Krystyna Piórkowska, amerykańska badaczka polskiego pochodzenia, w listopadzie ubiegłego roku prowadziła badania w archiwum państwowym Stanów Zjednoczonych pod Waszyngtonem. Szukała materiałów, które uzupełniłyby jej książkę o anglojęzycznych świadkach zbrodni katyńskiej pt. „Anglojęzyczni świadkowie Katynia”. Przedstawiła w niej wcześniej nieznane dokumenty i informacje o Katyniu, przekazywane władzom wojskowym Wielkiej Brytanii i USA.
Całkiem przypadkiem trafiła ona na dokument zatytułowany „Śledztwo”, datowany na 10 maja 1945 r. Jest to zeznanie spisane w czterech egzemplarzach (jeden oryginał i trzy kopie) ppłk. Johna Van Vlieta, który jako niemiecki jeniec był świadkiem pierwszych ekshumacji grobów w Lesie Katyńskim przeprowadzonych przez Niemców. Jest ono również podpisane przez ppłk. Jamesa R. Hoffmana. Zeznanie znajdowało się wśród jawnych od 1974 r. dokumentów, związanych z odszkodowaniami dla Belgów i Francuzów, którzy pomagali zestrzelonym nad Europą lotnikom amerykańskim.
Owo zeznanie zostało spisane w ambasadzie amerykańskiej w Paryżu, gdzie oficer amerykański, ppłk John Van Vliet Jr, wracając z niewoli niemieckiej, zatrzymał się przed powrotem do Stanów.
Był on dowódcą 3 batalionu 168 Pułku Piechoty w Afryce i w trakcie walk z niemieckim Afrika Korps w Tunezji dostał się do niewoli niemieckiej 17 lutego 1943 r.
Kiedy w kwietniu 1943 r. Niemcy na okupowanych terenach Związku Radzieckiego odkryli masowe groby pomordowanych przez NKWD oficerów polskich, rozpoczęli prace ekshumacyjne. 11 kwietnia tego roku Agencja Transocean nadała komunikat o odnalezieniu w Lesie Katyńskim zwłok 10 tys. polskich oficerów. 13 kwietnia 1943 roku informację powtórzyło Radio Berlin. Niemcy starali się wykorzystać ujawnione fakty propagandowo i zaprosili do badań Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Zorganizowali też delegację, w skład której weszli, m.in., jeńcy alianccy przebywający w niemieckiej niewoli jako świadkowie. Jednym z nich był właśnie ppłk John Van Vliet, który wraz z kpt. Donaldem B. Stewartem, został zawieziony na miejsce zbrodni i był świadkiem prac wykopaliskowych w Lasku Katyńskim.
Później przebywał on w niewoli jeszcze dwa lata w obozie w Luckenwalde, który wyzwolili Sowieci i 5 maja 1945 r. wydostał się na wolność, gdyż obawiał się, że Sowieci nie pozwolą mu wynieść posiadanych materiałów (miał przy sobie zdjęcia grobów w Katyniu wykonane w 1943 roku). Na „wyzwolonym” rowerze przedostał się przez linię frontu i dotarł do miejsca postoju amerykańskiej 104 Dywizji Piechoty.
W Paryżu w ambasadzie amerykańskiej złożył on obszerne zeznanie, podpisane również przez ppłk Jamesa Hoffmana. Winą za zbrodnię obarczył wyłącznie Związek Radziecki. Rozmawiał też z gen. Josephem Collinsem, którego znał od dziecka i któremu opowiedział więcej, niż oficerowi wywiadu.
Po powrocie do Stanów Zjednoczonych ppłk John Van Vliet jeszcze raz złożył generałowi Claytonowi Bissellowi, pomocnikowi dowódcy amerykańskiego wywiadu wojskowego G-2, obszerny raport pisemny, wraz z fotografiami. W raporcie tym stwierdził, że odpowiedzialność za zbrodnię katyńską ponosi ZSRR. Generał Bissel nakazał Van Vlietowi milczenie i utajnił raport, nadając mu klauzulę „Top Secret”. W 1952 roku gen. Bissel wyjaśniał przed Komisją Katyńską Kongresu USA, że utajnił raport Van Vieta, aby nie wywoływać napięć w stosunkach amerykańsko-radzieckich, jako że Stany Zjednoczone liczyły na udział ZSSR w wojnie z Japonią.
