Bitwa pod Zamą. Analiza najsłynniejszego starcia II wojny punickiej
II wojna punicka, w trakcie której miała miejsce bitwa pod Zamą, toczyła się w latach 218-201 p.n.e. Stronami konfliktu była Republika rzymska i Kartagina. Wojna objęła swoimi działaniami Półwysep Apeniński, Półwysep Iberyjski i Sycylię by ostatecznie rozstrzygnąć się na terenach Afryki Północnej. II wojna punicka była następstwem zajęcia przez Hannibala państwa-miasta Sagun w odwecie za napaść na podległe Kartaginie plemię iberyjskie.
Sagun, które w tym czasie było sprzymierzone z Republiką rzymską, szybko skapitulowało, a sam Rzym domagał się wydania Hannibala jako podżegacza wojennego. Żądanie to jednak nie zostało spełnione w związku z czym Republika wypowiedziała Kartagińczykom wojnę.
Kartagiński wódz szybko przeniósł działania wojenne na teren Italii, zaskakując tym samym rzymskich przeciwników, którzy nie spodziewali się, że Kartagińczycy mogą przedostać się przez Alpy na ziemie Republiki. Mimo strat poniesionych przez Alpy, udało mu się odnieść szereg zwycięstw, które zasiały strach w obywatelach Rzymu.
Straty w armii uzupełniał m.in. Galami, którzy ze spokojem przyjęli jego przybycie do Galii zanim rozpoczął marsz przez Alpy[1], a także wojskami sprzymierzeńców Rzymu, które stopniowo starał się odrywać od Republiki. Przez piętnaście lat (218 r.p.n.e – 203 r.p.n.e) pustoszył Italię, jednak nie był w stanie pokonać swoich wrogów – w tym celu musiałby zająć miasto Rzym, ale nie posiadał machin oblężniczych, które mogłyby mu to umożliwić.
W 204 r.p.n.e. w Afryce Północnej wylądowały rzymskie wojska dowodzone przez Publiusza Korneliusza Scypiona (Scypiona Afrykańskiego), co tylko pogorszyło położenie Kartaginy w wojnie – w 204 r.p.n.e utraciła panowanie nad Hiszpanią, a cenny sojusznik jakim był król Numidii zmienił stronnictwo i sprzymierzył się z Republiką rzymską.
Sam Hannibal w Italii także nie był w najlepszym położeniu, przestał odnosić doniosłe triumfy nad wrogiem, zamiast tego wszystkimi siłami bronił się w południowej części Półwyspu Apenińskiego. Kartagina odwołała go z Italii rok później, w 203 roku p.n.e., aby stawił czoła Scypionowi Afrykańskiemu i przegnał zagrożenie jakim była dla kartagińskiego państwa jego armia odpowiedzialna m.in. za rozbicie armii Hannona, a później Hazdrubala Giskona.
II wojnę punicka rozstrzygnęła się na terytorium Kartaginy bitwą pod Zamą, która odbyła się 19 października 202 roku p.n.e. i przypieczętowała ostatecznie los Kartaginy w wojnie.
Armia Hannibala
Kartagińska armia składała się z Ligurów, Celtów, Balearów, Maurów, Wyspiarzy, Libijczyków, Kartagińczyków i żołnierzy, którzy walczyli dla Hannibala w Italii[2], dlatego bez wątpienia można powiedzieć, że wojska Hannibala były prawdziwym tyglem narodowościowym. Jego armia liczyła w przybliżeniu 40 tysięcy żołnierzy, w tym około 80 słoni bojowych, 36 tysięcy piechurów oraz 4 tysiące jazdy.
Piesze oddziały Hannibala można było podzielić na trzy „części” o różnych wartościach bojowych. Pierwszą z nich i najsłabszą, stanowili zmobilizowani rodowici Kartagińczycy, którym bliżej było do miejskiej milicji, niż żołnierzy. Drugą część stanowili najemnicy (m.in. Iberowie, Libijczycy, czy hoplici z Grecji) o dobrym wyszkoleniu. Jednak faktycznie zdolnymi do równej walki z rzymskimi weteranami żołnierzami była trzecia „część” oddziałów kartagińskiego wodza.
