Droga do września 1939 roku

„Honorowym” chciejcom dedykuję.

  • GENEZA UPADKU
  1. a) położenie geopolityczne Polski
  2. b) kondycja ładu wersalskiego
  3. c) źródła sukcesu nazistów w Niemczech
  • SKUTKI (NIE)HONOROWEJ POLITYKI
  • NAU(CZ)KA NA PRZYSZŁOŚĆ
  1. a) kontynuacja „honorowego” myślenia
  2. b) mankamenty ludzkiej psychiki
  3. c) świadomość (geo)polityczna
  • REKOMENDACJA

  • PRZYPISY
  • BIBLIOGRAFIA

——

Nas męczy śmiech, nas dręczy strach,
Że na nic klęska, czy zwycięstwo.
Bo w Polsce wszystko wsiąka w piach –
Krew – śmiech – łzy – cnota – rozpacz – męstwo –

Bo w Polsce wszystko idzie w las
Niepamiętania i nieuctwa.
I wciąż na nowo każdy z nas
Własnego uczy się bankructwa.

Daremne żale, próżny trud,
Wiatr dzień wczorajszy w puch rozniesie.
A partyzantka polskich cnót
Wciąż po staremu – w lesie, w lesie.

Marian Hemar – Silni, zwarci, gotowi (fragment) [1943]

——

Na wstępie kilka kwestii technicznych:

  • Poniższy artykuł nie ma na celu wskazania bezpośrednich przyczyn wybuchu II wojny światowej. Chodzi mi tutaj raczej o ukazanie “praprzyczyn”, które doprowadziły do stworzenia okoliczności sprzyjających dojściu do władzy nazistów w Niemczech i prowadzenia agresywnej polityki przez Trzecią Rzeszę i Związek Sowiecki.
  • W nawiasach kwadratowych wpisałem numery przypisów, które możecie odnaleźć na końcu tekstu.
  • Uprzedzam, że w dalszych częściach artykułu znajdują się drastyczne fotografie.

Zanim przejdę do analizy przyczyn naszej polskiej wrześniowej katastrofy, pragnę wyjaśnić znaczenie słowa „chciejcy” zawartego w dedykacji, którym to słowem określam typ osób w dużej mierze bezkrytycznie oceniających działania naszych przedwojennych elit politycznych i wojskowych w obliczu nadchodzącej wojny. Otóż termin „chciejstwo” ukuł Melchior Wańkowicz. Słowem tym, ojciec polskiego reportażu, określił odmianę myślenia życzeniowego[1]. Różnica pomiędzy chciejstwem a myśleniem życzeniowym jest taka, że za tym pierwszym idzie praktyka, działanie urzeczywistniające poglądy chciejcy. Natomiast idee zawarte w myśleniu życzeniowym pozostają zazwyczaj w sferze marzeń. Wańkowicz słusznie zauważył, że „pozwalamy naszemu mózgowi na sformułowanie tylko tego, czego życzy sobie nasza podświadomość. Że to ona więc nami rządzi, a mózg tylko usłużnie formułuje jej życzenia”. Stwierdził również, że „kiedy społeczeństwo zawodzą wszelkie rozeznawalne przez rozum drogi i na końcu każdej z tych dróg zasadza się rozpacz, podświadomość rozbestwia się w chciejstwo”[2].

Tak właśnie było w przypadku przedwojennych polskich elit, którym widmo wojny, co najmniej od jesieni 1938 roku, z każdym tygodniem coraz bezczelniej zaglądało w oczy. Nie chcąc przyjąć do wiadomości tego, co dla trzeźwo myślących było oczywiste, sprowadzili na własne państwo i naród katastrofę, której skutki odczuwamy do dzisiaj. W dalszych częściach mojego wywodu postaram się spojrzeć na tę postawę, wszechobecną przed wojną zarówno pośród elit państwowych jak i ludności cywilnej, z psychologicznego i socjologicznego punktu widzenia. Postaram się zdefiniować źródła tego problemu i odpowiedzieć na pytanie co powinniśmy zrobić, aby uniknąć w przyszłości tak katastrofalnych w skutkach błędów. Moja analiza nie byłaby jednak kompletna gdybym pominął opis otoczenia w jakim w dwudziestoleciu międzywojennym znalazła się II Rzeczpospolita, a także gdybym nie wspomniał o sygnałach wskazujących, że wojna z pewnością wkrótce nadejdzie oraz że istnieją pewne możliwości uniknięcia lub chociażby zmniejszenia jej skutków. Sygnały te pojawiały się niemal od początku utworzenia tzw. ładu wersalskiego, a zostały całkowicie zignorowane.

***

GENEZA UPADKU

a) położenie geopolityczne Polski

Kiedy ostatecznie uformowały się granice II Rzeczypospolitej, ich kształt, a także położenie geopolityczne Polski stało się przedmiotem badań polskich geografów i działaczy politycznych. Najwięcej uwagi poświęcono granicy polsko-niemieckiej, która mimo że częściowo odtworzona w kształcie przedrozbiorowym, oceniana była jako niekorzystna zarówno z geograficznego jak i strategicznego punktu widzenia[3]. Stanisław Pawłowski, Jan Bystroń i Antoni Peretiatkowicz stwierdzali w wydanej w 1928 roku wspólnej pracy, że nowa granica zachodnia nie stanowi ochrony kraju przed ewentualnym najazdem wroga. Naturalne bariery w postaci głównych rzek, bagien czy obszarów leśnych, znajdowały się po stronie niemieckiej, a usytuowanie Wielkopolski, otoczonej „jak obcęgami Śląskiem i Pomorzem” było wysoce niekorzystne. Duże zagrożenie stanowiła możliwość odcięcia polskiego korytarza na Pomorzu od reszty kraju. Co więcej, ich zdaniem już sama długość zachodniej granicy była problematyczna co w kontekście ewentualnego ataku mogło stwarzać trudności w organizacji skutecznej obrony[4].

Szeroką ocenę nowych polskich granic politycznych w odniesieniu do najbliższego otoczenia II RP przedstawił w 1937 roku lwowski geograf Józef Wąsowicz. W swojej pracy Wąsowicz wykazał świeże, oryginalne spojrzenie na kwestię uwarunkowań geopolitycznych w jakiej znajdowała się międzywojenna Polska. Według niego ówczesne stosunki międzynarodowe w Europie środkowej wynikały z „obwodowego położenia stolic” czyli usytuowania stolic w pobliżu granic państw. Co istotniejsze, Wąsowicz wskazywał, że istotą napięć, które mogą być w przyszłości jedną z przyczyn konfliktów są tzw. „korytarze” – stosunkowo wąskie pasy terenu oddzielające od siebie poszczególne regiony państw. Wąsowicz wyodrębnił następujące „korytarze”:

– korytarz zachodnio-pomorski znajdujący się na obszarze Niemiec i blokujący dostęp Wielkopolski do najbliższego i naturalnego portu morskiego, tj. Szczecina,
– niemiecki korytarz śląski utrudniający bezpośrednią łączność Wielkopolski z Czechosłowacją i zarazem wymuszający na niej posługiwanie się okrężną drogą przez Katowice,
– korytarz Rusi Podkarpackiej oddzielający Polskę od Węgier, a łączący bezpośrednio Czechosłowację z Rumunią,
– korytarz wschodnio-pomorski dający Polsce dostęp do morza, a jednocześnie oddzielający od Niemiec Prusy Wschodnie, które z kolei utrudniają Polsce dostęp do morza,
– korytarz wileński oddzielający Litwę od Rosji, a łączący Polskę z Łotwą,
– korytarz pokucko-podolski oddzielający Czechosłowację od Rosji ale łączący Polskę z Rumunią[5].

„Korytarze” Józefa Wąsowicza. Źródło: „Materiały do geografii politycznej Polski”, [w:] Czasopismo Geograficzne, t. 15, z. 3, Lwów 1937, s. 219.

