Tam, gdzie mieszka wiatr okładka

Tam, gdzie mieszka wiatr |Recenzja

Piotr Kołodziejczyk, Tam, gdzie mieszka wiatr

Jak wyglądał Bliski Wschód w prehistorii i starożytności? Jakie czynniki przyczyniły się do tego, że ten niepozorny region, gdzie dziś częściej hula piach i wiatr, stał się kolebką ludzkiej cywilizacji? Na te i inne pytania stara się znaleźć odpowiedź Piotr Kołodziejczyk w swej książce pod tytułem Tam, gdzie mieszka wiatr.

To swoisty zapis najciekawszych odkryć archeologicznych ostatnich lat. Przystępne opisy oraz ukazanie mniej znanych szerszemu gronu czytelników stanowisk archeologicznych stanowi zachętę do sięgnięcia po tę pozycję.

Ab ovo

Autor zajmuje się bardziej opisem stanowisk archeologicznych niż samym Bliskim Wschodem jako całością. Znajdziecie tutaj tylko drobne wzmianki o takich ludach jak Asyryjczycy, Hetyci, Edomici, Huryci czy Ludy Morskie… Tylko opis Nabatejczyków jest znacznie bardziej pogłębiony i to zdecydowanie najmocniejsza część tekstu.

Autor skupił się głównie na przemijaniu kolejnych ludów i ich zastępowaniu następnymi. To trochę taka nostalgiczna podróż przez tysiąclecia. Czytając kolejne rozdziały zapoznajemy się z całym kalejdoskopem kolejnych stanowisk archeologicznych.

Jerycho, Sama’al, Petra, Bosra, Baalbek czy Efez – to tylko niewielka część z opisywanych miast. Od tysięcy lat kolejne miejsca na Bliskim Wschodzie przekształcały się z wiosek w miasta, rozkwitały, upadały. Tylko nieliczne miały możliwość „zmartwychwstania”, bo ponownie przeżywać okresy upadku, a nawet całkowitego zniszczenia.

Przyznam, że dowiedziałem się sporo o różnych stanowiskach, choć zdecydowanie bardziej o ich nazwach i przeznaczeniu. Cała dostępna w książce wiedza odrobinę mnie rozczarowała. Większość opisów jest niewielkich rozmiarów. Brak w nich szczegółów dotyczących rozmiarów, funkcji budowli czy ogólnego rysu historycznego. Wszystko, co serwuje nam Autor, to takie nakreślenie nieubłagalności przemian cywilizacyjnych czy kulturowych. Opisy dotyczące Hetytów czy Rzymian są nader ubogie, ledwo tknięte.

Piotr Kołodziejczyk skupia się w swej pracy głównie na ukazaniu zmian zachodzących w procesach kulturowych, na przemijaniu i następowaniu po sobie kolejnych ludów. Z tego też powodu wszystko nakreślone jest ogólnie, wręcz lakonicznie. Zabrakło mi pogłębienia tak interesującej tematyki, a to dosyć dziwne, biorąc pod uwagę wielkie doświadczenie archeologiczne, którym Autor przecież może się poszczycić.

Książkę wprawdzie czyta się szybko i lekko, jednak czuć w niej niedosyt informacji. A przecież Autor poruszył w niej wiele ciekawych spraw. Dla przykładu – stanowiska rzymskich fortyfikacji na Limes Arabicus czy twierdz aramejskich i nowohetyckich w Syro-Palestynie. Chciałbym dowiedzieć się o tych miejscach jak najwięcej.

Gdy doszedłem do tych momentów, liczyłem na to, że dowiem się czegoś nowego, jakiegoś smakowitego odkrycia. Niestety, nic takiego nie nastąpiło. Tak naprawdę tylko dwa rozdziały były ciekawe – o neolicie na Bliskim Wchodzie i o Nabatejczykach. Cała reszta to tylko zabawa w kotka i myszkę. Dlatego skupmy się właśnie na nich.

Neolit na Bliskim Wschodzie

Gdy około 10 tysięcy lat temu klimat się ocieplił i rozległe przestrzenie kontynentu euroazjatyckiego zostały uwolnione spod lodowców, powstały korzystne warunki do rozwoju kultury. Obok kultur zbieraczy i łowców wykształciły się grupy pierwszych rolników. Fakt ten nazywamy rewolucją neolityczną.

Najstarsze ślady działalności prehistorycznych rolników i hodowców odnaleziono w rejonie Żyznego Półksiężyca. Na ziemiach tego regionu ludzie odkryli, że zasianie części zebranego ziarna zbóż pozwala później otrzymywać więcej pożywienia niż wykorzystywanie dziko rosnących roślin i spożywanie wszystkie niemal od razu. Ponadto wylewy wielkich rzek, takich jak Eufrat czy Nil, dodatkowo użyźniały ziemię pod uprawę, dając coraz większe plony. Z czasem ludzie nauczyli się sami pielęgnować życiodajną ziemię.

Uprawa roli stała się wielkim przełomem. Wcześniej zbieracze i łowcy paleolityczni posilali się tylko tym, co dawała im natura, zaś rolnicy z neolitu zaczęli celowo produkować żywność. Wraz z pojawieniem się rolnictwa, człowiek zaczął hodować zwierzęta. Wedle obliczeń badaczy na wyżywienie jednej rodziny przypadało blisko kilometr kwadratowy lasów z rzekami zasobnymi w ryby.

W neolicie obszar zdatny do wyżywienia takiej samej rodziny zajmował już tylko 1/10 kmkw. pola uprawnego. We wcześniejszych epokach ludzie podporządkowani byli siłom natury, teraz zaś, dzięki swej przemyślności i cierpliwej pracy, to sam człowiek zaczął podporządkowywać sobie przyrodę. Wraz z upowszechnianiem się rolnictwa i hodowli, gwałtownie zaczęła wzrastać liczba ludności, a co za tym idzie, coraz szybciej zaczęto przekształcać środowisko naturalne pod potrzeby człowieka.