Ci, którzy wraz z Hannibalem walczyli na Półwyspie Apenińskim i tam zdobyli bezcenne doświadczenie bojowe. Podobnie sytuacja miała się w przypadku kawalerii, która była mniej liczna od tej, którą wystawiła strona rzymska, a na dodatek była o wiele mniej doświadczona – zmobilizowana kartagińska jazda miała mało doświadczenia. Lekka jazda numidyjska, która opowiedziała się po stronie Hannibala miała większą wartość bojową. Na pole bitwy przyprowadzono dużo słoni, ponad osiemdziesiąt, jednak te były młode i kiepsko wytresowane, więc nie było można w pełni wykorzystać potencjału drzemiącego w ich sile.
Armia Scypiona
Scypion Afrykański przed bitwą dysponował 23 tysiącami rzymskich legionistów oraz 1,5 tysiącem italijskiej jazdy, oddziały te składały się w dużej mierze z weteranów biorących udział wcześniej w kampanii hiszpańskiej. Jego siły uzupełniły numidyjskie posiłki przyprowadzone przez Masynissa w liczbie 6 tysięcy pieszych i 4 tysięcy jeźdźców[3].
Legioniści Scypiona dzielili się na cztery formacje: velites (lekkozbrojna piechota walcząca przed manipułami składająca się z najmłodszych żołnierzy), hastati (pierwsza linia manipuł uzbrojona w dwa pila, gladiusy oraz scutum także składała się z najmłodszych legionistów), principes (uzbrojeni podobnie jak hastati, ale z znacznie większym doświadczeniem bojowym) oraz triarii (byli uzbrojeni w około 3-metrową włócznię, gladiusy oraz scutum, składali się z najbardziej doświadczonych wojowników, stali w ostatnim szeregu).
Bitwa pod Zamą – dowódcy
Haannibal, podobnie jak jego ojciec, był wodzem wojsk kartagińskich, jednak znacznie przerósł sławą i dokonaniami swojego ojca.Dowództwo nad armią objął po śmierci Hazdurbala, który został zabity w zamachu. Swoje podboje rozpoczął od powiększenia kartagińskich posiadłości na Półwyspie Iberyjskim. Był urodzonym strategiem i taktykiem.
Świetnym tego dowodem jest bitwa pod Kannami, w której wciągnął Rzymian w pułapkę przemyślanym planem, dzięki któremu udało mu się całkowicie okrążyć armię Emiliusza Paulusa[4]. Pod Kannami wykazał się nie tylko odwagą, kiedy sam stanął na czele centrum swojej armii, ale także okrucieństwem – zabronił brania jeńców w wyniku czego doszło do zabicia około 60 tysięcy rzymskich żołnierzy.
Swoją błyskotliwością wykazywał się nie tylko na polu bitwy, ale także poza nim. Podczas ciężkiej przeprawy przez Alpy nakazał rozpalać drewno pod skałami, a po nagrzaniu ich polewać je wodą z octem by doprowadzić je do spękania.
Jako dowódców najbardziej cenił Aleksandra Macedońskiego, który z niewielkim wojskiem szedł nieprzerwanie w głąb nieznanego mu lądu oraz Pyrrusa, który znał się jak mało kto na zakładaniu obozów i sztuce zwyciężania[5]. Tak przynajmniej wynika z rozmowy między Hannibalem, a Scypionem Afrykańskim przed bitwą pod Zamą, którą przekazuje Tytus Liwiusz, piszący tak o Hannibalu: „Cechowało go nieludzkie okrucieństwo i wiarołomność więcej niż punicka; nic nie było dla niego rzetelnie, nic święte, ani bogobojność, ani przysięga, ani wiara.”[6].
O wiele pochlebniej wyraża się o nim Polibiusz, który z podziwem wyrażał się o umiejętności kartagińskiego wodza do zapanowania i utrzymania kontroli nad tak różnorodną i wielonarodowościową armią, nawet w nieprzychylnych warunkach[7].
Scypion Afrykański (tytuł ten został mu nadany po zwycięskiej kampanii w Afryce przeciw Kartaginie w II wojnie punickiej), a właściwie Publiusz Korneliusz Scypion Afrykański Starszy, był wybitnym wodzem, który stanął na czele rzymskich wojsk w czasie trwania II wojny punickiej. Jego ojciec, Publiusz Korneliusz Scypion, także był rzymskim wodzem, który walczył w I wojnie punickiej, podobnie jak jego dziadek.