W kwietniu 1950 roku ppłk Van Vliet skierował list do Pentagonu z zapytaniem, gdzie znajduje się jego raport z 1945 roku. W odpowiedzi poinformowano go, że odnalezienie dokumentu nie jest możliwe i poproszono go o napisanie nowego raportu. W maju 1950 roku odtworzył więc swój pierwotny raport, który przekazano Komisji Katyńskiej Kongresu USA. W 1952 roku zeznawał przed Komisją Kongresu jako świadek i ponownie potwierdził odpowiedzialność ZSRR za zbrodnię katyńską.
Zniknięcie pierwotnego raportu Van Vlieta z archiwów Pentagonu niektórzy autorzy wiążą z działalnością Algera Hissa (1904–1996), radzieckiego szpiega zatrudnionego w amerykańskim Departamencie Stanu i doradcy prezydenta Franklina Delano Roosvelta podczas konferencji jałtańskiej.
W 1951 roku amerykański pisarz i dziennikarz Julius Epstein opublikował w Stanach Zjednoczonych broszurę „The Mysteries of the Van Vliet Report: A Case History”, wydaną w Chicago przez Kongres Polonii Amerykańskiej i poświęconą zaginionemu raportowi.
W późniejszym okresie John Van Vliet uczestniczył w wojnie koreańskiej i po przejściu w stan spoczynku mieszkał w Stanach Zjednoczonych.
Krystyna Piórkowska podejrzewała, choć nie miała na to żadnych dowodów, że ppłk John Van Vliet, jeszcze przed powrotem do Stanów Zjednoczonych, musiał rozmawiać o odwiedzinach w Katyniu z kimś w ambasadzie amerykańskiej w Paryżu. Jej podejrzenia się sprawdziły, a zaginiony raport z 10 maja 1945 r. był wcześniejszy, niż złożony przed gen. Bisselem. Jest on tym cenniejszy, że został spisany natychmiast po odzyskaniu wolności przez pułkownika. Nie znał on wówczas żadnych innych przekazów na temat Katynia, jest więc dla historyka dokumentem bezcennym.
Następne wersje raportu, czyli zeznanie złożone w Pentagonie przed gen. Bisselem, a potem jego odtworzona wersja z 1950 r., były pisane już trochę pod dyktando pracowników wywiadu. Anglicy i Amerykanie wiedzieli już co się stało w Katyniu, nie chcieli jednak tego ujawniać. John Van Vliet otrzymał rozkaz milczenia. Był to skutek świadomej polityki Londynu i Waszyngtonu – zgody na przemilczenie zbrodni dla dobra sojuszu ze Stalinem.
Ppłk John Van Vliet zeznawał pod przysięgą, że w masowych grobach znajdowały się ciała, które spoczywały tam przez ponad rok, możliwe, że nawet trzy lub cztery lata. Twierdził, że wojskowi byli ubrani w „dobre polskie mundury”, mieli dobre, mało znoszone obuwie. Towarzyszące zwłokom przedmioty wskazywały na datę śmierci w okolicach lutego, marca, kwietnia 1940 r. Przypomniał sobie nawet konkretne nazwisko jednej z ofiar – mjra Wacława Ksieniewicza, doktora medycyny, który był dowódcą garnizonowej izby chorych w Lidzie. To ciekawa osoba. Napisał książkę, wydaną w 1936 r. a dotyczącą rzadkiej choroby Perthesa. Wcześniej, w 1935 r., Wacław Ksieniewicz zajmował się przygotowaniem ciała marszałka Józefa Piłsudskiego do pogrzebu.
John Van Vliet wymienia też w swoim zeznaniu nazwy trzech obozów, w których więzieni byli polscy oficerowie zamordowani potem przez NKWD. To Kozielsk, Starobielsk, ale także Putywl (obecnie to miejscowość na Ukrainie przy granicy z Rosją). To istotne, bo Ksieniewicz znajdował się w tej miejscowości przez jakiś czas, a dopiero potem był transportowany do Kozielska i stał się jedną z ofiar figurujących na liście katyńskiej.
Dokument zawiera ponadto nieznane dotąd nazwiska innych świadków ekshumacji, jeńców wojennych i podoficerów Wielkiej Brytanii oraz, m.in., Nowej Zelandii. Do tej pory, poza Van Vlietem, znane były imiona i nazwiska czterech osób, a po odkryciu tego dokumentu poznano kolejne trzy osoby. Byli to podoficerowie służący w wojsku brytyjskim albo w podległych Wielkiej Brytanii dominiach: starszy sierżant Adams, szeregowiec W. Miller i saper H. G. McMillan. Właśnie ten ostatni służył w wojsku Nowej Zelandii.
