Przemysław Słowiński, Kobiety despotów
„Historia jest kobietą”! „Światem rządzą mężczyźni a mężczyznami kobiety”! Te dwa slogany zdają się w pewien sposób oddawać prawidłowość, jaka rządzi całym procesem dziejowym. To rzeczywiście mężczyźni odegrali znakomitą większość ważnych ról w historii, ale za każdym takim mężczyzną stała kobieta. Często nieznana nawet z imienia! A czasami znana. Jednak niektóre z nich stały u boku największych tyranów i despotów swoich czasów. O nich właśnie opowiada Przemysław Słowiński w swej książce Kobiety despotów.
Na polskim rynku wydawniczym ostatnio pojawiło się naprawdę sporo pozycji książkowych– utrzymanych w różnej konwencji– dowodzących prawdziwości stwierdzeń przytoczonych na początku. Dwie z nich nawet miałem przywilej zrecenzować i w obu wypadkach postawiłem dość wysokie oceny. Dlatego do kolejnej książki o „damskiej historii” podszedłem z naprawdę dużym zainteresowaniem. Uwagę może przykuć już okładka. Została zaprojektowana dość starannie a wyd. Fronda, którego nakładem ukazała się publikacja, zrobiło naprawdę „dobrą robotę” wydając ją w twardej oprawie i nie oszczędzając na kosztach druku.
Dodatkowo czytelnika wabią też chwytliwe hasła, mądre cytaty na początek rozdziałów i– jak było w moim wypadku– chęć poznania losów żon i kochanek naprawdę wpływowych, choć niekoniecznie pozytywnych postaci. I niestety na tym zalety książki moim zdaniem się kończą.
A wad jest niestety dużo więcej. Zacząć już można od tytułu. Choć pojawia się w nim słowo „despota”, autor nigdzie w tekście nie tłumaczy, jaką osobę można nazwać tym mianem. Nie ma też wzmianki, jakimi kryteriami kierował się nazywając tak Juliusza Cezara, Dymitra Samozwańca czy Mussoliniego. Po za tym wrzucenie do jednego worka postaci takich jak wspomniany już Cezar, ale też Piłsudski czy Hitler na pewno nie przysparza książce zwolenników. Dodatkowo użycie w tytule słowa „kobiet” też jest nieco nad wyraz, bo o ile fakt, że to panie są w centrum uwagi autora o tyle znaczna większość tekstu opowiada o mężczyznach, będących partnerami tychże kobiet.
Narracja pozycji ma niestety jeszcze więcej wad. Moim zdaniem zbyt częste nawiązywanie do współczesnej polskiej polityki w kontekście historii jest największym z nich. Niestety większość takich wstawek jest płytkimi żartami, dotyczącymi ujawnianych czasem romansów polityków z pierwszych stron gazet w XXI stuleciu a między innymi idzie tu o porównanie Piłsudskiego i Ryszarda Petru. Ponadto moim zdaniem książka tego typu nie jest miejscem na używanie prostackich– bo inaczej nie da się tego nazwać– żartów i dowcipów w stylu „niestety urodził się”. Żałosnego poziomu narracji dopełnia jeszcze fakt, wypowiadanie się przez autora o innych pisarzach w sposób obraźliwy i świadczący o braku szacunku. W moich oczach nazwanie kogoś „durniem” całkowicie dyskwalifikuje wątpliwej, jakości pisarstwo pana Słowińskiego.
Podsumowując autor nie zdał egzaminu, jego książka również, ale redakcja i samo wydawnictwo wykonało kawał dobre roboty. Ocena całościowa książki musi jednak pozostać niska. Osobiście nikomu nie polecam lektury tej Kobiet despotów. Po prostu życie jest zbyt krótkie na kiepskie książki.
Ocena recenzenta: 2/6
Dawid Siuta