zagadnień poruszanych na synodzie możemy jeszcze zaliczyć potępienie pobierania opłat za sakramenty, a także zakaz obdarowywania osób świeckich dobrami kościelnymi pod groźbą ich konfiskaty. Wyjątek stanowiły osoby jawnie wspierające Kościół.

W takiej sytuacji darowizna taka mogła mieć miejsce, ale wyłącznie za zgodą ordynariusza diecezji. Zabraniano także zastawiania u Żydów świętych rzeczy i ksiąg. Tutaj również wyjątek stanowiła sytuacja, gdy duchowny otrzymał na to zgodę swojego przełożonego.

Ponadto każdego rozbójnika miano ipso facto obkładać ekskomuniką, a każde miejsce przetrzymywania uwięzionych ludzi miało podlegać interdyktowi do czasu ich uwolnienia (bez żądania okupu). Jakub Świnka miał świadomość, że aby podnieść w swoich wiernych poczucie tożsamości narodowej oraz przywiązanie do wiary, musi skupić się na tych, którzy mają im to przekazywać.

Nakazał więc, by biskupi na synodach diecezjalnych nauczali swoje duchowieństwo (mogli to robić osobiście bądź też przez wyznaczonych zastępców o odpowiednich kwalifikacjach) o składzie apostolskim, siedmiu sakramentach etc.[13].

Synod postanowił skupić się także na przykładaniu większej wagi do odmawiania modlitw przez duchownych, które od tej pory miały być wygłaszane głośno i wyraźnie, m.in. dotyczyć to miało horae diurnae, czyli pacierzy kapłańskich. Wprowadzono także obowiązek rejestrowania narodzin i zgonów w księgach parafialnych[14].

Sprecyzowano również kwestię modlitwy wiernych. Nakazano przyzywać na nią dźwiękiem dzwonka, a w jej treści miały się znaleźć wezwania o opiekę nad papieżem i całym Kościołem, modlitwa za królów i książąt, za cały świat chrześcijański, pokój i pomyślność dla kraju, za dobroczyńców i patronów, a także za żywych i umarłych spoczywających przy kościele[15].

Poza odmawianiem modlitw miano także „wykładać Ewangelię, by wierni strzegli się od złego, a czynili dobre”[16]. Nakazano zapowiedzi małżeńskie, trzy po sobie w każdą kolejną niedzielę, które to miały zapobiegać bigamii, a o ważności małżeństwa mieli decydować tylko biskupi bądź archidiakoni jako najlepsi znawcy prawa kanonicznego.

Synod w Łęczycy i sprawa polskości

Następne uchwały, choć także dotyczące Kościoła, nakładają się z kolejną częścią obrad dotyczącą już stricte spraw polskości. Ustanawia się, że w każdą niedzielę podczas odprawiania sumy modlitwy Ojcze nasz, Zdrowaś Mario oraz Wierzę w Boga mają być odmawiane w języku polskim. Podobnie miało być z ogłoszeniami dotyczącymi przypadających świąt[17].

Ponadto beneficja związane z obowiązkami duszpasterskimi mogli od tej pory obejmować wyłącznie duchowni urodzeni w Polsce i władający językiem polskim[18]. Od dostrzeżenia przez biskupów ważności trwania przy języku polskim powinno się przejść do najistotniejszego z punktu widzenia późniejszych losów kraju zagadnienia, mianowicie do edukacji.

Szeroko rozumiane szkolnictwo zajęło poczytne miejsce podczas obrad łęczyckich. Zarządzono więc, by przy szkołach katedralnych, klasztornych, jak i innych miejscowych placówkach, ustanowiono wyłącznie takich kierowników, którzy biegle posługiwali się językiem polskim, dzięki czemu będą mogli w nim wyjaśniać uczącej się młodzieży autorów łacińskich[19].

(…) ponatur rectores scolarium, nisi linguam Polonicam proprie sciant, et possint pueris auctores expanere, in Polonica lingua.

By uniknąć jakichkolwiek oszustw, każdy kandydat musiał przejść test sprawdzający znajomość języka[20].

Kończąc już rozważania na temat uchwał podjętych podczas obrad synodu w Łęczycy, należy jeszcze wspomnieć o liście wysłanym przez arcybiskupa oraz biskupów 17 stycznia 1285 roku do kardynałów Bentevengi, Hieronima i Mateusza, gdzie podkreślają oni jedność ziem polskich oraz specjalną opiekę, jaką nad nimi roztacza Stolica Apostolska.

Wyraźnie w treści listu zaznaczone zostaje świętopietrze jako czynnik dowodzący przynależności danej ziemi do dawniejszego Państwa Polskiego.