W ocenie Krystyny Piórkowskiej, ich nazwiska i relacje były celowo utajniane przez lata, a dotarcie do informacji anglojęzycznych świadków zbrodni katyńskiej wciąż jest utrudnione.
Podsumowując, dotychczas wiadomo było o dwóch raportach ppłk. Johna Van Vlieta w sprawie Katynia. Pierwszy został sporządzony już w USA 22 maja 1945 r., jednak ze względu na panującą wówczas atmosferę polityczną, został utajniony i „zaginął” – nie jest znana jego oryginalna treść. W 1950 r., na prośbę Pentagonu, pułkownik odtworzył swój raport z 22 maja 1945 r. W znanych dotąd relacjach Van Vlieta nie było żadnych informacji o tym, że przed powrotem do Stanów Zjednoczonych, jeszcze w Paryżu, złożył on zeznania w sprawie katyńskiej. Dotychczasowe informacje wręcz przeczyły o istnieniu takich zeznań.
Ten nowo odkryty dokument to pierwsza znana relacja Johna Van Vlieta złożona przed konferencją poczdamską oraz przed procesem norymberskim, w trakcie którego ZSRR próbował zrzucić winę za zbrodnię katyńską na Niemców. Potwierdza on wcześniejsze przypuszczenia, że pułkownik, najprawdopodobniej na rozkaz władz wojskowych, zatajał niektóre istotne dla wyjaśniania sprawy katyńskiej informacje, np. nazwiska innych alianckich jeńców wojennych, którzy wraz z nim byli świadkami niemieckich ekshumacji w Katyniu w 1943 r. Brak jest też informacji o Brytyjczykach – podobnie jak on otrzymali oni rozkaz milczenia – był to efekt świadomej polityki Londynu i Waszyngtonu, ich zgody na przemilczenie zbrodni dla dobra sojuszu ze Stalinem.
Skutki tej polityki są, zdaniem Krystyny Piórkowskiej, odczuwalne do dziś. O ile Stany Zjednoczone odtajniły materiały archiwalne dotyczące Katynia i upubliczniły te dokumenty, o tyle Wielka Brytania do dziś utrudnia dostęp do części materiałów związanych z tą sprawą. Oficjalny komunikat państwowych archiwów brytyjskich brzmi, że poszukiwanych dokumentów nie można zidentyfikować wśród odtajnionych materiałów archiwalnych. Tymczasem, niektóre dokumenty odnalazła ona już niezależnie od Wielkiej Brytanii. Podkreśla też, że muszą istnieć zeznania lub raporty jeńców alianckich i świadków niemieckich ekshumacji z 1943 r., ponieważ wszyscy byli jeńcy po powrocie z niewoli zostali przesłuchani.
Brytyjczycy i Amerykanie od samego początku wiedzieli od swoich oficerów i podoficerów kto jest winien zbrodni katyńskiej. Ukrywali oni te informacje, ponieważ niszczyły one wciąż żywą w Stanach Zjednoczonych legendę prezydenta Franklina Delano Roosevelta. Wspólnie z Winstonem Churchillem chciał on współpracować ze Stalinem. Obaj byli gotowi sprzedać Polaków w każdy możliwy sposób. Dobrze to ilustruje ostatnio odkryty przez p. Piórkowską rysunek satyryczny zamieszczony w gazecie „Times-Herald” z 18 maja 1944 r., który przedstawia Roosvelta jako wędkarza zachęcającego polskich wyborców. Jest dowodem na to, jak bardzo Roosvelt chciał wygrać wybory jesienią 1944 r., a zamordowani z rozkazu Stalina Polacy nie mieli dla niego znaczenia.
Polityka międzynarodowa światowych mocarstw – Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Związku Radzieckiego była bardzo brutalna. Odsłoniły to konferencje w Teheranie, Jałcie i Poczdamie. Nikt nie pytał Polaków o granice ich powojennego państwa, a sprawa zbrodni katyńskiej mogła być pretekstem do zerwania sojuszu aliantów z ZSRR w walce przeciwko niemieckiej III Rzeszy.
