Michał Pszczółkowski, Lwów między wojnami. Opowieść o życiu miasta 1918-1939
Znów to samo, dostałem w sentyment. Albo jak chcą niektórzy – w mientkie. Przez najnowszą książkę Michała Pszczółkowskiego, Lwów między wojnami. Opowieść o życiu miasta 1918-1939. Tak, mam sentyment do Lwowa. Nie wiem czym uzasadniony, ale może nie każdy powinien być.
Byłem we Lwowie, jak dotychczas, raz, dobrą dekadę temu. Człek był młody i głupi i zachciało mu się doktorat pisać. A że część materiałów właśnie we Lwowie się znajdowała, to trzeba było pojechać. Na szczęście doktoratu nie skończyłem, a sentyment pozostał. Kiedyś do niego wrócę. Znaczy do Lwowa, żeby była jasność.
Michał Pszczółkowski jest doktorem habilitowanym i wykładowcą akademickim, a jego zainteresowania badawcze skupiają się wokół architektury, szczególnie XX wieku. Jest także autorem wystaw i laureatem kilku odznaczeń.
Lwów między wojnami – wydanie i struktura
Lwów między wojnami to najnowsza praca Michała Pszczółkowskiego, która ukazała się nakładem Domu Wydawniczego Księży Młyn w 2024 roku. Wydanie naprawdę ładne, twarda, matowa okładka, w środku czeka na czytelnika naprawdę mnóstwo zdjęć, a jako dodatek dostajemy reprint planu miasta z 1938 roku. Jako miłośnika kartografii historycznej ten drobiazg cieszy dodatkowo. Format jest typowy dla tego typu wydawnictw, czyli A4.
Książka składa się z kilkudziesięciu rozdziałów, każdy na dwie czy trzy strony. Co od razu mówi, że każdy z tematów w niej poruszonych jest raczej skrobaniem po powierzchni niż dogłębną analizą. Nie wiem czy tyle wystarczy, aby w człowieku wzbudzić uczucie do miasta, bo we mnie nie trzeba go wzbudzać. Ono już jest i tylko trzeba pilnować, żeby nie zgasło.
Spacer po Lwowie zaczynamy w 1918 roku, czyli jeszcze za nieboszczki Austrii. Wychodzimy z Galicji i bierzemy udział w walkach o miasto w końcu roku, a koniec książki, to II wojna światowa i zajęcie miasta przez krasnoarmiejców.
Po drodze Pszczółkowski zabiera nas na spacer po całym Lwowie i pokazuje jego życie. Miasto, to z jednej strony zwykła infrastruktura – transport, wodociągi, placówki edukacyjne, z drugiej władze i administracja, z trzeciej kultura i sztuka, z czwartej ludzie i ich problemy.
Mogę chyba zatem powiedzieć, że stolica Galicji (wszystkim miłośnikom Krakowa i jego byciapępkiemwszystkiegoizmu przypominam, że jednak stolicą Galicji był, i jest, Lwów) została opisana z niemal każdej strony.
Lwów między wojnami – recenzja i ocena
Już od samego początku książki mam wrażenie, że Pszczółkowski sobie rozpisał rozdziały jako trasy spacerowe po mieście i potem sukcesywnie, zaplanowanymi szlakami chodził po mieście i zaglądał w różne kąty, żeby pokazać nam żywy organizm. Ewentualnie ustalił sam ze sobą, a może z kimś jeszcze, co to znaczy żyć w mieście i z czym człowiek się zetknie.
Jest zatem o budynkach, władzach, instytucjach, nauce, kulturze i sztuce. Ale miasto, to też, a może przede wszystkim, ludzie i ich potrzeby.
Zajrzymy zatem ludziom do mieszkań, posłuchamy ich rozmów (oczywiście gwarą lwowską, czyli bałakiem), pójdziemy z nimi do świątyni i na targ, rozerwiemy się w kinie, teatrze lub przy radioodbiorniku (szczególnie przy nieśmiertelnej Lwowskiej fali).
Jak ktoś nie chce siedzieć w domu, to można pojechać autobusem lub tramwajem na jakiś festyn lub po prostu do parku na spacer. A jeśli kogoś stać, to zawsze może polecieć samolotem w dalekie strony. A ponieważ miasto ma plusy dodatnie i plusy ujemne, to będziemy też towarzyszyć policjantom podczas patroli i obejrzymy ciemne strony Lwowa.
Podsumowując krótko powiem tylko, że to faktycznie dla mnie była sentymentalna podróż. Po lekturze wiem, że chcę wrócić nad Pełtew (wiedziałem to już wcześniej, teraz wiem bardziej). Na pewno nie można tej książki potraktować jako monografii Lwowa. To raczej przewodnik po świecie, który już nie istnieje, ale da się znaleźć jego strzępy.
Jeśli planujecie wyjazd do Lwowa, to można tę książkę wziąć jako przewodnik. Wszystkiego w nim nie znajdziecie, ale przynęta jest. Może dacie się złapać i was też dopadnie sentyment? Kto wie?
Wydawnictwo: Księży Młyn
Ocena recenzenta: 4/6
Jakub Łukasiński
Recenzja powstała we współpracy z Domem Wydawniczym Księży Młyn.