Najnowsza ekspozycja w Wielkopolskim Muzeum Wojskowym z cyklu wystaw modeli sprzętu wojskowego stanowi prezentację kolekcji powstałej w wyniku wieloletniej pasji Roberta Rogackiego. Zbiór obejmuje kilkaset modeli i literaturę modelarską, dotyczącą samolotów różnych państw, ze szczególnym uwzględnieniem okresu II wojny światowej. Modele w znakomitej większości zostały wykonane w popularnej skali 1:72, pomalowano je w oparciu o oryginalne wzory i nadano barwy ponad trzydziestu państw. Wystawę można podziwiać do 21 maja 2016 roku
Zebrane razem stanowią doskonałą okazję do zaprezentowania szerokiej publiczności niezwykle istotnego okresu w rozwoju techniki lotniczej, którego doświadczenia tworzone nieraz pośpiesznie na potrzeby wojny, później znalazły także zastosowanie w transporcie i potrzebach cywilnych. W ciągu zaledwie trzech dziesiątek lat jakie minęły od zastosowania samolotów bojowych podczas pierwszej wojny światowej (1914 – 1918) do wielorakich zadań w jakich wykorzystywano je podczas drugiej (1939 – 1945), wykonano niezwykły postęp. Przy ostrożnej aprobacie dowódców, lotnictwo rozpoczynało swoją karierę w wojsku od zadań rozpoznawczych, dysponując najczęściej dwupłatowcami rozwijającymi prędkość ok. 200 km/h. Zaangażowane w konflikt państwa posiadały w 1914 r. od kilkudziesięciu do kilkuset samolotów (najwięcej Francja – ok. 560 szt.). W trakcie kolejnego starcia, do roku 1945, tylko sześć głównych państw konfliktu wyprodukowało razem maszyny w ilości ponad 730 tysięcy, w trudno policzalnej liczbie typów. Technika umożliwiła osiągnięcie pułapu stratosfery, tysiące kilometrów pokonywano z ładunkiem wielu ton, pojawiły się myśliwce o napędzie odrzutowym z rekordową prędkością ponad 800 km/h. Użycie wojsk lotniczych stało się niezastąpione przy planowaniu wielkich operacji ofensywnych i okazało się mieć znaczący wpływ na ostateczne wyniki działań wojennych.
Miniatury, których jest ponad pięćset, zostały pogrupowane według zagadnień, jakie można zaprezentować na ich podstawie. Stały się punktem wyjścia do omówienia różnych wątków związanych z lotnictwem wojskowym europejskim, amerykańskim i japońskim, głównie od końca lat dwudziestych do czterdziestych XX wieku.
Część samolotów zestawiono pod względem podstawowych cech występujących w klasyfikacjach samolotów. Są to: ilość skrzydeł, czyli powierzchni nośnych (jedno i dwupłatowce), rozmieszczenie skrzydeł (górno, dolno i średniopłatowce), liczba silników, (jedno, dwu i wielosilnikowe) rozmieszczenie usterzeń, kształty kadłuba i in. Zaprezentowano przykłady konstrukcji o silnikach turbinowych (odrzutowych). Zestawiono przykłady samolotów pod względem zadań: myśliwskie, bombowe, myśliwsko-szturmowe, transportowe itd. Wśród modeli znalazły się także przykłady prototypów i konstrukcji, których nie wdrożono do produkcji na szerszą skalę. Stanowią ciekawą ilustrację różnych koncepcji technicznych w poszukiwaniu jak najlepszego samolotu do zadań wojskowych.
