Tajemnice przemyskich karmelitów

Kto zapragnął spocząć w habicie zakonnika i jak pewien karmelita odmówił ucałowania stopy tatarskiego wodza. Co przedstawia makabryczny fresk z kościelnej zakrystii? A co kryją kościelne krypty jednego z piękniejszych kościołów Przemyśla…

Fundatorem kościoła i klasztoru karmelitów bosych w Przemyślu był starosta przemyski Marcin Krasicki, który na ten cel wykupił parcele przyległe do murów miejskich między basztą Krawiecką i Kowalską, w południowej części miasta, powyżej kolegium jezuickiego, znajdującego się wówczas w budowie. Prawdopodobnie osobiste spotkanie Krasickiego z pierwszym polskim karmelitą i wybitnym kaznodzieją  – Andrzejem Brzechwą przesądziło o powstaniu w siedemnastym stuleciu placówki zakonnej w Przemyślu.

Marcin i łańcuckie diablęta…

Przemyski Karmel góruje nad miastem

Marcin Krasicki herbu Rogala był synem Stanisława Krasickiego budowniczego zamku w Krasiczynie. Pełnił służbę jako wojewoda podolski i starosta przemyski. Dobrze go wykształcono: studiował w Grazu, Ingolsztadzie i w Rzymie. Należał do zaufanych współpracowników króla Zygmunta III Wazy, dowodząc choćby oddziałem straży przybocznej królowej Konstancji Austriaczki. Brał udział w wielu wyprawach wojennych przeciwko Rosji w 1612 roku czy w 1617 r. wraz z hetmanem Stanisławem Żółkiewskim przeciwko Tatarom. Zapisał się w historii ziemi przemyskiej jako dobry gospodarz, energicznie tępiący jakiekolwiek akty gwałtu i bezprawia, surowy egzekutor wyroków sądowych m.in. wobec synów słynnego „Diabła Łańcuckiego”. Stadnicki pozostawił trzech synów. W Łańcucie pozostał jeden z nich – Władysław, który nie tylko dorównywał okrucieństwem swojemu ojcu, ale nawet go przewyższał. Prowadził wojny sąsiedzkie z Korniaktami i Mikołajem Spytkiem Ligęzą. Nie było na niego mocnego…    Dopiero starosta przemyski Marcin Krasicki  zebrawszy panów-braci szlachtę ruszył w grudniu 1624 roku na miasteczko. 21 grudnia sześćset ludzi Krasickiego wdarło się przez Bramę Przemyską do miasta. Ale „Diablę” było sprytniejsze… Synowi Stadnickiego – Władysławowi udało się jednak uciec – schronił się w leżajskim klasztorze bernardyńskim; jednak ludzie Krasickiego wytropili i dopadli go. Zdecydowano rozstrzelać Władysława, głowę zaś jego odcięto i zaniesiono Marcinowi Krasickiemu. Łańcut został uwolniony od synów „Diabła”. W latach sześćdziesiątych pod wirydarzem klasztoru dominikanów w Łańcucie (obecnie budynek PTTK) znaleziono kości tajemniczego człowieka, z odciętą czaszką. Niewykluczone, że były one szczątkami Władysława Stadnickiego – syna Diabła, którego tak bardzo obawiano się, że zdecydowano skrócić go o głowę, aby nawet po śmierci nie straszył okolicy…

Pogrzeb bez żadnego zbytku odprawcie!

Krasicki prowadził przebudowę zamku w Krasiczynie. Nad portalem wejściowym tzw. Baszty Boskiej – pomyślanej jako kaplica zamkowa – Marcin kazał umieścić swojego patrona – świętego Marcina wręczającego ubogiemu kawałek swojego płaszcza. Prowadził także prace remontowe przy przemyskim zamku królewskim. Zapamiętano go jako hojnego fundatora wspomnianego już kościoła karmelitów, kościoła w Krasiczynie, licznych zapisów i fundacji dla chorych i ubogich. Dobra swoje wraz z Krasiczynem przekazał bratankowi – sam bowiem nie doczekał się dzieci. Marcin Krasicki spoczął w skromnym habicie karmelitańskim pod posadzką kościoła karmelitańskiego w 1633 r. gdzie dzisiaj upamiętnia go wmurowana w posadzkę świątyni płyta oraz naścienne epitafium. W swoim testamencie pisał: „Uciekając się o przyczynę do  Panny Marii, Matki Bożej, Pani Opiekunki i Dobrodziejki mojej proszę, aby ciało moje w tej, w której teraz jest koszuli, włożywszy na mnie habit karmelitański…. było jako najprędzej ułożone w trumnę a i pogrzeb bez żadnego zbytku ma być odprawiony w kościele u Ojców Karmelitów moich przemyskich” …