Następnie uwydatnione zostaje zagrożenie dla tych ziem płynące ze strony żywiołu niemieckiego, zarówno objawiające się odłączeniem ziem tych przez poszczególnych książąt, jak i przez coraz to silniejszy napływ niemieckich kolonistów. List ten, podobnie jak i cały synod, zwrócony jest głównie w stronę Śląska.

Wskazują na to dobitnie słowa sicut patef luce clarius in facto ecclesia vratislaviensis[21].

Rola synodu łęczyckiego z 1285 roku

Konkludując, synod łęczycki z roku 1285 odegrał nieopisaną rolę w dążeniach zjednoczeniowych czynionych przez poszczególne grupy społeczne. Był on wyrazem nie tylko walki duchowieństwa z egoistycznymi książętami, lecz widocznego oporu przeciw wypieraniu polskiej historii, tradycji i kultury przez napływ zewnętrznych sił i bodźców.

Ważność synodu nie ograniczała się tylko do Śląska, na sprawach którego skupiał się najbardziej, lecz odnosiła się do wszystkich ziem polskich, ponieważ przyjęte ustalenia wytyczały nową drogę, którą należało podążać, jeśli dążyło się do odbudowy państwa.

Zarówno Jakub Świnka, jak i każdy z obecnych na synodzie dostojników, dołożył swój ogromny wkład w zachowanie polskości w kształtowaniu młodych pokoleń Polaków, które już niedługo miały stanowić podwaliny nowego, zjednoczonego Królestwa Polskiego.


Bibliografia

  • Ars Educandi. Źródła. Studia z dziejów wychowania i kształcenia od średniowiecza do XIX wieku, red. Jolanta Gwoździk, Mysłowice 2009.
  • Dowiat Jerzy, Historia Kościoła katolickiego w Polsce do połowy XV w., Warszawa 1968.
  • Grodecki Roman., Zachorowski Stanisław, Dąbrowski Jan, Dzieje Polski średniowiecznej w dwu tomach, T. 1, Kraków 1995.
  • Historia Śląska, red. Stanisław Kutrzeba, T. 1, Kraków 2013.
  • Jana Długosza roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 7, red. M. Skowronek, Warszawa 2009.
  • Jasienica Paweł, Polska Piastów, Warszawa 1983.
  • Karasiewicz Władysław, Jakób Świnka, T. 3, z. 3, Poznań 1948.
  • Rawicz-Witanowski Michał, Monografia Łęczycy, Warszawa 1985.
  • Silnicki Tadeusz, Dzieje i ustrój Kościoła katolickiego na Śląsku do końca w. XIV, Warszawa 1953.
  • Silnicki Tadeusz, Gołąb Kazimierz, Arcybiskup Jakub Świnka i jego epoka, Warszawa 1956.
  • Szajnocha Karol, Jadwiga i Jagiełło, Warszawa 1877.
  • Taszycki Witold, Obrońcy języka polskiego, Wrocław 1953.

[1] W. Karasiewicz, Jakób Świnka, Poznań 1948, s. 21.

[2] J. Bardach, B. Leśnodorski, M. Pietrzak, Historia ustroju i prawa polskiego, Warszawa 1993, s. 29.

[3] K. Szajnocha, Jadwiga i Jagiełło, T. I-II, Warszawa 1877, s. 121.

[4] W. Karasiewicz, op. cit., s. 26.

[5] Jana Długosza roczniki, czyli kroniki słynnego Królestwa Polskiego, ks. 7, red. M. Skowronek, Warszawa 2009, s. 294-295.

[6] W. Karasiewicz, op. cit., s. 27.

[7] Jana Długosza roczniki…, op. cit., s. 296.

[8] Ibidem.

[9] W. Karasiewicz, op. cit., s. 27.

[10] Ibidem.

[11] Ibidem.

[12] Ibidem, s. 27-28.

[13] Ibidem, s. 22-23.

[14] K. Ratajczak, Ustawodawstwo szkolne wczesnośredniowiecznych soborów powszechnych i wybranych synodów. Zarys problemu, [w:] Ars Educandi. Źródła. Studia z dziejów wychowania i kształcenia od średniowiecza do XIX wieku, T. 1, red. J. Gwioździk, Mysłowice 2009, s. 24.

[15] W. Karasiewicz, op. cit., s. 23.

[16] J. Pietrzykowski, Kaznodziejstwo kanoników regularnych kongregacji krakowskiej na tle kaznodziejstwa zakonnego od średniowiecza do czasów nowożytnych, [w:] Seminare, red. J. Gocko, T. 37, nr 3, Warszawa 2016, s. 157.

[17] W. Karasiewicz, op. cit., s. 23.

[18] Ibidem, s. 28.

[19] Ibidem.

[20] K. Ratajczak, op. cit., s. 23.

[21] W. Karasiewicz, op. cit., s. 29.

Comments are closed.