Niezwykły walor w modelarstwie stanowią dziś sposoby malowania samolotów, przystosowane do barw dominujących w obszarze działania jednostki oraz pory roku. Znaczna część z nich to maskowania deformujące. Porównanie kilku modeli tego samego typu w różnym kamuflażu wykazuje skuteczność tego rodzaju zabiegów. Zaprezentowane są też samoloty w malowaniach związanych ze specyfiką wykonywanych zadań o konkretnej porze dnia. Samoloty wojskowe noszą też oznakowania wskazujące na przynależność państwową. Pojawiły się one podczas pierwszej wojny światowej jako konieczność wobec nagminnego początkowo mylenia swoich maszyn z samolotami przeciwnika. Pionierem we wprowadzeniu znaku była Francja, która już w roku 1912 przyjęła jako godło trójkolorową kokardę niebiesko-biało-czerwoną umieszczaną na skrzydłach i kadłubie. Za przykładem tego znaku wywodzącego się z czasów rewolucji francuskiej, zestaw współśrodkowych kół w barwach narodowych wprowadzono następnie w szeregu innych państw. Pomimo tego, że zaobserwowano, iż kształt znaku jest szybciej rozpoznawalny od barw, to większość pozostawiła go w tej tradycyjnej formie do dzisiaj. Wnioski wyciągnęły Stany Zjednoczone, wprowadzając w 1943 r. białe pasy na krawędzi koła z białą gwiazdą, dla uniknięcia pomyłek na froncie dalekowschodnim z samolotami japońskimi. Wśród masy kokard, w różnych okresach odmiennym kształtem wyróżniały się m. in. znaki Węgier i Holandii (trójkąt), Portugalii, Rumunii, Niemcy (krzyż), Bułgarii (kwadrat), ZSRR (gwiazda), i oczywiście polska szachownica. Znak ten pozostający do dnia dzisiejszego godłem polskiego lotnictwa wojskowego wywodzi swoją genezę od własnego znaku porucznika pilota Stanisława Steca, latającego podczas I wojny w służbie austriackiej, a który w listopadzie 1918 r. zameldował się na swoim Fokkerze EF (DVIII) w Warszawie wobec dowódcy tworzących się wówczas zrębów polskich wojsk lotniczych. Szachownica pozostaje ewenementem także obecnie, o czym można się przekonać porównując na wystawie tablice z przykładami współczesnych znaków przynależności państwowej samolotów.
W okresie II Rzeczpospolitej rodzima myśl konstruktorska zaowocowała opracowaniem bardzo dobrych samolotów cywilnych i wojskowych, znajdujących popyt na rynkach zagranicznych. Do uznania Polski liderem światowego lotnictwa przyczyniły się niewątpliwie osiągnięcia naszych ekip w międzynarodowych zawodach typu „Challenge”, gdzie wyrafinowane próby techniczne dla maszyny były równie istotne jak umiejętności pilotażu załogi. Z czterech takich zawodów jakie przeprowadzono w l. 1929-1934, dwa, w 1932 i 1934 r. (w pierwszym Polska jeszcze nie brała udziału) okazały się absolutnym naszym triumfem. Do elity pilotów należeli nie tylko Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura, ale i Tadeusz Karpiński, Jerzy Bajan, Ignacy Giedgowd i wielu innych. W 1926 Bolesław Orliński wraz z mechanikiem Leonardem Kubiakiem dokonali etapowego przelotu na trasie 23 tys. km Warszawa -Tokio – Warszawa. Kubala i Ludwik Idzikowski podjęli dwukrotne próby pokonania Atlantyku (1928 i 1929). Rok 1931 przyniósł sukces Stanisława Skarżyńskiego i Andrzeja Markiewicza w postaci rajdu dookoła Afryki (25.700 km) na samolocie PZL Ł-2. W 1933 Skarżyński samotnie pokonał Atlantyk południowy na RWD-5. Nawiasem mówiąc Polacy wykazywali od początku niezwykłe talenty także w innych dyscyplinach lotniczych, odnosząc liczne sukcesy w baloniarstwie i lotach szybowcowych, co ma miejsce także we współczesnych zawodach.