Negatywnym aspektem ówczesnego położenia geopolitycznego Polski był również jej odwieczny problem, a więc usytuowanie pomiędzy Niemcami a Rosją. O ile położenie geopolityczne państwa jest podstawowym czynnikiem kształtowania jego polityki zagranicznej wobec jego sąsiadów i odwrotnie, to jednak nie determinuje ono ostatecznie jej rezultatów[6]. Swoje położenie geopolityczne, nawet tak niekorzystne jak położenie II RP, można wykorzystać do realizacji własnych celów narodowych. Warunkiem, który należy spełnić aby osiągnąć w tym względzie sukces, jest właściwe rozpoznanie i ocena usytuowania państwa w jego otoczeniu geopolitycznym. Przed zbyt pochopną oceną sytuacji w jakiej znalazła się Polska po I wojnie światowej ostrzegał już w 1922 roku Stanisław Bukowiecki. Był on zdania, że ówczesna Polska jest otoczona państwami, z których większość „chętnie zapewne skorzystałoby ze sposobności uwikłania Polski w walkę z innym sąsiadem, aby się do niego przyłączyć”[7]. Szczególnego zagrożenia upatrywał w potencjalnym porozumieniu niemiecko-sowieckim. Już wtedy, w 1922 roku, Bukowiecki przewidział trafnie rozwój wydarzeń, które nastąpią kilkanaście lat później. Warto przytoczyć tutaj w całości jego przestrogę, która niestety była bagatelizowana przez cały okres trwania II RP:

W przyszłości Niemcy i Rosja zapewne się wzmocnią i musimy być przygotowani na to, że wojenny zatarg przy ścianie zachodniej wywoła interwencję wrogą Rosji, a zatarg z tą ostatnią takież wmieszanie się Niemiec. Musimy być przygotowani w każdej potrzebie na tych dwóch potężnych wrogów, nie licząc sąsiadów drobniejszych, którzy byliby gotowi do poważniejszego wroga przeciwko Polsce się przyłączyć”[8].

Kiedy w 1933 roku do władzy w Niemczech doszli naziści i wyklarowały się ostatecznie różnice ideologiczne pomiędzy Niemcami a Związkiem Sowieckim, wielu ludzi w Polsce upatrywało w tej rozbieżności szansy uniknięcia zagrożenia jakie niosło ze sobą potencjalne niemiecko-sowieckie porozumienie przeciwko Polsce. Przed takim myśleniem przestrzegał w 1937 roku Adolf Bocheński, który stwierdził, że nawet tak odmienne ideologicznie systemy jakie panowały w Niemczech i ZSRS, nie stanowią przeszkody w zawarciu sojuszu tych państw przeciwko Polsce, jeżeli okaże się to konieczne. W swojej pracy p.t. „Między Niemcami a Rosją” Bocheński pisał:

Nie sposób liczyć na względy ideologiczne, które mają w nieskończoność przedłużać tak wygodny dla nas stan antagonizmu niemiecko-rosyjskiego. Za Pomorze warto Niemcom nawet dotknąć dłoni p. Dżugaszwilego”[9].

b) kondycja ładu wersalskiego

Aby zrozumieć jedną z podstawowych przyczyn wybuchu II wojny światowej należy cofnąć się do 1918 roku kiedy to działania militarne prowadzone podczas Wielkiej Wojny, jak wtedy nazywano I wojnę światową, nie przyniosły rozstrzygnięcia. Żadna ze stron nie zdobyła dostatecznie dużej przewagi, aby z militarnego punktu widzenia uważać się za zwycięską. Przyczyną zaprzestania walk było wyczerpanie sił po obu stronach. Substancje narodowe Francji i Niemiec doznały poważnych strat. W tych warunkach niemożliwe okazało się jednoznaczne rozstrzygnięcie konfliktu. W efekcie w listopadzie 1918 roku weszło w życie zawieszenie broni, a w czerwcu 1919 roku ostatecznie zakończono działania wojenne podpisując traktat pokojowy. Zainteresowane państwa musiały dać sobie czas, aby wychować nowe pokolenie, uzupełnić braki w biologicznej substancji narodu i przygotować się lepiej do wojny[10]. To między innymi dlatego marszałek Ferdynand Foch stwierdził wtedy, że „to nie jest pokój. To zawieszenie broni na dwadzieścia lat”.

Istotnie, nowy, wersalski ład międzynarodowy okazał się wyjątkowo nietrwały. Ład, który miał uniemożliwić Niemcom i Rosji prowadzenie agresywnej polityki, nie zmieniał wiele w potencjałach tych państw. Politycznie pokonane Niemcy i osłabiona problemami wewnętrznymi Rosja wciąż były organizmami politycznymi z dużym potencjałem do stania się na powrót potęgami. Było tylko kwestią czasu kiedy to nastąpi. Oba państwa szybko rozpoczęły proces przeobrażenia i trwały w nim aż do wybuchu wojny. W Niemczech okres ten został podzielony na dwa etapy – Republikę Weimarską i III Rzeszę, natomiast w ZSRS proces ten trwał nieustannie.

Paradoksalnie jednym z głównych czynników, który umożliwił Niemcom i Sowietom na powrót stać się jednymi z najpotężniejszych graczy na arenie międzynarodowej był tzw. Wielki Kryzys. 24 października 1929 roku na nowojorskiej giełdzie przy Wall Street wybuchła panika spowodowana gwałtownym spadkiem cen niemal wszystkich akcji. Seria wyprzedaży udziałów doprowadziła do masowych bankructw i zadłużeń wielu inwestorów. Zbankrutowały również niektóre banki. Dezorganizacji uległ system finansowy Stanów Zjednoczonych. To pierwszy objaw Wielkiego Kryzysu, który wkrótce rozprzestrzenił się na niemal wszystkie kraje świata.

Jedynym państwem, które zyskało na Wielkim Kryzysie był Związek Sowiecki. Został on ochroniony przed skutkami depresji ekonomicznej dzięki izolacji gospodarczej i minimalnym obrotom handlu zagranicznego. Dzięki licznym złożom surowców naturalnych Sowiety zostały uznane za podmiot wiarygodny finansowo. Droga do uzyskania dużych i tanich kredytów była otwarta. Dzięki nim ZSRS zaczął się szybko industrializować wdrażając w życie tzw. pięciolatki czyli pięcioletnie plany rozwoju gospodarki narodowej. Jednocześnie wielki przemysł zachodni, dla którego podtrzymywanie produkcji w dobie kryzysu stanowiło niezwykle istotną kwestię, przyjęło gigantyczne sowieckie zamówienia na produkcję w gałęziach o kluczowym znaczeniu dla przemysłu zbrojeniowego. Głównymi dostawcami technologii do ZSRS zostały USA i Niemcy, a więc kraje, w których spadek produkcji był największy. ZSRS okazał się bardzo atrakcyjnym nowym rynkiem dla zewnętrznego kapitału. Sowiety potrzebowały właśnie tych towarów, które przez zachodnie mocarstwa były produkowane w nadmiarze. Ponadto zaciągnięte pożyczki i kredyty ZSRR mógł spłacać surowcami i żywnością.

Z Niemcami sprawa prezentowała się nieco inaczej. W ujęciu ekonomicznym Niemcy najbardziej odczuły skutki kryzysu, jednak to właśnie ten fakt stał się impulsem, który wyzwolił wśród niemieckiej ludności chęć powierzenia władzy komuś kto podejmie radykalne działania ukierunkowane na uzdrowienie sytuacji gospodarczej kraju. Kondycja ekonomiczna Niemiec była uzależniona od pożyczek realizowanych w ramach planu Dawesa (krótko przed wybuchem kryzysu zastąpionego planem Younga). W pierwszym półroczu 1930 roku pracę straciły trzy miliony niemieckich obywateli. W ciągu kolejnych dwóch lat poziom produkcji obniżył się o 47%. Bezrobocie wzrastało. W 1932 roku bezrobotnych jest już 6 milionów. Państwo wypłacało coraz więcej zasiłków co doprowadziło do kryzysu budżetowego. Jego skutkiem był upadek (27 marca 1930 roku) sprawującego władzę od czerwca 1928 roku koalicyjnego rządu socjaldemokratycznego kanclerza Hermanna Müllera. Po serii upadków kolejnych rządów, niebędących w stanie odnaleźć antidotum na skutki kryzysu, do władzy doszedł Adolf Hitler – lider narodowo-socjalistycznej NSDAP, która od paru lat regularnie zdobywała coraz większe poparcie. 30 stycznia 1933 roku Hitler został powołany przez prezydenta Hindenburga na stanowisko kanclerza Niemiec.

