Piotr Korczyński, Dzika Dywizja. Historia Czerwonych Beretów
Skąd się wzięła 6. Pomorska Dywizja Powietrzno-Desantowa i dlaczego była „dzika”? Co ją odróżniało od pozostałych związków taktycznych ówczesnego WP? Odpowiedzi na powyższe pytania znajdziecie w najnowszym reportażu historycznym autorstwa Piotra Korczyńskiego, Dzika Dywizja. Historia Czerwonych Beretów.
Wojska powietrzno-desantowe, ze względu na swoją specyfikę oraz przeznaczenie, nieomal zawsze skupiają na sobie uwagę pasjonatów wojskowości, historyków oraz młodzieży pragnącej podjąć w nich służbę.
Historia pamięta rozmach i innowacyjność sowieckich jednostek spadochronowych, śmiałość hitlerowskich zielonych diabłów oraz wyjątkowość brytyjskich skoczków. Również siły zbrojne USA świadomie budują elitarny wizerunek własnych formacji powietrzno-manewrowych.
Liczne spotkania z żołnierzy z kombatantami, obchodzenie świat i rocznic oraz wspieranie wysoko budżetowych produkcji filmowych utrwala pozytywny wizerunek spadochroniarzy zarówno we własnym społeczeństwie jak i w oczach licznych sojuszników.
W przypadku Polski sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Nasze wojska areomobilne posiadają niezwykle barwną i bogatą historię. Niestety, ze względu na ogrom przemian doświadczających nasz naród w przeciągu ostatnich stu lat, słynne czerwone berety pokrył kurz.
Owszem, w ostatnich latach zapanowała pewnego rodzaju moda na „specjalsów” – żołnierzy jednostek o wiele lepiej wyposażonych i wyszkolonych od pozostałych, których pojmowanie wojskowej dyscypliny znacząco się różni od tego, co można na co dzień spotkać w piechocie zmechanizowanej czy artylerii.
Niemniej, Piotr Korczyński, autor publikacji Dzika Dywizja. Historia Czerwonych Beretów, podaje przykład młodego żołnierza, który w zupełnym zdziwieniu zdał pytanie: coś było przed Lublińcem i Gromem?
Zadaniem publikacji Korczyńskiego jest niejako odkurzenie historii sformowania i funkcjonowania 6. Pomorskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej – tytułowej dzikiej dywizji, powstałej pod koniec lat 50. na bazie istniejącej ówcześnie 6. dywizji piechoty. Tym samym, autor stara się również pokrótce przedstawić czytelnikom zarys historii nieomal wszystkich formacji spadochronowych, jakie istniały przed sformowaniem opisywanego związku taktycznego.
Autor
Piotr Korczyński urodził się w Bieczu, niewielkim miasteczku położonym na terenie województwa Małopolskiego. Ukończył Wydział Historyczny na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Na co dzień pisze dla Focus Historia, Newsweek Historia, Do Rzeczy Historia, Mówią Wieki. Redaktor naukowy Wojskowego Instytutu Wydawniczego w Warszawie.
Zainteresowania Korczyńskiego oscylują wokół zagadnień związanych z wojskowością XX wieku, grafiką oraz westernem, zwłaszcza jego europejskich odmian. Ponadto zajmuje się kolekcjonowaniem fajek oraz rolnictwem. Autor między innymi: Piętnaście sekund. Żołnierze polscy na froncie wschodnim, Warszawa 2023, Zapomniani. Chłopi w Wojsku Polskim, Kraków 2022 czy też Elitarne jednostki specjalne Wojska Polskiego 1939-45, Czerwonak 2013.
O czym właściwie jest Dzika Dywizja?
Dzika Dywizja. Historia Czerwonych Beretów jest reportażem powstałym na bazie wywiadów z kombatantami, rezerwistami oraz emerytami którzy w przeszłości służyli w słynnych Czerwonych Beretach – czyli 6. Pomorskiej Dywizji powietrzno-desantowej. Geneza opisywanego związku taktycznego siłą rzeczy sięga 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej, która pod dowództwem generała Stanisława Sosabowskiego brała udział w słynnej operacji Market Garden.
Jej kadra po wojnie umożliwiła stworzenie własnej formacji powietrzno-desantowej bez oglądania się na sowieckie doświadczenia. Dla autora publikacji stało się to swoistą furtką umożliwiającą przedstawienie czytelnikowi historii formacji specjalnego przeznaczenia, które ze względu na umundurowanie, szlak bojowy oraz wymianę kadry ocierały zarówno o brygadę Sosabowskiego, jak i dywizję Edwina Rozłubirskiego.
Autor reportażu odnosi się z takim samym szacunkiem zarówno wobec żołnierzy walczących na zachodzie, jak i tych służących w kraju po wojnie. Unika ocen o charakterze politycznym. W pewnym sensie zaproponowana przez niego wizja postrzegania opisywanego tematu, w oczach wyrobionego czytelnika może wydać się nazbyt naiwna. Z drugiej jednak strony, stara się przedstawiać swoich bohaterów jako zwykłych ludzi, którym przyszło żyć w trudnych czasach.
