Piotr Jagielski, Legia mistrzów
Nie minęło nawet pół godziny, gdy Jałocha został wyrzucony z boiska. Schodził powoli, rozpamiętując sytuacje, w których dał się przechytrzyć albo nie utrzymał nerwów na wodzy. W niecałe trzydzieści minut popełnił dwa faule, dostał dwie żółte kartki i sędzia kazał mu opuścić boisko. Szedł teraz samotnie przez cały plac, głowa spuszczona, wzrok utkwiony w zielonej trawie stadionu w Atenach, po której nie mógł już dłużej biegać. Zmierzał pod prysznic jak skazaniec idący na szafot…
Tymi dramatycznymi słowami rozpoczyna się książka dziennikarza Piotra Jagielskiego poświęcona Legii Warszawa i jej przygodzie z Ligą Mistrzów. Sezon 95/96 to jak na razie największy sukces polskiego klubu w tych elitarnych rozgrywkach, kiedy to stołeczny klub zawędrował, aż do ćwierćfinału ówczesnej edycji LM. Jak dotąd oprócz Legii jedynie Widzewowi Łódź również udało się usłyszeć hymn Champions Legaue z perspektywy boiskowych zmagań. Przeszło dwadzieścia lat czekamy, aby po raz kolejny awansować do najważniejszych rozgrywek klubowych na Starym Kontynencie. Czy tym razem ta sztuka podobnie uda się mistrzowi kraju Legii? To okaże się już na koniec sierpnia, gdy zakończy się faza kwalifikacyjna.
Wbrew nazwie książki nie tyczy się ona tylko Legii, ale także ogólnie polskiej piłki nożnej. Warto tutaj podzielić zdanie autora dotyczącego pokolenia kibiców, któremu nie dane było podziwiać sukcesów polskiej piłki klubowej i reprezentacyjnej. Syndromu „przegranego pokolenia” nie można datować ogólnie, ale każdy z kibiców może zastosować własną indywidualną wykładnie. Dla jednych zaczyna się on w momencie końca mundialu roku 1982, kiedy zdobyliśmy nasz ostatni medal na Mistrzostwach Świata, dla innych jest to przegrany finał Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie, a dla jeszcze innych klęska Legii w ćwierćfinale LM z Panathinaikosem Ateny. Od tego momentu Polska piłka klubowa, jak i reprezentacyjna nie osiągnęła kompletnie nic. O ile jeszcze reprezentacje ratują kwalifikację do Mundiali w 2002 i 2006 roku, czy awans na Euro 2008 i 2016, o tyle piłka klubowa popadła w całkowity marazm, a jej osiągnięcia na arenie międzynarodowych rozgrywek często kończyły się tzw. „eurowpierdolami” jak zaczęli prześmiewczo opisywać dokonania polskich klubów kibice.
Książka Legia mistrzów Piotra Jagielskiego to opowieść o dualistycznej ucieczce z tego marazmu. Z jednej strony dla naszego kraju i jego stolicy, które zaczęły się zmieniać za sprawą upadku dwubiegunowego podziału świata. Bazar Różyckiego, baseny Legii czy Stadion Dziesięciolecia – symbole dawnej epoki, zaczęły odchodzić w zapomnienie, podobnie jak niegdyś przedwojenna Stolica pogrzebana pod gruzami zniszczeń II wojny światowej. Z drugiej zaś właśnie dla polskiej piłki, gdy to Legia sensacyjnie w kwalifikacjach wyeliminowała szwedzki IFK Goteborg, a następnie w grupie ogrywała mistrzów Anglii i Norwegii, odpowiednio Blackburn Rovers i Rosenborg Trondheim.
Piękną przygodę Legii z Ligą Mistrzów zakończył feralny dwumecz z greckim Panathinaikosem Ateny. Najpierw niewykorzystana szansa u siebie, gdy to w fatalnych warunkach Wojskowi tylko bezbramkowo zremisowali z rywalem, a następnie w rewanżu gdy zespół już po pół godzinie osłabił Jałocha dostając dwie żółte kartki.
Sukces Legii w pucharach miał być początkiem nowej ery sukcesów polskich klubów na arenie międzynarodowej, niestety nic takiego nie nastąpiło. Kolejne lata to klęski piłkarskich mistrzów Polski w fazach eliminacyjnych Ligi Mistrzów, a także kompromitacje reprezentacji podczas wielkich turniejów. Nie pomógł nawet atut własnego boiska podczas Euro 2012, kiedy to Polacy bez zwycięstwa zakończyli turniej na ostatnim miejscu w grupie.
Legia mistrzów to opowieść o piłkarzach, którzy podnieśli się ponad przeciętność i jak równy z równym rywalizowali z największymi potentatami europejskiej piłki klubowej. To historia walecznych zawodników, którzy nie mieli kompleksu niższości wobec swych rywali i do dziś dzień czują niedosyt po klęsce w ćwierćfinale rozgrywek LM, gdyż jak twierdzą – półfinał był na wyciągnięcie ręki.
Książka Piotra Jagielskiego jest świetną pozycją szczególnie dla młodego czytelnika, niepamiętającego już rewelacyjnej kampanii Legii Warszawa w europejskich rozgrywkach sezonu 1996/1997. Nie skupia się on jednak tylko na Lidze Mistrzów, ale ukazuje genezę degrengolady polskiej piłki, jaka nastąpiła po roku 1986. Zawodowcy kontra amatorzy, innowacje w myśli szkoleniowej przeciwstawione polskiej trenerskiej patologii, której nieodłączonym elementem był alkohol. Należy jedynie pokładać nadzieję, że lepsze czasy dla polskiej piłki jeszcze nadejdą, a ich zwiastunem będzie dobry występ naszej kadry na Euro 2016.
Ocena recenzenta: 6/6
Mariusz Sioch