Po dojściu Hitlera do władzy Niemcy stopniowo zaczęły upodabniać się do Związku Sowieckiego podporządkowując każdy aspekt życia swojej polityce totalnej dążącej nieuchronnie do ekspansjonizmu. Siłą rzeczy, państwa, które intensywnie rozbudowują swój potencjał militarny, nie mogą długo trwać w warunkach pokoju. Zbyt długo trwający pokój groził obu tym państwom katastrofą gospodarczą. Zatem już w połowie lat trzydziestych stało się jasne, że wojna wybuchnie, a jej głównymi graczami będą dwa państwa totalne – III Rzesza i Związek Sowiecki, których włodarze doskonale zdawali sobie sprawę, że aby otworzyć sobie drogę do dominacji w Europie środkowej i wschodniej, jedno z nich musi być unicestwione. Na drodze do realizacji tego celu stały jednak nowe elementy europejskiego ładu międzynarodowego – państwa powstałe po I wojnie światowej. Najistotniejszym z tych elementów była Polska, która była swoistą przegrodą dla Niemiec na drodze do pokonania Sowietów i odwrotnie[11]. Wszystkie nowopowstałe państwa znajdujące się w Europie środkowej, określane krajami Międzymorza, stanowiły wspólnie obszar o dużej wartości demograficznej i ekonomicznej. Niemcy upatrywały w tym regionie swoistego zaplecza surowcowo-żywnościowego. Z kolei dla Związku Sowieckiego obszar ten był najbliższym i naturalnym obszarem ekspansji[12].

c) źródła sukcesu nazistów w Niemczech

O ile Rosja przeobraziła się w państwo totalitarne w wyniku przewrotu zbrojnego dokonanego w październiku 1917 roku przez bolszewików (czego źródeł należy szukać już w rewolucji 1905 roku w Rosji skierowanej przeciwko władzy absolutnej cara, a później w rewolucji lutowej 1917 roku kiedy to na fali niepowodzeń carskiej Rosji w I wojnie światowej mnożyły się masowe protesty) inspirowanego przez wydział III b niemieckiego Sztabu Generalnego w celu obalenia caratu[13], o tyle w Niemczech proces przekształcania się państwa (autorytarnego Cesarstwa Niemieckiego w demokratyczną Republikę Weimarską, a następnie w totalitarną III Rzeszę) przebiegał inaczej.

Przy analizowaniu źródeł popularności nazizmu w Niemczech nie można pomijać ideologii, która zyskała popularność u naszych zachodnich sąsiadów dużo wcześniej niż nazizm. Volkizm, bo o nim tu mowa, był masowym ruchem ideologicznym o zabarwieniu filozoficzno-religijnym. Warto tu przytoczyć obszerny fragment znakomitego artykułu Pawła Szuppe, w którym omawia on istotę tego zjawiska:

Volkizm, który zawierał idee pangermańskie stworzył duchowe podstawy nazizmu. Celem ruchu volkistowskiego było stworzenie wspólnoty narodowej, mocno zachwianej przez refor­mację. Ugrupowania volkistowskie nawiązywały do idealistycznej myśli niemieckiej, której podstawę stanowiły doświadczenia inte­lektualne, zrodzone na gruncie neoplatonizmu oraz swoisty misty­cyzm, jako charakterystyczna dla duchowości niemieckiej forma rozumienia świata.

Pojęcie volkizmu zawdzięcza swoją nazwę prądowi filozoficzno-religijnemu oraz kierunkowi myślowemu, odnoszącemu się do Volku (słowo „Volk” ma o wiele szerszy zakres pojęciowy niż słowo „naród”, „lud”. Dla niemieckich myślicieli XVIII w. oznaczał związek grupy narodowej z transcendentalną „esencją”, która mogła nazywać się „przyrodą”, „kosmosem” lub „mitem”, ale zawsze była stopiona z we­wnętrzną naturą człowieka i reprezentowała źródło jego twórczości, głębi uczuć, indywidual­ności i jedności z innymi członkami Volku), który najsilniej wpłynął na postawy tej części społeczeń­stwa niemieckiego, która najłatwiej dała się uwieść nazizmowi.

Ideologia volkistowska odznaczała się głębią emocjonalną i dy­namiką. Jej zasadniczym komponentem był mistycyzm, polegający na łączeniu duszy z naturalnym otoczeniem, przyrodą, krajobra­zem. Można tu dostrzec klasyczny panteizm fizyczno-monistyczny lub biologiczno-materialistyczny. Do tego dochodziła myśl rasi­stowska, antysemityzm, niemiecki chrystianizm, neopoganizm, mi­stycyzm przyrody, okultyzm, ponowne odkrycie teozofii Jakoba Böhme (1575-1624), fascynacja spirytyzmem Emanuela Swedenborga (1688-1772), filozofią indyjską oraz krytyka uniwersa­lizmu chrześcijańskiego. Idee te przeniknęły narodową strukturę społeczeństwa niemiec­kiego szczególnie po I wojnie światowej i uzyskały szerokie poparcie wśród mas. Początkowo nie krzewiono ich przez zorganizowane ruchy, ale raczej za pośrednictwem wpływów mniejszych grup, przenikających do oficjalnych organów państwowych. Niemieckie sfery intelektualne lekceważyły zawierające poważne ostrzeżenia oznaki, które od lat pojawiały się w narodowej kulturze. Panowało przekonanie o niezniszczalnym i trwałym dorobku kultury niemiec­kiej. Ignorowano liczne przejawy w literaturze, sztuce, filozofii, rozprzestrzenianie się różnych kierunków pseudoreligijnych i światopoglądowych o bogatym piśmiennictwie, które wypełniały treść życia szerokich warstw społecznych.

Ideologia, która luźno nawiązywała do konkretnych problemów nurtujących społeczeństwo niemieckie, stała się w końcu norma­tywna dla ich rozwiązania. Potrzebny był „zmysł” Hitlera, aby połą­czyć volkistowską ucieczkę od rzeczywistości z polityczną dyscypli­ną i skuteczną organizacją polityczną.[14]

Ogromne niezadowolenie społeczne i poczucie niesprawiedliwości panujące po I wojnie światowej w Niemczech stało się bodźcem do poszukiwania winnych zaistniałego stanu rzeczy. Jeszcze podczas Wielkiej Wojny za niepowodzenia na froncie obarczano mniejszość żydowską, której zarzucano brak patriotyzmu i dekownictwo. Dlatego też w październiku 1916 roku przeprowadzono w oddziałach niemieckiej armii spis Żydów w celu udowodnienia tezy, że przedstawiciele tej mniejszości narodowej wymigują się od walki. Wyniki spisu wskazywały, że jest dokładnie odwrotnie, ale nie zostały one opublikowane[15]. W owym czasie żydowscy przedsiębiorcy, którzy zajmowali się dostawami dla wojska zarabiali krocie, podczas gdy wielu Niemców musiało mierzyć się z głodem. Potęgowało to niechęć do Żydów[16]. Doszło do tego, że po wojnie ugruntowała się w Niemczech „legenda o ciosie w plecy” (Dolchstoßlegende), wedle której odpowiedzialnymi za klęskę Niemiec byli niemieccy Żydzi sabotujący działania państwa w zakresie polityki i gospodarki[17]. Zadziałał tu niewątpliwie mechanizm ludzkiej psychiki znany pod nazwą „teoria kozła ofiarnego”. Według tej teorii, w przypadku, kryzysu, zagrożenia czy destabilizacji, pokrzywdzona grupa społeczna, chcąc powrócić do utraconego stanu równowagi, obiera sobie ofiarę, która następnie staje się obiektem zbiorowej agresji. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że ludzie mają nieświadomą skłonność do obarczania winą za swoje niepowodzenia kogokolwiek tylko nie siebie[18]. Co więcej, społeczeństwa, które narzucają swoim członkom restrykcyjne normy kulturowe potęgują tym samym frustrację jednostek w większym stopniu niż inne społeczeństwa. Propagowanie surowych norm posłuszeństwa stwarza możliwość kształtowania osobowości autorytarnych, które są bardziej skłonne do agresji wobec słabszych i posiadających mniej władzy[19]. Dokładnie takie normy kulturowe wpajano młodzieży niemieckiej od wielu pokoleń. Surowe pruskie wychowanie (kiedy rodzice nie potrafią lub nie chcą bezpośrednio okazywać miłości dzieciom, traktują je z góry i często karcą[20]) skutkowało tym, że w społeczeństwie niemieckim było coraz więcej osób o autorytarnych cechach charakteru, sfrustrowanych i skłonnych do poszukiwania kozła ofiarnego. Sytuacja w jakiej znalazły się Niemcy po I wojnie światowej stworzyła okoliczności sprzyjające wzrostowi tego typu zachowań. W efekcie społeczeństwo niemieckie obrało sobie grupę mniejszościową, niezdolną do wzięcia odwetu za agresję[21]. Między innymi dlatego ideologia nazistowska, głoszona z pasją przez Adolfa Hitlera, trafiła na podatny grunt i zapewniła nazistom nieustannie rosnące poparcie społeczne i osiągnięcie ostatecznego sukcesu 5 marca 1933 roku kiedy NSDAP zdobyła 44% głosów w wyborach parlamentarnych.

