Turkusowe szale | Recenzja

Turkusowe szale Remigiusz Mróz

Bitwa o Anglię dla zdecydowanej większości osób kojarzy się jedynie ze słynnym Dywizjonem 303, który na swoim koncie miał sporą ilość strąceń wrogich samolotów. Jednak Polskie Lotnictwo na Zachodzie to nie tylko „kościuszkowcy”. To także 307 Dywizjon Myśliwski Nocny „Lwowskich Puchaczy”, którego historia jest tłem dla przygód polskich lotników w książce Remigiusza Mroza Turkusowe Szale.

Turkusowe-szale_Remigiusz-Mroz,images_big,11,978-83-11-13332-7Jak sam autor zaznaczył w posłowiu historycznym – nie jest to pozycja o walorach naukowych, trudno w niej znaleźć odwołania do konkretnych zdarzeń. Książka opowiada historię osób, które zaplątane w wir historii, odkrywają „prawdziwe ja”. Lotnicy poznają własne możliwości w czasie podniebnych wiraży; przyjaciele zostają wystawieni na ogromną próbę lojalności wobec siebie, ale także i wobec kraju. To, co najgorsze w ludziach wyzwala wojna. Tym bardziej, że bohaterom książki przyszło zmierzyć się z wrogiem na obczyźnie, co – przynajmniej na początku ich obecności w Wielkiej Brytanii – objawiało się brakiem zrozumienia ze strony ich angielskich kolegów. Tu przypomina mi się jedna ze scen opisana w książce, bójka o polską flagę, ponieważ do Brytyjczyków doszły błędne informacje o barwach ich Polaków. Kolejną barierą był język. Mało który lotnik pochodzący z Polski znał język angielski, nieliczni posługiwali się językiem francuskim. Brytyjscy i polscy lotnicy, którym przyszło ramię w ramię walczyć, różnili się także pod względem temperamentów i uwarunkowań kulturowych – co trafnie zaznaczył autor. Jednak mimo tych wszystkich komplikacji i przeciwności losu, polscy piloci, strzelcy, radiooperatorzy i mechanicy wykonywali swoją pracę doskonale. Winston Churchill powiedział o nich: „Nigdy w dziedzinie ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym”. Miał absolutna rację, bo odwaga, waleczność, wytrzymałość i poświęcenie polskich pilotów w znacznym stopniu przyczyniły się do zwycięstwa nad III Rzeszą.

Nawiązując do umiejętności i szacunku dla polskich lotników… sami Niemcy, widząc biało-czerwoną szachownicę, wiedzieli, że mają do czynienia z groźnym przeciwnikiem. Strącenie Polaka było na wagę złota. Jedno z takich podniebnych starć zostało opisane na kartach książki… Ileż w nim emocji, ileż niesamowitych zwrotów akcji! Do końca czytelnik nie wie, kto wyjdzie cało z podniebnej batalii. Autor doskonale buduje nastrój. Trzyma w napięciu.

W recenzowanej przeze mnie pozycji jest jeden wątek główny i kilka pobocznych, które po skompletowaniu tworzą niesamowitą historię. Mamy tu wątek miłosny, wątek niesamowitych podniebnych bitew, wątek historyczny oraz zdecydowanie moim zdaniem najlepszy: wątek kryminalno-szpiegowski. Kolaboracja, zdrada, niepewność… jak niesamowicie Remigiusz Mróz daje nam kawałek po kawałku do rozwikłania zagadkę: kto jest szpiegiem wśród Lwowskich Puchaczy? Kto współpracuje z Niemcami? Kto jest winny śmierci niewinnych osób? Przyznam szczerze, że odpowiedź na te pytania zaskakuje.

Turkusowe szale to książka, która może nie jest skarbnicą wiedzy, ale bardzo dobrą pozycja pod względem technicznym, czyli na czym latali i czego używali lotnicy RAFu. Na kartach powieści autor „przemyca” specjalistyczne nazewnictwo, a także niuanse i zwroty używane wśród zawodowych lotników. Niebagatelna historia, która została podzielona na odpowiedniej długości rozdziały. Wzrok czytelnika przyciąga również okładka – lecący samolot na tle pięknego krajobrazu, co kojarzy się z niczym niezmąconą wolnością. Turkusowe szale to pozycja, którą polecam nie tylko miłośnikom historii, ale również tym, którzy znajdą chwilę czasu na dobrą książkę ze szpiegiem w tle.

Ocena recenzenta: 5,5/6

Anita Świątkowska.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*