Żołnierze Wyklęci – Złapali go i dostał czapę

Z okazji Dnia Żołnierzy Wyklętych zapraszamy do lektury fragmentu książki Marka Koprowskiego „Żołnierze Wyklęci – Złapali go i dostał czapę”
Książkę można nabyć w księgarni historycznej Wolum.pl – Żołnierze Wyklęci – Złapali go i dostał czapę

W 1947 r. zostałem zdemobilizowany, czyli zwolniony z wojska. Przez dłuższy czas byłem bez pracy, ponieważ wszędzie wymagano, aby być członkiem partii. Przypadkowo na targu przy ulicy Lubartowskiej spotkałem kolegę z oddziału „Rysia”, Jana Miazka, pseudonim „Szum”. Ten był ciekaw, co robię, a ja odparłem mu, że z nikim się nie kontaktowałem, gdyż obawiałem się, że jestem obserwowany i mógłbym wpaść. On powiedział mi, że utrzymuje kontakt z „Rysiem”. Wówczas przyznałem, że jestem bez pracy i że mógłbym pracować jako kierowca starosty, ponieważ jego szofer idzie na emeryturę. „Szum” rzekł: Jesteś nam potrzebny, „Gołąb”. Będę rozmawiał ze starym. Zapytałem: Kto to jest stary?. On zaś odpowiedział, że chodzi mu o „Rysia”.

Żołnierze_wykleci_część_3_72dpiZaprosił mnie za kilka dni do swojego domu przy ulicy Szopena. Spotkanie po długim czasie niewidzenia było bardzo miłe i koleżeńskie. „Szum” poczęstował mnie bimbrem, kiszonymi ogórkami i wiejską kiełbasą. Powiedział mi wtedy, że ma „Wilka” w MO. „Ryś” zaś uznał, że dobrze byłoby mieć swojego człowieka także w starostwie. Zaaprobował mój pomysł podjęcia tam pracy i by było to możliwe, polecił mi zapisać się do Polskiej Partii Socjalistycznej

Gdy wstąpiłem do tej partii, zgłosiłem się do kadr w starostwie. Starostą był wówczas Jan Pytel, partyzant AL. Budynek starostwa powiatowego z dużym podwórkiem i garażem mieścił się w Lublinie przy ulicy Wieniawskiej 12. Z garaży korzystali Komitet Powiatowy Polskiej Partii Robotniczej Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa oraz lekarz powiatowy. Oprócz samochodów osobowych była też ciężarówka z plandeką, często używana przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa.

Wszyscy kierowcy żyli z sobą w zgodzie. Codziennie wiedziałem, w jakim kierunku, kiedy i po co jadą samochody, zwłaszcza ciężarówka. Gdy wyjeżdżała, domyślałem się, że szykuje się większa akcja, i dawałem znać telefonicznie do punktu kontaktowego, pana Zielińskiego, pseudonim „Lisek”, w gminie Bełżyce. Do tego celu wykorzystywałem znajdującą się na portierni starostwa centralkę telefoniczną. Ponadto, jeżdżąc z dygnitarzami, miałem możliwość zdobywania cennych informacji, które przekazywałem „Szumowi”. Każdy wyjazd w teren był przyjmowany zakrapianym poczęstunkiem, a w drodze powrotnej

urzędnicy wyjawiali po pijanemu informacje o akcjach planowanych na terenie powiatu. Czasami padały też nazwiska informatorów. Bywało, że nazwiska nie padały, a tylko nazwy miejscowości, ale to już była dla terenowych placówek rejonu „Rysia” cenna wskazówka.

Jeden z pierwszych konfidentów, którego działalność odkryłem, działał w Krężnicy Jarej. Przekazywał on informacje do UB o członkach tamtejszej placówki. Dziś wiemy, jak się nazywał. Wiadomość o nim przekazałem Władysławowi Wójcikowi z placówki w Krężnicy. Po latach w specjalnym oświadczeniu napisał, że potraktował to ostrzeżenie poważnie i dzięki temu on i koledzy uniknęli aresztowania.

Najbardziej groźni byli komendant Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Filipczuk i jego podwładny Stachyra, zwany „Stryjo”. Na „Rysia” funkcjonariusze ci szczególnie polowali. Działał on od wiosny 1945 r. Pierwszą znaną akcją wykonaną przez niego był napad na Izbę Skarbową w Lublinie. Akcję tę podjęto 7 kwietnia. Nie była ona niestety udana. Partyzanci zabrali z kasy co prawda 1,3 mln, ale UB podjęło pościg. Dwóch ludzi „Rysia” zginęło, a czterech niestety dostało się w łapy UB. Spowodowało to dalsze aresztowania żołnierzy „Rysia” i osób wspierających oddział. Jak podał „Sztandar Ludu”, 8 lipca 1945 r. dwanaście osób współpracujących z wykonawcami akcji zostało skazanych na śmierć.

KBW polowało na oddział „Rysia”. Stoczył on z nim m.in. walkę pod Bełżycami w czerwcu 1945 r. Oddział zdołał się wycofać, ale musiał zostawić swoje wozy taborowe. W lipcu 1945 r. pod Jastkowem KBW zastrzeliło w walce podporucznika „Żuka” i wzięło do niewoli trzech członków jego patrolu. W tym miesiącu oddział „Rysia” przeprowadził na stacji Majdan koło Krężnicy Jarej akcję na pociąg relacji Rozwadów–Lublin. Zginęło podczas niej czterech enkawudzistów i jeden ubowiec. Duże sukcesy oddział „Rysia” odniósł też w oczyszczaniu terenu z działaczy komunistycznych konfidentów, a także band rabunkowych. O sile plutonu „Rysia” najbardziej świadczy fakt, że od wiosny do jesieni 1945 r. rozbroił na terenie powiatu lubelskiego dwanaście posterunków milicji. Obszar jego działania władze komunistyczne uznawały za szczególnie zagrożony przez reakcję.

Ryś” od lata 1945 r. podlegał „Zaporze”. W czerwcu 1945 r. „Zapora” został mianowany przez szefa inspektoratu dowódcą wszystkich komendantów oddziałów bojowych działających na terenie Lubelszczyzny.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*