Opisując genezę sukcesu nazistów należy wspomnieć o jeszcze jednym ważnym czynniku. Otóż w drugiej połowie XIX wieku w Niemczech wśród niemieckiego mieszczaństwa stopniowo wzrastało znaczenie kodeksu honorowego, zasad nierówności ludzi, uprawnień do pojedynkowania się, wzrosło także znaczenie pojęcia „naród”. Ideały oświecenia i humanizmu traciły na znaczeniu. Powstający wtedy w Niemczech kodeks honorowy „polegał na surowej hierarchizacji stosunków międzyludzkich, na przejrzystym porządku rozkazywania i posłuszeństwa”[22]. Zwycięstwo w wojnie francusko-pruskiej w 1871 roku i w rezultacie zjednoczenie narodu niemieckiego, przypisano przywództwu tradycyjnych elit arystokratycznych. W efekcie zaczęto odchodzić od ideałów mieszczańskiego kanonu moralnego, a zaczęto przyjmować wspomniany kodeks honorowy konserwatywnych warstw wyższych. Wartość ideałów humanizmu i równość wszystkich ludzi straciły na znaczeniu[23]. „Sprawy honoru plasowały się wysoko, kwestie moralności nisko. Z pola widzenia zniknęły problemy humanitaryzmu, wzajemnego utożsamia się ludzi ze sobą. Ogólnie rzecz biorąc, te wcześniejsze ideały oceniano negatywnie, jako słabe strony warstw niżej postawionych”[24]. Wartości te zaczęły przenikać również do ideałów wychowania i wzorców socjalizacji. Owe „zasady zachowań oparte na utrzymywaniu chłodu w stosunkach międzyludzkich”[25] istniejące w niemieckim społeczeństwie na początku XX wieku stanowiły preludium do zmiany wzorców wartości i ideałów światopoglądowych po klęsce Niemiec w I wojnie światowej. Później, z tych postaw, zrodziła się moralność narodowosocjalistyczna, która swoją najokrutniejszą formę przybrała po 1941 roku[26]. Ta nowa moralność umożliwiła znakomitej części społeczeństwa niemieckiego przeżycie swego rodzaju gratyfikacji psychologicznej. Dzięki alienacji jednej grupy społecznej, w tym przypadku mniejszości żydowskiej, reszta społeczeństwa zapewniła sobie zbiorową nobilitację. Od teraz, każdy człowiek, choćby z niższych sfer, mógł mieć poczucie przewagi nad każdym żydowskim obywatelem, niezależnie od jego dotychczasowej pozycji w społeczeństwie[27].

Ów kult siły wzmagający się w Niemczech od drugiej połowy XIX wieku miał również swoje odbicie na płaszczyźnie militarnej. Otóż na przełomie XIX i XX wieku dużą popularność zdobyła w Niemczech „teoria przemocy” Leopolda von Ranke. Według jej założeń, przemoc (ze szczególnym uwzględnieniem przemocy zbrojnej) jest główną siłą motoryczną rozwoju ludzkości. Walka o panowanie nad innymi i dążenie do wojen zaborczych wynika, według autora tej teorii, z samej istoty państwa. Von Ranke uważał, że wojny mają dobroczynny wpływ na harmonijny rozwój narodu, dowodząc, że w sile tkwi jego duchowa istota. Koncepcja ta znalazła wielu zwolenników w Niemczech i została niemal w całości zaanektowana przez ideologię nazistowską[28].

***

SKUTKI (NIE)HONOROWEJ POLITYKI

Aby zrozumieć zasady jakimi przed wojną musiał kierować się człowiek honorowy, konieczne jest spojrzenie na pojęcie „honoru” z perspektywy tamtych lat. Przed II wojną światową honor był w Polsce wartością nieporównywalnie bardziej cenioną niż obecnie. W pierwszej połowie XX wieku ukazało się sporo wydań kodeksów honorowych[29]. Różniły się one od siebie, jako że pojęcie honoru ewoluowało, a poszczególne kodeksy prezentowały mniej lub bardziej liberalne podejście do zagadnienia[30]. Najpopularniejszym z nich był „Polski kodeks honorowy”. Jego autor, Władysław Boziewicz, drobiazgowo opisywał kwestię żądania i dawania satysfakcji honorowej, definiował czym jest obraza i stwierdzał kogo można uznać za osobę honorową. Jednak, aby poznać znaczenie „honoru” powinniśmy sięgnąć do Wielkiej Encyklopedii Powszechnej Ilustrowanej z 1902 roku. W definicji zawartej w tejże encyklopedii czytamy, że honor jest to:

poczuwanie się do pewnych obowiązków, wynikających z określonej sytuacji społecznej, z przynależności do takiej lub innej grupy społecznej czy zawodowej. Jest to zatem poczucie w sobie, nie godności moralnej w najogólniejszym znaczeniu, lecz godności stanowej, korporacyjnej, oraz wynikającej stąd drażliwości na wszystko, co mogłoby zzewnątrz tę godność na szwank narażać, coby jej uwłaczało”[31].

Dalej czytamy, że występują różne odmiany honoru:

ostatecznie idea i poczucie honoru przeniosły się na wszystkie grupy stanowe, zawodowe, professyonalne, nawet klubowe. Mówimy o honorze żołnierskim, kupieckim, rzemieślniczym, małżeńskim, kobiecym, męskim, urzędniczym, narodowym, a nawet o honorze karcianym i złodziejskim”[32].

Definicja ta jest zbieżna z poglądami Stanisława Cata-Mackiewicza dotyczącymi postępowania honorowego. Ten znany publicysta polityczny pisał w 1947 roku na łamach czasopisma „Lwów i Wilno”, że zarówno Józef Beck jak i inni ludzie z przedwojennych polskich elit, powołując się na honor przy odrzucaniu propozycji, a później żądań niemieckich wobec Polski, nie zgłębili dostatecznie definicji tego słowa. Mackiewicz słusznie stwierdza, że honor niesie z sobą nie tylko zaszczyt ale także obowiązek[33]. Nadto przypomina także, że honor ministra spraw zagranicznych jest inny od honoru pułkownika artylerii, ponieważ „honor tego ostatniego wymaga, by poległ wśród swoich armat, gdy tego zajdzie potrzeba, honor ministra spraw zagranicznych wymaga, by nie dopuścił do takiej wojny, w której naród jego nie może znaleźć innego losu, prócz klęski”[34].

Kazimiera Mika nad ciałem swojej zmarłej w wyniku bombardowania siostry we wrześniu 1939 roku. Źródło: Wikimedia Commons.

