Po odkryciu Ameryki stała się ona obiektem szczególnego zainteresowania Europejczyków, a w szczególności żądnych bogactw Hiszpanów i Portugalczyków. Królowie tych państw rozpoczęli zażarty spór dotyczący kolonizacji nowych terenów i prowadzenia handlu z Indianami.
Nim jeszcze Krzysztof Kolumb odkrył nowe lądy, państwa Półwyspu Iberyjskiego już zabiegały o szczególne prawa kolonizacyjne. Choć jeszcze nikt nie wiedział o istnieniu Ameryk, nie brakowało chętnych do zwasalizowania egzotycznych ziem innych kontynentów. Wskutek braku porozumienia państwa te zwróciły się do Stolicy Apostolskiej z prośbą o arbitraż. Pierwsze kroki w kierunku załagodzenia konfliktu poczynił papież Mikołaj V, który nadał Portugali wszystkie ziemie leżące na zachód od Afryki, łącznie z bogactwami, które odnajdą na tych ziemiach. Przyznał jej też szczególne uprawnienia dotyczące gospodarowania i prowadzenia handlu w koloniach. Postanowienia te potwierdzali również jego następcy.
Zdj. Wikimedia Commons
W roku 1492 sytuacja uległa jednał zaognieniu. Zarówno dwór portugalski jak i hiszpański dowiedziały się o istnieniu nowego kontynentu, a co za tym idzie nowych rynków zbytu. Wskutek tych wydarzeń rozpoczął się wyścig po bogactwa Indii Zachodnich. Początkowo to Lizbona rościła sobie do nich prawa, powołując się na edykt Mikołaja V. Ich stanowisko – wydawałoby się słuszne i legalne – godziło jednak w pozycję Hiszpanów, którzy również lokowali swoje interesy na nowoodkrytych terenach. W obliczu swojego rodzaju bezradności Ferdynand Aragoński zwrócił się do nowego papieża Aleksandra VI z rodu Borgiów. Celem tych zabiegów dyplomatycznych było legitymizowanie hiszpańskiego panowania na nowych terenach.
3 maja 1493 w bulli Inter catera Aleksander przyznał Królestwu Hiszpanii nowo odkryte terytoria. Z kolei dzień później wydał kolejną bullę, w której wyznaczył linię demarkacyjną biegnącą południkowo przez Atlantyk nieco ponad 300 mil na zachód od Azorów. Wszystko, co leżało na wschód od tej linii, przyznano Portugalii. Nadawało to zatem Indie Zachodnie Hiszpanii. Trzeci dokument, podobny do dwóch pierwszych, jeszcze bardziej uprzywilejował Madryt – rozszerzał bowiem wpływy hiszpańskie aż do Indii właściwych. Taki stan rzeczy rozwścieczył Jana II, króla Portugalii. Widząc, że arbitraż papieski jest drogą do nikąd, postanowił rozpocząć bezpośrednie negocjacje z hiszpańską parą królewską.
Taka droga okazała się najlepsza. Dzięki rozmowom, zakończonym podpisaniem traktatu w Tordesillas, udało się osiągnąć bezpieczny kompromis. Co prawda utrzymano linię demarkacyjną opracowaną przez papieża, ale znacznie ją przesunięto. Nadal biegła ona południkowo tyle, że już ok. 1200 mil na zachód od Wysp Zielonego Przylądka. Co ciekawe, traktat ten oddawał Portugalii połacie ziemi w dzisiejszej Brazylii – choć oficjalnie Ameryka Południowa nie była jeszcze odkryta. Stąd wniosek, wysuwany przez niektórych badaczy, iż żeglarze portugalscy musieli dopłynąć do wybrzeży Brazylii przynajmniej jakiś czas przed zawarciem omawianego porozumienia.
Linie demarkacyjne, zarówno Aleksandra VI, jak i ta z Tordesillas, trwale podzieliły świat i przyczyniły się do wybuchu krwawych konfliktów wojennych, które wpisały się w historię ludzkości kolejnych stuleci.
Dawid Siuta