Już w wieku 18 lat po raz pierwszy miał pod swoją wodzą żołnierzy – oddział jazdy w bitwie nad rzeką Ticinus podczas, której ocalił swego ojca od śmierci, kiedy ten został otoczony przez kartagińskich żołnierzy. Jeżeli wierzyć Polibiuszowi, wykazał się wtedy nie tylko niebywałą odwagą, ale także brakiem pychy – odmówił przyjęcia wieńca z liści dębowych jako nagrodę za brawurowe działanie, twierdził bowiem, że jego akcja była nagrodą samą w sobie[8].
Kiedy objął dowództwo nad wojskami na Półwyspie Iberyjskim pokazał wszystkim swoją duszę stratega, pokonując szybkim marszem odcinek od ujścia Ebro do Nowej Kartaginy, któremu udało się sforsować mury twierdzy, a także zmusić obrońców w cytadeli do poddania się dokonując rzezi na mieszkańcach Nowej Kartaginy[9].
Doprowadził także do porażki Hazdrubala pod Baeculą, choć nie udało mu się wtedy zadać silnych strat przeciwnikowi. W 204 roku p.n.e. wylądował w Afryce Północnej pod Utyką po przygotowaniach trwających od 205 p.n.e. Podczas kampanii afrykańskiej odniósł szereg wspaniałych zwycięstw. Wykorzystując osłonę nocy rozbił 40-tysięczne wojska Hazdrubala, który przybył z odsieczą by przełamać oblężenie Utyki[10].
Następnie odniósł zwycięstwo w bitwie nad rzeką Bagradas. Mimo serii sukcesów nie popadł w nadmierną pewność siebie – zdawał sobie sprawę z tego, że ma zbyt nieliczną armię by podbić wrogą stolicę, więc robił wszystko by zasiać strach w sercach Kartagińczyków i tym samym zmusić ich do rokowań i ściągnięcia Hannibala z Italii. W końcu w 202 r.p.n.e. stanął naprzeciwko kartagińskiego wodza w bitwie pod Zamą i zwyciężył nad nim.
O wielkości Scypiona Afrykańskiego jako wodza świadczyć może przekaz Liwiusza, wedle którego podczas spotkania w Efezie, Hannibal w rozmowie z Scypionem przyznał, że jeżeli zwyciężył by nad Rzymianinem to miałby się za najwspanialszego dowódcę w historii – lepszego nawet od Aleksandra Wielkiego i Pyrrusa[11].
Bitwa pod Zamą
Kartagiński wódz ustawił swoje wojsko w czterech liniach na skrzydłach, których stały dwa oddziały jazdy – jeden na lewym skrzydle, jeden na prawym skrzydle.
Pierwszą linię stanowiły słonie bojowe w liczbie oscylującej w okolicach 80, drugą linię stanowili najemni wojownicy (m.in. Ligurowie, Balerowie, Celtowie, Maurowie, Wyspiarze)[12]. Za nimi stały oddziały złożone z Kartagińczyków i poddanych im Libijczyków.
Ostatnią, najbardziej doświadczoną, linię tworzyli weterani, którzy walczyli u boku Hannibala w Italii. Na lewym skrzydle postawił lekką jazdę numidyjską, a na prawym skrzydle jazdę złożoną z kartagińskich wojowników.
Scypion zastosował inną taktykę. Prawe skrzydło zabezpieczył wojskami Masynissy (lekka piechota oraz lekka jazda numidyjska), zaś na lewym skrzydle ulokował italijską jazdę na czele, której stanął Gajusz Laeliusz. Centrum sił Rzymianina wypełnione było ciężkozbrojną piechotom rzymską, która uformowana była w trzy linie, kolejno: hastati na czele, principes w środku i triarii w ostatnim rzędzie jako najbardziej doświadczeni wojownicy.
Za pomocą takiego ustawienia piechoty Scypion chciał ułatwić swoim żołnierzom utworzenie w ich szeregach uliczek, przez które przebiec będą mogły kartagińskie słonie i w ten sposób zminimalizować straty, które mogłyby wyrządzić.
Przed rozpoczęciem się właściwej bitwy, numidyjscy jeźdźcy walczyli między sobą w drobnych potyczkach. Właściwa bitwa rozpoczęła się wraz z rozkazem Hannibala, który nakazał swoim bojowym słoniom ruszyć szarżą wprost na rzymskie pozycje.