Krystyna Piórkowska zaprezentowała zeznanie ppłk. Johna Van Vlieta w Warszawie 8 stycznia podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez Bogdana Zdrojewskiego, ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Badaczka jest jedną z nielicznych osób, które już w tej chwili miały okazję zaznajomić się z częścią dokumentów pochodzących z archiwów amerykańskich. Spora część materiałów, np. pochodzące z prezydenckich bibliotek Franklina D. Roosevelta, Harry’ego Trumana, Dwighta Eisenhowera, Johna F. Kennedy’ego, Geralda Forda i Jimmy’ego Cartera, jest już znana.
Opowiadała ona barwnie jak cierpliwie przez 18 godzin w National Archives US badała te niezwykle interesujące dokumenty. Konstatowała, że często się one powtarzają, znajdują się pomiędzy różnymi teczkami archiwalnymi i w dodatku ich numeracja wewnątrz teczek nie jest kolejna, co stanowi duże utrudnienie dla potencjalnych badaczy. Zainteresował ją zwłaszcza plik dotyczący generała Claytona Lawrence’a Bissella, któremu zarzucono, że zniszczył raport ppłka Johna Van Vlieta.
Była ona pewna, że ppłk Van Vliet mógł gdzieś po drodze do kraju sporządzić jakiś raport, ale było to wyłącznie jej podejrzenie, przekonanie, które w żaden sposób nie zostało udokumentowane. Postanowiła odszukać materiały dotyczące ostatniego miejsca, gdzie Van Vliet znajdował się na terenie Europy, czyli Paryża. Zamówiła więc w archiwum materiały dotyczące jeńców wojennych i w sumie dostała cztery metry archiwaliów. W ponad 90% były to aplikacje francuskich i belgijskich cywilów, którzy prosili o odszkodowanie za pomoc, której udzielili zestrzelonym amerykańskim lotnikom, ale tam właśnie znalazła jego zeznanie.
Nie jest ona przekonana, że gen. Bissell nakazał Van Vlietowi milczenie i utajnił raport, gdyż nie znalazła na to żadnego potwierdzenia. Oczekuje na dalsze teczki, które zostały odtajnione. Ma nadzieję, że znajdzie tam jeszcze kolejne niespodzianki.
Brakuje jej i poszukuje ona nadal materiałów roboczych Komitetu Maddena, specjalnej Komisji Śledczej Kongresu Stanów Zjednoczonych do Zbadania Zbrodni Katyńskiej. Komitet przez 13 miesięcy analizował materiały zgromadzone w archiwach rządu i armii USA, dokumenty procesu norymberskiego oraz przesłuchał ponad 100 świadków, w tym Mariana Wodzińskiego, lekarza sądowego Komisji Technicznej PCK w Katyniu oraz pisarza Józefa Mackiewicza, który w roku 1943 także obserwował ekshumację zwłok w Katyniu. Komitet zaprosił do współpracy Rząd RP na uchodźstwie w Londynie, rząd RFN, a także rządy PRL i ZSRR. Rząd Polski na uchodźstwie i sowiecki odmówiły.
22 grudnia 1952 roku Komitet, pod przewodnictwem kongresmena Raya J. Maddena, wydał raport, w którym obwinił za zbrodnię katyńską Sowietów i wezwał społeczność międzynarodową do powołania międzynarodowego trybunału dla osądzenia tej zbrodni.
Krystyna Piórkowska mieszka na stałe w Nowym Jorku. Jest autorką książki „Anglojęzyczni świadkowie Katynia” wydanej w roku 2012 przez Muzeum Katyńskie w Warszawie. Uważa ona, że ukrywanie informacji o ludziach, których relacje, zeznania mogłyby pogłębić wiedzę dotyczącą Katynia jest niedopuszczalne. Jej zdaniem, Brytyjczycy powinni także pomóc Polakom w uzyskaniu informacji na temat każdej osoby, która miała coś wspólnego ze zbrodnią katyńską. Tymczasem archiwa brytyjskie przekonują, że niektórych posiadanych przez nią kopii dokumentów nie mogą zidentyfikować, choć wyszły one spod pióra oficera MI-9 lub War Office. Wywiad brytyjski po wojnie przeprowadzał z każdym brytyjskim jeńcem wojennym tzw. exit interview. To musiało dotyczyć także świadków ekshumacji z Lasu Katyńskiego.
Dokument, który zaprezentowała wkrótce będzie dostępny na stronie internetowej archiwum amerykańskiego.
Małgorzata Korwin – Mikke