Grudzień 1970. Polityczna prowokacja czy bunt społeczny?

Jak zatem wynika z powyższych faktów Moczar przygotował sobie świetne zaplecze, zarówno polityczne jak i personalne. Poparcie dla Gomułki było coraz słabsze i ustawicznie się zmniejszało. Dostrzegała to nawet Moskwa, która także widziała potrzebę zmiany na stanowisku I sekretarza PZPR[27]. Doskonałym momentem dla Moczara na ostateczne pogrążenia Władysława Gomułki stała się sytuacja z roku 1970, kiedy to wprowadzono podwyżkę cen. Zabieg, który w grudniu przeprowadziła ekipa rządząca, nie spotkał się z aprobatą społeczeństwa, a nawet był zaprzepaszczeniem wszelkich szans dla Gomułki na odbudowanie swojego wizerunku.

Niezadowolenie społeczeństwa objawiło się wyjściem na ulice. Takiemu obrotowi spraw trzeba było jak najszybciej zaradzić. Aby zapobiec niekorzystnym reakcjom, MSW postanowiło wydać rozporządzenie dotyczące zapewnienia porządku w kraju[28]. Wszystkie służby porządkowe postawiono w stan podwyższonej gotowości. Takich właśnie reakcji obawiano się jeszcze przed zapoznaniem społeczeństwa z zaplanowaną podwyżką, więc na początku grudnia opracowano plan akcji „Jesień’70”.

Jeszcze jednym ważnym punktem, o którym wspomina Henryk Kula w celu przekonania, iż wydarzenia Grudnia ’70 to prowokacja polityczna, jest obarczanie Gomułki za wydanie rozkazu strzelania do robotników. Takie zeznania niektórych z członków KC PZPR pogrążały towarzysza „Wiesława” bez jakichkolwiek szans na wyjaśnienia. Sam Gomułka w liście do VIII Plenum KC PZPR zastrzegał, że decyzja, która regulowała użycie broni nie była jednoosobowa, ale podjęta kolegialnie[29]. Dodatkowo w innym miejscu Gomułka, nie do końca doinformowany co się na Wybrzeżu działo, stwierdzał, że należy strzelać do ludzi gwałcących porządek publiczny, ale jedynie w nogi[30]. Jak zatem widać, Gomułka na wszelkie możliwe sposoby był dyskryminowany i ukazywany w bardzo złym świetle. Nawet pogłoski o tym, że to on sam, bez porozumienia z członkami Biura Politycznego, podjął decyzję o strzelaniu do robotników, miały na celu pozbawienie go sprawowanego urzędu.

Warto też wspomnieć o tym, że wielu z członków partii, moczarowców głównie, naciskało na I sekretarza partii, aby w sytuacji, która zaistniała, czyli wzburzonych tłumów demonstrujących na ulicach Wybrzeża, towarzysz „Wiesław” sam zrezygnował ze stanowiska. Na nowego sekretarza upatrywano głównie Edwarda Gierka, czemu przychylny był Związek Radziecki, również Moczar uważał, że Gierek uspokoi zajścia na ulicach Gdańska, Gdyni i innych miast Wybrzeża[31].

Każdy z przedstawionych aspektów był niewątpliwie elementem zaplanowanej prowokacji politycznej. Czas Władysława Gomułki z pewnością się kończył, a jego przyspieszeniu pomogły wydarzenia z Grudnia 1970. Ambicje  Moczara związane z objęciem przez niego fotela I sekretarza spełzły na niczym, ponieważ stanowisko to objął Edward Gierek, człowiek postrzegany jako uzdrowiciel nadszarpniętej reputacji ekipy rządzącej. Prowokację, samą w sobie, uznać można za po części spełnioną, gdyż jak zakładano Gomułka skończył swoją karierę polityczną.

Towarzysz Breżniew czuwa

Chcąc zagłębić się w temat, który jest problemem tych rozważań nie sposób nie omówić stanowiska Związku Radzieckiego wobec zastanych w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej faktów. Trzeba szczególnie przyjrzeć się pomysłowi, podchwyconemu także przez towarzyszy radzieckich, który proponował zastąpienie na stanowisku I sekretarza KC PZPR Gomułki przez człowieka lepiej odbieranego przez społeczeństwo i mogącego to właśnie społeczeństwo przekonać do siebie.

Rozwój wydarzeń w kraju, który przebiegał w niekontrolowany przez władzę sposób, Kreml obserwował z zaniepokojeniem[32]. Związek Radziecki, wobec zaistniałego problemu, postanowił, że ambasador Aristow uda się na rozmowę z Władysławem Gomułką. Podczas tejże rozmowy Gomułka przekonywał ambasadora, że zajścia w kraju nazywać można mianem kontrrewolucji, ponieważ wystąpiono przeciwko legalnie działającej władzy. Dodatkowo towarzysz „Wiesław” utrzymywał, że z elementami zaburzającymi spokój w kraju należy się rozprawić jak najszybciej.

Wszystko to wzbudzało niepokój na Kremlu. Breżniew wiedział już, że Gomułka nie będzie w stanie zrehabilitować się po kolejnym wyrazie niezadowolenia robotników[33], którego on stał się przyczyną. Związek Radziecki w tym wszystkim zaczął upatrywać odpowiedniego rozwiązania, aby wraz z zaprzepaszczeniem zaufania do Gomułki, zaufanie do Związku Radzieckiego nadal było podtrzymywane. Jedynym rozsądnym wyjściem wydawała się zmiana personalna I sekretarza KC PZPR. W oczach Breżniewa i towarzyszy radzieckich wspomniany już Mieczysław Moczar nie był odpowiednią osobą na to stanowisko[34]. I tu pojawiła się postać Edwarda Gierka, I sekretarza KW w Katowicach, za którego sprawą miasto to stało się jednym z najlepiej prosperujących w kraju, a to z kolei świadczyło o zaangażowaniu Gierka w sprawy gospodarcze i ekonomiczne regionu, ale też państwa. Taki człowiek był wtedy potrzebny, aby uspokoić wzburzony tłum, przede wszystkim opanować nieprzychylne partii nastroje i wyprowadzić kraj z zapaści ekonomiczno – gospodarczej.

Gierek był człowiekiem dobrze odbieranym przez społeczeństwo. To, co zrobił w Katowicach czyniło z niego osobę godną zaufania. Sam Gomułka, jeszcze przed tragicznymi wydarzeniami roku 1970, stwierdzał, że Gierek jest przez towarzyszy ze wschodu faworyzowany, ponieważ zapraszany jest na urlopy, czego nie czyni się już od dawna w stosunku do Gomułki.

Edward Gierek (następca Gomułki) odwiedzający PGR w Rząśniku Zdj. Wikimedia Commons
Edward Gierek (następca Gomułki) odwiedzający PGR w Rząśniku
Zdj. Wikimedia Commons

Wracając już bezpośrednio do Grudnia 1970, po wyjściu niezadowolonych tłumów na ulice, Breżniew wielokrotnie próbował porozumieć się z Władysławem Gomułką. Celem tego miało być otrzymanie wiadomości odnośnie do oceny sytuacji i sposobów, którymi miałaby być ona rozwiązana.

Związek Radziecki, jak i władze PRL, liczyły się z faktem, że demonstracje i wiece mogą przerodzić się w otwarty konflikt, któremu w jakiś sposób będzie należało zapobiec. W rozmowie premiera Piotra Jaroszewicza z Kosyginem, premierem Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, Kosygin zastrzegał, że członkowie partii nie mają co liczyć na interwencję wojsk radzieckich w PRL[35].

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*