W polityce zagranicznej postępowanie zgodnie z honorem (zwłaszcza błędnie rozumianym) już na starcie skazuje na porażkę osobę kierującą się w swoich działaniach tą wartością. W świecie, w którym polityka, a szczególnie polityka zagraniczna, jest tą częścią ludzkiej aktywności, w której wszelkie ludzkie wady skupiają się jak w soczewce, króluje postępowanie realistyczne lub wręcz pragmatyczne co siłą rzeczy wyklucza skuteczność honorowych zachowań. Wszelkie humanitarne czy empatyczne deklaracje lub działania są w gruncie rzeczy tylko pozorowane, są fasadą, za którą kryje się chęć realizowania własnych interesów narodowych za wszelką cenę, nie oglądając się na innych. Nie rozumiał tego Józef Beck, nie rozumiała tego większość polskiej przedwojennej elity politycznej, nie rozumiało tego również polskie społeczeństwo, które doskonale pamiętało świat bez Polski, a na domiar złego w latach trzydziestych było za pośrednictwem prasy karmione mniej lub bardziej intensywną (w zależności od okresu) antyniemiecką propagandą i gdy nadeszła chwila, w której należało podjąć męską decyzję i zgodzić się na sojusz z Niemcami, Józef Beck, nawet gdyby chciał, nie miał odwagi przeciwstawić się opinii publicznej (i wielu swoim sanacyjnym kolegom), która zapewne wybuchłaby złością zaraz po ujawnieniu, że Polska przychylnie ustosunkowała się do niemieckich propozycji z jesieni 1938 roku. Tymczasem, jak wskazuje Przemysław Żurawski vel Grajewski, co najmniej od 1926 roku polityka zagraniczna Polski opierała się na zasadach sformułowanych w pięciu punktach stanowiących odzwierciedlenie mentalności elit rządzących II Rzeczpospolitą, dla których wartością nadrzędną było honorowe postępowanie:

  • Zasada sakralizacji terytorium i granic Polski – uznanie, że integralność terytorialna państwa nie podlega dyskusji i próba jej zakwestionowania musi prowadzić do wojny.
  • Zasada podmiotowości (mocarstwowości) Polski – zasada wykluczająca przyjęcie przez Polskę statusu państwa-klienta.
  • Zasada “równej odległości” – odrzucenie koncepcji wiązania się z jednym z wielkich sąsiadów przeciw drugiemu.
  • Zasada uznawania wyższości układów dwustronnych nad wielostronnymi.
  • Zasada konsolidacji obszaru Międzymorza.

Zastosowanie powyższych zasad w polityce zagranicznej II RP wynikało z obawy ponownego spełnienia się scenariusza upadku Polski, który miał miejsce w XVIII wieku kiedy to Polska zniknęła z map Europy[35]. Błąd polegał na tym, że kierowanie się tymi zasadami zamykało nam drogę do jakichkolwiek negocjacji, które w sytuacjach trudnych stanowią jedyne rozwiązanie i nawet jeśli muszą się skończyć kompromisem czy nawet ustąpieniem jednej ze stron, wciąż mogą stanowić swoiste koło ratunkowe.

Ryszard Pajewski siedzący na ruinach swojego domu we wrześniu 1939 roku. Źródło: Wikimedia Commons.

Nasz kraj zapłacił straszliwą, ogromną cenę za błędną decyzję jednego człowieka w imię błędnie pojmowanego honoru z czego też wynikało przeświadczenie, że sojusznicy nam pomogą. Już w 1936 roku Adolf Bocheński przestrzegał przed opieraniem bezpieczeństwa Polski na sojuszu z Francją. Pisał wtedy:

Francja jest niewątpliwie państwem tak przeżartym ideologią pacyfizmu, że niezdolnym do użycia (…)” sił wojskowych „w innym wypadku jak w razie bezpośredniej agresji na jej własne terytorium (…). Jakie wobec tego znaczenie może mieć dla nas sojusz z Francją i czegóż możemy się po niej spodziewać, gdy wskutek antyniemieckiej polityki staniemy znów przed żądaniami koalicji obu sąsiadów”[36].

Ciało zagłodzonego niemowlęcia w getcie warszawskim. Zdjęcie wykonane na cmentarzu żydowskim przy ul. Okopowej w 1942 roku. Źródło: Wikimedia Commons.

O „wielkich iluzjach” polskiej opinii publicznej Bocheński pisał:

„Opinia polska musi nareszcie zdać sobie sprawę, że nie możemy liczyć w przyszłości na bagnety i karabiny maszynowe francuskie czy angielskie, a jedynie na własne wojsko. Jedynie własna samodzielna polityka może sprowadzić przedłużenie błogosławionego dla nas antagonizmu niemiecko-rosyjskiego. Jedynie własna polityka może nas uchronić od wiązania się z organizacjami politycznymi, które w chwili niebezpieczeństwa nie przyjdą nam z pomocą”[37].

Owszem, strategia popiłsudczykowskiej Sanacji utrzymywania równych odległości pomiędzy Moskwą a Berlinem i wiązania się sojuszem z mocarstwami zachodnimi miałaby sens w sytuacji, gdyby nasza armia była pod względem technicznym przynajmniej zbliżona do niemieckiej. Nasz potencjał militarny był trzykrotnie słabszy od niemieckiego o czym informowali w styczniu 1938 roku gen. Kutrzeba i ppłk Mossor w opracowanym przez nich „Studium planu strategicznego Polski przeciw Niemcom”. Gdyby różnice w potencjale militarnym i przemysłowym między Polską a Niemcami nie były tak znaczne, wówczas polityka Becka miałaby sens.

Zwłoki dzieci – ofiary głodu w getcie warszawskim. Źródło: Wikimedia Commons.

Każdy człowiek jest odpowiedzialny za swoje czyny. Podejmując jakiekolwiek działania musimy mieć świadomość konsekwencji jakie się z nimi wiążą, zwłaszcza jeśli prowadzimy politykę zagraniczną państwa i od naszej decyzji zależy przyszłość milionów ludzi. Konsekwencje błędnej polityki Józefa Becka były katastrofalne. Zwracając się znowu do wspomnianych już na początku „honorowych” chciejców, którzy w polityce zagranicznej przedwojennej Polski nie dostrzegają niczego złego lub stwierdzają, że nie było innego wyjścia i że postąpiliśmy najlepiej jak się dało, chciałbym zwrócić uwagę, że „honorowe” postępowanie w polityce zagranicznej ma twarz przerażonej, płaczącej dwunastoletniej Kazimiery Miki, która zetknęła się po raz pierwszy ze śmiercią, w dodatku śmiercią swojej siostry (fotografia nr 1). Kierowanie się błędnie rozumianym honorem uosabia postać dziewięcioletniego Ryszarda Pajewskiego, który siedząc na gruzach własnego domu w zbombardowanej Warszawie uświadamia sobie, że nagle został żywicielem rodziny (fotografia nr 2). W dłuższej perspektywie kierowanie się błędnie rozumianym honorem umożliwiło Niemcom stworzenie w Polsce gett, w których stłaczani byli Żydzi. W tych niewielkich, zamkniętych dzielnicach tysiące ludzi umierało z głodu i chorób. Każdego dnia można było spotkać na ulicach konające z głodu dzieci (fotografie nr 3, 4). Idea „honorowego” postępowania w latach II wojny światowej sięgnęła bruku tak jak zwłoki ludzi umierających codziennie w getcie warszawskim (fotografie nr 5, 6).

Ciała zmarłych z głodu w getcie warszawskim. Źródło: Wikimedia Commons.

Skutki idealistycznego podejścia do polityki zagranicznej widać także w Palmirach, w Katyniu, Charkowie, Miednoje i Bykowni, widzimy to także na dalekiej Syberii gdzie wbrew swej woli zostali przewiezieni i zamknięci w łagrach mieszkańcy wschodnich regionów II Rzeczypospolitej. „Honor” o którym 5 maja 1939 roku mówił w Sejmie Józef Beck ma zapach chloru rozsypanego w bydlęcych wagonach, którymi na rampę w Auschwitz-Birkenau przywożeni byli ledwo żywi ludzie. Niektórzy z nich zabierali z sobą „honor” do baraków, inni do krematoriów gdzie ów „honor” opuszczał obóz razem z nimi przez komin.

Ślady tego przedwojennego polskiego „politycznego honoru” odnajdujemy także w Ponarach, we wspomnieniach z Pawiaka, w dawnej siedzibie Gestapo w Alei Szucha w Warszawie, we lwowskim więzieniu „Brygidki” gdzie NKWD dokonało masakry więźniów, w pogromach lwowskich z 1941 roku, na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, a także w pamięci tych wszystkich żyjących dzisiaj ludzi, którzy przeżyli tamten czas lub którym wiedzę o wydarzeniach z tamtych lat przekazali naoczni świadkowie czy ofiary.

Getto warszawskie. Zwłoki ofiary głodu w getcie zabierane sprzed bramy domu (adres, nazwa ulicy ? nieznane). Źródło: Wikimedia Commons.