Fakt uprawy i hodowli zmienił również postrzeganie roli przemieszczania się. Dotąd dominował tylko koczowniczy tryb życia, i niemal bezustanna tułaczka w poszukiwaniu żywności. Wraz z zagospodarowaniem danego rejonu pod uprawę, wymusiło to przemianę w organizacji.

Powstające rolnicze społeczności zaczęły się osiedlać na stałe, by chronić swe uprawy. Nie wszyscy bowiem przechodzili na osiadły tryb życia – przemieszczający się koczownicy stanowili ciągłe zagrożenie. To czego nie posiadali, w tym przypadku nadwyżki żywności, mogli siłą zabrać rolnikom.

Takie zagrożenie stwarzało podstawy do budowy umocnionych osiedli, a te z kolei do powstawania pierwszych miast. Jednym z takich najstarszych miast jest słynne palestyńskie Jerycho (ok. 6000 p.n.e.). W takim mieście następował podział pracy. Pojawili się rzemieślnicy, którzy w zamian za swe wyroby otrzymywali żywność dostarczaną z okolicznych osad.

W ten sposób zawiązała się wymiana handlowa, początkowo mająca charakter raczej lokalny. Z upływem czasu wymiana towarowa rozprzestrzeniała się coraz bardziej, wciągając w rozwój cywilizacyjny coraz to nowe obszary zamieszkane przez ludzkość. Aby możliwa była wymiana, potencjalni rzemieślnicy potrzebowali materiałów na swe wyroby. Nie mogąc znaleźć ich w najbliższej okolicy zaczęli spoglądać w serce ziemi. Tak narodziło się górnictwo.

Ówcześni ludzie nie znali pieniądza, dlatego wartość danych towarów mierzyli określoną, najczęściej targowaną bezpośrednio podczas „zakupów”, ilością zboża, czy określonej ilości płatów skór zwierzęcych. Wraz z pojawieniem się przedmiotów metalowych nastał czas ludzi epoki brązu.

Nabatejczycy

Najmocniejszą stroną książki jest opis kultury Nabatejczyków. Kim byli? To jeden z tajemniczych ludów Bliskiego Wschodu. Najpewniej byli przybyszami z Półwyspu Arabskiego i zajęli miejsce Edomitów, wytrzebionych przez Izraelitów, Asyryjczyków i Babilończyków. Nabatejczycy nie pozostawili po sobie zbyt wielu informacji.

Wszystko, co o nich wiadomo, pochodzi z pośrednich, krótkich relacji spisywanych przez Egipcjan, Greków i Rzymian. Ten niepozorny lud sprytnie wykorzystał swoje położenie geograficzne stając się lokalnym monopolistą na tak zwanym Kadzidlanym Szlaku. Ci Arabowie bogacili się niezmiernie na ochronie karawan podążających z południa Półwyspu Arabskiego w kierunku Egiptu i basenu Morza Śródziemnego. Pośredniczyli też w niezwykle zyskownym handlu kadzidłem, mirrą, złotem czy bitumem. Kontrolowali również oazy i studnie na pustynnych szlakach handlowych.

Pierwsze wzmianki o zorganizowanym państwie Nabatejczyków pochodzą z II wieku p.n.e., gdy stali się uczestnikami wojen diadochów. W I wieku p.n.e. za rządów króla Aretasa III (85-62 p.n.e.) obszar królestwa nabatejskiego obejmował tereny współczesnej Jordanii, półwyspu Synaj, części terytorium Izraela, Syrii oraz Arabii Saudyjskiej.

W momencie, gdy Rzym stał się głównym graczem na Bliskim Wschodzie, Nabatejczycy zdecydowali się na współpracę z agresywnym sąsiadem. Początkowo ich stosunki układały się pomyślnie, dzięki czemu przez długi czas suwerenność Nabatei pozostawała niezagrożona.

Jednak, gdy Rzymianie podbili większość państw regionu, zmianie uległy trasy szlaków handlowych. Starając się temu zaradzić, Nabatejczycy podjęli próbę dostosowania się do tej sytuacji, przenosząc stolicę z Petry do Bosry. Niestety, nie zmieniło to ich położenia, i koniec końców w 106 roku Nabatea stała się częścią imperium rzymskiego.

W wyniku długotrwałych kontaktów z Grekami, a następnie z Rzymianami, kultura Nabatejczyków uległa wyraźnej hellenizacji. Jeszcze przed rzymskim podbojem Nabatejczycy przejęli wiele z rzymskiej kultury, szybko asymilując się ze swym potężnym sąsiadem.

Nic przeto dziwnego, że szybko rozpłynęli się w rzymskim etosie. Po tych przedsiębiorczych Arabach pozostały tylko ruiny ich miast (Petra czy Hegra) czy świątyń, które zostały poznane dopiero na początku XX stulecia. Jeszcze więcej informacji o ich kulturze i historii znajdziecie w książce. Warto po nią sięgnąć.

Tam, gdzie mieszka wiatr. Podsumowanie

Książka posiada 10 rozdziałów, sumujących się na 343 stronach. To książka skierowana dla wszystkich czytelników, ale raczej nie posiadających pogłębionej wiedzy w poruszanej tutaj tematyce. Jak dla mnie, to raczej wprowadzenie, zachęta do dalszej lektury innych dzieł.


Wydawnictwo bo.wiem/WUJ, seria ARCHEO
Ocena recenzenta: 5/6
Ryszard Hałas


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem bo.wiem/WUJ.

Comments are closed.