Czy wiesz, że na morzu w XVI wieku toczono bitwy po rycersku?

Miało to miejsce na ciepłych morzach Ameryki Środkowej. Gdy w 1538 w okolicach Santiago de Cuba do zatoczki wpłynęli francuscy korsarze, hiszpański kapitan Diego Perez już tam na nich czekał. Szanse były wyrównane, oba statki były tych samych rozmiarów i oba były uzbrojone po zęby. Pierwsze wystrzały dały sygnał do walki. Podpływają do siebie aby w morderczym uścisku na pokładach rozpętać krwawą walkę wręcz. Starcie trwa prawie cały dzień i gdy przychodzi chwila wytchnienia na zaspokojenie pragnienia, głodu i opatrzenia ran, nadchodzi zmierzch. Pokłady statków zbryzgane są krwią, ludzie ranni, poobijani i zmęczenie jednak walka nie jest rozstrzygnięta. I tutaj obaj kapitanowie decydują się na rycerski gest i nie chcą walczyć nocą przy świetle pochodni. Postanawiają się wycofać na spoczynek a dowódcy wymieniają się prezentami (winem, jedzeniem). O świcie załogi zrywają się na nogi, aby uporządkować okręt, zmywać krew, opatrzyć rany i przygotowuj się do kolejnego starcia. Ustalają jeszcze między sobą, iż żadna ze stron nie użyje broni palnej i miotanej, gdyż strzelanie jest obyczajem ludzi tchórzliwych. Po tych ustaleniach ponownie ruszają do walki i tym razem nie obyło się bez rannych i zabitych.

Również tego dnia nie udało się walki rozstrzygnąć i ponownie ustalono, iż nocą strony udadzą się na spoczynek. Następnego dnia sytuacja się powtórzyła, doszło do walki między załogami obu statków. Tym razem na brzegu zbierali się ludzie z miasteczka aby obejrzeć ten pojedynek, którego losy miały zdecydować o ich przyszłości. W międzyczasie Perez poprosił mieszkańców aby zebrali jakieś kosztowności i na wypadek jego śmierci przekazali rodzinie, gdyż nie posiadał niczego a broniąc ich przed korsarzami postawił na szlai swoje życie. Jednak mieszkańcy odmówili. To spowodowało, iż Perez nie ma nic do stracenia i rusza z jeszcze większą werwą do walki. Potyczka trwa już czwarty dzień i żadna ze stron nie zdobywała przewagi. I tak jak poprzedniej nocy obie załogi udają się na spoczynek aby o świcie ruszyć do kolejnej bitwy. Gdy nastaje świt, załoga Pereza była gotowa do walki i pewne zwycięstwa jednak na horyzoncie nie było już Francuzów.

AW

German Arciniegas: Burzliwe dzieje Morza Karaibskiego

One Comment

  1. Niefrancuz

    ” jednak na horyzoncie nie było już Francuzów ” haha jakże pasujące zdanie określające ten „dumny” naród 😀

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*