Kiedy zarówno ze strony Kartagińczyków, jak i Rzymian zagrzmiały trąby i wniosły się bojowe okrzyki, część spośród młodych, niedoświadczonych słoni spanikowała i oderwała się od szyku, w przerażeniu pędząc na Numidyjczyków walczących po stronie Kartaginy. Uciekające słonie zdziesiątkowały lewe skrzydło Hannibala, chaos ten wykorzystał Masynissa, który wraz z oddziałami, które sprowadził rozbił resztki „kartagińskich” Numidyjczyków w pył.
Jednak reszta słoni nadal kierowała się ku Rzymianom. Scypion nakazał wtedy utworzyć w swoich szeregach wyrwy, przez które przebiec będą mogły słonie, nie wyrządzając szkód, a jednocześnie odsłaniając się na grad oszczepów z dwóch stron.
Większość słoni bojowych, raniona wielokrotnie pociskami miotanymi przez legionistów, zbiegła w końcu z pola bitwy. Niektóre jednak w popłochu ruszyły wzdłuż rzymskich szeregów w stronę jazdy dowodzonej przez Gajusza Laeliusza. Jazda na widok słoni zaczęła ciskać w ich kierunku oszczepami w wyniku czego słonie spanikowały raz jeszcze i rzuciły się w stronę prawego skrzydła Kartaginy.
W trakcie ucieczki – podobnie jak na lewym skrzydle – słonie stratowały wielu Kartagińczyków, wprowadzając w szeregach jazdy Hannibala zamęt, co od razu wykorzystał Gajusz Laeliusz. Błyskawicznym atakiem rozbił prawe skrzydło, miażdżąc punicką jazdę[13].
Po nieudanej i tragicznej w skutkach dla sytuacji Hannibala szarży słoni, do walki ruszyła piechota. Scypion nakazał swoim legionistą na nowo zewrzeć szyki i ruszyć frontalnie na pierwszą linię wrogich wojsk w czasie, gdy Gajusz Laeliusz i Masynissa ruszyli w pogoń za niedobitkami z rozbitych skrzydeł. Legioniści zatrzymali się tuż przed szeregami kartagińskich najemników i cisnęła w nich pila, które zdziesiątkowały ich pierwsze szeregi.
Nim wrogowie zdążyli zapanować nad zamieszaniem powstałym pośród nich po salwie oszczepów, Rzymianie dobyli mieczy i natarli na nich, szybko spychając ich do tyłu. Widząc cofającą się pierwszą linię, linia złożona z Libijczyków i Kartagińczyków opuściła włócznię, mierząc w plecy wycofujących się najemników[14].
W ten sposób zabili wielu swoich sojuszników, jednak zapobiegli chaosowi jaki mógł zapanować i w drugiej linii, gdyby przerażeni najemnicy wymieszali się z libijsko-kartagińskimi oddziałami. Jednak na niewiele się to zdało, gdyż Rzymianie napierali nieustępliwie. O wiele lepiej doświadczeni, o wiele lepiej uzbrojeni i z o wiele lepszymi nastrojami, niż przeciwnicy, legioniści z łatwością uporali się ze słabo wyszkoloną i gorzej zdyscyplinowanymi punickimi piechurami.
Kiedy druga linia zaczęła się cofać, weterani Hannibala z Italii powstrzymywali ich włóczniami, zmuszając do ucieczki na boki, w innym razie mogliby przełamać ostatnią linię obrony. W ten sposób kartagińska armia utworzyła linię z silnym centrum, rozciągniętą o wiele bardziej, niż rzymskie natarcie. Chcąc uniknąć oskrzydlenia, Scypion wykorzystał przewagę liczebną Rzymian i rozciągnął ich linię podobnie, jak zrobili to Kartagińczycy. W ten sposób utworzył linię jeszcze dłuższą od tej uformowanej przez wojska Hannibala.
Walka była zaciekła, największy opór stawiali cały czas żołnierze, których kartagiński wódz przywiózł z sobą z podbojów w Italii. Na nic jednak zdała się niezłomność obrońców, gdyż niespodziewanie ze swych pościgów wrócili Massynisa i Gajusz Laeliusz, natychmiastowo uderzając na tyły kartagińskiej armii.