W okresie międzywojennym w II RP funkcjonowały wytwórnie: PZL (Państwowe Zakłady Lotnicze w Warszawie, powstałe na bazie Centralnych Warsztatów Lotniczych), RWD (Doświadczalne Warsztaty Lotnicze w Warszawie-Okęcie, znane pod skrótem od nazwisk konstruktorów: S. Rogalski, S. Wigura, J. Drzewiecki), LWS ( Lubelska Wytwórnia Samolotów, kontynuująca produkcję Zakładów Mechanicznych Plage i Laśkiewicz), PWS (Podlaska Wytwórnia Samolotów w Białej Podlaskiej, wykupiona później przez państwo i podporządkowana PZL), „Samolot” (Wielkopolska Wytwórnia Samolotów w Poznaniu-Ławicy, działająca do 1930 r.). Znaki niektórych wytwórni znajdziemy na statecznikach obok barw krajów, które samoloty zakupiły. Warto w tym miejscu przypomnieć osiągnięcia konstruktora z PZL, Zygmunta Puławskiego, jakim było podwozie nożycowe oraz tzw. „skrzydło mewy”, znane potem jako płat puławskiego albo płat polski. Oba te rozwiązania znalazły zastosowania w wielu konstrukcjach lotniczych na całym świecie.
Na wystawie znajdziemy samoloty myśliwskie PZL P-11c i PZL-24, bombowce PZL 37 „Łoś” i PZL 23 „Karaś”, szkolno-łącznikowe RWD 8a, samoloty towarzyszące „Lublin” oraz słynne RWD-5bis (lot przez ocean) i RWD-6bis (typ ten otrzymał najwyższą ocenę konstrukcji samolotów spośród biorących udział w Challenge0’u 1932).
Polscy piloci dostąpili ponownie zasłużonej sławy podczas działań wojennych na terenie Francji w 1940 r. oraz podczas Bitwy o Anglię w drugiej połowie tego roku. Na terenie Wielkiej Brytanii do końca II wojny walczyło 15 polskich dywizjonów bojowych, które niebywały autorytet zdobyły sobie wykonując ponad 85 tysięcy lotów bojowych różnych typów na całym teatrze ówczesnych działań w Europie i Afryce Północnej. Znajdziemy więc wśród modeli samoloty sojuszników, oznaczone biało-czerwonymi szachownicami, na których Polacy latali, także na froncie wschodnim. Obejrzymy myśliwce Morane’y, Caudron’y, Spitfire’y w wielu wersjach, Hurricane’y, Mustangi oraz Jaki, bombowce Fairey Battle oraz szturmowe Iły.
Ponadto przed oczyma zwiedzających ukaże się galeria bohaterów powietrznych zmagań na frontach II wojny: Bristol Beaufigther, Ju 87 „Stuka”, Haker Typhoon, Kawasaki Ki-61 „Hien”, Lockeheed P-38 „Lightning”, ŁaGG-3, Messerschmitt Bf 109, Mitsubishi A6M „Zero”, P-47 „Thunderbolt”, Tupolew Tu-2 oraz wiele, wiele innych.
Istotnym miejscem ekspozycji jest zaaranżowane lotnisko polowe. Za pomoc w jego przygotowaniu dziękujemy serdecznie Panu Krzysztofowi Musielskiemu, doświadczonemu modelarzowi i wieloletniemu przyjacielowi muzeum. Na lotnisku zademonstrowano samoloty w barwach amerykańskich, porównując ich wielkości przystosowane do różnych zadań jakie miały wykonywać. Fascynujące może być odnalezienie najmniejszego samolotu na wystawie (Bücker Bü 133 „Jungmeister”) o rozpiętości oryginalnej 6,6 m i porównanie z największym (Messerschmitt Me 323 „Gigant”) o rozpiętości przekraczającej 55 m.
