Jürgen Thorwald, Wielka ucieczka
Zimny wiatr wojny, pełen zniszczeń i niepewności, wieje przez ruiny umierającego świata. Ludzie pędzą, nie zważając na zagrożenia, w nadziei na ocalenie, by ujść przed nieuchronnym. To właśnie w tej atmosferze chaosu i strachu, w książce Wielka ucieczka, Jürgen Thorwald przedstawia dramatyczne wydarzenia ostatnich miesięcy Trzeciej Rzeszy. Zatrważający obraz ludzkiej słabości, zmagania z nieznanym i przerażające decyzje, które nierzadko kończyły się tragicznie – wszystko to kryje się w tej wyjątkowej opowieści.
Operacja „Bagration” była kompletną destrukcją obrony niemieckiej na froncie wschodnim. Od czerwca 1944 r. Armia Czerwona praktycznie zmiotła z powierzchni ziemi Armię „Środek” i osiągnęła nie tylko okupowane tereny Polski, ale co najważniejsze zagroziła terenom Rzeszy Niemieckiej.
Towarzysze partyjni, nadal zapewniający ludność podległych sobie ziem o geniuszu Adolfa Hitlera i ukończonej właśnie Wunderwaffe, coraz częściej myśleli o ocaleniu przede wszystkim własnych głów. Powoli jednak coraz mniej zwykłych ludzi wierzyło w propagandowe kłamstwa, a zbliżający się huk dział i przerażające opowieści o losie tych, którzy wpadli w ręce Rosjan, wywoływały panikę.
Od stycznia 1945 r. miał rozpocząć się masowy exodus z wykorzystaniem wszystkich możliwych dróg i sposobów ujścia z życiem. Jednak wiele z podjętych działań doprowadzało tylko do śmierci w wyniku bomb, wychłodzenia, chorób, głodu czy utonięcia. Wszystkie te dramatyczne wydarzenia zaprezentował Jürgen Thorwald w książce Wielka ucieczka.
Facet od Kriegsmarine Propagandakompanie, chirurgów, ginekologów oraz detektywów
Jürgen Thorwald jest zdecydowanie bardziej znany szerokiemu gronu czytelników ze swoich książek opisujących historię medycyny czy kryminalistyki. Jego Stulecie chirurgów, Stulecie detektywów czy Ginekolodzy znalazło szereg oddanych fanów. Tym bardziej można być zaskoczony odkrywszy, że w 1949 i 1950 r. Thorwald wydał pierwsze książki opisujące ucieczkę Niemców z terenów wschodnich Trzeciej Rzeszy w 1945 r. Były to kolejno Zaczęło się nad Wisłą oraz Koniec nad Łabą wydane w jednym tomie Wielka ucieczka w 1951 r.
Jeszcze mniej osób ma świadomość, że tak naprawdę to Heinz Bongartz, od 1933 r. współpracownik Das Schwarze Koprs, National-Zeitung oraz Die Braune Post. W czasie wojny został wcielony do kompanii propagandowych Kriegsmarine. Po wojnie posługiwał się pseudonimem Jürgen Thorwald, który od 1947 r. stał się jego oficjalną tożsamością. Zapewne podanie tych informacji nastawi każdego czytelnika niniejszej recenzji wrogo do przedstawionego tematu. Jednak jeśli ktoś oczekuje propagandowego wybielenia Niemców, to nie znajdzie tego w Wielkiej ucieczce.
Gorzki obraz ludzkiej słabości
Autor recenzowanej pozycji w sposób bardzo wyważony kreśli obraz ostatnich miesięcy Trzeciej Rzeszy. Opisuje myślenie i perspektywy zwykłych ludzi, często z małych miejscowości, których obraz świata ograniczony był często do partyjnej propagandy oraz opowieści uciekinierów.
I jakkolwiek w naszym kraju mamy absolutnie spaczone pojęcie niemieckiej ludności cywilnej z terenu Prus czy niemieckiej części Śląska, to jednak warto zapoznać się z tym punktem widzenia. I oddzielić partyjniaków, złote bażanty, które pozostawiły na pewną śmierć okłamywane wcześniej społeczności. O tym, czego potrafiła dopuścić się Armia Czerwona w stosunku do ludności (niezależnie od ich tożsamości narodowej i etnicznej) zamieszkującej tzw. Ziemie Odzyskane przez stulecia też wszyscy doskonale wiemy.
Ponieważ mamy tutaj do czynienia z typowym opracowaniem historycznym starej daty, więc oprócz relacji cywili uciekających przed frontem i „Iwanem” znajdziemy bardzo szczegółowe analizy ruchów wojsk oraz stanów liczebnych poszczególnych dywizji. Nie zabraknie również informacji, co działo się na najwyższych szczytach nazistowskiej władzy. Pomimo tych passusów Thorwald nie traci nic z perspektywy kobiety próbującej przejechać wozem po zamarzniętym jeziorze, zatłoczonych wiejskich dróg, wielokrotnie zgwałconych ofiar, którym udało się uciec oprawcom i pomimo ran oraz wyczerpania próbują przeć na Zachód.
Od 1995 roku bez zmian…
Największym minusem obecnego wydania Wielkiej ucieczki jest pozostawienie tekstu absolutnie bez ingerencji w stosunku do wydań z 1995 i 2013 r. Rozumiem szacunek do tłumaczy Albina Bandurskiego i Janiny Sczanieckiej, ale możliwe było sprostowanie oczywistych omyłek.
Obecnie już chyba nikt nie przetłumaczy Generalgouvernement jako Generalna Gubernia, a przypis odredakcyjny (jedyny!) brzmi: Nazwy lokalne, których brzmienia oryginalnego nie udało się ustalić, pozostały w wersji niemieckiej. Chciałoby się wezwać wszelkie Walkirie żeby uświadomiły twórcy owego kuriozalnego stwierdzenia, że duża ilość podawanych nazw geograficznych brzmienie oryginalne od stuleci była właśnie niemiecka. Także tłumaczenia nazw jednostek pływających mogą spowodować irytację.
Wielka ucieczka – czy warto?
Pomimo usterek tłumaczeniowych i redakcyjnych zdecydowanie warto sięgnąć po recenzowaną pozycję. Konieczne jednak trzeba pamiętać o dwóch rzeczach: jest to praca historyczna napisana starym stylem, a więc miesza relacje ze szczegółowymi opisami dywizji, a po drugie przesunięcie granic Polski przez Stalin i przymusowe wysiedlenia milionów ludzi nie może być tłumaczone niemieckimi nazistowskimi zbrodniami. Bo co do tego, do czego zdolni są Rosjanie chyba nie trzeba nikogo przekonywać.
Wydawnictwo Port
Ocena recenzenta: 5/6
Daria Czarnecka
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Port. Tekst jest subiektywną oceną autora, redakcja nie identyfikuje się z opiniami w nim zawartymi.