Anne Jacobsen, Wojna Nuklearna. Możliwy scenariusz
Odkąd sięgam pamięcią, nie było nic, co działałoby na moją wyobraźnię równie mocno, niż przeróżne wizji apokalipsy. Scena z drugiej części Terminatora, w której Sarah Connor jest naocznym świadkiem (a potem ofiarą) nuklearnej zagłady śniła mi się nocami, podobnie jak film Nazajutrz, który obejrzałem jako dziecko. Z biegiem lat nieco oswoiłem swój strach, nawet w dziwny sposób zaprzyjaźniłem się z tym tematem, a obawa przerodziła się w rodzaj osobliwej fascynacji… Zadość uczyniło podobnym co ja freakom wydawnictwo Insignis – mrożący krew w żyłach obraz nuklearnej wojny w swojej nowej książce, Wojna Nuklearna. Możliwy scenariusz, kreśli Anne Jacobsen.
MADness
… czyli szaleństwo. Nie można inaczej nazwać sytuacji, w której ktoś decyduje się użyć broni tak straszliwej, że stapia całe miasta zamieniając je w tafle szkła, powoduje śmiertelnie niebezpieczne skażenie, i jest w stanie zmienić klimat na całej planecie. Jest już pewne, że wojna nuklearna nie przyniesie nikomu korzyści, a jedynie sprowadzi koniec na znaną nam cywilizację.
MAD (Mutual Assured Destruction – gwarantowane wzajemne zniszczenie), doktryna, wedle której jedyne, co zagwarantuje zwaśnionym stronom rozpętanie wojny nuklearnej to tylko uruchomienie katastrofalnego łańcucha zdarzeń prowadzącego do zniszczenia Ziemi, od lat szachuje największych graczy mających na wyciągnięcie ręki atomowy guzik.
Mimo wszystko i tak zdarzały się sytuacje, w których świat stał na jej krawędzi, jak choćby kryzys kubański 1962 r., czy wypadki z września 1983 r., kiedy tylko trzeźwość umysłu sowieckiego oficera Stanisława Pietrowa uchroniła ludzkość przed zagładą.
Scenariusz Anne Jacobsen nie ma jednak happy endu.
When the Wild Wind Blows
Hwasong-17. Tak w scenariuszu Jacobsen nazywa się zły omen mającej nadejść apokalipsy. Pocisk interkontynentalny, który Korea Północna ujawniła podczas 75. rocznicy powstania Partii Pracy, jest zdolny wynieść kilkanaście głowic atomowych mogących uderzyć w kilkanaście celów położonych na terytoriach należących do wielu wrogów reżimu, w tym największego – Stanów Zjednoczonych. Rakieta wystrzelona z mobilnej wyrzutni mknie w kierunku Waszyngtonu, a decydenci liczą kolejne minuty z czasu upływającego im na podjęcie epokowych decyzji.
Jacobsen kreśli naprawdę przejmujący obraz, niezwykle żywo kreując przewidywany bieg wydarzeń. Krok po kroku odkrywa czytelnikowi wszystkie procedury USA na wypadek ataku nuklearnego, oraz możliwe decyzje, jakie mogą podjąć wojskowi i politycy, zarówno w kwestii ewakuacji, jak i potencjalnego odwetu.
Przenosimy się z autorką na pokłady prezydenckich statków powietrznych, zaglądamy do tzw. futbolówki – walizki, w której spoczywają dokumenty z wariantami kontruderzenia atomowego, odwiedzamy bunkry atomowe, stacje radarów i bazy wojskowe. Gorączkowość i groza sytuacji wylewają się z każdej karty, a specjalistyczna glosa z podstawowymi faktami, danymi historycznymi i omówieniami ważnych pojęć jest wpleciona w treść tak zgrabnie, że zupełnie nie czuć upływającego przy lekturze czasu.
To książka, która jest wielkim zestawem soli trzeźwiących z przyjemnego odrętwienia, w którym zachodnia cywilizacja zwykła tkwić, mimo silnych znaków ostrzegawczych. Mówię tu o tym, że wierzymy w skuteczność systemów przechwytujących, tarcz antyrakietowych, radarów, a wreszcie – zdrowy rozsądek wielkich tego świata…
Mamy przekonanie o wielkości USA i zaawansowania technologicznego jej armii, jednak Jacobsen podaje nam czerwoną pigułkę. Co, jeżeli ktoś powie nam, że skuteczność systemu antyrakietowego wynosi jedynie nieco ponad pięćdziesiąt procent? Że lokalizacja właściwie wszystkich silosów z pociskami strategicznymi na terytorium Stanów Zjednoczonych jest doskonale znana, podczas gdy Korea Północna wystrzeliwuje je z mobilnych wyrzutni, trudnych do namierzenia, mogących szybko zmienić swoją pozycję?
Że pocisk interkontynentalny jest widoczny na radarach tylko przez około trzy minuty, czyli w fazie silnikowej, kiedy wydziela płomień spalanego paliwa? Wreszcie, że prezydent USA na decyzję o wariancie kontruderzenia ma 6 minut?
Fallout
Dawno żadna książka nie spowodowała, że włos zjeżył mi się na głowie, a Anne Jacobsen się udało. Zwykle podchodzę z bardzo dużą rezerwą do książek popularnonaukowych trącących thrillerem i sensacją, ale w tym przypadku nie dałoby się inaczej opowiedzieć historii, która na całe szczęście się nie wydarzyła, i miejmy nadzieję, że nie wydarzy się nigdy. Pozostawiam więc z podobną nadzieją czytelników, a książce wystawiam najwyższą notę.
Wydawnictwo Insignis
Ocena recenzenta: 6/6
Zachariasz Mosakowski
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Insignis.