W czasie ostatnich wakacji tuż przed wjazdem do Helu turystów witały wozy bojowe, które można było wynająć na przejażdżkę. Oprócz tego stałym elementem sierpniowego grafiku miasta jest wielkie widowisko, sławiące oręż amerykańskiego żołnierza. Czy uważa Pan, że w obecnej dobie narasta zjawisko fascynacji wojną i wojskiem?
Sam będąc młodym chłopcem fascynowałem się wojną, żołnierzami czy czołgami stojącymi na cokołach. Zjawisko traktowania wojny jako zabawa nie jest mi zatem obce. Ważne w tym kontekście jest odpowiedzialne zachowanie się organizatorów i lokalnych polityków wspierających takie przedsięwzięcia. Wojna nie jest i nie była nigdy zabawą, trzeba to przypominać i edukować kolejne dorastające pokolenia, które nie są dotknięte bezpośrednio wojną. Dlatego wystawiany militarny sprzęt, huk kapiszonów i petard na rekonstrukcjach i młodzież ubierająca historyczne stroje żołnierzy, dajmy na to z czasów konfliktu z Wietnamu to za mało. Potrzebna jest edukacja, mądre, przemyślane historyczne adaptacje i odpowiedzialne zachowanie opiekunów grup rekonstrukcyjnych. Tylko takie akcje powinny cieszyć się wsparciem lokalnych samorządów. Zabawa w wojnę i wojenny jarmark już nie.
Na gruncie polskim wojnę postrzega się zwykle w aspekcie bohaterskiego zrywu. Inaczej niż w Niemczech w naszym kraju termin żołnierz wywołuje raczej pozytywne konotacje, choć może obarczone syndromem klęski. Na wojnę patrzy się obecnie przez pryzmat nowo odkrywanych, czy może raczej dosłownie i w przenośni „odkopywanych” postaci jak Pilecki, czy związany z Helem Przybyszewski. Państwa inicjatywa, ujęta w wystawie „Makabra XX wieku” potrząsa z pełną siłą owym pogrążonym w romantycznej wizji historii widzu. Proszę powiedzieć, jakie są wrażenia zwiedzających po obejrzeniu Państwa wystawy?
Obserwujemy całą gamę wrażeń odwiedzających. Ważne dla nas jest to, że nikt nie wychodzi obojętny. Każdy ma inny sposób odbioru takiego tematu, od uwagi zwiedzających i ich wrażliwości zależy reakcja. Nie boimy się silnych emocji – strachu czy łez – przecież taki był zamysł, wstrząsnąć wrażliwością widza, którego uwagę we współczesnym, tak rozedrganym i przepełnionym informacjami świecie bardzo ciężko zdobyć.
Wspomniał Pan o Przybyszewskim. To wielki bohater i postać tragiczna. Nasze stowarzyszenie opiekuję się również stanowiskami baterii im. Heliodora Laskowskiego, które brały udział w Obronie Helu. Niedawno odsłoniliśmy tablicę pamiątkową na jednym z nich i przygotowaliśmy wystawę czasową o jednym z Obrońców Helu – Alfonsie Malickim, ojcu jednego z naszych działaczy. Dzięki prywatnym relacjom i oryginalnym dokumentom powstała niezwykła wystawa. Prywatne zapiski Pana Alfonsa Malickiego, dokonane w czasie wojny są pełne gorzkiej refleksji na jej temat i równie dobrze pasowałyby do wystawy antywojennej.
Ale proszę zauważyć, że zło na które zwracają Państwo uwagę na swojej wystawie w bunkrze, może dziać się nawet w czasach tzw. „pokojowych” wszędzie tam, gdzie władza polityczna podlega pewnym ideologiom (komunizm, nazizm). Czy „makabra XX wieku” to nie jest aby, po prostu efekt pewnego sposobu myślenia, który ogarnął świat zachodni w poprzednim stuleciu, w którym wojna jest tylko jednym z przejawów?
Wojna to skutek, ale i efekt szaleństwa. XX wiek jest nią całkowicie naznaczony. Nie byłoby etnicznych czystek, szaleństwa obozów koncentracyjnych, radykalnych przemian politycznych, gdyby nie wojna. Nigdy nie można zapominać jak dziesiątki tysięcy ludzi radośnie wiwatowało na jej cześć w Paryżu, Berlinie i wielu innych miastach przed I Wojną Światową. Ile z tych celebrujących wojnę ją przeżyło, ilu zginęło w okrutnych okolicznościach? Paradoksów związanych z wojną jest znacznie więcej.
Skąd zatem pomysł objęcia opieką baterii im. Heliodora Laskowskiego? Czy chodzi o postrzeganie wojny w dwóch kategoriach – tej złej agresywnej i tej słusznej obronnej?
Nie ma ucieczki od postrzegania wojny – zwłaszcza w Polsce – z dwóch płaszczyzn. Wojna obronna, bohaterska przed drapieżnym najeźdźcą musi i zapisuję się w świadomości społeczeństwa. Bohaterom oddającym swoje życie za Ojczyznę winni jesteśmy naszej pamięci i czci. To, w naszym skromnym zakresie próbujemy robić, a indywidualne losy upamiętniać. Nie zapominamy jednak o tym, że wojna, także we współczesnym wydaniu, to zło, czyste zło. Nie dajmy się zwieść współczesnej terminologii – precyzyjnym bombardowaniom czy chirurgicznym atakom dronów. Po nich zostaje ogromny lej w ziemi, gruzy i setki ludzkich nieszczęść .