Powrót jazdy i jej uderzenie na tyły wroga przyśpieszyły koniec bitwy, osaczeni Kartagińczycy ponieśli ogromne straty. Życie straciło 20 tysięcy żołnierzy i prawie tylu samo dostało się do rzymskiej niewoli[15]. Hannibala jednak nie udało się pojmać, zbiegł z pola bitwy i schronił się w Adrymes.
Straty Rzymian były o wiele mniejsze, szacuje się, że na polu bitwy poległo około 1500 legionistów.
Po bitwie pod Zamą
Po druzgocącej porażce pod Zamą Kartagińczycy nie byli w stanie dłużej prowadzić wojny. Ich armie były rozbite, wielki wódz pokonany, a budzący w punickich obywatelach strach Scypion stał u progu Kartaginy. Wojna była przegrana. Dlatego kartagińska rada zdecydowała się wystosować do Republiki rzymskiej prośbę o pokój w obawie o to, że ich państwo może ulec całkowitej zagładzie.
Rzym przystał na prośbę, jednak tym razem postawił jeszcze surowsze warunku pokoju, niż poprzednio. Na mocy podpisanego traktatu pokojowego Kartagina musiała zrzec się wszystkich swoich ziem poza terenami Afryki, nie mogli prowadzić wojen bez zgody Rzymu, musieli wydać prawie całą swoją flotę Republice rzymskiej i spłacać kontrybucje w wysokości dziesięciu tysięcy srebrnych talentów rozłożonych na 50 lat. Tego czy Kartagina dotrzymuje postanowień traktatu miał pilnować numidyjski król Masynissa[16].
Bitwa pod Zamą jest zdecydowanie przykładem przede wszystkich dwóch rzeczy. Pierwszą z nich jest świetne wyszkolenie i umiejętności rzymskich legionistów. Drugą jest kunszt rzemiosła wojennego jakim wykazał się Scypion, nie tylko genialnie odpowiadając na zagrożenie w postaci m.in. słoni bojowych, dostosowując taktykę do sytuacji na polu bitwy, ale także sprawiając, że Kartagińczycy ponieśli około trzynaście razy większe straty od Rzymian.
Artykuł pierwotnie opublikowany 15.05.2018
Oskar Danielak
Bibliografia:
- Carey, Brian Todd, Joshua B Allfree, John Cairns, i Beata Waligórska-Olejniczak, Ostatnia bitwa Hannibala: Zama i upadek Kartaginy, Warszawa 2010.
- Kęciek, Krzyszto, Dzieje Kartagińczyków: historia nie zawsze ortodoksyjna, Warszawa 2003.
- Liddell Hart, Basil Henry, Scipio Africanus: greater than Napoleon, California: Greenhill Books ; Presidio Press, Londyn 1992.
- Richard A. Gabriel: Scipio Africanus: Rome’s Greatest General, D.C.: Potomac Books, Washington 2008.
- Victor D. Hanson, Experience of War. Robert Cowley (red.)., W.W.Norton & Co., New York 1992.
- Polybius, The Histories, przeł. W. R. Paton; Massachusetts: HARVARD UNIVERSITY PRESS, Cambridge, 1992.
- Livius, Titus Patavinus, Dzieje od założenia miasta Rzymu, przeł. Władysław Strzelecki. Wrocław, Warszawa 2004.
Przypisy:
[1]Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, t. III, ks. XXI, 32.
[2]Polibiusz, Dzieje, XV, 10.
[3]Polibiusz, Dzieje, XV, 5.
[4]V. Hanson, Experience of War, s. 44-47.
[5]Liwiusz, XXXV, 14.
[6] Liwiusz, XXI, 4.
[7]Polibiusz, Dzieje, IX, 22 – 26.
[8]R.A. Gabriel, Scipio Africanus: Rome’s Greatest General, s. 9.
[9]R.A. Gabriel, Scipio Africanus: Rome’s Greatest General, s. 89.
[10]Liwiusz, XXX, 6.
[11]Liwiusz XXXV, 14.
[12]Polibiusz, Dzieje, XV, 11.
[13]Polibiusz, Dzieje, XV, 12.
[14]Polibiusz, Dzieje, XV, 13.
[15]Polibiusz, Dzieje, XV, 14.
[16]Polibiusz, Dzieje, XV, 18.