Ten ciąg zdarzeń pchnął naród Polski w objęcia jeszcze bardziej nieodpowiedzialnych osób, które wydały o wiele silniejszemu okupantowi niemieckiemu bitwę w postaci Powstania Warszawskiego. W rezultacie śmierć poniosły setki tysięcy mieszkańców Warszawy, a ci którzy ocaleli musieli opuścić miasto. Zniszczona, zrujnowana Warszawa (fotografia nr 7) już nigdy nie odzyskała swojego dawnego charakteru. Niemcy i Sowieci dokonali w polskiej substancji narodowej ogromnego spustoszenia. Zginęło ponad 6 milionów obywateli II Rzeczypospolitej co w ujęciu procentowym daje ponad 22% ogółu ludności. W tej klasyfikacji Polska jest niestety liderem. Żaden inny kraj nie poniósł w tej wojnie tak dotkliwych strat ludnościowych jak Polska. Wspomnijmy także skutki Intelligenzaktion czy Akcji AB, w których zginęło 39% lekarzy, 33% nauczycieli, 30% naukowców, 28% księży i 26% prawników. Jeżeli weźmiemy pod uwagę również fakt, że będąc w obozie państw zwycięskich, zostaliśmy przez naszych rzekomych sojuszników oddani w ręce Stalina i przez ponad 40 lat po wojnie Polską rządzili ludzie kierowani przez swoich mocodawców z Moskwy i którzy tworzyli nową tożsamość narodową w oderwaniu od wartości jakie Polacy wyznawali przed wojną, otrzymamy wówczas pełen obraz klęski polskiego państwa i polskiego narodu. Skutki decyzji jednego człowieka odczuwamy do dzisiaj i są one dostrzegalne zwłaszcza w naszej mentalności, w naszych kryteriach wartości. Żeby była jasność: nie twierdzę, że Józef Beck jest bezpośrednio odpowiedzialny za powyżej opisane tragedie, natomiast musimy mieć świadomość, że jego błędne decyzje otworzyły Niemcom i Sowietom drogę do tych zbrodni.

Widok zniszczonej Warszawy – zdjęcie lotnicze Śródmieścia. Widoczne budynki: Filharmonia, PKO (ob. Poczta Główna), Prudential, PAST-a, ulice: Świętokrzyska, Mazowiecka, Jasna, Marszałkowska, Moniuszki. Rok 1946. Źródło: ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego.

Jestem zdania, że skoro de facto przegraliśmy tę wojnę i ponieśliśmy tak straszliwe straty to wniosek nasuwa się sam – nasza przedwojenna polityka zagraniczna była błędna (proste i logiczne) i w świetle powyższych faktów twierdzenie, że to nieprawda jest nieporozumieniem. Nie udawajmy, że z tej klęski nie płynie żadna nauka. Nie mówmy, że nie było innego wyjścia, bo widać ewidentnie, że każde inne wyjście byłoby lepsze. Nie wyobrażam sobie większej tragedii niż ta, która się wydarzyła. Być może zawierając sojusz z Hitlerem narażalibyśmy się na utratę suwerenności, ale argument, że Niemcy i tak prowadziliby wobec nas taką samą politykę terroru jak w rzeczywistości uważam za nielogiczny. Z naszymi 40 dywizjami byliśmy dla Hitlera skarbem, dzięki któremu bez problemu pokonałby Stalina. Nawet gdyby po tym zwycięstwie, kiedy nie bylibyśmy mu już potrzebni, zwrócił się przeciwko nam, to mając te nasze 40 dywizji, w tej walce mielibyśmy nieporównywalnie większe możliwości przeciwdziałania niemieckiemu terrorowi niż to było w rzeczywistości, nawet gdybyśmy musieli zejść do podziemia.

***

NAU(CZ)KA NA PRZYSZŁOŚĆ

Historia jest nauczycielką życia dlatego jej podstawową funkcją jest nauka o błędach jakie zostały już popełnione w przeszłości. Z tych błędów należy wyciągać wnioski, a jeżeli przy okazji jakieś pozytywne w skutkach wydarzenie z historii kraju można wykorzystać do kształtowania tożsamości narodowej i krzewienia patriotyzmu to bardzo dobrze, ale nie może się to stać celem samym w sobie. Z klęski naszego kraju w II wojnie światowej płynie ogromna nauka, której nie możemy zmarnować. Wyszło wówczas na jaw mnóstwo naszych błędów, które musimy rozpoznać, zdefiniować i nauczyć się im zapobiegać. Postaram się to zrobić poniżej.

a) kontynuacja „honorowego” myślenia

Odnoszę wrażenie, że nasz kraj jest jednym z nielicznych, w którym przed podjęciem decyzji dotyczącej jakiejś istotnej kwestii wagi państwowej zastanawiamy się (zarówno społeczeństwo lub chociaż jego część, jak i politycy) co pomyślą o tym w innych państwach. Takie myślenie jest, między innymi, pochodną tego „honorowego” postępowania, które doprowadziło nas do katastrofy. W efekcie robimy politykę pod opinię innych państw zamiast nie zawracać sobie tym głowy i prowadzić politykę tak, aby zapewnić sobie dążenie do realizacji interesów narodowych (w ostatnim czasie nasze elity polityczne wyraźnie zaczynają prowadzić coraz bardziej suwerenną politykę [nie biorę pod uwagę skuteczności tych działań], a więc pod tym względem mój powyższy osąd stracił nieco na autentyczności, natomiast kontynuacja „honorowego” myślenia jest wciąż obecna w naszym społeczeństwie i nieustannie pojawia się jako głos opinii publicznej – przyp. TJO). Jesteśmy i zawsze będziemy w takim położeniu geopolitycznym (o czym pisałem już wyżej), że kiedy zaczniemy podejmować bardziej suwerenne decyzje spotka się to ze sprzeciwem naszych sąsiadów i nie tylko (co też dzieje się w ostatnich miesiącach). W takiej sytuacji państwa zachodnie bardzo łatwo mogą nas rozgrywać, ponieważ na Zachodzie wciąż nie przyzwyczaili się do obecności silnego organizmu politycznego pomiędzy Niemcami a Rosją i zawsze mogą przedstawiać naszą politykę i nas samych w sposób mniej lub bardziej zbliżony do tego jak czyniono to przed I wojną światową. Otóż negatywne poglądy dotyczące Polaków i ich zdolności organizacyjnych zostały wytworzone wiele lat przed Wielką Wojną. W drugiej połowie XIX wieku państwa Zachodu, w których nie interesowano się zbytnio Europą Środkowo-Wschodnią, czerpały informacje o tym obszarze głównie ze źródeł niemieckich. Niemcy natomiast od wielu lat wypuszczali w świat nieprzychylne Polakom opinie, nadając im znaczenie naukowe, oparte na rzekomo rzetelnych badaniach. Informacje takie padały na podatny grunt, jako że na całym świecie nauka niemiecka miała opinię solidnej i wiarygodnej. W efekcie na Zachodzie zapanowała opinia, że Polacy, pomimo niewątpliwie pozytywnych cech takich jak romantyczny światopogląd i wysoka kultura wyższych warstw społecznych, nie mają zdolności organizacyjnych, a tym bardziej nie są w stanie skutecznie zorganizować życia publicznego we własnym kraju i co za tym idzie nie powinni mieć niepodległego państwa.

To od mądrości i odwagi naszych przywódców zależy czy uda się nam przezwyciężyć tego typu działania i stać się w końcu realnym podmiotem na arenie międzynarodowej.

b) mankamenty ludzkiej psychiki

Jednym z poważniejszych problemów z jakimi musimy mierzyć się każdego dnia jest zjawisko występujące w naszej psychice, a nazywające się dysonansem poznawczym. Według teorii dysonansu poznawczego Leona Festingera, kiedy zachodzi rozbieżność między naszym zachowaniem a naszymi przekonaniami, lub gdy działania są niezgodne z ważnymi dla nas postawami, pojawia się wówczas nieprzyjemny stan napięcia, który chcemy zredukować umniejszając znaczenie informacji, która jest sprzeczna z naszymi poglądami lub działaniami[38]. Musimy zatem zdawać sobie sprawę, że nie jesteśmy nieomylni i aby nie wpaść w pułapkę dysonansu poznawczego nauczmy się patrzeć na dane zagadnienie/kwestię szeroko, miejmy otwarty umysł i jeśli popełnimy błąd to przyznawajmy się do niego najpierw sami przed sobą, a następnie przed innymi. Błądzić jest rzeczą ludzką, a błędów nie popełnia tylko ten kto nic nie robi.