Odmówił ucałowania stopy Tatara

Bohaterski karmelita o. Makary który posłował do Tatarów

Kiedy Przemyśl został oblężony przez wojska tatarskie z dyplomatyczną misją do obozu Tatarów udać się miał przemyski zakonnik, karmelita ojciec Makary od Najświętszego Sakramentu (Demeski). Człowiek ten pochodził z rodziny prawosławnej; w młodości przystał do arianów, brał udział w wyprawie wojsk Rzeczypospolitej z tzw. Dymitrem Samozwańcem, podającym się za cara do Moskwy. Kroniki opisywały jak będąc jeszcze rotmistrzem uratować miał pewną szlachciankę od gwałtu dosięgłszy szabli i odpędzając rozjuszonego żołdaka. Kiedy Rosjanie strącili z tronu polską marionetkę (obcinając łeb Dymitrowi) Demeski dostał się do niewoli i tam w więzieniu poznał karmelitę ojca Pawła Szymona. Ten wzbudził w nim pragnienie wstąpienia do zakonu karmelitów. W 1624 r. udał się do Tatarów na pertraktacje w celu wniesienia okupu w zamian za pozostawienie wolnego Przemyśla. O powodzeniu misji zdecydował fakt znajomości przez niego języka Tatarów. Kiedy znalazł się w tatarskim obozie wódz Tatarów zmusił go do ucałowania swojej stopy, jednak o. Makary odmówił i odparł mówiąc, że cześć ta przysługuje tylko Bogu. Odmówiwszy poniósł 4 czerwca śmierć męczeńską, a jego postać Tatarzy mieli potem zobaczyć jaśniejącą w obłokach. Odstąpili więc od oblężenia Przemyśla. Jego ciało w pozycji klęczącej znaleziono po kilku dniach w stanie nienaruszonym, mimo że panowały lipcowe upały. Na głowie, twarzy i ramieniu znajdowały się ślady od cieć szablami…

Makabryczny fresk

„Niedźwiedzie rozszarpujące chłopców z Betel” fresk z zakrystii XVII w.

Położony na wzniesieniu, właściwie górujący nad miastem,  kościół św. Teresy jest wspaniałym zabytkiem sztuki. W jego wnętrzach szczególną uwagę zwraca rokokowa ambona z 1799 r. która posiada kształt łodzi z masztem i żaglem tworzącym baldachim, oraz  rzeźbami siedzących przy burcie i trzymających sieci oraz wiosła apostołów: Piotra i Pawła.W jednym z pomieszczeń zakrystii ściany pokrywają interesujące freski. Jeden z nich przedstawia starotestamentową scenę – rozszarpania przez niedźwiedzie czterdzieści dwoje dzieci z miasta Betel w Palestynie. Jak wiadomo z Biblii dzieci te naśmiewały się z proroka Elizeusza – „Kiedy zaś Elizeusz postępował drogą, mali chłopcy wybiegli z miasta i naśmiewali się z niego wzgardliwie, mówiąc do niego: »Przyjdź no, łysku! Przyjdź no, łysku!«. On zaś odwrócił się, spojrzał na nich i przeklął ich w imię Pańskie. Wówczas wypadły z lasu dwa niedźwiedzie i rozszarpały spośród nich czterdzieści dwoje dzieci …”.

Pod kościołem karmelitów bosych znajdują się się krypty w których chowano zmarłych zakonników i fundatorów. W krypcie spoczęła choćby żona wojewody poznańskiego Stanisława Potockiego zmarła zaledwie w wieku trzydziestu lat w 1731 roku Mariannę z Łaszczów Potocką. Śmierć zabrała Stanisławowi w ciągu dwóch lat nie tylko przedwcześnie  żonę ale i najmłodszego syna Józefa, szwagra oraz matkę Wiktorię. Przyczyną zgonów była zaraza przywleczona przez ormiańskich kupców z Turcji. Do 1784 roku w kryptach kościoła karmelitów pochowano ponad dziewięćdziesięciu mnichów.

W czerwcu 1784 roku  kościół dekretem austriackiego cesarza Józefa II zamieniono na katedrę greko-katolicką. Po II wojnie światowej zwrócono kościół zakonnikom.

Arkadiusz Bednarczyk

Bibliografia:

Bondarew, Stanisław Potocki wojewoda poznański, Kurier Galicyjski nr 11/2017;

Dworzak:”in hoc altari stant duo angeli magni deaurati…” uwagi o ołtarzach w kościele Karmelitów Bosych w Przemyślu w: „Velis quod possis. Kraków 2016;

J.Motylewicz, J.Polaczek:, Kościół i klasztor oo. karmelitów w Przemyślu. Przemyśl, 1998;

Jaroszewicz, Matka świętych Polska, do druku podane w 1767 r., Piekary Śl. 1850;

Kaniewski, Kościoły starego Przemyśla, Przemyśl 1987;

 Zdjęcia: Zdjęcia Arkadiusz Bednarczyk

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*