Szczególny element wystawy i piękną oprawę dla modeli statków powietrznych stanowią zdjęcia lotnicze ze zbiorów WMW, wykonane przed 1939 rokiem podczas lotów wojskowych nad Polską oraz w dalszych trasach nad Europą. Wyjęte z szuflad, gdzie na co dzień chronione są przed światłem i powiększone do znacznych rozmiarów, ukazują nie tylko dalekie przestrzenie z lotu ptaka, ale także świat, jakiego w niektórych przypadkach już nie ma. Zobaczymy rozległe przestrzenie pól ponad wielokątem zalesionej poznańskiej cytadeli, regularne zabudowania lotniska na Ławicy, dziś częściowo zdekapitalizowane i wystawione na sprzedaż, przeniesiemy się do tętniącej życiem wioski Chojnica w pobliżu poligonu w Biedrusku, z której do dzisiaj zachowały się jedynie ruiny kościoła – żeby odnieść się tylko do okolic Poznania.
Major rezerwy Robert Rogacki (13. 02. 1961 – 14. 04. 2013), modelarz, kolekcjoner, kawalerzysta, pochodził z Poznania. Swoje zainteresowania historią, wspierany przez rodziców, rozwijał już w młodzieńczym wieku. Stała się ona jego pasją, której poświęcał czas także w późniejszych latach, po zakończeniu studiów prawniczych i podjęciu pracy zawodowej. Zgłębiał dzieje II Rzeczpospolitej i II wojny światowej, ze szczególnym uwzględnieniem rozwoju lotnictwa. W zbiorze, oprócz modeli plastikowych znalazły się także modele metalowe. Ze względu na specyfikę wykonania i montaż na specjalnych podstawkach, zostały one pokazane w oddzielnej gablocie, nawiązującej do witryn w gabinecie kolekcjonera.
Samoloty zaczął zbierać i wykonywać jako nastolatek, co w ówczesnych warunkach oznaczało modele produkcji czechosłowackiej, radzieckiej i polskiej. Dla wielu modelarzy otwarcie zachodnich rynków, także i w tej dziedzinie otworzyło nowe horyzonty, pojawiła się bogata literatura. Robert Rogacki przyjął koncepcję stworzenia kolekcji, w której poszczególne typy samolotów występowałby pojedynczo, prezentując rzadkie konstrukcje i niecodzienne kamuflaże. Do pracy przy modelach potrzebował skupienia w domowym zaciszu. Za to wiele energii na forum publicznym poświęcił drugiej swojej pasji jaką było jeździectwo. W połączeniu z miłością do historii zaowocowało to inicjatywą powołania Polskiego Klubu Kawaleryjskiego. Robert Rogacki był jego współzałożycielem i prezesem dwóch kadencji. Czterokrotnie dowodził pododdziałem Polskiego Klubu Kawaleryjskiego podczas uroczystości patriotycznych w Warszawie, otrzymując wyrazy uznania od Prezydenta RP jak i najwyższych władz wojskowych. Był członkiem Fundacji Jazdy Polskiej w Grudziądzu. Należał do komitetu Redakcyjnego „Nowego Przeglądu Kawaleryjskiego”. Jako major rezerwy Robert Rogacki angażował się także w Federacji Oficerów Rezerwy i Narodowych Sił Zbrojnych Rezerwy Państw NATO. Podjął się publikacji artykułów do podręczników dla szkół o profilu wojskowym. Działalność Roberta Rogackiego zdaje się przypominać powiedzenie, że początki w pasji modelarskiej pomagają w rozwinięciu skrzydeł w szeregu innych dziedzin.
Dzięki darowi Rodziny Roberta Rogackiego – Agnieszki, Partyka i Dominiki Rogackich, Wielkopolskie Muzeum Wojskowe wzbogaciło się o piękną kolekcję, która stała się uzupełnieniem tej części zbiorów dotyczącej sprzętu wojskowego, która nigdy nie mogłaby zostać zaprezentowana jednorazowo w takiej liczbie w skali 1:1. Składamy w tym miejscu raz jeszcze gorące słowa podziękowania, także w imieniu zwiedzających.
Anna Szukalska-Kuś, kustosz Wielkopolskiego Muzeum Wojskowego