Przekonanie o własnej nieomylności i posiadaniu niezbędnej wiedzy do ferowania wyroków w wielu sprawach (lub w każdej) i osądzania innych ludzi jest niestety w naszych czasach plagą. Wynika to z przerostu indywidualizmu, a co za tym idzie odrzucenia wszelkich autorytetów. Jednak jeśli już czasem, w różnorakich dyskusjach, odwołujemy się do autorytetów chcąc uwiarygodnić swoje wypowiedzi, to odnosimy się do poglądów osób uchodzących za autorytety o wątpliwej proweniencji. Od wielu już lat nasze rodzime media serwują nam (bardziej lub mniej świadomie) propagandę hedonistycznych antywartości, które wypełniają umysły kolejnych roczników młodych Polaków. Po upadku PRL-u zachłysnęliśmy się otrzymaną nagle wolnością i od tamtego czasu czerpiemy bezkrytycznie ze świata zachodniego wszystkie wzorce i style zachowań, które wypychają wartości charakterystyczne dla naszej tożsamości i mentalności. Ten trend zaczyna się powoli odwracać ale minie jeszcze wiele czasu zanim na powrót zwrócimy się ku zdrowym wartościom i uznamy niegdysiejsze autorytety. Świadomość istniejącego problemu może jednak nieco przyspieszyć ten proces.

Na domiar złego, w efekcie takiego bezkrytycznego podchodzenia do obcych wzorców kulturowych doszliśmy do tego, że afiszowanie się z brakiem szacunku do drugiej osoby nie jest już czymś nagannym. W rezultacie nie potrafimy ze sobą rozmawiać, gdyż często sięgamy po argumenty ad personam. Zamiast krytykować (konstruktywnie!) argumenty naszego rozmówcy, atakujemy jego samego chcąc usilnie zdyskredytować go lub zarzucić go argumentami, na które nie będzie w stanie odpowiedzieć („zmasakrować”) i najchętniej poprowadzić rozmowę tak, aby okazało się, że jest on hipokrytą, w związku z czym jego argumenty mają stracić na znaczeniu. Jeżeli dana osoba popełni jakiś błąd, wyrządzi komuś krzywdę lub popełni przestępstwo albo przynajmniej wyrazi na jakiś temat pogląd biegunowo odległy od naszego, wówczas uznajemy, że automatycznie uzyskujemy moralne prawo do bezwzględnego skrytykowania takiej osoby, do agresywnej oceny jej zachowania i jej samej, a nawet do obrażania. W skrajnych przypadkach dochodzi nawet do rękoczynów. Jest to też pośrednio skutek przegranej przez nas II wojny światowej i wejście w sferę wpływów Związku Sowieckiego, który jako swoisty nośnik cywilizacji turańskiej (wschodniej) wpoił nam panujący na wschodzie szeroko rozumiany kult siły, dokonując sporego zamętu w naszej mentalności. Historia polskiej mentalności jest jednak tematem na oddzielną rozprawę.

c) świadomość (geo)polityczna

Najważniejszym celem każdej istoty żywej jest osiąganie i utrzymywanie bezpieczeństwa. Nie inaczej jest z organizmami politycznymi. Każda jednostka polityczna dąży przede wszystkim do tego, aby przeżyć[39]. Józef Kukułka stwierdza, że „w każdej polityce zagranicznej cele podstawowe obejmują: zapewnienie bezpieczeństwa państwa, wzrost jego siły oraz pozycji i prestiżu międzynarodowego”[40].

Aby osiągnąć wspomniane cele należy przede wszystkim mieć świadomość, że najistotniejszym elementem systemu międzynarodowego jest układ sił, którego częściami składowymi są stosunki sił i interesów, które de facto są istotą stosunków międzynarodowych[41]. Pomiędzy stosunkiem sił poszczególnych podmiotów może zachodzić równowaga lub nierównowaga, natomiast ich interesy mogą być zgodne lub niezgodne ze sobą[42]. Należy mieć w związku z tym na uwadze, że każde państwo jest elementem pewnego układu sił, a więc dążenie do zapewnienia sobie bezpieczeństwa zależy od stosunku siły potencjalnego przeciwnika, a także umiejscowienia państwa na danym obszarze. Każde państwo dąży do realizacji swoich celów czemu ma służyć rywalizacja geopolityczna. Jej celem jest zwiększenie znaczenia i potęgi danego podmiotu politycznego co może przerodzić się w konflikt geopolityczny. Dzieje się tak, ponieważ cechą charakterystyczną rywalizacji geopolitycznej jest fakt, że zyskać może tylko jedna strona, natomiast przeciwna w takim wypadku może tylko stracić. Im więcej dana jednostka zyskuje, tym większe jest prawdopodobieństwo, że zacznie być postrzegana przez oponentów jako wróg, którego rozwój należy zahamować, być może nawet za pomocą użycia siły[43].

Wychodząc od powyższych stwierdzeń dochodzimy do istoty omawianego tematu. Otóż stosunki sił ulegają ciągłym zmianom. Skutkiem tego procesu jest dynamiczny charakter ładu międzynarodowego, który to ład może się zmieniać lub zmiany mogą zachodzić w jego strukturze. Do zmian ładu międzynarodowego dochodzić może na skutek wielkich wojen, wstrząsu politycznego lub ewolucji stosunków międzynarodowych. Zagrożenie niosą ze sobą zmiany ładu, które dokonały się na skutek dwóch pierwszych sytuacji. Wówczas nowy ład powstający po nagłym odrzuceniu poprzedniego, starego ładu, jest respektowany przez strony tak długo aż jedna z nich zakwestionuje jego zasadność. Zatem ład wykreowany w takich okolicznościach jest nieustannie zagrożony zjawiskami z których powstał, a więc wojnami lub wstrząsami politycznymi. Nadzieję na długotrwałą stabilność niesie ze sobą zmiana ładu powstała na skutek ewolucji stosunków międzynarodowych zatwierdzonej porozumieniem zainteresowanych podmiotów politycznych[44].

Reasumując powyższy wywód, musimy wiedzieć, że przy każdej zmianie ładu międzynarodowego musi dojść do swoistej „przepychanki”, a więc jakiś organizm polityczny musi stracić żeby inny mógł zyskać. Państwo, które na skutek zmiany ładu międzynarodowego poniosło duże straty (tak jak Polska w pojałtańskiej Europie) może mieć duże trudności przez wiele lat z odzyskaniem utraconej pozycji. Zazwyczaj należy czekać do kolejnej zmiany ładu międzynarodowego aby osiągnąć ten cel. Przywódcy państw muszą zdawać sobie z tego sprawę i prowadzić politykę zagraniczną tak aby unikać tego niebezpieczeństwa, a my, wyborcy, powinniśmy oddawać swoje głosy w wyborach na te środowiska polityczne, których członkowie rozumieją prawa rządzące stosunkami międzynarodowymi.

***

REKOMENDACJA

Podsumowując, chciałbym życzyć wszystkim swoim rodakom i sobie również abyśmy zawsze mieli otwarte umysły i nie zamykali się na rozwiązania, które według nas, pozornie są nietrafione. Nasza historia pokazała, że skutki takiego ignoranctwa mogą być tragiczne. Nie zamykajmy się na obce nam poglądy, bo kto wie czy to nie w nich jest ukryty klucz do rozwiązania naszego problemu. Nadto kształćmy się nieustannie. Nie poprzestawajmy na edukacji w szkole czy na studiach, bo w ten sposób nie zwiększamy naszej świadomości, także tej politycznej i dokonujemy wyborów politycznych w oparciu o jakieś bezsensowne argumenty, a to tylko od nas zależy kto będzie sprawował władzę w naszym kraju. Nie czerpmy informacji z głównych serwisów informacyjnych. Śledźmy branżowe serwisy i czasopisma, w których jest sporo merytorycznych informacji nieskażonych (lub w niewielkim stopniu 😉 ) polityczną propagandą, która przesłania nam to co najistotniejsze. Dużo czytajmy, podchodźmy do każdego problemu analitycznie i patrzmy na niego wieloaspektowo, bo taka jest nasza rzeczywistość – o wiele bardziej złożona niż nam się wydaje.