Formowanie 6. Pomorskiej przypadało na okres rządów Władysława Gomułki, uważanego nie bez racji za kogoś w rodzaju nacjonal-komunisty. Dochodziło wtedy do wielu różnych paradoksów wymykających się prostym ocenom.
Ówczesne Wojsko Polskie przechodziło gigantyczną restrukturyzację. Na stan jednostek wchodziła zupełnie nowa technika. Ton wojsku nadawali ambitni generałowie o niezwykle skomplikowanych życiorysach. Wywodzący się z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (!), generał Jan Ludwik Frey-Bielecki okazał się znakomitym reformatorem Wojsk Lotniczych.
Generał Edwin Rozłubirski z powodzeniem dowodził omawianą 6. Dywizją. Co więcej, wielu przedwojennych oficerów mimo prześladowań w czasach stalinizmu, robiło błyskotliwe kariery. Franciszek Skibiński czy Józef Kuropieska dosłużyli się awansów generalskich. Korczyński wiele uwagi poświęcił Kuropiesce, generałowi bez którego dywizja mogła by nie powstać.
Owszem, kadra WP po 1945 już nigdy nie osiągnęła takiego prestiżu oraz wyrobienia jak przed wojną, mimo to ekipa Gomułki dokonała wielu głębokich reform, znacznie podnosząc jakość sił zbrojnych praktycznie na każdym polu. Co ciekawe, autor recenzowanej publikacji z powodzeniem odtwarza klimat jaki panował w wojsku, w latach 60.
Piotr Korczyński naturalnie odwołuje się również do literatury wspomnieniowej oraz publikacji naukowych. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na dostępne na rynku wtórym wspomnienia generałów Kuropieski, Rozłubirskiego i Sosabowskiego. Niestety, w bibliografii nie znajdziemy odwołania do prac Piotra Witkowskiego – autora specjalizującego się w badaniu historii polskich formacji spadochronowych.
Mimo optymistycznego tonu, jaki nadał swej pracy autor, czytelnik ma okazję natknąć się na przysłowiową łyżkę dziegciu. Relacje starszych oficerów, pamiętających dywizję z czasów Gomułki i Gierka są zestawiane z wspomnieniami podoficerów młodszych, którzy mieli okazję odbywać zasadniczą służbę w chudych latach 90. Korczyński w swej publikacji podkreśla zachodni sznyt powstałej 6. Pomorskiej. Niestety, z biegiem lat dywizja straciła wiele z swojego pierwotnego charakteru.
Technikalia
Reportaż Piotra Korczyńskiego został wydany siłami krakowskiego wydawnictwa Znak, istniejącego od 1959 roku. W przeszłości Znak kojarzony był z Tygodnikiem Powszechnym oraz środowiskiem inteligencji katolickiej, głoszącą potrzebę budowania otwartego kościoła, dialogu z marksizmem tworzenia nowoczesnego patriotyzmu itd. Znak w czasach PRL był czymś w rodzaju legalnej opozycji, posiadającej własne koło poselskie. Współcześnie niewiele już z tego zostało. Wydawnictwo zatraciło swój katolicki charakter.
Reportaż Dzika Dywizja. Historia Czerwonych Beretów, to nieco ponad czterysta stron okraszonego zdjęciami tekstu, wydanego w twardej oprawie. Pewną ciekawostką są grafiki wykonane przez Korczyńskiego. Książka zawiera przypisy, niekiedy rozciągające się na kolejne strony, co może powodować lekki dyskomfort podczas czytania, zwłaszcza za pomocą czytników.
Dzika Dywizja. Historia Czerwonych Beretów – podsumowanie
Publikacja autorstwa Piotra Korczyńskiego jest reportażem historycznym o dość luźnej narracji, która próbuje przybliżyć czytelnikowi zarówno historię tytułowej Dzikiej Dywizji, jak i praktycznie wszystkich formacji specjalnych i spadochronowych, jakie istniały w Wojsku Polskim do 1993 roku.
Sposób prowadzenia narracji może sprawiać wrażenie nieco chaotycznego, niewybaczalnego w pracy o charakterze naukowym, niemniej w niniejszym przypadku nie ma to aż tak dużego znaczenia. Książkę czyta się lekko, materiał zdjęciowy wraz z rysunkami autora tworzą ciekawy klimat.
Współcześnie, na rynku wtórnym czytelnik jest w stanie wejść w posiadanie naprawdę dobrych publikacji naukowych poświęconym rodzimym formacjom areomobilnym. Niemniej autor Dzikiej Dywizji nie miał takich ambicji. Korczyński napisał całkiem przyjemny w obiorze reportaż, mający za zadanie spopularyzowanie omawianego tematu.
Jego pracę można polecić młodym żołnierzom oraz młodzieży rozważającej służbę w wojsku po ukończeniu szkoły. Z perspektywy kadry, Dzika Dywizja może z powodzeniem konkurować z telewizorem na służbie.
Wydawnictwo: Znak Horyzont
Ocena recenzenta: 5/6
Arkadiusz TOMCZAK
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Znak Horyzont.