Nikt nie wie czy jest to powodowane, ale zima napędza nastroje nostalgiczne. Czy ma to swoje uwarunkowanie biologiczne, psychologiczne, nie jest to aż tak istotne. Jest to jednak jakaś prawidłowość. A może to nagromadzenie rocznic wywołuje taką reakcję? A może kończący się rok? Jakkolwiek jest często zdarza nam się słyszeć: „kiedyś to było”. No właśnie czy aż tak dobrze było?
„Kiedyś to było”! Zwrotu tego – w tej czy innej formie – użył chyba przynajmniej raz w życiu każdy. I nie miało znaczenie ile ma lat. Choć może rzeczywiście ludzie starsi wiekiem częściej wspominają to co było. I nie mowa tu o historii, jako takiej, a o ich osobistym wyobrażeniu o tym, jaka była przeszłość, o napompowanej emocjami porcji wspomnień, które budują prawie zawsze mylny obraz dziejów.
Zastanówmy się przez chwilę dlaczego tak jest?
Dlaczego niezależnie od wieku ludzie tak bardzo lubią wspominać nie do końca prawdziwą przeszłość? I dlaczego zawsze taka nostalgia buduje nasze spojrzenie na procesy historyczne?
Jak przeczytałem kiedyś pewnej książce, ludzie starzejący się duchowo nie umieją żyć ani teraźniejszością ani przyszłością. Chcą po wielokroć przeżywać to co minione, to co wspominają, to co niekoniecznie jest prawdziwe. Żyją wtedy nie tyle przeszłością, ile swoją projekcją tej przeszłości, przez czym często ta projekcja skażona jest emocjami. I to prawie zawsze pozytywnymi. Dlaczego tak jest? Rozważmy to na przykładzie.
Każdy z nas pewnie słyszał, jak wiele osób z rozrzewnieniem wspomina czasu PRLu, niemalże idealizując życie w tamtym okresie. Osobiście zauważyłem, że każdy kto z nostalgią wypowiada się o epoce „słusznie minionej” należy zwykle do którejś z trzech grup: urodzonych w latach 90., którzy po prostu nie pamiętają gospodarki i rzeczywistości socjalistycznej a swe wyobrażenie o niej budują jedynie na zafałszowanej narracji rodziców czy dziadków lub członków aparatu władzy, którym w PRLu żyło się po prostu dobrze i wygodnie. O ile przedstawicieli tych dwóch grup jest mniejszość, najwięcej osób z rozrzewnieniem wspomina PRL ponieważ na okres ten przypadają lata ich młodości. Człowiek jest skonstruowany w taki właśnie sposób. Nasze mózgi kolekcjonują dobre wspomnienia a z ochotą pozbywają się tych gorszych. Dlatego tamte czasy są często tak dobrze wspominane. Właśnie przez to, jakie wspomnienia zapisały psychiki tych, którzy teraz wspominają. A niemal zawsze pamiętają oni młodość, siły witalne czy początki dorosłego życia a nie kolejki w sklepach, żywność na kartki i milicyjne pały.
Wróćmy teraz do meritum. Dlaczego tak często słyszymy „kiedyś to było”? Może to reakcja na trudność w pojęciu rzeczywistości współczesnej? Niemoc w pojęciu tak dynamicznych zmian dnia dzisiejszego? Wypełnienie zasady, że lepsze to co znane (bo już przeżyte) niż to co nieznane (bo czekające nas dopiero jutro). A projekcja przeszłości dodatkowo jest tak miła, doskonała i przytulna. Czyż nie tak działa nasza psychika?
Jednak tutaj trzeba się na chwilę zatrzymać. Czy nie tym właśnie zajmują się wszyscy historycy? Czy nie pytamy właśnie jak było kiedyś?
Tak! Tym właśnie zajmujemy się na co dzień. My chcemy jednak by tworzona przez nas narracja była jak najbardziej wyprana z emocji. By nie była nimi przepełniona, aż tak bardzo, jak są napełnione nimi wspomnienia każdego z nas. Chcemy, życzymy sobie aby pytanie jak było nie powodowało nostalgii, nie wywoływało przekonania, iż kiedyś było lepiej. Choć doskonale rozumiem, że nie zawsze tak jest.
I na koniec jeszcze jedna odpowiedź. Dlaczego niezależni od wieku mawiamy: „kiedyś to było”? Może jest to wywołane właśnie tym o czym wspomniałem przed chwilą. Starzejącym się umysłem. Albo przynajmniej chwilową nieporadnością w pojęciu rzeczywistości. Czy może tęsknotą za tym co wydawało się nam lepsze, ale minęło. A przy tym nikt nie zastanawia się dlaczego minęło.
Więc może na drugi raz zamiast mówić „kiedyś to było”, powiedzmy „kiedyś to będzie” i patrzmy w przyszłość, bo ją możemy napisać. A przeszłość już ktoś napisał za nas. I tego już nie zmienimy.
Dawid Siuta