Tomasz Jan Orłowski

Przypisy:

  1. Wańkowicz Melchior, Karafka La Fontaine’a, Warszawa 2010.
  2. Tamże.
  3. Eberhardt Piotr, Polska i jej granice. Z historii polskiej geografii politycznej, Lublin 2004, s. 128.
  4. Pawłowski Stanisław, Bystroń Jan, Peretiatkowicz Antoni, Polska współczesna, Lwów-Warszawa 1928, s. 8-9.
    5. Wąsowicz Józef, Materiały do geografii politycznej Polski, [w:] Czasopismo Geograficzne, t. 15, z. 3, Lwów 1937, s. 218-219.
    6. Kloczkowski Jacek, Przeklęte miejsce Europy? Meandry polskiej geopolityki, [w:] Kloczkowski Jacek (red.), Przeklęte miejsce Europy? Dylematy polskiej geopolityki, Kraków 2009, s. 7.
    7. Bukowiecki Stanisław, Polityka Polski Niepodległej. Szkic programu, Warszawa 1922, s. 50.
    8. Tamże, s. 51.
    9. Bocheński Adolf, Między Niemcami a Rosją, Warszawa 1937, s. 29.
    10. Moczulski Leszek, Wojna polska 1939, Warszawa 2009, s. 28.
    11. Tamże, s. 28-29.
    12. Tamże, s. 31.
    13. Pipes Richard, Rewolucja Rosyjska, Warszawa 1994, s. 499–502.
    14. Szuppe Paweł, Ideologia i mistyka volkistowska u źródeł nazizmu, [w:] Collectanea Theologica nr 73/2 (2003), s. 79-101.
    15. Segall Jacob, Die deutschen Juden als Soldaten im Kriege 1914-1918, Berlin 1922, https://archive.org/details/diedeutschenjude00segauoft
    16. Olaszek Ewelina, Dlaczego Niemcy bali się Żydów?, Ciekawostki historyczne, http://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/11/02/dlaczego-niemcy-bali-sie-zydow/ [dostęp: 25.08.2018r.]
    17. Tamże.
    18. Woźniak Marek, Między antropologią a historią: mechanizm kozła ofiarnego w narracji historycznej, http://www.kulturaihistoria.umcs.lublin.pl/archives/47 [dostęp: 25.08.2018r.]
    19. Loranty Krzysztof (red.), Psychospołeczne uwarunkowania zachowań jednostek i grup społecznych w sytuacjach zagrożeń, Warszawa 2010, s. 75.
    20. Giddens Anthony, Socjologia, Warszawa 2008, s. 276.
    21. Loranty K, dz. cyt., s. 76.
    22. Elias Norbert, Rozważania o Niemcach. Zmaganie o władzę a habitus narodowy i jego przemiany w XIX i XX wieku, Poznań 1996, s. 152.
    23. Welzer Harald, Sprawcy. Dlaczego zwykli ludzie dokonują masowych mordów, Warszawa 2010, s. 74.
    24. Elias N., dz. cyt., s. 176-177.
    25. Lethen Helmut, Verhaltenslehren der Kälte. Lebensversuche zwischen den Kriegen, Frankfurt nad Menem 1994, [w:] Welzer Harald, Sprawcy. Dlaczego zwykli ludzie dokonują masowych mordów, Warszawa 2010, s. 75.
    26. Welzer H., dz. cyt., s. 75.
    27. Tamże, s. 78.
    28. Balcerowicz Bolesław, O pokoju. O wojnie. Między esejem a traktatem, Warszawa 2013, s. 98.
    29. Listę najpopularniejszych kodeksów honorowych dostępnych w przedwojennej Polsce można znaleźć na stronie profilu Czas Gentlemanów pod adresem http://czasgentlemanow.pl/ksiazki/#kodeksy
    30. Kielban Łukasz, Kodeks honorowy – jeden czy wiele?, Czas Gentlemanów, http://czasgentlemanow.pl/2011/03/kodeks-honorowy-jeden-czy-wiele/ [dostęp: 25.08.2018r.]
    31. Aleksandrowicz Jerzy (red.), Wielka Encyklopedia Powszechna Ilustrowana, ser. 1, t. 29-30, Warszawa 1902, s. 322
    32. Tamże, s. 323.
    33. Cat-Mackiewicz Stanisław, Honor w nieodpowiednim miejscu, „Lwów i Wilno”, Nr 20 (1947), s. 1.
    34. Tamże.
    35. Żurawski vel Grajewski Przemysław, Geopolityka – siła – wola. Rzeczypospolitej zmagania z losem, Kraków 2010, s. 94-96.
    36. Bocheński Adolf, Dlaczego nie chcemy bronić Locarna, Bunt Młodych, Nr 5 (1936).
    37. Tamże.
    38. Zimbardo Philip, Efekt Lucyfera, Warszawa 2011, s. 240-241.
    39. Sułek Mirosław, Potęga państw. Modele i zastosowania, Warszawa 2013, s. 51.
    40. Kukułka Józef, Międzynarodowe stosunki polityczne, Warszawa 1982, s. 43.
    41. Sułek M., dz. cyt., s. 290.
    42. Tamże, s. 297.
    43. Tamże, s. 287-288.
    44. Balcerowicz B., dz. cyt., s. 258.

Bibliografia:

Książki i opracowania:

  • Aleksandrowicz Jerzy (red.), Wielka Encyklopedia Powszechna Ilustrowana, ser. 1, t. 29-30, Warszawa 1902
  • Balcerowicz Bolesław, O pokoju. O wojnie. Między esejem a traktatem, Warszawa 2013
  • Bankowicz Marek (red.), Historia polityczna świata XX wieku. 1901-1945, Kraków 2004
  • Bocheński Adolf, Między Niemcami a Rosją, Warszawa 1937
  • Bukowiecki Stanisław, Polityka Polski Niepodległej. Szkic programu, Warszawa 1922
  • Czasopismo Geograficzne, t. 15, z. 3, Lwów 1937
  • Eberhardt Piotr, Polska i jej granice. Z historii polskiej geografii politycznej, Lublin 2004
  • Elias Norbert, Rozważania o Niemcach. Zmaganie o władzę a habitus narodowy i jego przemiany w XIX i XX wieku, Poznań 1996
  • Giddens Anthony, Socjologia, Warszawa 2008
  • Kloczkowski Jacek (red.), Przeklęte miejsce Europy? Dylematy polskiej geopolityki, Kraków 2009
  • Kukułka Józef, Międzynarodowe stosunki polityczne, Warszawa 1982
  • Loranty Krzysztof (red.), Psychospołeczne uwarunkowania zachowań jednostek i grup społecznych w sytuacjach zagrożeń, Warszawa 2010
  • Moczulski Leszek, Wojna polska 1939, Warszawa 2009
  • Pawłowski Stanisław, Bystroń Jan, Peretiatkowicz Antoni, Polska współczesna, Lwów-Warszawa 1928
  • Pipes Richard, Rewolucja Rosyjska, Warszawa 1994
  • Praca zbiorowa, Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej. Tom I – Kampania wrześniowa 1939. Część pierwsza – polityczne i wojskowe położenie Polski przed wojną, Londyn 1951
  • Sułek Mirosław, Potęga państw. Modele i zastosowania, Warszawa 2013
  • Wańkowicz Melchior, Karafka La Fontaine’a, Warszawa 2010
  • Welzer Harald, Dlaczego zwykli ludzie dokonują masowych mordów, Warszawa 2010
  • Zimbardo Philip, Efekt Lucyfera, Warszawa 2011
  • Żurawski vel Grajewski Przemysław, Geopolityka – siła – wola. Rzeczypospolitej zmagania z losem, Kraków 2010

Źródła internetowe:

  • Kielban Łukasz, Kodeks honorowy – jeden czy wiele?, Czas Gentlemanów, http://czasgentlemanow.pl/2011/03/kodeks-honorowy-jeden-czy-wiele/
  • Olaszek Ewelina, Dlaczego Niemcy bali się Żydów?, Ciekawostki historyczne, http://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/11/02/dlaczego-niemcy-bali-sie-zydow/
  • Segall Jacob, Die deutschen Juden als Soldaten im Kriege 1914-1918, Berlin 1922, https://archive.org/details/diedeutschenjude00segauoft
  • Woźniak Marek, Między antropologią a historią: mechanizm kozła ofiarnego w narracji historycznej, http://www.kulturaihistoria.umcs.lublin.pl/archives/47

Artykuły prasowe:

  • Bocheński Adolf, Dlaczego nie chcemy bronić Locarna, Bunt Młodych, Nr 5, 1936
  • Cat-Mackiewicz Stanisław, Honor w nieodpowiednim miejscu, Lwów i Wilno, Nr 20, 1947
  • Szuppe Paweł, Ideologia i mistyka volkistowska u źródeł nazizmu, Collectanea Theologica, Nr 73/2, 2003

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*